Ciekawostki

Niezwykle skomplikowana zagadka literacka została rozwiązana po raz trzeci na przestrzeni niemal stu lat

Pasją Edwar­da Powy­sa Mather­sa, angiel­skie­go tłu­ma­cza i poety, były wszel­kie­go rodza­ju gry słow­ne. Przez ostat­nich sie­dem­na­ście lat życia pra­co­wał w redak­cji bry­tyj­skiej gaze­ty „The Obse­rver”, dla któ­rej two­rzył skom­pli­ko­wa­ne sza­ra­dy i krzy­żów­ki. Zwłasz­cza upodo­bał sobie wariant het­mań­ski tych ostat­nich, gdzie obja­śnie­nia same w sobie są łami­głów­ka­mi. W 1934 Mathers napi­sał wyjąt­ko­wą powieść kry­mi­nal­ną, któ­ra sta­ła się jed­ną z naj­trud­niej­szych kie­dy­kol­wiek opu­bli­ko­wa­nych zaga­dek literackich.

Książ­ka zaty­tu­ło­wa­na zosta­ła Cain’s Jaw­bo­ne. Skła­da­ła się z dokład­nie stu stron, na któ­rych Mathers, two­rzą­cy już wte­dy pod swo­im słyn­nym pseu­do­ni­mem Torqu­ema­da, opi­sał skom­pli­ko­wa­ną spra­wę kry­mi­nal­ną. Według zale­ceń auto­ra powieść zosta­ła następ­nie wydru­ko­wa­na z poprze­sta­wia­ny­mi kart­ka­mi. Zada­niem czy­tel­ni­ka było uło­że­nie prze­ta­so­wa­nych stro­nic we wła­ści­wej kolej­no­ści, następ­nie wska­za­nie mor­der­cy bądź mor­der­ców odpo­wie­dzial­nych za opi­sa­ną w Cain’s Jaw­bo­ne zbrod­nię. Spo­śród 32 milio­nów kom­bi­na­cji tyl­ko jed­na była prawdziwa!

W latach 30-tych zale­d­wie dwóm oso­bom uda­ło się roz­wią­zać książ­ko­wą łami­głów­kę Torqu­ema­dy. Każ­dej z nich wypła­co­na zosta­ła wte­dy nagro­da 25 fun­tów. Póź­niej pra­wi­dło­we roz­wią­za­nie zaginęło.

Kil­ka lat temu kopia Cain’s Jaw­bo­ne tra­fi­ła do Lau­ren­ce Ster­ne Trust. Orga­ni­za­cja zaj­mu­ją­ca się spu­ści­zną po jed­nym z naj­więk­szych pisa­rzy angiel­skich posta­no­wi­ła oży­wić zagad­kę Mather­sa, któ­ra dzię­ki swo­istej nie­li­ne­ar­no­ści wpi­su­je się w stre­fę zain­te­re­so­wań powier­ni­ków Laurence’a Sterne’a. Patrick Wild­gust, kura­tor posia­dło­ści Shan­dy Hall, będą­cej muzeum twór­czo­ści XVIII wiecz­ne­go twór­cy, posta­no­wił odna­leźć wła­ści­we roz­wią­za­nie. Po sze­ro­ko zakro­jo­nych bada­niach i wie­lu róż­nych eks­pe­ry­men­tach uda­ło mu się odtwo­rzyć wła­ści­wą sekwencję.

W listo­pa­dzie zeszłe­go roku wyda­na ponow­nie zosta­ła książ­ka Cain’s Jaw­bo­ne. Przy oka­zji zor­ga­ni­zo­wa­ny został rów­nież kon­kurs. Dla każ­de­go, kto roz­wi­kłał­by zagad­kę Torqu­ema­dy w cią­gu roku cze­ka­ła nagro­da w posta­ci 1000 fun­tów. Tyl­ko jed­nej oso­bie się powio­dło. Szczę­śliw­cem jest John Fin­ne­mo­re, bry­tyj­ski saty­ryk, któ­re­mu czte­ry mie­sią­ce zaję­ło doj­ście do rozwiązania.

Roz­ło­ży­łem stro­ny na zapa­so­wym łóż­ku i co jakiś czas przy nich maj­ster­ko­wa­łem, gapi­łem się na nie, aż krwa­wi­ło mi z czo­ła, spę­dza­łem godzi­nę w inter­ne­cie, bada­jąc na przy­kład histo­rię wię­zie­nia w Shrews­bu­ry lub coś jesz­cze inne­go, zmie­nia­łem układ trzech kart, jed­ną odkła­da­łem i odcho­dzi­łem od łami­głów­ki. Nie mogę sobie wyobra­zić, jak kto­kol­wiek mógł to roz­wią­zać, nie mając dostę­pu do inter­ne­tu, powie­dział John Finnemore.

Kon­kurs już się zakoń­czył, ale nadal każ­dy może spró­bo­wać swo­ich sił z książ­ką Cain’s Jaw­bo­ne. Lau­ren­ce Ster­ne Trust obie­ca­ło odpo­wie­dzieć na każ­de prze­sła­ne roz­wią­za­nie, potwier­dza­jąc albo zaprze­cza­jąc jego poprawności.

Przy­go­to­wał Oskar Grzelak

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy