Ewa Karwan-Jastrzębska znana jest jako autorka „Misia Fantazego” który podbił serca nie tylko czytelników, ale też widzów w ponad 70 światowych telewizjach. Napisała blisko sześćdziesiąt książek. Współpracowała z takimi ilustratorami jak Dorota Kobiela ( twórczyni filmów „Twój Vincent” oraz „Chłopi”) czy Józef Wilkoń, który zilustrował jej poemat o pułapkach władzy „Koci król” oraz zbiór wierszy „Krowa kolorowa”. Wśród opublikowanych książek są też inne, adresowane tylko do dorosłych. Znamy „Kaktusa w sercu” czy trzy tomy „Planety singli”. W rozmowie o „Agacie z placu Słonecznego” opowiada o klasycznych wątkach literackich w tej magicznej opowieści, o tym, że jej książki są dla dużych i małych czytelników i ciekawie uzasadnia dlaczego, a także o najbliższych planach literackich.
Tytuł, który pasuje do pełnego wydania przygód Twojej „Agaty z placu Słonecznego”, mógłby brzmieć: „POWRÓT AGATY”. Bo rudowłosa niania, którą znają i dziecięcy, i dorośli czytelnicy, jest postacią, która nie znika, jest już na zawsze z nami, wpisuje się w klasykę dziecięcą. Co sądzisz o takim widzeniu swojej bohaterki?
Wielu ludziom klasyka kojarzy się z czymś, co pochodzi z ubiegłego stulecia, a nawet z jeszcze odleglejszych czasów. Definicja słownikowa określa tak utwory, które żyją już trzydzieści lub więcej lat i są lepsze od utworów z tego samego okresu. Słowo „klasyczna” wobec Agaty, jeśli posłużyć się tym określeniem, jest nie do końca trafne, bo bohaterka jest znana od jedenastu lat. A przecież mianem literatury klasycznej określamy dzieła z różnych epok, do których się wraca. Ba, określamy nim utwory, które noszą w sobie cechy dzieł doskonałych. Więc czy Agata jest klasyczna? To było naprawdę trudne pytanie (śmiech). Ale na pewno dialoguje z utworami klasycznymi, takimi jak „Mary Poppins”, „Piotruś Pan”, „Opowieści z Narnii”, „Królowa Śniegu”, czy z kinem, bo jest tu też ukłon w stronę „Szklanych serc” Herzoga.
A więc Agata powraca. Wcześniej przybywała, była ona i jeszcze ktoś, wreszcie dzieci prosiły ją o to, aby została. Czemu doskonała niania zawsze wywołuje tak wiele emocji? Chce się, aby była na zawsze?
Idealna niania… trudna sprawa. W baśni oczywiście ma szansę taką się stać, bowiem można wyposażyć ją w cechy osoby o nieskończonych możliwościach. A dzieci kochają takie postaci. Agata, młodsza siostra Mary Poppins, o czym wielokrotnie mówiłam, ma takich cech aż nadto. Sama nie znam jej do końca (śmiech). A emocje? No cóż, czy nie chcemy poznać osoby, która sprawi, że zaczniemy dostrzegać zaczarowane światy? Nawet w wieku dorosłym taka osoba każdemu by się przydała. Emocje dzieci zawsze potęguje tajemnica do odkrycia. A Agata ma ich mnóstwo. Nie zastępuje rodziców, którzy w przypadku pięciorga rodzeństwa są też dość niezwykli: badacze innych kultur, podróżnicy, kochający dzieci, trochę nieobecni, to znów bardzo obecni, i potrafią nieźle namieszać w ich życiu. Nie zastępuje więc, ale… może dać równie dużo ciepła. Gdy się pojawia w domu przy ulicy Fortecznej, zmienia ich życie. Ale najważniejsze jest to, że potrafi wyciszyć tęsknotę. Taka osoba jest bezcenna. Bo przecież dzieci zostają pod jej opieką, a rodzice wyjeżdżają. A jednocześnie, mimo że czekają na powrót rodziców, przeżywają wiele przygód, dojrzewają, uczą się i potrafią być szczęśliwe. Więc czy Agata jest doskonała? Myślę, że tak.
Skąd pomysł, aby do Twojej książki wkroczyły postaci z innych baśni?
Bardzo lubię taką szkatułkową strukturę. Przecież wszyscy przyjaźnimy się z bohaterami znanych nam opowieści albo się ich boimy (śmiech) tak jak Królowej Śniegu. Powiedziałam kiedyś o tej postaci: „W opowiadaniu «W krainie śniegu» czai się groźba spotkania Królowej Śniegu. Ta niewypowiedziana możliwość jest stokroć bardziej złowieszcza niż spotkanie się z lodową postacią twarzą w twarz. Gerda i Kaj nie wiedzą, co ich spotka, nie wiedzą, kim ona jest. Są niewinni i na swój sposób szczęśliwi. Ale gdy ktoś już pozna ich historię i wie, czyja twarz kryje się w kapturze, co oznacza przenikający chłód, nie zaśnie spokojnie. I tego właśnie doświadczają Nieznośne Trojaczki wrzucone w przestrzeń śnieżnej pustki. Na ile wiedza może ich ocalić, a na ile stać się powodem klęski? Nie będziemy tego wiedzieć, bo dzieci zostaną uratowane”. Cytuję, bo niczego bym w tym opisie nie zmieniła. Ale właśnie dlatego postaci z bajek wkraczają w świat moich bohaterów. Bo emocje są stokroć silniejsze. Czytelnicy pamiętają tamte, z lektur dzieciństwa, każdy lęk ma swoje miejsce w bibliotece pamięci, a jednocześnie pojawia się nowa emocja, bo dzięki świadomości tego, kim jest postać i czego można po niej oczekiwać, bardziej boimy się o swoich bohaterów. W ten sposób emocje zostają wzmocnione. Te dobre też. Tak się dzieje w przypadku Muminków, a konkretnie wyprawy do doliny, aby odnaleźć Włóczykija i zostawić mu wiadomość, że Muminek tęskni za przyjacielem. Dzieci wiedzą, dlaczego to takie ważne. Książki klasyczne czytają bowiem czytelnicy „Agaty…”, ale też bohaterowie mojej książki. Stąd ta szkatułka.
Dlaczego podkreślasz, że „Agatę z placu Słonecznego” mogą czytać WSZYSCY, ci dorośli i ci całkiem mali?
Odpowiedź jest prosta. W życiu każdego dorosłego nadchodzi taki moment, kiedy albo wspomina dzieciństwo, albo wręcz chce do niego wrócić. Staram się tak pisać powieści dla dzieci, aby baśniowość i niezwykłość stawała się naturalną substancją opowieści. Aby w nią wierzyć, gdy dopiero zaczyna się przygodę z literaturą i aby ufać, że możliwy jest powrót do tego stanu wiary w istnienie magii, kiedy się już jej w dzieciństwie doświadczyło. Bo czym byłoby bez niej nasze życie? Wiem, że to brzmi banalnie, ale każdy choć raz łaknął jej dotknąć. A więc nie tylko mogą „Agatę…” czytać WSZYSCY, wręcz zalecam wspólną lekturę młodym czytelnikom i ich rodzicom. (śmiech)
Wróćmy jeszcze do postaci Agaty. Kim tak naprawdę ona jest?
To jest właśnie tak wielka TAJEMNICA. (śmiech) Ale w tym przypadku chętnie zacytuję Joannę Wenek, miłośniczkę Agaty, doradczynię metodyczną w zakresie języka polskiego, oddam głos osobie, która głęboko przenika struktury tekstu literackiego, udało jej się bowiem dobrze sportretować moją bohaterkę: „Agata to bezsprzecznie Niania Doskonała. Nie dość, że potrafi poskromić piątkę nieujarzmionych dotąd dzieciaków, to jeszcze do niej należy zawsze ostatnie słowo. Skąd się wzięła? Dlaczego przyszła? Ile ma lat? To pytania, które z założenia muszą pozostać bez odpowiedzi, chociaż w powieści znajdziemy pełnowymiarowy wizerunek tytułowej bohaterki. Agata była wszędzie i potrafi wszystko. Ma referencje od królowej angielskiej, perfekcyjnie włada zarówno ciężkim mieczem, jak i precyzyjnym damskim szydełkiem. Jej wszechstronność i wszechwiedza, jak również żelazny charakter i konsekwencja w postępowaniu z dziećmi dają jej panowanie nad ludźmi i przedmiotami. Rudowłosa dziewczyna, ubrana indywidualnie, ale poza wszelkimi trendami mody, to z jednej strony opiekunka, z drugiej wojowniczka. Jest zarówno duchem opiekuńczym, jak i artystką. Tak samo świetnie walczy z cieniami w korzeniach Drzewa Czasu, jak i gra Ofelię w miniaturowym teatrze z przeszłości – co nie umyka uwadze bystrych bliźniaków. Wciąż młoda i bez uszczerbku trwająca w czasie – posiada naprawdę nieograniczone możliwości. Dlatego dziecięca wiara w nią piątki podopiecznych jest jak najbardziej uzasadniona. Bo przecież Agata – w ramach wypełniania swojego sekretnego posłannictwa – ujawni niektóre z nich, jak chociażby umiejętność odnajdowania zaginionych, swobodne przemieszczanie się w czasie i w przestrzeni, wspaniałe prowadzenie rodzinnej kuchni czy wymyślanie niespodzianek, na które jest w stanie wpaść tylko ona. Tajemnicza niania o rudych włosach i zawsze młodzieńczym wyglądzie to osoba w pełni odpowiedzialna za wszystkich, którzy zostali jej powierzeni. Wspiera ją w tym jej przyjaciel Adam, który podobnie jak ona jest jednym z duchów opiekuńczych wybranej okolicy. Oboje zapewne znali się wcześniej, z innych przygód i misji do spełnienia, o czym świadczy ich zgodne współdziałanie i widoczna zażyłość. To właśnie z Adamem Agata odnajdzie pospane w nocnym mieście bliźnięta, które tak bardzo chciały poznać zagadkę swojej opiekunki, że aż gotowe były wymknąć się za nią z domu. Agata oczywiście prowadzi własne życie, do którego ma przecież prawo. Jednak za wszelką cenę dba o zachowanie sekretu swojej osoby. Od czasu do czasu jej ciekawscy podopieczni wpadają na trop jej niezwykłych poczynań: wiekowa mapa okolicy, kordonek od śniegowych koronek miasta, dziwna skrzynia z nieznaną zawartością. Ale Agata mówi im tylko to, co chce i kiedy chce. I tak właśnie jest dobrze”.
Wiemy już bardzo dużo o głównej bohaterce powieści. Porozmawiajmy na koniec o parze bohaterów, którzy jak awers i rewers tej samej rzeczy współistnieją w tej historii, reprezentując zło i dobro. Manu i Unam. Bliźniaki, czyli Matylda i Piotruś, poznają ich i żywo uczestniczą w przygodzie, która jest mroczna, niepokojąca, a jej finał trudny do przewidzenia. Czy w każdej dobrej historii musi rozgrywać się pojedynek między dobrem a złem?
Nie ma dobrej historii bez scen, w których dochodzi do konfrontacji zła i dobra. W wielu moich książkach pojawiają się takie zmagania. To, co chcę przekazać dzieciom, to nadzieja na przywrócenie jasnej strony rzeczywistości i wiara w moc małego człowieka. Bo przecież to właśnie dzieci pomagają wyzwolić „złego” bohatera z pułapki zła. A Matylda z jej mocą opowiadania doprowadza do zmian w toczących się historiach. Wystarczy, że sięgnie po czerwony zeszyt.
A co to za zeszyt?
Nie mogę zdradzić zbyt wiele, ale mogę zacytować znów Joannę Wenek: „Matylda – odkrywając w sobie dar rozumienia postaci z innych rzeczywistości – zostanie obdarowana mocą słowa i możliwościami kreowania świata. Przygody bohaterki w magicznej Krainie Jezior, ratowanie (przez tworzenie dalszego ciągu historii) jej mieszkańców, odczytywanie przesłania starych rysunków i fotografii zdradzają coś więcej niż tylko dziecięcą wrażliwość. Oto jesteśmy świadkami narodzin młodziutkiej pisarki, której w dowód uznania talentu Agata podaruje pod choinkę książkę, jaką Matylda dopiero napisze”. A więc ten zeszyt to kolejna szkatułka w mojej opowieści. Każdy może mieć taki zeszyt, jeśli uwierzy, że jest w stanie tworzyć światy. Mam wielką nadzieję, że młode czytelniczki i czytelnicy będę sami opowiadać własne historie.
Czy po Agacie przyszedł czas na inne bohaterki/bohaterów? Co teraz będziemy czytać, gdy zamkniemy ostatnią stronę opowieści, a warto wspomnieć, że książka liczy 560 stron? Ciekawe, kto ją zdąży przeczytać jeszcze w tym roku…
Tak, będą nowi bohaterowie, jedni mali, niedostrzegalni gołym okiem, więcej nie mogę zdradzić – projekt ten powstaje z inicjatywy Misi Konopki, znakomitej, uznanej w świecie sztuki malarki, i jeszcze inna bohaterka, czarna owieczka, która wędruje, aby odnaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego nikt jej nie lubi. To bardzo ogólny opis, bo ta baśń filozoficzna opowiada tak naprawdę o kondycji człowieka i samotności, ale też o nadziei i ocaleniu. Tę rysować będzie niezwykle utalentowana graficzka, nie mogę się doczekać jej pierwszych projektów. Świat baśni nigdy się nie kończy. Ale czasem, gdy zgiełk głosów bohaterów za bardzo mnie osacza, pracuję nad projektem dorosłym. Ten z kolei jest bardzo konkretny, dotyczy bowiem osoby, która zapisała się na kartach historii, kobiety ważnej dla mnie z różnych powodów. Ale to nie miejsce i czas, aby o tym opowiadać.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał Patryk Sadowski