Ekranizacje Zapowiedzi

Nowa książka w świecie Igrzysk Śmierci! Poznamy losy Haymitcha?

Suzan­ne Col­lins zapo­wie­dzia­ła, że już w przy­szłym roku uka­że się kolej­na powieść będą­ca pre­qu­elem Igrzysk Śmier­ci. Jej tytuł to „Wschód słoń­ca pod­czas Dożynek”.

Wschód słoń­ca pod­czas Doży­nek” (Sun­ri­se on the Reaping) uka­że się 18 mar­ca 2025 roku. Nowa powieść będzie się roz­gry­wać dokład­nie 24 lata przed ory­gi­nal­ny­mi „Igrzy­ska­mi śmier­ci” i 40 lat po „Bal­la­dzie pta­ków i węży”.

Wytwór­nia fil­mo­wa Lions­ga­te od razu poda­ła datę ekra­ni­za­cji: film „Wschód słoń­ca pod­czas Doży­nek” tra­fi na ekra­ny 20 listo­pa­da 2026 roku. Reży­se­rem będzie Fran­cis Law­ren­ce, któ­ry pra­co­wał nad wszyst­ki­mi pro­duk­cja­mi z cyklu oprócz pierwszej.

Cykl „Igrzy­ska śmier­ci” został zain­spi­ro­wa­ny wal­ka­mi gla­dia­to­rów oraz grec­kim mitem o Mino­tau­rze. Mino­taur był w poło­wie czło­wie­kiem, a w poło­wie bykiem, potom­kiem Pazy­fae, żony kró­la Kre­ty Mino­sa. Potwór został zamknię­ty w zapro­jek­to­wa­nym przez Deda­la Labi­ryn­cie. Po tym, jak Minos poko­nał Ate­ny, zaży­czył sobie, by Ateń­czy­cy co roku (lub co kil­ka lat, w zależ­no­ści mitu) wysy­ła­li w ofie­rze Mino­tau­ro­wi sie­dem dziew­cząt i sied­miu mło­dzień­ców. Mło­dzież tra­fia­ła do Labi­ryn­tu i koń­czy­ła życie, pożar­ta przez potwo­ra. Pro­ce­der trwał, aż ateń­ski kró­le­wicz Teze­usz zgło­sił się na ochot­ni­ka, zabił Mino­tau­ra, a z Labi­ryn­tu wydo­stał się dzię­ki poda­run­ko­wi od zako­cha­nej w nim kre­teń­skiej księż­nicz­ki Ariad­ny – kłęb­ko­wi nici, któ­rą ozna­czył dro­gę powrotną.

W przy­pad­ku pią­tej książ­ki Suzan­ne Col­lins zdra­dzi­ła jed­nak nowe inspiracje.

W przy­pad­ku „Wscho­du słoń­ca pod­czas Doży­nek” zain­spi­ro­wa­ła mnie kon­cep­cja Davi­da Hume’a o ukry­tej ule­gło­ści, oraz, według jego słów, łatwo­ści, z jaką wie­lu jest rzą­dzo­nych przez nie­licz­nych. Ta histo­ria pozwa­la tak­że głę­biej przyj­rzeć się wyko­rzy­sta­niu pro­pa­gan­dy i sile tych, któ­rzy kon­tro­lu­ją nar­ra­cję. Pyta­nie: „praw­dzi­we czy nie­praw­dzi­we?”, z każ­dym dniem wyda­je mi się coraz bar­dziej istot­ne – oświad­czy­ła pisarka.

David Hume był żyją­cym w XVIII wie­ku szkoc­kim filo­zo­fem, histo­ry­kiem i eko­no­mi­stą. Jego naj­bar­dziej zna­ne tek­sty filo­zo­ficz­ne to „Trak­tat o natu­rze ludz­kiej”, „Bada­nia doty­czą­ce rozu­mu ludz­kie­go” oraz „Bada­nia doty­czą­ce zasad moralności”.

Tym, któ­rzy spra­wom ludz­kim przy­glą­da­ją się okiem filo­zo­ficz­nym, nic nie wyda­je się bar­dziej zdu­mie­wa­ją­ce niż łatwość, z jaką wie­lo­ma rzą­dzą nie­licz­ni, oraz mil­czą­ca ule­głość, z jaką ludzie wyrze­ka­ją się wła­snych sen­ty­men­tów i namięt­no­ści na rzecz sen­ty­men­tów i namięt­no­ści swo­ich wład­ców. Kie­dy zba­da­my, za pomo­cą jakich to środ­ków osią­gnię­ty zosta­je ów cud, prze­ko­na­my się, że ponie­waż siła jest zawsze po stro­nie rzą­dzo­nych, zatem rzą­dzą­cych popie­rać może jedy­nie opi­nia. A zatem wyłącz­nie na opi­nii opie­ra się rząd; i zasa­da owa doty­czy ustro­jów naj­bar­dziej despo­tycz­nych i zmi­li­ta­ry­zo­wa­nych, tak samo jak ustro­jów wol­nych i ludo­wych. Suł­tan Egip­tu czy cesarz Rzy­mu może zwró­cić swych pod­da­nych, niczym dzi­kie bestie, prze­ciw­ko ich wła­snym uczu­ciom i skłon­no­ściom, ale przy­naj­mniej swych mame­lu­ków czy oddzia­ły pre­to­rian musi pro­wa­dzić jak ludzi, odwo­łu­jąc się do ich opi­nii”.
David Hume: „O pierw­szych zasa­dach rzą­du” (prze­kład: Michał Filipczuk)

Suzan­ne Col­lins zro­bi­ła to ponow­nie: spro­wa­dzi­ła nad z powro­tem do świa­ta Panem, aby­śmy zada­li sobie waż­ne pyta­nia na temat nasze­go wła­sne­go świa­ta. To nie­zwy­kła książ­ka, któ­ra wno­si nową zło­żo­ność, per­spek­ty­wę i odkry­cie frag­men­tu histo­rii Gło­do­wych Igrzysk, o któ­rym czy­tel­ni­cy pra­gnę­li dowie­dzieć się wię­cej – doda­ła Ellie Ber­ger, pre­ze­ska Scho­la­stic Tra­de, czy­li wydaw­nic­twa odpo­wie­dzial­ne­go za anglo­ję­zycz­ne publi­ka­cje ksią­żek Suzan­ne Collins.

Suzan­ne Col­lins to mistrzy­ni w opo­wia­da­niu histo­rii i nasza naj­ja­śniej­sza gwiaz­da w kwe­stii kre­atyw­no­ści. Nie mogli­by­śmy być bar­dziej szczę­śli­wi, niż być pro­wa­dze­ni i obda­rza­ni zaufa­niem przez współ­pra­cow­nicz­kę, któ­rej talent i wyobraź­nia są nie­zmien­nie genial­ne – wyznał pre­zes Lions­ga­te, Adam Fogel­son, zapo­wia­da­jąc adap­ta­cję fil­mo­wą nie­wy­da­nej jesz­cze książki.

Powie­ści Suzan­ne Col­lins z cyklu „Igrzy­ska śmier­ci” sprze­da­ły się w ponad 100 milio­nach egzem­pla­rzy i docze­ka­ły się prze­kła­du na 54 języ­ki. „Igrzy­ska śmier­ci” (The Hun­ger Games) uka­za­ły się w 2008 roku, „W pier­ście­niu ognia” (Cat­ching Fire) – w 2009 roku, a „Koso­głos” (Moc­kin­gjay) – w 2010 roku. Autor­ka oświad­czy­ła, że pla­nu­je sku­pić się na nowych świa­tach… ale w 2020 roku powró­ci­ła do serii tomem „Bal­la­da pta­ków i węży” (The Bal­lad of Song­birds and Snakes).

Fabu­ła cyklu roz­gry­wa się w tota­li­tar­nym pań­stwie Panem, któ­re powsta­ło na gru­zach Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Panem dzie­li się na Kapi­tol, w któ­rym kon­cen­tru­je się cała wła­dza, oraz 13 Dys­tryk­tów, z któ­rych każ­dy spe­cja­li­zu­je się w innej gałę­zi gospo­dar­ki, zaspo­ka­ja­jąc potrze­by Kapi­to­lu. W Panem wybu­chła woj­na domo­wa: miesz­kań­cy Dys­tryk­tów zbun­to­wa­li się prze­ciw­ko Kapi­to­lo­wi. Powsta­nie zosta­ło krwa­wo stłu­mio­ne, a Trzy­na­sty Dys­trykt (odpo­wie­dzial­ny za pro­duk­cję bro­ni ato­mo­wej) – zrów­na­ny z zie­mią. Cza­sy te nazwa­no póź­niej Mrocz­ny­mi Dnia­mi, a w celu upa­mięt­nie­nia zwy­cię­stwa Kapi­to­lu ogło­szo­no Gło­do­we Igrzy­ska: poje­dy­nek na śmierć i życie mię­dzy pocho­dzą­cy­mi z Dys­tryk­tów dzieć­mi. Każ­dy z nich musi co roku wysta­wić do wal­ki chłop­ca i dziew­czyn­kę w wie­ku od 12 do 18 lat. Tyl­ko jed­no z dzie­ci może prze­żyć, tym samym zwy­cię­ża­jąc Gło­do­we Igrzy­ska, co wią­że się z jed­nej stro­ny z bogac­twem, a z dru­giej – z pozo­sta­wa­niem pod wpły­wem Kapi­to­lu do koń­ca życia.

Ory­gi­nal­na try­lo­gia sku­pia się na losach Kat­niss Ever­de­en, szes­na­sto­let­niej dziew­czy­ny z Dwu­na­ste­go Dys­tryk­tu. To naj­bied­niej­szy z wszyst­kich rejo­nów Panem, sku­pia­ją­cy się na gór­nic­twie. Po tym jak jej młod­sza sio­stra zosta­je wylo­so­wa­na do udzia­łu w Gło­do­wych Igrzy­skach, Kat­niss posta­na­wia zająć jej miej­sce i zostać try­but­ką. Wraz z nią wylo­so­wa­ny zosta­je Peeta Mel­lark, od daw­na pota­jem­nie zako­cha­ny w Kat­niss. Do wal­ki ma przy­go­to­wać ich men­tor, jedy­ny żyją­cy zwy­cięz­ca Gło­do­wych Igrzysk pocho­dzą­cy z Dys­tryk­tu Dwu­na­ste­go, gbur i alko­ho­lik Hay­mitch Aber­na­thy. Oprócz wąt­ków wal­ki na śmierć i życie, kry­ty­ki kon­sump­cjo­ni­zmu i zepsu­cia wła­dzy, waż­nym moty­wem jest trój­kąt miło­sny: Kat­niss jest roz­dar­ta uczu­cio­wo mię­dzy naj­bliż­szym przy­ja­cie­lem Gale’em Hawthorne’em a Peetą, do któ­re­go zbli­ża się na are­nie Gło­do­wych Igrzysk. Głów­nym anta­go­ni­stą serii był sto­ją­cy na cze­le Panem pre­zy­dent Corio­la­nus Snow.

W „Igrzy­skach śmier­ci” obser­wu­je­my 74. Gło­do­we Igrzy­ska, a w tomie „W pier­ście­niu ognia” – 75. Gło­do­we Igrzy­ska. Wte­dy też dowia­du­je­my się o Ćwierć­wie­czu Poskro­mie­nia, czy­li o tym, że raz na 25 lat zasa­dy igrzysk ule­ga­ją zmia­nie. W przy­pad­ku 75. Gło­do­wych Igrzysk nie­zwy­kłe było to, że na are­nę tra­fić mie­li wcze­śniej­si zwy­cięz­cy i zwy­cięż­czy­nie, nato­miast w przy­pad­ku 50. Gło­do­wych Igrzysk – licz­ba try­bu­tów i try­bu­tek zosta­ła podwojona.

Na pod­sta­wie try­lo­gii powsta­ły czte­ry fil­my wypro­du­ko­wa­ne przez Lions­ga­te. W rolach głów­nych wystą­pi­li: Jen­ni­fer Law­ren­ce jako Kat­niss Ever­de­en, Josh Hut­cher­son jako Peeta Mel­lark, Woody Har­rel­son jako Hay­mitch Aber­na­thy oraz Liam Hem­sworth jako Gale Haw­thor­ne. Oprócz nich w adap­ta­cjach waż­ne role ode­gra­li Donald Suther­land jako pre­zy­dent Corio­la­nus Snow, Eli­za­beth Banks jako Effie Trin­ket, Len­ny Kra­vitz jako Cin­na, Stan­ley Tuc­ci jako Caesar Flic­ker­man, Wil­low Shields jako Prim­ro­se „Prim” Ever­de­en, Aman­dla Sten­berg jako Rue czy Wes Ben­tley jako Sene­ca Crane.

Igrzy­ska śmier­ci” (2012) zosta­ły wyre­ży­se­ro­wa­ne przez Gary’ego Ros­sa, z kolei „Igrzy­ska śmier­ci: W pier­ście­niu ognia” (2013), „Igrzy­ska śmier­ci: Koso­głos. Część 1” (2014) i „Igrzy­ska śmier­ci: Koso­głos. Część 2” (2015) – przez Fran­ci­sa Lawrence’a.

Bal­la­da pta­ków i węży”, czy­li pre­qu­el try­lo­gii, mogła zasko­czyć wybo­rem głów­ne­go boha­te­ra. Oka­zał się nim bowiem… mło­dy Corio­la­nus Snow. To ambit­ny mło­dy męż­czy­zna, któ­ry po stra­cie rodzi­ców cier­pi z powo­du bie­dy, ale ukry­wa ją przed oto­cze­niem. Miesz­ka z bab­cią i kuzyn­ką Tigris, marząc o tym, że dzię­ki sty­pen­dium dla naj­wy­bit­niej­sze­go absol­wen­ta zapew­ni rodzi­nie byt. Ku jego prze­ra­że­niu, w dniu, w któ­rym mia­ły zostać ogło­szo­ne wyni­ki, dowia­du­je się, że sty­pen­dium zosta­nie przy­zna­ne nie na pod­sta­wie wyni­ków w nauce, tyl­ko za wkład w orga­ni­za­cję 10. Gło­do­wych Igrzysk. Po raz pierw­szy w histo­rii igrzysk try­bu­tom i try­but­kom przy­zna­ni zosta­ją men­to­rzy i men­tor­ki – mło­dzież z Kapi­to­lu ma dopo­móc im w zwy­cię­stwie. By pognę­bić Corio­la­nu­sa, dzie­kan Aka­de­mii Casca High­bot­tom przy­dzie­la mu try­but­kę z naj­bied­niej­sze­go Dwu­na­ste­go Dys­k­tryk­tu – Lucy Grey Baird. „Bal­la­da pta­ków i węży” poka­zu­je, jak paskud­ne zbie­gi oko­licz­no­ści i mani­pu­la­cje mogą prze­mie­nić empa­tycz­ne­go chło­pa­ka w złoczyńcę.

Film „Igrzy­ska śmier­ci: Bal­la­da pta­ków i węży” w reży­se­rii Fran­ci­sa Law­ren­ce­’a uka­zał się w 2023 roku. W Corio­la­nu­sa Sno­wa wcie­lił się Tom Blyth, a Rachel Zegler zagra­ła Lucy Gray Baird. W pozo­sta­łych rolach poja­wi­li się: Peter Din­kla­ge jako dzie­kan Casca High­bot­tom, Vio­la Davis jako dr Volum­nia Gaul, Jason Schwart­zman jako Lucre­tius „Luc­ky” Flic­ker­man, Josh Rive­ra jako Seja­nus Plinth, Fion­nu­la Fla­na­gan jako Pani­bab­ka, a tak­że Dexter Sol Ansell jako mło­dy Corio­la­nus i Rosa Got­zler jako mło­da Tigris.

Sko­ro „Wschód słoń­ca pod­czas Doży­nek” będzie roz­gry­wać się w cza­sie Dru­gie­go Ćwierć­wie­cza Poskro­mie­nia, to może­my spo­dzie­wać się, że jed­nym z głów­nych boha­te­rów będzie Hay­mitch Aber­na­thy. To on zwy­cię­żył 50. Gło­do­we Igrzy­ska, poko­nu­jąc 47 try­bu­tek i try­bu­tów, a następ­nie przez lata popa­dał w alko­ho­lizm, jako men­tor przy­glą­da­jąc się temu, jak jego pod­opiecz­ni i pod­opiecz­ne co roku umie­ra­ją na arenie.

Widać, że Suzan­ne Col­lins ma sła­bość do Dwu­na­ste­go Dys­tryk­tu – naj­bied­niej­sze­go rejo­nu, któ­ry w całej histo­rii Gło­do­wych Igrzysk docze­kał się zale­d­wie czwor­ga zwy­cięz­ców. Wie­my, że 50. Gło­do­we Igrzy­ska zwy­cię­ży Hay­mitch Aber­na­thy, wie­my też, jakie ponie­sie kon­se­kwen­cje tego, że na are­nie zadrwił z Kapi­to­lu. Czy jed­nak będzie­my obser­wo­wać fabu­łę jego oczy­ma, jak w przy­pad­ku Kat­niss? Czy może będzie jak w „Bal­la­dzie pta­ków i węży”, gdzie zoba­czy­li­śmy Lucy Gray Baird oczy­ma Corio­la­nu­sa Snowa?

Trze­ba przy­znać, że decy­zja o umiesz­cze­niu fabu­ły w cza­sie 50. Gło­do­wych Igrzysk jest odważ­ną decy­zją ze stro­ny autor­ki – nie tyl­ko wie­my, jak zakoń­czą się wal­ki, ale też w powie­ści „W pier­ście­niu ognia” otrzy­ma­li­śmy już opis tego, jak prze­bie­ga­ła całość. W książ­ce zna­lazł się opis Kat­niss i Peety oglą­da­ją­cych nagra­nie, by lepiej przy­go­to­wać się do kolej­ne­go wyj­ścia na are­nę. Frag­ment tego opi­su znaj­dzie­cie poniżej.

W Pol­sce wszyst­kie książ­ki Suzan­ne Col­lins z cyklu „Igrzy­ska śmier­ci” uka­za­ły się nakła­dem wydaw­nic­twa Media Rodzi­na w prze­kła­dzie Mał­go­rza­ty Hesko-Koło­dziń­skiej i Pio­tra Budkiewicza.

Anna Tess Gołę­biow­ska
Zdję­cie głów­ne: Woody Har­rel­son jako Hay­mitch Aber­na­thy, Lionsgate

***

Suzan­ne Col­lins: W pier­ście­niu ognia (frag­ment)
wydaw­nic­two: Media Rodzi­na
prze­kład: Mał­go­rza­ta Hesko-Koło­dziń­ska, Piotr Budkiewicz

Na każ­dej taśmie wid­nie­je rok Gło­do­wych Igrzysk oraz nazwi­sko zwy­cięz­cy. Szpe­ram wśród nagrań i nagle natra­fiam na jed­no, któ­re­go nie oglą­da­li­śmy. Jest ozna­czo­ne licz­bą pięć­dzie­siąt, co ozna­cza, że mam w ręku rela­cję z dru­gie­go Ćwierć­wie­cza Poskro­mie­nia. Trium­fa­tor nazy­wa się Hay­mitch Abernathy.

– Nigdy tego nie oglą­da­li­śmy – zauwa­żam, a Peeta krę­ci głową.

– Nie. Wie­dzia­łem, że Hay­mitch nie chciał­by tego, tak jak my nie chcie­li­śmy oglą­dać naszych igrzysk. Poza tym gra­my w jed­nej dru­ży­nie, więc uzna­łem, że to bez znaczenia.

– Jest tu mate­riał o zwy­cięz­cy dwu­dzie­stych pią­tych igrzysk?

– Wąt­pię. Kto­kol­wiek to był, z pew­no­ścią już nie żyje, a Effie pode­sła­ła mi pro­gra­my poświę­co­ne wyłącz­nie tym, któ­rych może­my spo­tkać na are­nie. – Peeta waży w dło­ni taśmę z Hay­mit­chem. – Dla­cze­go pytasz? Two­im zda­niem powin­ni­śmy obej­rzeć to nagranie?

– Nie mamy inne­go Ćwierć­wie­cza. Może zauwa­ży­my coś istot­ne­go – prze­ko­nu­ję Peetę, ale jestem zakło­po­ta­na, bo mam wra­że­nie, że doko­nu­je­my zma­so­wa­ne­go ata­ku na życie oso­bi­ste Hay­mit­cha. Nie wiem, dla­cze­go tak się czu­ję, sko­ro cała spra­wa jest powszech­nie zna­na. Nic na to nie pora­dzę. Muszę jed­nak przy­znać, że jestem tak­że nie­zwy­kle zacie­ka­wio­na. – Nie musi­my mówić Hay­mit­cho­wi, że to obejrzeliśmy.

– Niech ci będzie – zga­dza się Peeta.

Pusz­cza taśmę, a ja pod­ku­lam nogi obok nie­go na kana­pie, z kub­kiem mle­ka w dło­ni. Jest pysz­ne, dosko­na­le sma­ku­je z mio­dem i przy­pra­wa­mi. Sącząc je, prze­no­szę się do świa­ta pięć­dzie­sią­tych Gło­do­wych Igrzysk. Po czo­łów­ce z hym­nem na ekra­nie poja­wia się pre­zy­dent Snow i wycią­ga koper­tę przy­go­to­wa­ną na dru­gie Ćwierć­wie­cze Poskro­mie­nia. Wyglą­da mło­dziej, ale rów­nie odpy­cha­ją­co. Czy­ta z pro­sto­kąt­nej kart­ki tym samym męczą­cym gło­sem, któ­rym zwra­cał się do nas, i infor­mu­je całe Panem, że dla uczcze­nia dru­gie­go dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia Poskro­mie­nia licz­ba try­bu­tów w tur­nie­ju zosta­nie podwo­jo­na. Następ­nie reali­za­to­rzy pro­gra­mu robią prze­bit­kę bez­po­śred­nio na dożyn­ki, w któ­rych trak­cie zosta­ją odczy­ta­ne nazwi­ska wszyst­kich uczest­ni­ków.
Kie­dy docie­ra­my do sce­ny z Dwu­na­ste­go Dys­tryk­tu, jestem cał­ko­wi­cie przy­tło­czo­na ogrom­ną licz­bą dzie­ci, któ­re powę­dro­wa­ły na pew­ną śmierć. W Dwu­na­st­ce wyczy­tu­je nazwi­ska jakaś kobie­ta, nie Effie, ale zaczy­na tak samo. „Damy mają pierw­szeń­stwo!” – woła i wyczy­tu­je nazwi­sko dziew­czy­ny, któ­ra pocho­dzi ze Zło­ży­ska, pozna­ję to już na pierw­szy rzut oka. „May­si­lee Don­ner” – ogła­sza prowadząca.

– Och! – wykrzy­ku­ję. – Była przy­ja­ciół­ką mamy.

Kame­ra odszu­ku­je ją w tłu­mie, i widzi­my, jak May­si­lee tuli się do dwóch innych dziew­cząt. Wszyst­kie są blon­dyn­ka­mi, z całą pew­no­ścią pocho­dzą z rodzin kupieckich.

– Moim zda­niem to two­ja mama ją obej­mu­je – zauwa­ża Peeta cicho, i ma rację. Gdy May­si­lee Don­ner dziel­nie odry­wa się od kole­ża­nek i rusza ku sce­nie, przez chwi­lę widzę mamę w moim wie­ku i już wiem, że opo­wie­ści o jej daw­nej uro­dzie nie są ani tro­chę prze­sa­dzo­ne. Za rękę trzy­ma ją inna zapła­ka­na dziew­czy­na, bar­dzo podob­na do May­si­lee, ale tak­że do kogoś, kogo znam i ja.

– Mad­ge – mówię.

– To jej mama. Ona i May­si­lee były chy­ba bliź­niacz­ka­mi – wyja­śnia Peeta. – Tata kie­dyś o tym wspomniał.

Roz­my­ślam o mamie Mad­ge, żonie bur­mi­strza Undersee’ego, któ­ra poło­wę życia spę­dza w łóż­ku, unie­ru­cho­mio­na przez strasz­li­wy ból, odcię­ta od świa­ta. Nigdy sobie nie uświa­da­mia­łam, że ona i mama mają ze sobą coś wspól­ne­go. Myślę o Mad­ge, goto­wej mimo zadym­ki przy­nieść środ­ki znie­czu­la­ją­ce dla Gale’a, o swo­jej brosz­ce z koso­gło­sem, któ­ra nabie­ra zupeł­nie nowe­go zna­cze­nia, odkąd wiem, że jej poprzed­nią wła­ści­ciel­ką była ciot­ka Mad­ge, May­si­lee Don­ner, try­but­ka zamor­do­wa­na na arenie.

Hay­mit­cha wywo­łu­ją na samym koń­cu, a jego widok jest dla mnie jesz­cze bar­dziej szo­ku­ją­cy niż zdję­cia mamy. Na ekra­nie poja­wia się mło­dy i sil­ny męż­czy­zna. Trud­no mi to przy­znać, ale był z nie­go nie­zły przy­stoj­niak o ciem­nych, krę­co­nych wło­sach oraz typo­wych dla miesz­kań­ców Zło­ży­ska sza­rych oczach, któ­re już wte­dy nie­bez­piecz­nie błyszczały.

– Och, Peeta, chy­ba nie zabił May­si­lee, praw­da? – pytam ner­wo­wo. Nie wiem dla­cze­go, ale nie potra­fię znieść tej myśli.

– Przy czter­dzie­stu ośmiu zawod­ni­kach? – powąt­pie­wa Peeta. – Mało prawdopodobne.

W tele­wi­zo­rze prze­jeż­dża rydwan z parą mło­dych ludzi z Dwu­na­ste­go Dys­tryk­tu, w okrop­nych gór­ni­czych stro­jach, poja­wia­ją się migaw­ki z wywia­dów. Nie mamy cza­su na obej­rze­nie wszyst­kich roz­mów, ale ponie­waż zwy­cięz­cą będzie Hay­mitch, w cało­ści zapo­zna­je­my się z jego wystę­pem. Pro­wa­dzą­cy pro­gram Caesar Flic­ker­man wyglą­da tak samo jak zawsze w migo­czą­cym, gra­na­to­wym gar­ni­tu­rze, tyl­ko jego wło­sy, powie­ki i usta są ciem­no­zie­lo­ne, a nie niebieskie.

– Powiedz nam, Hay­mitch, co sądzisz o tym, że w igrzy­skach weź­mie udział o sto pro­cent wię­cej zawod­ni­ków niż zwy­kle? – pyta Caesar. Hay­mitch wzru­sza ramionami.

– Nie widzę więk­szej róż­ni­cy. Będą w stu pro­cen­tach rów­nie głu­pie jak zwy­kle, więc mam z
grub­sza takie same szanse.

Publicz­ność wybu­cha śmie­chem, a Hay­mitch uśmie­cha się pół­gęb­kiem, bez­czel­nie i obo­jęt­nie.
– Zawsze się tak zacho­wu­je, praw­da? – zauważam.

Następ­ny obraz to pora­nek w dniu roz­po­czę­cia igrzysk. Patrzy­my z per­spek­ty­wy jed­nej z try­bu­tek, któ­ra jest win­do­wa­na z sali eks­pe­dy­cyj­nej szy­bem pro­sto na are­nę. Mimo­wol­nie wstrzy­mu­ję oddech z wra­że­nia, na twa­rzach uczest­ni­ków dostrze­gam nie­do­wie­rza­nie. Nawet Hay­mitch z apro­ba­tą uno­si brwi, choć nie­mal natych­miast je ponow­nie marszczy.

Uro­da tego miej­sca zapie­ra dech w pier­siach. Zło­ty Róg Obfi­to­ści leży pośrod­ku łąki upstrzo­nej pla­ma­mi prze­pięk­nych kwia­tów, na lazu­ro­wym nie­bie wiszą puszy­ste, bia­łe chmu­ry, w prze­stwo­rzach fru­wa­ją roz­śpie­wa­ne pta­ki. Nie­któ­rzy zawod­ni­cy głę­bo­ko pocią­ga­ją nosa­mi, więc nie­trud­no się domy­ślić, że ich noz­drza wypeł­nia fan­ta­stycz­na woń. Uję­cie z powie­trza poka­zu­je, jak roz­le­głą, kil­ku­ki­lo­me­tro­wą prze­strzeń zaj­mu­je łąka, z jed­nej stro­ny ogra­ni­czo­na lasem, a z dru­giej górą o zaśnie­żo­nym szczycie.

Pięk­no oko­li­cy roz­pra­sza wie­lu uczest­ni­ków, więc gdy roz­brzmie­wa gong, wyglą­da­ją tak, jak­by usi­ło­wa­li prze­bu­dzić się ze snu. Hay­mit­cha to jed­nak nie doty­czy. W kil­ku susach doska­ku­je do Rogu Obfi­to­ści, chwy­ta parę rodza­jów bro­ni oraz ple­cak z zapa­sa­mi i gna do lasu, zanim więk­szo­ści jego rywa­li uda­je się zejść z tarcz.

Pierw­sze­go dnia roz­pę­tu­je się krwa­wa jat­ka, w któ­rej ginie osiem­na­stu try­bu­tów. Następ­ni odpa­da­ją jeden po dru­gim i sta­je się jasne, że nie­mal wszyst­ko w tym raju na zie­mi jest śmier­tel­nie tru­ją­ce. Ludzie umie­ra­ją po zje­dze­niu soczy­stych owo­ców z krze­wów i wypi­ciu wody z kry­sta­licz­nie czy­ste­go stru­mie­nia, życiu zagra­ża nawet zapach wącha­nych z bli­ska kwia­tów. Tyl­ko desz­czów­ka i żyw­ność z Rogu Obfi­to­ści nada­ją się do spożycia.

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy