Albert-László Barabási, analityk i uznany profesor uniwersytecki, wziął pod lupę najlepiej sprzedające się w ostatniej dekadzie książki według słynnych list „New York Timesa”, przeprocesował je i otrzymał przepis na bestseler. No, może to za dużo powiedziane. Wyniki za to pokazują, jakie książki mają większe szanse na trafienie do czołówki, a które są skazane na szybkie zapomnienie.
W analizie Albert-László Barabási i Burcu Yucesoy wykorzystali 2468 tytułów beletrystycznych i 2025 należących do literatury faktu. Pod uwagę brali wydania w twardej oprawie, które w ciągu ostatnich dziesięciu lat pojawiły się na liście bestsellerów „New York Timesa”.
Jeśli chodzi o literaturę faktu, najlepiej sprzedają się biografie, autobiografie i inne formy osobistych wspomnień czy pamiętników. Okazało się, że niemal połowa wszystkich niefikcyjnych bestsellerów wpada do tej właśnie podkategorii. Najmniejszą popularnością cieszyły się książki dotyczące bardzo wyspecjalizowanych tematów, np. takie zajmujące się tylko grami, gotowaniem, prowadzeniem domu, antykami, fotografią czy sztuką w ogóle. Autorzy literatury faktu na listach bestsellerów pojawiali się zazwyczaj z tylko jedną książką.
Wśród beletrystyki ogromną popularnością cieszą się tytuły należące do szeroko pojętej literatury pięknej, czyli tej, o której krytycy literaccy tak bardzo lubią dyskutować, poruszającej ważne tematy, nierzadko omawianej na lekcjach w szkołach. Jednak to nastawiona na szybkie tempo i liczne zwroty akcji proza gatunkowa, kiedy do jednego worka wrzucić thrillery, kryminały i powieści detektywistyczne, wiedzie prym, stanowiąc połowę analizowanych książek (literatura piękna to 1/3 całości). W przypadku fikcji autorom jest również łatwiej wbić się na listę kilka razy. Aż 85% powieściopisarzy popełniło bestseller więcej niż raz. Dla przykładu James Patterson w ciągu dekady na liście pojawił się z 51 różnymi książkami.
Istotny jest również moment premiery. Sukces książki w dużej mierze zależy od tego, jak się będzie sprzedawać w ciągu pierwszych tygodni. Największą sprzedaż zazwyczaj tytuł beletrystyczny osiąga między drugim a szóstym tygodniem, a należący do literatury faktu – w ciągu pierwszych piętnastu tygodniu. Do tego trzeba pamiętać, że na przykład w lutym czy marcu, kiedy nie ma żadnych imprez tematycznych, a do świąt jest jeszcze bardzo daleko, wystarczy kilka tysięcy sprzedanych egzemplarzy, żeby książka trafiła na listę, podczas gdy w grudniu kilkanaście tysięcy może okazać się liczbą niewystarczającą.
Jeśli więc jesteś debiutantem, nie masz wyrobionego nazwiska, a baza twoich fanów ogranicza się do najbliższej rodziny, to najlepiej będzie ci celować z premierą na początek roku. Wtedy konkurencja nie jest zbyt duża i masz szansę się wybić. Pamiętaj jednak, żeby napisać mrożący krew w żyłach thriller lub kryminał, którego tempo grozi zatrzymaniem akcji serca. Jeśli natomiast masz na koncie już niejedną książkę i możesz liczyć na wiernych wielbicieli twojego słowa pisanego, postaw na październik – w takim przypadku sprzedaż powinna ładnie rozhula się tuż przed świętami, owocując zgrabnym wynikiem.
Na koniec jeszcze pocieszenie od Alberta-László Barabásiego. Jeśli napisałeś już swoją pierwszą książkę i ona sukcesu nie odniosła, to nie masz jeszcze powodu do płaczu. Zaledwie 14% pisarzy, którzy w ciągu ostatniej dekady trafili na listy bestsellerów, znalazło się tam dzięki pierwszej książce. Wszystko więc przed tobą.
Przygotował Oskar Grzelak
Źródło: marketwatch.com
Szukasz najfajniejszych skarpet dla Niestatystycznych? Zajrzyj na Molom.pl