Ciekawostki

Stephen King recenzował Harry’ego Pottera. Jedna postać naprawdę go przeraziła

Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że Ste­phen King jest mistrzem lite­rac­kiej gro­zy. Autor „Lśnie­nia”, „Smę­ta­rza dla zwie­rza­ków” czy „Pod­pa­lacz­ki” uwiel­bia czar­ne cha­rak­te­ry. Oka­za­ło się, że uwiel­bia jed­ną z posta­ci stwo­rzo­ną przez J.K. Row­ling – domy­śla­cie się, którą?

Ostat­nio wokół J.K. Row­ling zro­bi­ło się ponow­nie gło­śno z powo­du jej twór­czo­ści, a nie tyl­ko z powo­du trans­fo­bicz­nych wypo­wie­dzi, któ­re pisar­ka regu­lar­nie publi­ko­wa­ła m.in. na Twit­te­rze. Powo­dem jest oczy­wi­ście suk­ces gry „Dzie­dzic­two Hogwar­tu”, a tak­że poja­wia­ją­ce się plot­ki o nowych ekra­ni­za­cjach – zde­men­to­wa­na już plot­ka o adap­ta­cji fil­mo­wej sztu­ki „Har­ry Pot­ter i Prze­klę­te Dziec­ko” oraz potwier­dzo­na już infor­ma­cja, że powsta­nie serial tele­wi­zyj­ny będą­cy ponow­ną adap­ta­cją sied­miu powie­ści o Har­rym Pot­te­rze

Nowa ekra­ni­za­cja będzie ozna­cza­ła koniecz­ność roz­pi­sa­nia nowych castin­gów, co z pew­no­ścią wywo­ła kon­tro­wer­sje u czę­ści fanek i fanów – wie­le akto­rek i akto­rów napraw­dę moc­no koja­rzy się ze swo­imi rola­mi i pew­nie trud­no będzie wyobra­zić sobie kogoś inne­go niż Rob­bie Col­tra­ne w roli Hagri­da czy następ­stwa dla Mag­gie Smith jako Miner­wy McGonagall.

To wła­śnie w kon­tek­ście dys­ku­sji o ponow­nej adap­ta­cji ksią­żek o Har­rym Pot­te­rze Joan­na Choj­nac­ka z Gazeta.pl posta­no­wi­ła przy­po­mnieć tekst Ste­phe­na Kin­ga z 2003 roku.

Z oka­zji pre­mie­ry „Harry’ego Pot­te­ra i Zako­nu Fenik­sa”, czy­li pią­te­go tomu serii, „Enter­te­iment Weekly” popro­si­ło Ste­phe­na Kin­ga o recen­zję. Co cie­ka­we, pisarz był wte­dy w tra­sie pro­mo­cyj­nej „Mrocz­nej Wie­ży” w Nowym Jor­ku, a zosta­wił lap­to­pa w Maine, więc recen­zję napi­sał odręcz­nie w notat­ni­ku – redak­cja „Enter­te­iment Weekly” odno­to­wa­ła, że pismo Ste­phe­na Kin­ga było nie­zwy­kle sta­ran­ne, a tekst wyma­gał zale­d­wie kil­ku drob­nych popra­wek redak­cyj­nych. War­to też zauwa­żyć, że nawet Ste­phen King nie mógł liczyć na egzem­plarz przed­pre­mie­ro­wy, więc mógł się­gnąć po liczą­cą 870 stron książ­kę dopie­ro wte­dy, kie­dy wszy­scy inni. Mimo pośpie­chu, recen­zję oddał w ter­mi­nie, a książ­ce wysta­wił naj­wyż­szą ocenę.

Ste­phen King oce­nił, że „Har­ry Pot­ter i Zakon Fenik­sa” jest lep­szy niż poprzed­nie tomy, ponie­waż na tle mrocz­ne­go tła, czar­ny humor J.K. Row­ling roz­bły­snął jesz­cze jaśniej, co oka­za­ło się bar­dzo przy­jem­nym zaskoczeniem.

Dalej w recen­zji Ste­phen King zasta­na­wiał się, czy dzie­ci (szcze­gól­nie te poni­żej 10. roku życia) powin­ny się­gać po powie­ści J.K. Row­ling, któ­ra opi­su­je żało­bę, ter­ror, śmierć, a nawet tortury.

– Wła­ści­wie moje zda­nie na ten temat to opi­nia mojej mat­ki. Mawia­ła: „Jeże­li są na tyle duże, by rozu­mieć, co czy­ta­ją, i cie­szyć się tym, co rozu­mie­ją, zostaw je w spo­ko­ju.” Pod­pi­su­ję się też pod jej wnio­skiem: „Jeśli to przy­pra­wia je o kosz­ma­ry, zabierz to” – wyja­śniał pisarz.

Uznał też, że gdy­by jego dzie­ci mia­ły 9, 7 i 5 lat, to dał­by im te książ­ki bez waha­nia, ponie­waż napię­cie nie jest w nich lubież­ne, a prze­ra­że­nie jest wię­cej niż rów­no­wa­żo­ne przez przy­zwo­itość Har­ry­’e­go, Rona i Hermiony.

Ale naj­wię­cej uwa­gi poświę­cił nie tej trój­ce, a zupeł­nie innej postaci.

– To jest strzał w dzie­siąt­kę. Wspa­nia­ła powieść fan­ta­sy nie może ist­nieć bez wspa­nia­łe­go zło­czyń­cy i cho­ciaż­by Sam-Wiesz-Kto (z pew­no­ścią wie­my: Lord Vol­de­mort) znaj­du­je się nie­co zbyt dale­ko w stre­fie nad­przy­ro­dzo­nej, to nowa nauczy­ciel­ka Obro­ny Przed Czar­ną Magią w Hogwar­cie radzi sobie zna­ko­mi­cie w tej kwe­stii. Deli­kat­nie uśmiech­nię­ta Dolo­res Umbrid­ge, ze swo­im dziew­czę­cym gło­si­kiem, twa­rzą ropu­chy i zaci­śnię­ty­mi, gru­by­mi pal­ca­mi jest naj­le­piej wymy­ślo­nym zło­czyń­cą od cza­sów Han­ni­ba­la Lec­te­ra. Nie trze­ba być dziec­kiem, by wciąż pamię­tać tę Napraw­dę Strasz­ną Nauczy­ciel­kę, tę, któ­ra prze­ra­ża­ła nas tak bar­dzo, że rano bali­śmy się iść do szko­ły, więc prze­wra­ca­my stro­ny czę­ścio­wo w nadziei, że dosta­nie naucz­kę, ale też w rosną­cym stra­chu przed tym, co zro­bi dalej. Z pew­no­ścią nauczy­ciel­ka, któ­ra jest w sta­nie zabro­nić Harry’emu Pot­te­ro­wi gry w quid­dit­cha, jest zdol­na do wszystkiego.

W rolę Dolo­res Umbrid­ge wcie­li­ła się w fil­mach Imel­da Staun­ton, zna­na też z tytu­ło­wej roli w fil­mie „Vera Dra­ke” – sprzą­tacz­ki, któ­ra w ogrom­nej tajem­ni­cy poma­ga­ła wyko­ny­wać abor­cję w cza­sach, kie­dy było to nie­le­gal­ne w Wiel­kiej Bry­ta­nii i ska­za­nej za tę pomoc na 30 mie­się­cy wię­zie­nia, a tak­że roli Elż­bie­ty II w seria­lu „The Crown”.

Kto mógł­by zastą­pić Imel­dę Staun­ton w roli Dolo­res Umbrid­ge w nowej adap­ta­cji i czy Ste­phen King uznał­by tę aktor­kę za rów­nie prze­ra­ża­ją­cą co lite­rac­ki pierwowzór?


Imel­da Staun­ton jako Dolo­res Umbrid­ge, kard z fil­mu „Har­ry Pot­ter i Zakon Fenik­sa” w reży­se­rii Davi­da Yatesa

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy