Osoby cierpiące na dysleksję według definicji mają problemy z czytaniem i pisaniem. W wielu przypadkach zaburzenia nie pozwalają dotkniętym nimi ludziom na czerpanie przyjemności z lektury. Niestety niewiele też się robi, żeby dyslektykom w jakiś sposób zagwarantować lepsze doznania towarzyszące obcowaniu z książką. Na przekór temu wystąpił w ostatnim czasie niezależny księgarz z niewielkiego angielskiego Clevedon.
Doktor Alistair Sims doskonale wie, gdzie leży problem – sam jest dyslektykiem. Zaburzenia nie uniemożliwiły mu jednak rozwinięcia pasji do literatury i otworzenia w miasteczku księgarni. Czy dysleksja była dla niego problemem? Oczywiście, że tak. Opierając się na własnych doświadczeniach, doktor Alistair Sims opracował zestaw wytycznych, jakie powinna spełniać książka, żeby była przyjazna osobom z podobnymi zaburzeniami.
Korzystając z dobrodziejstw Internetu, księgarz zebrał przeszło 6 tysięcy funtów na wydanie książek według swojego pomysłu. To tylko pokazuje, jak duże jest zapotrzebowanie na tego typu inicjatywy. Zebrane fundusze pozwoliły mu wydać aż osiem różnych tytułów, między innymi dzieła Rudyarda Kiplinga czy lokalnej pisarki Thany Niveau.
Kolekcja książek dla dyslektyków charakteryzuje się wydrukiem na specjalnym kremowym papierze, odpowiednio dobranym krojem i wielkością czcionki oraz przyjaznymi odstępami między słowami i liniami. Sama treść opublikowanych powieści nie została w żaden sposób zmieniona, choć mogłoby się wydawać, że zarówno fabuła jak i język powinny zostać uproszczone, żeby umożliwić dyslektykom lepsze zrozumienie. Według doktora Simsa jest to absolutnie niepotrzebne.
Wydanie kolekcji książek dla dyslektyków ma być impulsem do działania wysłanym w stronę brytyjskich wydawców. Doktor Alistair Sims ma nadzieję, że wkrótce kolejne oficyny pójdą jego przykładem i potrzeby ludzi dotkniętych dysleksją przestaną być ignorowane.
źródło bbc/Alistair Sims