Rachunek za przetrzymanie książki z biblioteki? Wielu osobom mogłoby się wydawać, że te są co najwyżej symboliczne, a jednak Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie ostatnio zaskoczyła jednego z czytelników wysokością kwoty na paragonie.
Aneta Korycińska prowadząca profil „Baba od polskiego” opublikowała zdjęcie paragonu nadesłanego przez czytelnika pragnącego zachować anonimowość.
– Takiego paragonu grozy jeszcze nie widziałam. Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie może się poszczycić prawdziwym mecenasem. Ktoś przebije? – napisała blogerka zajmująca się propagowaniem wiedzy o języku polskim. – Mam wielki lęk przed karami, więc u mnie koszmarem było wezwanie, w którym kazano mi zwrócić za znaczek pocztowy. Książka, którą wówczas przetrzymałam, to „Wilk stepowy”. Takie miałam literackie fascynacje w wieku dziecięcym – wyznała potem w komentarzach.
Do sytuacji odniósł się dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie mieszczącej się przy ul. Rajskiej – popularnego źródła materiałów potrzebnych do nauki osobom studiującym w tym mieście.
– Gdy musisz wnieść w swojej bibliotece opłatę za przetrzymanie książek, zastanów się proszę z czego to wynika. Książki w bibliotece na Rajskiej wypożycza się na okres jednego miesiąca. Można je jednak trzykrotnie prolongować bez żadnej opłaty, czyli w sumie jeden użytkownik całkowicie zgodnie z regulaminem może korzystać z danej książki nawet 4 miesiące! To chyba wystarczająco długo, by ją przeczytać? – oznajmił Jerzy Woźniakiewicz. – Oznacza to także, że z jednej książki przez rok może skorzystać nawet ponad 12 osób (jeśli książka będzie oddawana krócej niż po upływie jednego miesiąca, a dzieje się tak bardzo często), a minimalnie trzy osoby jeśli książka będzie przez wszystkich wypożyczających trzymana przez maksymalny, legalny czas wypożyczenia. A jeśli ktoś tę książkę przetrzyma? Nie najlepiej to wtedy wygląda – oznacza to przecież, że w ciągu całego roku będzie mogło z niej skorzystać nawet mniej niż trzech czytelników… Warto przy tym pamiętać, że wielu tytułów biblioteki nie mają w kilku egzemplarzach, albo inne też są wypożyczone.
Okazało się więc, że książka anonimowego czytelnika była przetrzymana aż… 597 dni, czyli ponad półtora roku. Jerzy Woźniakiewicz zwrócił też uwagę na inne niż finansowe aspekty przetrzymywania książek.
– Czy zastanawialiście się zatem kiedyś jakie są społeczne koszty przetrzymywania książek? Co to takiego? Przez społeczny koszt przyjmuję kwotę jaką członkowie danej społeczności korzystającej z biblioteki będą musieli wydać na książki tylko dlatego, że ktoś nie zwrócił ich w terminie w miejscowej bibliotece publicznej. To dość proste wyliczenie oczywiście zakładające, że nie wszyscy mogą żyć w Krakowie, czy Warszawie i tak jak w wielu mniejszych miejscowościach biblioteka publiczna jest jedyną biblioteką i jeśli nie znajdziemy tam danej książki to musimy ją zakupić. Jeżeli zatem przyjmiemy, że po regulaminowych czterech miesiącach wypożyczenia książki ktoś przetrzymał ją bezprawnie np. przez cały kolejny rok, oznacza to, że nie mogło z niej skorzystać od trzech do nawet ponad 12 innych czytelników biblioteki (albo i więcej – wypożyczoną książkę często czytają też członkowie rodziny). Jeśli nie znaleźli tej książki na półce, musieli kupić ją w księgarni – każdy z nich swój egzemplarz. Średnia cena książki to około 30 zł. Zatem ze względu na nieregulaminowe zachowanie jednego z czytelników biblioteki książki za 30 zł musiało zakupić od trzech do ponad 12 osób. Oznacza to, że wydali na nie od 90 do nawet ponad 360 zł. Zapytacie: a ile zapłaciła osoba, która przez rok przetrzymywała tę książkę? Tylko 35 gr za każdy dzień przetrzymania. Po roku przetrzymywania jej należność wobec biblioteki wyniosła 127,75 złotego. Czy dalej uważacie że to wysoka opłata za przetrzymanie książek? – wyjaśniał dyrektor. – Mam nadzieję że ta garść informacji pozwoli Wam lepiej zrozumieć, że opłata za przetrzymanie to nie kara, tylko kwota rekompensująca w pewnym stopniu koszty społeczne, które wynikają z tego przetrzymania. Zasila ona budżet biblioteki utrzymywanej przez społeczność, do której należą też osoby ponoszące owe koszty społeczne czyjegoś zaniedbania.
– Do opisanej rano sprawy paragonu odniósł się dyrektor Biblioteki w sposób merytoryczny i – żarty na bok – całkiem słuszny. Wspierajcie instytucje kultury: głosując nad budżetem obywatelskim w waszej miejscowości, preferując je jako miejsca organizacji wydarzeń, czy konferencji, korzystając z ich usług, pamiętajcie o innych. A książki oddawajcie w terminie – podsumowała Aneta Korycińska.
A na marginesie całej sytuacji – czy 209 zł za przetrzymanie książki to rekord? W komentarzach „Baby od polskiego” zgłosiły się osoby, mogące „pochwalić się” wyższymi rachunkami: 370 złotych, 778 złotych, ponad tysiąc złotych, a nawet… dwa tysiące złotych. Kwoty te zrobiły wrażenie na osobach komentujących, ale przyznajmy, że do rekordowego przetrzymania książki im daleko.
Książka wypożyczona z przykościelnej biblioteki katedry w Sheffield została zwrócona… po trzystu latach! To wydanie książki The Faith and Practice of a Church of England-Man autorstwa Williama Stanleya będąca zbiorem zasad, którymi powinien kierować się każdy anglikanin, zostało wydana w 1704 roku. Sama biblioteka przestała istnieć na początku XIX wieku.
Zdjęcie główne Fallon Michael/unsplash