Nurtuje Was, jak się pisze książki w dwie osoby? Czy są to żmudne godziny ślęczenia nad researchem i wspólne tworzenie, czy może sprawiedliwy podział, dzięki któremu każdy ma swoją część pracy do wykonania? Dziś autorki Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska opowiadają, jak to wygląda w ich przypadku oraz jak powstawała „Gorsza siostra” – najnowsza powieść tych dwóch Pań.
Zuzanna Pęksa: Powieść obyczajową „Gorsza siostra” napisały Panie w duecie, co zresztą jest Pań stałym zwyczajem. Jak tym razem przebiegała praca nad pisaniem w teamie?
Justyna Bednarek: Nie było inaczej, niż do tej pory. Ustaliłyśmy ramę fabularną, a potem podzieliłyśmy się wątkami i postaciami, konsultując się telefonicznie i regularnie podsyłając sobie swoje fragmenty. Ja się dobrze czuję w „starociach” – więc skupiłam się na tych partiach tekstu, które dotyczą przeszłości, natomiast Jagna, której pomysłem był wątek przeszczepu szpiku, wzięła na siebie wszystkie medyczne detale.
Jagna Kaczanowska: Chociaż muszę powiedzieć, że kilka „staroci” było bardzo bliskich mojemu sercu. Jak chociażby scena, w której Krystyna z małą Wandą i Joasią przedziera się przez Warszawę w pierwszym dniu Powstania. Już po zakończeniu wojny naburmuszona na matkę Wanda ucieka z domu i brnie przez ruiny na Placu Bankowym. Spotyka tam kobietę, która straciła córkę w czasie Rzezi Woli. Moja rodzina przed wojną mieszkała na Woli i wielu jej członków zostało w trakcie tej masakry zamordowanych. W tym siostra mojej babci.
Z.P.: Akcja powieści rozgrywa się na dwóch planach czasowych. W jednej części mowa jest o wydarzeniach współczesnych, w drugiej – o przeszłości, począwszy od czasów przedwojennych. Który plan czasowy był dla Pań łatwiejszy do opisania?
J.K.: Zdecydowanie najtrudniej było mi pisać o wydarzeniach współczesnych, a to dlatego, że – jak mówiła już Justyna – zajmowałam się scenami, dziejącymi się w szpitalu, tym, co wiązało się z chorobą Idy, czyli białaczką. Od lat jestem zarejestrowana jako potencjalny dawca w bazie f undacji DKMS, pisałam też kiedyś reportaż o dawcach i biorcach. Ale to było lata temu, wiele, jak się okazało, zmieniło się od tamtej pory. Musiałam sporo się nauczyć. To było bardzo ciekawe. Medycyna idzie naprzód i wielu chorych na nowotwory krwi można dziś uratować, a samo pobranie szpiku jest kompletnie bezbolesne – ot, jak zastrzyk.
J.B.: Trochę już odpowiedziałam na to pytanie. Ja się dobrze czuję w przedwojennych klimatach, zawsze wplotę w historię jakieś rodzinne ciekawostki i mam z tego frajdę. Nie inaczej było tym razem.
Z.P.: W „Gorszej siostrze” fabuła toczy się wartko wokół wielkiego rodzinnego sekretu. Czy jest on w pełni literacką fikcją, czy może czerpały Panie z prawdziwych wydarzeń?
J.B.: Akurat takiego sekretu nie było w naszych rodzinach. Natomiast wątek „pięknej ladacznicy” jest prawdziwy. Brat mojej prababki porzucił swoją żonę – sekutnicę dla czarnowłosej piękności. Z tego związku narodziła się dziewczynka, którą po śmierci rodziców (matka zmarła na hiszpankę, ojciec na zawał) wychowywała moja prababka.
J.K.: W historii naszych rodzin, jak wszystkich rodzin w ogóle, wiele jest sekretów. I są w tej książce wątki, dla których inspiracją było życie i pogmatwane ludzkie losy, także naszych bliskich.
Z.P.: Niezależnie od tego, czy mowa o współczesności, czy czasach wojny, bohaterowie powieści mają szereg problemów. Bohaterki, które Panie stworzyły są jednak niesamowicie silne, wszystko, co je spotyka, starają się znosić z godnością. Co Pań zdaniem może pomóc patrzeć z optymizmem w przyszłość i radzić sobie mimo trudności?
J.K.: Myślę, że musimy być jak sprężynki, w każdej życiowej sytuacji. Wiedziała pani, że ludzie, którzy czują się o 8–13 lat młodsi, niż wynikałoby to z peselu, mają średnio o dekadę niższy wiek biologiczny niż rówieśnicy? Umysł jest potęgą. „Pamiętaj, nie ma sytuacji bez wyjścia”, mówił mój tata. Nigdy o tym nie zapominam. Mamy ogromny wpływ na otaczającą rzeczywistość, ale rzadko jesteśmy tego faktu świadomi.
J.B.: Im jestem starsza, tym mocniej czuję, że prawdziwą siłą są bliscy ludzie – rodzina i przyjaciele. Szczególnie ważne są więzi między bliskimi kobietami: matką i córką, siostrami, kuzynkami, przyjaciółkami. Ja sama młodo owdowiałam i mam pełną świadomość, że nie wygrzebałabym się z czarnej dziury, gdyby nie siła otaczających mnie kobiet.
Z.P.: W „Gorszej siostrze” nie brakuje wyrazistych postaci kobiecych. Siłą rzeczy niektóre z nich polubiłam bardziej, inne mniej. A jak to wygląda u Pań, które bohaterki powieści są Pań ulubionymi, a które trochę drażnią?
J.B.: Nasze bohaterki nie są idealne. Trudno je uznać za wzór do naśladowania, każda ma coś trudnego. Ja chyba najbardziej lubię Krystynę, bo chyba najmocniej nasyciłam ją cechami różnych moich rodzinnych kobiet, krakowskich „Dulskich”, które również bywały trudne, a które przecież kochałam. Najmniej sympatii mam dla Ady, mimo że to dzielna kobieta. Sama uważam, że nie wolno budować szczęścia na cudzym nieszczęściu.
J.K.: A ja właśnie bardzo lubię Adę. Wyrwała się ze swojego środowiska, zamkniętego świata chasydów i po prostu chce przetrwać. Nie myśli wcale o tym, by budować szczęście na nieszczęściu Krystyny, żony swojego kochanka. On ją oszukuje, ona pragnie wierzyć, że w końcu wezmą ślub, tym bardziej, że rodzi córeczkę. Lubię też Wandę, córkę Krystyny. Jest inteligentna, opryskliwa, ale zatruta chorobliwą zazdrością o przyrodnią siostrę. Po fakcie orientuje się, że ta zazdrość zniszczyła życie nie tylko Joasi, ale też jej, Wandy. Żal mi jej. Nieraz podejmujemy impulsywne decyzje pod wpływem emocji, a potem żałujemy całe życie. Nasza książka jest o tym, że błędy z przeszłości można naprawić, nawet, gdy nie żyją już ci, którzy te błędy popełniali.
Z.P.: Napisały Panie razem już tak wiele książek, że chyba możemy mieć pewność, że następna powieść także będzie wspólnym dziełem. Czy już wiadomo, o czym ona będzie ? Czy możecie Panie uchylić rąbka tajemnicy?
J.B.: Na razie robimy sobie przerwę – choć nie dlatego, że brakuje nam pomysłów. Po prostu napisałyśmy razem 6 książek i należy nam się odrobina wytchnienia. Poza tym mamy trochę osobnych planów. Ale nie jest to rozstanie na zawsze, bo bardzo dobrze nam się razem pracuje i jest między nami synergia. Nasze dwa plus dwa równa się pięć.
J.K.: Tajemnica niech zostanie tajemnicą! Lubimy tajemnice, więc w naszej przyszłej książce na pewno znów opiszemy jakiś sekret.
Z.P.: Bardzo dziękuję za rozmowę!