Aktualności

Cała Polska będzie czytać Przedwiośnie, ale w mocno okrojonej wersji

Adap­ta­cje mają to do sie­bie, że pozo­sta­wia­ją ich auto­rom pew­ną swo­bo­dę twór­czą, bo na przy­kład kie­dy utwór ma zostać zaadap­to­wa­ny tak by był bar­dziej zro­zu­mia­ły dla współ­cze­sne­go odbior­cy, muszą zostać poczy­nio­ne pew­ne zmia­ny na pozio­mie cho­ciaż­by języ­ko­wym. I tu poja­wia się pyta­nie, kogo osta­tecz­nie trak­to­wać jako auto­ra. 8 wrze­śnia w ramach akcji Naro­do­we Czy­ta­nie cały kraj ma się zjed­no­czyć i pochy­lić nad lek­tu­rą Przed­wio­śnia Ste­fa­na Żerom­skie­go. Powieść na te potrze­by prze­szła jed­nak pew­ne odświe­że­nie. Czy­tać więc będzie­my rze­czy­wi­ście Żerom­skie­go, czy już może Andrze­ja Dobosza?

Nie moż­na powie­dzieć, żeby powie­ści Ste­fa­na Żerom­skie­go cha­rak­te­ry­zo­wa­ły się lek­kim sty­lem. Być może rze­czy­wi­ście dla współ­cze­sne­go czy­tel­ni­ka część zwro­tów zawar­tych w Przed­wio­śniu mogła trą­cić mysz­ką, pew­nych fraz już wła­ści­wie się nie uży­wa, a nie­któ­re sło­wa w ogó­le ule­gły zapo­mnie­niu. Taka inge­ren­cja w powieść, w tę jej naj­bar­dziej powierz­chow­ną war­stwę, by uczy­nić ją bar­dziej przy­stęp­ną, zda­je się być w porząd­ku. Dla­te­go wła­śnie Andrzej Dobosz, wyzna­czo­ny przez pre­zy­den­ta Andrze­ja Dudę adap­ta­tor, para­ją­cy się zwy­kle pisa­niem felie­to­nów i kry­ty­ką lite­rac­ką, z Przed­wio­śnia usu­nął każ­de „tudzież” oraz powta­rza­ją­ce się bli­sko­znacz­ne przy­miot­ni­ki. Na tym jed­nak się nie skończyło.

Ogrom­ne onie­śmie­le­nie. I wła­ści­wie pół godzi­ny namy­słu przed skre­śle­niem dwóch, trzech zdań, wyjąw­szy te pierw­sze skre­śle­nia, o któ­rych wspo­mnia­łem, mówił Andrzej Dobosz o odczu­ciach towa­rzy­szą­cych jego pracy.

Po doko­na­nej przez użyt­kow­ni­ka Wyko­pu wery­fi­ka­cji adap­ta­cji i porów­na­niu jej z pier­wo­wzo­rem oka­za­ło się, że tak napraw­dę tek­stu wyle­cia­ło spo­ro wię­cej niż kil­ka zdań.

Wbrew temu co adap­ta­tor gło­si, z książ­ki zosta­ło usu­nię­te 34% tek­stu, wpro­wa­dzo­no sze­reg uprosz­czeń, bez­sen­sow­nych i nie­zro­zu­mia­łych zmian, odzie­ra­ją­cych powieść Żerom­skie­go zarów­no ze sty­lu, jak i prze­ina­cza­ją­cy wydźwięk i sens utwo­ru, napi­sał KazimierzG15.

W swo­im arty­ku­le zamie­ścił przy­kła­do­we zrzu­ty z porów­na­nia, gdzie kolo­rem zie­lo­nym ozna­czył frag­men­ty cał­ko­wi­cie wycię­te, żół­tym – edy­to­wa­ne. Z tek­stem może­cie zapo­znać się TUTAJ.

Adap­ta­cja poczy­nio­na przez Andrze­ja Dobo­sza jest aktu­al­nie burz­li­wie komen­to­wa­na. Znacz­nie prze­wa­ża­ją gło­sy, że takie potrak­to­wa­nie Przed­wio­śnia jest obra­zą tak dla pamię­ci Ste­fa­na Żerom­skie­go, jak i dla inte­li­gen­cji czy­tel­ni­ka. Zmia­ny, któ­re mia­ły być zale­d­wie powierz­chow­nym retu­szem inge­ru­ją w treść tak głę­bo­ko, że jej odbiór może zostać przeinaczony.

U Żerom­skie­go boha­ter, mimo wro­dzo­nej uczci­wo­ści, miał jed­nak w sobie pewien miesz­czań­ski rys, któ­ry spra­wiał, że był­by gotów zro­bić wszyst­ko to, co każą “star­si”. Dobosz pozo­sta­wia go ‘czło­wie­kiem z grun­tu uczci­wym’, któ­ry ‘nie robił­by nic pod­łe­go’, usu­wa­jąc wszel­kie wąt­pli­wo­ści, któ­re czy­nią postać nie­jed­no­znacz­ną. Strach zaglą­dać dalej, pisa­ła w “Tygo­dni­ku Powszech­nym” Moni­ka Ochędowska.

Przy­go­to­wał Oskar Grzelak

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy