Wywiady

Autorka Idealnej wraca z kolejną świetną powieścią! Rozmawiamy z Magdą Stachulą o jej pełnej meandrów Oszukanej

Oszu­ka­na” to tytuł dość prze­wrot­ny. Głów­na boha­ter­ka książ­ki fak­tycz­nie spo­tka­ła się z wie­lo­ma krzyw­da­mi i kłam­stwem, ale sama też nie mówi o sobie praw­dy i skry­wa wie­le tajem­nic. Żyje ze zmie­nio­ną toż­sa­mo­ścią, w cią­głym ukry­ciu i peł­na wyrzu­tów sumie­nia. Jej losy pozna­cie czy­ta­jąc naj­now­szą książ­kę Mag­dy Sta­chu­li, a z wywia­du z autor­ką dowie­cie się, jak powsta­wa­ła powieść.

Zuzan­na Pęk­sa: Cięż­ko jest mówić o „Oszu­ka­nej” tak, by nie zdra­dzić fabu­ły i nicze­go nie „zaspo­ile­ro­wać”, ale spró­buj­my. Boha­ter­ka Pani naj­now­szej książ­ki, Lena, ma pozor­nie ide­al­nie życie. Jed­nak jak się szyb­ko oka­zu­je, jest ono zbu­do­wa­ne na kłam­stwie. Co było dla Pani inspi­ra­cją w przy­pad­ku tej posta­ci? A może pomysł poja­wił się spontanicznie?

Mag­da Sta­chu­la: Wyobra­zi­łam sobie dziew­czy­nę, któ­ra przez jed­ną nie­wła­ści­wą zna­jo­mość zosta­je wcią­gnię­ta w spi­ra­lę zła. Posta­wi­łam mło­dą, ener­gicz­ną i ufną kobie­tę w nie­wy­god­nym poło­że­niu i patrzy­łam, jak sobie w tej sytu­acji pora­dzi. Lena zosta­je oszu­ka­na. Aby prze­trwać, musi ucie­kać i budo­wać życie na kłam­stwie. Naj­mrocz­niej­sze jest to, że tak napraw­dę każ­dy mógł się zna­leźć na jej miej­scu. „Oszu­ka­na” to opo­wieść o samot­no­ści, kon­se­kwen­cjach codzien­nych wybo­rów i prze­szło­ści, przed któ­rą nie potra­fi­my uciec.

Z.P.: Lena ukry­wa przed ludź­mi swo­ją praw­dzi­wą toż­sa­mość. W pierw­szej chwi­li pomy­śla­łam, że w dzi­siej­szych cza­sach to nie­moż­li­we, a potem przy­po­mnia­łam sobie histo­rie ludzi, któ­rzy wyszli z domu i nie było ich całe deka­dy. Moż­na ich nazwać zagi­nio­ny­mi z wła­snej woli. Pani boha­ter­ka ukry­wa to, kim jest, z powo­du stra­chu. Jak Pani sądzi, jakie mogą być inne moty­wa­cje dla takie­go życia w try­bie incognito?

M.S.: Myślę, że ludzie uzna­ni za zagi­nio­nych z wła­snej woli ukry­wa­ją się z wie­lu powo­dów, mię­dzy inny­mi przez roz­cza­ro­wa­nie życiem, bli­ski­mi oso­ba­mi, przez pie­nią­dze, grze­chy prze­szło­ści czy, tak jak Lena, ze stra­chu. Moty­wa­cji może być wie­le, ale dra­mat osób bli­skich, jak i samych zagi­nio­nych, jest taki sam. To praw­da, że w dzi­siej­szych cza­sach ano­ni­mo­wość może wyda­wać się fik­cją, w świe­cie mediów spo­łecz­no­ścio­wych cięż­ko się ukryć, ale z dru­giej stro­ny rapor­ty poli­cji czy fun­da­cji wspie­ra­ją­cych rodzi­ny osób, któ­re nagle zagi­nę­ły są zatrwa­ża­ją­ce. Ludzie zni­ka­ją bez śla­du, w Pol­sce ponad 2 000 osób rocz­nie nie uda­je się odnaleźć.

Z.P.: W Pani not­ce bio­gra­ficz­nej, któ­ra krą­ży w sie­ci, moż­na zna­leźć infor­ma­cję, że pra­co­wa­ła Pani w fir­mie impor­tu­ją­cej kame­ry do moni­to­rin­gu i to wła­śnie ta pra­ca przy­czy­ni­ła się do powsta­nia Pani debiu­tanc­kiej książ­ki. Czy może Pani opo­wie­dzieć coś wię­cej o obra­zie z cze­skie­go tram­wa­ju, któ­ry stał się inspi­ra­cją dla „Ide­al­nej”?

M.S.: Podob­nie jak Ani­ta, boha­ter­ka mojej debiu­tanc­kiej książ­ki „Ide­al­na”, lubi­łam wcho­dzić na kame­ry onli­ne i obser­wo­wać, co dzie­je się w odle­głych miej­scach na świe­cie, nie ruszyw­szy się na krok z domu. Więk­szość kamer mia­ła sta­tycz­ny obraz, na wie­żę kościo­ła, most, więc gdy odkry­łam pra­ski tram­waj z kame­rą HD zamon­to­wa­ną z tyłu wago­ni­ka, byłam zachwy­co­na. Obraz zmie­niał się, odno­si­łam wra­że­nie, jak­bym napraw­dę jeź­dzi­ła po mie­ście i przez okno obser­wo­wa­ła ludzi. Momen­tal­nie pomy­śla­łam, że to jest świet­ny temat na thriller.

Zasta­na­wia­łam się, kim są ludzie po dru­giej stro­nie obiek­ty­wu i co by się sta­ło, gdy­by moja boha­ter­ka zechcia­ła wejść do życia jed­ne­go z przy­pad­ko­wych pasa­że­rów. Czy napraw­dę zawsze może­my być pew­ni, że nikt nas nie widzi? Być może kogoś nie znasz, ale ten ktoś zdą­żył dosko­na­le poznać cie­bie. Zami­ło­wa­niem do web kamer obda­rzy­łam Ani­tę, doda­łam jej oso­bi­ste pro­ble­my, pra­ski tram­waj uczy­ni­łam głów­nym ogni­wem akcji i wokół nie­go zaczę­łam budo­wać fabu­łę mojej debiu­tanc­kiej książ­ki. Dodam, że to spe­cy­ficz­ny tram­waj, nie wozi pasa­że­rów, ma jedy­nie za zada­nie naoli­wiać tory. Pole­cam wszyst­kim cho­ciaż raz prze­je­chać się maza­čkou, wra­że­nia niezapomniane.

Z.P.: Dzię­ki swo­jej pra­cy z pew­no­ścią pozna­ła Pani od pod­szew­ki wie­le spraw tech­nicz­nych – kame­ry, przez któ­re moż­na „pod­glą­dać” ludzi w róż­nych sytu­acjach, potra­fią być dosko­na­łym wąt­kiem kry­mi­nal­nym. Moż­na zoba­czyć na nich prze­stęp­cę, ale też moż­na być śle­dzo­nym. A w jaki spo­sób zaglą­da Pani w umy­sły swo­ich boha­te­rów i tak dokład­nie przed­sta­wia oraz róż­ni­cu­je ich osobowości?

M.S.: To jest coś, co wyjąt­ko­wo lubię, zaglą­dać w gło­wy moim boha­te­rom, nie­mal odchy­lać poszcze­gól­ne fał­dy mózgu i patrzeć, co się tam znaj­du­je (śmiech). Ale to zara­zem naj­trud­niej­sza część zada­nia. To, jak dobrze uda mi się poznać moich boha­te­rów, wpły­wa na póź­niej­szy ich odbiór przez Czy­tel­ni­ków. Posta­cie muszą być wia­ry­god­ne, ale aby takie były, naj­pierw potrze­bu­ję dobrze poznać każ­dą z nich. Zagłę­biam się w ich moc­ne i sła­be stro­ny, a przede wszyst­kim ich tajem­ni­ce. Bywam w miej­scach, w któ­rych żyją, prze­cha­dzam się uli­ca­mi, przy któ­rych miesz­ka­ją, pozna­ję ich oto­cze­nie, a potem pisząc podą­żam ich śla­dem. Zaczy­na­jąc pra­cę nad książ­ką, nigdy nie znam zakoń­cze­nia. To posta­ci, któ­re two­rzę, pro­wa­dzą mnie do niego.

Z.P.: Pisze Pani o kobie­tach, któ­re są w sta­nie zagro­że­nia, a jed­nak sta­ra­ją się pora­dzić sobie same. Są po pro­stu odważ­ne i sil­ne, mimo że chwi­la­mi osła­bio­ne przez sytu­ację. Czy taka też będzie boha­ter­ka Pani kolej­nej powieści?

M.S.: Boha­ter­ka mojej kolej­nej książ­ki znaj­dzie się w bar­dzo trud­nej sytu­acji, osa­czo­na i osa­mot­nio­na, wię­cej nie zdra­dzę! Dodam tyl­ko, że w mojej gło­wie jest już następ­na histo­ria i tu głów­na boha­ter­ka będzie napraw­dę twar­dą sztu­ką, sil­ną, zde­cy­do­wa­ną i skuteczną.

Z.P.: Bar­dzo dzię­ku­ję za rozmowę!


Roz­ma­wia­ła Zuzan­na Pęksa

fot.Bogdan Krę­żel

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy