Od czasu do czasu da się usłyszeć o kimś, kto wyciągnął topiącą się osobę z wody i odratował ją, bo odpowiednie techniki podpatrzył w Słonecznym patrolu. Większość takich newsów to zapewne wydarzenia zmyślone lub przesadnie wyolbrzymione. Niektóre jednak to czysta prawda. Tak na przykład było z pewną londyńską pielęgniarką, która ocaliła życie niemowlęcia dzięki lekturze jednej z powieści Agathy Christie.
Sytuacja miała miejsce w 1977 roku. Do londyńskiego szpitala trafiła dziewiętnastomiesięczna dziewczynka, której stan okazał się być zagadką nie do rozwiązania dla tamtejszych lekarzy. Ci dwoili się i troili by ocalić dziecko, jednak mimo podejmowanych kroków jego stan ulegał pogorszeniu. Ciśnienie krwi nieustannie wzrastało, pojawiały się coraz bardziej uciążliwe problemy z oddychaniem. Lekarze załamywali ręce z bezradności. Nie byli w stanie nawet zidentyfikować choroby trawiącej dziewczynki.
Wtem do akcji wkroczyła pielęgniarka Marsha Maitland. Zauważyła, że symptomy mogą wskazywać na zatrucie talem, którego związki są silnie toksyczne. Dawniej na przykład sole tego pierwiastka wykorzystywane były jako składnik trucizn przeciwko gryzoniom. W szpitalu brakowało odpowiedniej aparatury, żeby potwierdzić tę dość niezwykłą teorię. Dopiero dzięki pomocy Scotland Yardu udało się wykryć w organizmie dziewczynki związki talu. Dysponując wiedzą na temat przyczyn stanu dziecka, lekarze podjęli stosowne działania i uratowali je przed niechybną śmiercią.
Skąd Marsha Maitland miała wiedzę, której zabrakło lekarzom? Otóż okazało się, że to, co działo się z dzieckiem skojarzyło się kobiecie z symptomami ofiar zatruć talem w książce, którą właśnie czytała. Chodziło o napisaną przez Agathę Christie powieść zatytułowaną Tajemnica bladego konia.
Czytajcie więc książki bardzo uważnie. Nigdy nie wiadomo, czy jakaś wiedza w nich zawarta nie okaże się kiedyś przydatna do uratowania komuś życia.
źródło nyt
Przygotował Oskar Grzelak
Zdjęcie główne/ Rysunek Otis