Aktualności

Serwis Goodreads służy niektórym za platformę do wymuszeń

Udo­stęp­nio­ny inter­nau­tom w 2007 ser­wis Goodre­ads stał się bar­dzo szyb­ko naj­więk­szą plat­for­mą spo­łecz­no­ścio­wą dla czy­tel­ni­ków ksią­żek. Dziś korzy­sta z nie­go ponad 120 milio­nów ludzi na całym świe­cie. Por­tal sta­no­wi ogrom­ną bazę ksią­żek – dla wie­lu auto­rów i wydaw­ców pre­zen­ta­cja tytu­łu w ser­wi­sie jest jed­nym z klu­czo­wych punk­tów kam­pa­nii pro­mo­cyj­nej. Cho­dzi oczy­wi­ście o recen­zje. Poten­cjal­nie im wię­cej pozy­tyw­nych ocen i opi­nii, tym więk­sza szan­sa na lep­szą sprze­daż. Ist­nie­je nie­ste­ty dru­ga stro­na medalu.

Goodre­ads jest dziś naj­po­pu­lar­niej­szym i naj­bar­dziej wpły­wo­wym ser­wi­sem gro­ma­dzą­cym czy­tel­ni­ków ksią­żek, a jed­nak od 2007 nie­wie­le zmie­ni­ło się w war­stwie tech­nicz­nej por­ta­lu. Naj­więk­szą bolącz­ką plat­for­my jest brak jakich­kol­wiek zabez­pie­czeń przed nie­uczci­wy­mi użyt­kow­ni­ka­mi oraz prak­tycz­nie nie­ist­nie­ją­ca mode­ra­cja. Nic nie stoi na prze­szko­dzie utwo­rze­niu dzie­siąt­ków fał­szy­wych kont i dzia­ła­niu za ich pośred­nic­twem na szko­dę innym. Są ludzie, któ­rzy bez­li­to­śnie te nie­do­cią­gnię­cia wykorzystują.

Uwa­gę na pro­blem zwró­ci­ła nie­za­leż­na pisar­ka Beth Black, któ­ra sta­ła się ofia­rą wymu­szeń na Goodre­ads. Kobie­ta po opu­bli­ko­wa­niu na por­ta­lu infor­ma­cji o zbli­ża­ją­cej się pre­mie­rze jej nowej książ­ki dosta­ła nie­po­ko­ją­cą wiadomość:

Albo zatrosz­czysz się swo­imi pie­niędz­mi o nasze potrze­by i wyma­ga­nia, albo znisz­czy­my two­ją pisar­ską karie­rę. Zapłać nam, albo dla wła­sne­go dobra znik­nij z Goodreads.

Beth Black zigno­ro­wa­ła żąda­nia ano­ni­mo­wej gru­py. Nie­dłu­go póź­niej zaob­ser­wo­wa­ła, jak oce­ny jej ksią­żek nagle zaczę­ły spa­dać. Przy­czy­ną tego było natych­mia­sto­we poja­wie­nie się wie­lu świe­żych nega­tyw­nych recen­zji i jed­no­gwiazd­ko­wych ocen.

Spra­wa zosta­ła oczy­wi­ście zgło­szo­na wła­ści­cie­lom ser­wi­su. W chwi­li obec­nej jed­nak tak napraw­dę nie­wie­le moż­na zro­bić. Co praw­da uda­ło się fał­szy­we recen­zje i oce­ny usu­nąć, podob­nie jak kon­ta, z któ­rych zosta­ły wysta­wio­ne, ale pro­ble­mu w dłuż­szej per­spek­ty­wie to nie roz­wią­zu­je, bo nie­wie­le trze­ba, żeby utwo­rzyć nowe.

Kie­dy spra­wa prze­nik­nę­ła do mediów, wię­cej auto­rów zaczę­ło się dzie­lić podob­ny­mi przy­kry­mi doświad­cze­nia­mi. Oka­zu­je się, że pro­blem wymu­szeń na Goodre­ads jest o wie­le powszech­niej­szy niż moż­na by było sądzić.

Temat jest rów­nież nie­co szer­szy niż wysta­wia­nie niskich ocen auto­rom, któ­rzy nie zechcie­li zapła­cić oku­pu. Przy oka­zji ujaw­nie­nia tej afe­ry, zwró­co­na zosta­ła uwa­ga, że Goodre­ads daje inter­nau­tom narzę­dzie odwe­to­we. Wystar­czy, że autor bądź autor­ka wyra­zi kon­tro­wer­syj­ną dla kogoś albo nie­po­pu­lar­ną w nie­któ­rych śro­do­wi­skach opi­nię, a może się w zamian spo­dzie­wać zemsty w posta­ci nega­tyw­nych recen­zji. Jest to pro­blem, któ­ry w szcze­gól­no­ści doty­czy auto­rów z mar­gi­na­li­zo­wa­nych grup spo­łecz­nych, zabie­ra­ją­cych głos w spra­wie obro­ny wła­snych praw i wartości.

źró­dło the time

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy