Ciekawostki

11 ciekawostek o wiedźminie, które warto znać!

Cała Pol­ska żyje pre­mie­rą „Wiedź­mi­na”. Wła­ści­wie żyje tym cały świat. Serial Net­flik­sa oka­zał się hitem, książ­ki Andrze­ja Sap­kow­skie­go tra­fi­ły na szczy­ty list best­sel­le­rów, tłu­my zain­te­re­so­wa­ły się też gra­mi. Ale czy wie­cie o Geral­cie z Rivii wszyst­ko? Zapra­sza­my do lek­tu­ry gar­ści cie­ka­wo­stek o boha­te­rach serii.

1. Imię Geralt nada­ła boha­te­ro­wi jego mat­ka Visen­na (choć on sam był prze­ko­na­ny, że zro­bił to jego opie­kun – wiedź­min Vese­mir). Przy­do­mek „z Rivii” nadał sobie sam, ale nie był to jego pierw­szy wybór. Pier­wot­nie chciał się okre­ślać mia­nem: „Geralt Roger Eryk du Hau­te-Bel­le­gar­de”, ale Vese­mir sku­tecz­nie wybił mu to z głowy.

Elfy i dria­dy zwa­ły Geral­ta Gwyn­ble­id­dem, co zna­czy­ło Bia­ły Wilk (co cie­ka­we, po walij­sku „bia­ły wilk” to „bla­id gwyn”), lud­ność nato­miast mia­ła dla nie­go mniej pochleb­ne mia­no – Rzeź­ni­ka z Bla­vi­ken. Aby mieć poczu­cie przy­na­leż­no­ści, Geralt nauczył się rivskie­go akcen­tu. Za zasłu­gi pod­czas bitwy z Nil­fga­ard­czy­ka­mi Geralt otrzy­mał od kró­lo­wej Meve wła­da­ją­cej Rivią i Lyrią tytuł szla­chec­ki. Od tej pory mógł posłu­gi­wać się mia­nem Geral­ta z Rivii ofi­cjal­nie… aż zde­zer­te­ro­wał i stra­cił tytuł.

W Cin­trze, wystę­pu­jąc inco­gni­to, przed­sta­wił się jako Ravix z Czte­ro­ro­ga, ale odro­bił lek­cji, przy­go­to­wu­jąc się do tej roli. Zapy­ta­ny, czy tam­tej­sze kla­cze dobrze się źre­bią, odpo­wie­dział, że tak, że znacz­nie lepiej od ogierów.

2. W seria­lu Net­flik­sa twór­cy zde­cy­do­wa­li się na zacho­wa­nie imie­nia Jaskra w ory­gi­nal­nym brzmie­niu, choć w grach i w książ­kach tłu­ma­czo­ne było jako Dan­de­lion. Dan­de­lion to mni­szek lekar­ski. W dosłow­nym prze­kła­dzie Jaskier nazy­wał­by się But­ter­cup, ale But­ter­cup imię żeń­skie. Noszą je tytu­ło­wa boha­ter­ka „Narze­czo­nej dla księ­cia” oraz Bra­wur­ka z „Ato­mó­wek”.

Show­run­ner­ka Lau­ren S. His­srich zade­kla­ro­wa­ła, że pozo­sta­nie przy ory­gi­nal­nym brzmie­niu imie­nia Jaskra to odda­nie sza­cun­ku wszyst­kim wie­lo­kul­tu­ro­wym i wie­lo­na­ro­do­wym odbior­com, a jed­no­cze­śnie nawią­za­nie do prze­sła­nia ksią­żek Andrze­ja Sap­kow­skie­go. Pod­kre­śli­ła też, że imię to brzmi dla niej roman­tycz­nie i jest roz­kosz­ne dla uszu.

Ina­czej potrak­to­wa­ne zosta­ły pozo­sta­łe imio­na zna­czą­ce. Płot­ka to Roach, a Myszo­wór – Mousesack.

W cze­skim prze­kła­dzie Jaskier otrzy­mał jed­nak imię takie jak w książ­kach i w grach, czy­li Mari­gold (to angiel­skie sło­wo ozna­cza­ją­ce nagiet­ka lub aksa­mit­kę). Jaskier po cze­sku to pry­sky­řník, a nagie­tek – měsíček, więc sko­rzy­sta­nie z angiel­skie­go sło­wa wyda­je się zro­zu­mia­łe. Cze­si nie mogli zapo­ży­czyć Dan­de­lio­na, ponie­waż ich prze­kład uka­zał się nie­mal deka­dę wcze­śniej niż angiel­ski. Ponie­waż imię Jaskra brzmia­ło zbyt podob­nie do nazwi­ska Triss Meri­gold, cza­ro­dziej­ka zosta­ła prze­chrzczo­na na Triss Ranun­cul. „Ranun­cu­lus” to łaciń­ska nazwa gatun­ko­wa jaskra.
Nie­miec­ki Jaskier to Rit­ter­sporn, czy­li ostróżka.

Z kolei peł­ne imię bar­da brzmi Julian Alfred Pan­kratz wiceh­ra­bia de Lettenhove.

3. Jedy­ną oso­bą, któ­ra kie­dy­kol­wiek poko­na­ła Geral­ta w poje­dyn­ku, był cza­ro­dziej Vil­ge­fortz z Rog­ge­ve­en. W grach poja­wi­ła się kolej­na postać, któ­rej uda­ło się to osią­gnąć – wiedź­min Letho z Gule­ty. Obaj daro­wa­li prze­ciw­ni­ko­wi życie z sza­cun­ku do niego.

4. Cza­ro­dziej­ki ze świa­ta stwo­rzo­ne­go przez Andrze­ja Sap­kow­skie­go znacz­nie róż­nią się od ste­reo­ty­po­wych wiedźm – przede wszyst­kim są pięk­ne i mło­de (oczy­wi­ście wizu­al­nie, bo mogą liczyć sobie nawet kil­ka­set lat). Autor zaba­wił się jed­nak ste­reo­ty­pa­mi. Assi­re var Ana­hid, cza­ro­dziej­ka z Nil­fga­ar­du, ma kota. Kie­dy roz­ma­wia­ła z inny­mi człon­ki­nia­mi Loży za pomo­cą pro­jek­cji, pochy­li­ła się, by dotknąć cze­goś nie­miesz­czą­ce­go się w uję­ciu. Triss Meri­gold usły­sza­ła miau­cze­nie. „Ona ma jesz­cze kota. Zało­żę się, że czar­ne­go” – sko­men­to­wa­ła Keira Metz. Zwie­rzę Assi­re nosi imię Mer­lin. Prócz tego sama Assi­re, w momen­cie wstą­pie­nia do Loży, mia­ła bla­dą twarz, brzyd­ką cerę, sine usta, lek­ko haczy­ko­wa­ty nos, poła­ma­ne paznok­cie i dło­nie nazna­czo­ne pla­ma­mi. Na pierw­sze spo­tka­nie zało­ży­ła czar­ną, luź­ną sza­tę i stoż­ko­wa­ty, wymię­ty kapelusz.

5. Kra­ina Vico­va­ro zosta­ła roz­sła­wio­na przez spro­śną pio­sen­kę wyśpie­wy­wa­ną przez Geral­ta i inne posta­ci w grze „Wiedź­min 3. Dzi­ki Gon”, ale zosta­ła wymy­ślo­na o wie­le wcze­śniej, przez Andrze­ja Sap­kow­skie­go. Leży w Cesar­stwie Nil­fga­ar­du, dale­ko od sto­li­cy. Pocho­dzą stam­tąd dwie waż­ne posta­ci – cza­ro­dziej­ka Assi­re var Ana­hid oraz graf Cahir Mawr Dyf­fryn aep Ceallach.

Boha­te­ro­wie ci są ze sobą spo­krew­nie­ni. Sio­strą Assi­re była Evi­va var Ana­hid. Evi­va mia­ła dwie cór­ki: Cine­ad var Ana­hid oraz Mawr, któ­ra wyszła za sene­sza­la noszą­ce­go imię Ceal­lach Dyf­fryn aep Gruf­fyd. Marw docze­ka­ła się trzech synów, byli to Cahir Mawr Dyf­fryn aep Ceal­lach, Dhe­ran aep Ceal­lach oraz Ail­lil aep Ceal­lach. Zada­niem Cahi­ra było porwa­nie Ciri w cza­sie oblę­że­nia Cin­try przez Nilfgaard.

Z Vico­va­ro pocho­dził tak­że Flo­urens Delan­noy, języ­ko­znaw­ca i histo­ryk, zaj­mu­ją­cy się zbie­ra­niem legend i mitów Nor­dlin­gów. Do jego dzieł nale­żą „Mity i legen­dy ludów Pół­no­cy”, „Baj­ki i klech­dy”, „Nie­spo­dzian­ka, albo mit Star­szej Krwi”, „Saga o wiedź­mi­nie” oraz „Wiedź­min i wiedź­min­ka, czy­li nie­usta­ją­ce poszu­ki­wa­nie”. Został wspo­mnia­ny w „Wie­ży Jaskółki”.

Nie­któ­re źró­dła w sie­ci poda­ją, że w Vico­va­ro uro­dzi­ła się Frin­gil­la Vigo, nil­fga­ardz­ka cza­ro­dziej­ka rezy­du­ją­ca w Beauc­la­ir, czy­li sto­li­cy księ­stwa Tous­sa­int, choć taka infor­ma­cja nie poja­wia się nigdzie w książ­kach Andrze­ja Sapkowskiego.

6. Na kar­tach ksią­żek Geralt z Rivii nosił łącz­nie trzy meda­lio­ny. Pierw­szym był cha­rak­te­ry­stycz­ny meda­lion z gło­wą wil­ka, znak cecho­wy wiedź­mi­nów Szko­ły Wil­ka. Stra­cił go w „Wie­ży Jaskół­ki”. Geralt, chcąc prze­nik­nąć do ban­dy Home­ra Strag­ge­na, zwa­ne­go Sło­wi­kiem, udał swo­je­go wła­sne­go zabój­cę. Sło­wik zle­ce­nie na zabój­stwo Geral­ta otrzy­mał od pół­el­fa Schir­rú. Wiedź­min, chcąc uwia­ry­god­nić swo­ją opo­wieść, wrę­czył Schir­rú meda­lion – „zdo­by­ty” na „zamor­do­wa­nym” wiedź­mi­nie. Miał go przy sobie, gdy wraz z inny­mi ban­dy­ta­mi został schwy­ta­ny przez dru­idów. Ci przy­po­mnie­li sobie roz­pusz­cza­ną przez ludzi plot­kę o tym, że dru­idzi palą intru­zów w Wikli­no­wej Babie… i spa­li­ła więź­niów w kukle (słu­żą­cej po pro­stu za paśnik). Wraz z nimi spło­nął meda­lion Geral­ta. Dru­gi meda­lion Bia­ły Wilk otrzy­mał od Frin­gil­li Vigo, cza­ro­dziej­ki, z któ­rą miał romans w cza­sie poby­ty w Tous­sa­int. Dzia­łał ina­czej niż ory­gi­nał, dzię­ki nie­mu Geralt stwo­rzył ilu­zję, któ­ra przy­słu­ży­ła mu się w star­ciu z Vil­ge­fort­zem. Trze­ci meda­lion otrzy­mał od Ciri. Leo Bon­hart nosił przy sobie aż trzy wiedź­miń­skie meda­lio­ny – przed­sta­wia­ją­ce wil­ka, kota i gry­fa. Były to pamiąt­ki po trzech zamor­do­wa­nych przez nie­go wiedź­mi­nach. Gdy Ciri poko­na­ła i zabi­ła Bon­har­ta, ode­bra­ła mu meda­lio­ny. Dla sie­bie zatrzy­ma­ła ten repre­zen­tu­ją­cy Szko­łę Kota, a Geral­to­wi wrę­czy­ła meda­lion Szko­ły Wilka.

Meda­lion w kształ­cie gło­wy wil­ka” to przed­miot, któ­ry poja­wia się w pol­skiej grze „Ksią­żę i Tchórz” nie­mal na samym począt­ku. Gala­dor, czy­li głów­ny boha­ter, tra­fia na cmen­tarz. Pod nie­obec­ność gra­ba­rza prze­ko­pu­je oko­licz­ne gro­by i znaj­du­je m.in. wła­śnie ten amu­let. Póź­niej, odwie­dza­jąc alche­mi­ka, boha­ter spo­ty­ka bez­i­mien­ne­go wiedź­mi­na (któ­ry jed­nak wspo­mi­na Bla­vi­ken, a więc musi być Geral­tem), któ­ry wyczu­wa obec­ność meda­lio­nu. Pre­zen­tu­je Gala­do­ro­wi znak, a gdy oka­zu­je się, że ten go nie roz­po­zna­je, oskar­ża boha­te­ra o kra­dzież. Gdy Gala­dor wrę­cza wiedź­mi­no­wi amu­let, ten obda­rza go elik­si­rem, któ­ry przy­da się w dal­szym eta­pie roz­gryw­ki. Nawią­za­nia do twór­czo­ści Andrze­ja Sap­kow­skie­go to nie jedy­ne obec­ne w grze. Spo­tka­ny w karcz­mie kra­sno­lud przy­zna­je np. że pil­no­wał skarb­ca Kró­la pod Górą – to nawią­za­nie do J.R.R. Tolkiena.

7. W uni­wer­sum wiedź­mi­na poja­wia­ją się posta­ci o róż­nych kolo­rach skó­ry. Część z nich wymie­nio­na jest otwar­tym tek­stem, jed­nak więk­szość posta­ci w ogó­le nie zosta­je opi­sa­na pod tym kątem. Andrzej Sap­kow­ski przy­znał jed­nak (tak­że w roz­mo­wach z show­run­ner­ką seria­lu „Wiedź­min” Lau­ren S. His­srich), że takich posta­ci jest wię­cej – stąd obec­ność nie­bia­łych akto­rów w seria­lu Net­flik­sa. Wie­lu fanów twór­czo­ści Andrze­ja Sap­kow­skie­go jest prze­ko­na­nych, że kra­iną zamiesz­ki­wa­ną przez czar­nych boha­te­rów jest Zer­ri­ka­nia, tym­cza­sem w fabu­le pozna­je­my zale­d­wie dwie Zer­ri­kan­ki. To Tea i Vea, towa­rzysz­ki Bor­cha Trzy Kaw­ki. Są opi­sa­ne jako „egzo­tycz­ne”, a w adap­ta­cjach przed­sta­wia­ne są jako czar­ne lub śnia­de, tym­cza­sem w opo­wia­da­niu są one blon­dyn­ka­mi. War­to też pamię­tać, że porów­na­nie opo­wie­ści o wiedź­mi­nie do śre­dnio­wie­cza mija się z celem. Histo­ria roz­gry­wa się w odle­głej przy­szło­ści, na innej pla­ne­cie, na któ­rą ludzie dosta­li się już po tym, jak nasz świat prze­stał nada­wać się do życia. Nie ma sen­su też zało­że­nie, że czar­ni ludzie będą miesz­kać w tere­nach upal­nych, a bla­dzi – w zim­nych, ponie­waż ludz­kość jest rasą napły­wo­wą. Ludzie miesz­ka­ją na tej pla­ne­cie zbyt krót­ko, aby ewo­lu­cja dopro­wa­dzi­ła do jakie­go­kol­wiek zróż­ni­co­wa­nia, może­my więc śmia­ło obsta­wiać, że poszcze­gól­ne kra­je wyglą­da­ją jak róż­ne sta­ny USA.

rys. Jol­ka Rebej­ko https://www.facebook.com/efantastyka/photos/a.10150159183267195/10158756686877195/

8. Pozo­sta­jąc w tema­cie repre­zen­ta­cji, jest pew­na postać, o któ­rej wspo­mnieć trze­ba. Zanim jed­nak wró­ci­my do ksią­żek, spójrz­my na chwi­lę na serial Net­flik­sa. W „Wiedź­mi­nie” z 2019 roku poja­wi­ła się postać złe­go dop­ple­ra. Dop­pler (zwa­ny też vexlin­giem, mimi­kiem, mie­nia­kiem, podwój­nia­kiem lub beda­kiem) to stwo­rze­nie mogą­ce przy­jąć dowol­ny kształt. Przy­bie­ra­jąc postać kon­kret­nej oso­by, dop­pler kopiu­je tak­że jej ekwi­pu­nek i ubiór, a nawet cha­rak­ter. Nie potra­fi przy­jąć jed­nak cech prze­ciw­nych do wła­sne­go – dobry dop­pler nie będzie rozu­miał nega­tyw­nych cech kopio­wa­nej oso­by, a zły dop­pler – pozytywnych.

Dop­pler, któ­re­go pozna­je­my w seria­lu, mówi o sobie w licz­bie mno­giej. To jed­na z form, w któ­rej wypo­wia­da­ją się oso­by nie­bi­nar­ne (czy­li nie­iden­ty­fi­ku­ją­ce się z żad­ną z płci). Obok for­my „oni” popu­lar­ne są też for­my „ono” oraz „onu” (ta zosta­ła zapro­po­no­wa­na przez Jac­ka Duka­ja). Zało­że­nie, że dop­ple­ry są stwo­rze­nia­mi nie­bi­nar­ny­mi zna­ko­mi­cie pasu­je do stwo­rzeń, któ­re mogą przy­jąć dowol­ny wygląd, a więc – dowol­ną płeć. W opo­wia­da­niu „Wiecz­ny ogień” pozna­je­my dop­ple­ra imie­niem Tel­li­co, zwa­ne­go Dudu. Choć mówi on o sobie w rodza­ju męskim (choć może mieć na to wpływ to, że pozna­je­my go, gdy pod­szy­wa się pod nizioł­ka Dain­tie­go BIbe­rveld­ta), zarów­no jego imię, jak i pseu­do­nim, są rodza­ju nija­kie­go. Twór­cy seria­lu roz­wi­nę­li więc myśl Andrze­ja Sap­kow­skie­go, dopa­so­wu­jąc ją do XXI wie­ku i więk­szej świa­do­mo­ści społecznej.

Nie zna­czy to jed­nak, że w książ­kach Andrze­ja Sap­kow­skie­go mamy do czy­nie­nia wyłącz­nie z posta­cia­mi binar­ny­mi. Poja­wia się w nich bowiem Nera­tin Ceka, porucz­nik han­zy Ste­fa­na Skel­le­na. Postać jest okre­ślo­na w książ­ce jako „osob­nik płci nie­pew­nej”, zaś Skel­len, poznaw­szy go, pyta: „Yen czy ta Nera­tin Ceka? To kobie­ta czy męż­czy­zna”. Dacre Sili­fant odpo­wia­da wów­czas: „Panie Skel­len, dokład­nie to ja tego nie wiem. Z pozo­ru jest to męż­czy­zna, ale pew­no­ści nie mam. Co do tego zaś, jakim Nera­tin Ceka jest ofi­ce­rem, mam pew­ność. To, o coście zapy­tać raczy­li, mia­ło by zna­cze­nie, gdy­bym zamia­ro­wał o rękę go pro­sić. A nie zamia­ru­ję. Wy, tuszę, też nie”.

A przy­po­mnij­my, że to cytat z powie­ści „Wie­ża Jaskół­ki”, któ­ra uka­za­ła się w 1997 roku.

9. Triss Meri­gold nie była ruda! Postać cza­ro­dziej­ki moc­no spo­pu­la­ry­zo­wa­ły gry stwo­rzo­ne przez stu­dio CD Pro­jekt. W pierw­szym „Wiedź­mi­nie” wybie­ra­my mię­dzy roman­sem z Triss oraz z Sha­ni, w dru­gim – ponow­nie towa­rzy­szy nam cza­ro­dziej­ka (opcji wybo­ru brak),a w trze­cim – wybie­ra­my mię­dzy Triss a Yen­ne­fer z Ven­ger­ber­gu. Cha­rak­ter Triss zmie­nia się z gry na grę – w pierw­szej przy­po­mi­na ona Yen­ne­fer. I choć kre­acja z gry sta­ła się iko­nicz­na, moc­no odbie­ga ona od tego, co opi­sał Andrzej Sap­kow­ski. Przede wszyst­kim Triss zawsze nosi­ła roz­pusz­czo­ne wło­sy, z któ­rych była nie­zwy­kle dum­na, nato­miast w dru­giej i trze­ciej czę­ści gry docze­ka­ła się dwóch kocz­ków, ponie­waż ani­ma­cja roz­pusz­czo­nych wło­sów była­by bar­dziej skom­pli­ko­wa­na (a co za tym idzie – droż­sza). Wło­sy Triss były kasz­ta­no­we (a więc brą­zo­we), nie rude. I jesz­cze naj­waż­niej­sze – po bitwie pod Wzgó­rzem Sod­den Triss nigdy nie nosi­ła wyde­kol­to­wa­nych suk­ni. Nie wia­do­mo tak napraw­dę, czy pod ubra­niem skry­wa­ła bli­zny, czy też była to wyłącz­nie kwe­stia trau­my, co nie zmie­nia fak­tu, że bitwa, w cza­sie któ­rej cza­ro­dziej­ka zosta­ła cięż­ko popa­rzo­na, a po któ­rej uzna­no ją za zmar­łą (jedy­na oso­ba, któ­ra zna­ła ją na tyle bli­sko, by roz­po­znać ją w tym sta­nie, stra­ci­ła pod Sod­den wzrok), była prze­ło­mo­wym momen­tem dla Triss. Miej­sce roz­chi­cho­ta­ne­go pod­lot­ka zaję­ła wte­dy doświad­czo­na cza­ro­dziej­ka. Twór­cy gier nato­miast nie tyl­ko kaza­li zało­żyć Triss dekol­ty, nie nawią­zu­jąc w żaden spo­sób do tego, że w koń­cu uda­ło jej się usu­nąć bli­zny (tudzież pogo­dzić z trau­mą), ale rekla­mo­wa­li „Wiedź­mi­na 2. Zabój­ców kró­lów”, każąc Triss wystą­pić na roz­kła­dów­ce w „Play­boyu”. Twór­cy seria­lu „Wiedź­min” powie­rzy­li rolę Triss Annie Shaf­fer, któ­ra w niczym nie przy­po­mi­na­ła gro­we­go wcie­le­nia cza­ro­dziej­ki, nawią­zu­jąc wyłącz­nie do książ­ko­wych opisów.

10. Pol­ski „Wiedź­min” z 2001 roku od począt­ku miał kiep­ską pra­sę. 650 osób pod­pi­sa­ło się pod pro­te­stem Komi­te­tu Obro­ny Jedy­ne­go Słusz­ne­go Wize­run­ku Wiedź­mi­na. Inter­nau­ci sprze­ci­wia­li się obsa­dze­niu Micha­ła Żebrow­skie­go i Gra­ży­ny Wolsz­czak w rolach Geral­ta z Rivii i Yen­ne­fer z Ven­ger­ber­gu. Co cie­ka­we, póź­niej to wła­śnie rola Żebrow­skie­go zosta­ła doce­nio­na i obok Zbi­gnie­wa Zama­chow­skie­go wcie­la­ją­ce­go się w Jaskra oraz muzy­ki skom­po­no­wa­nej Grze­go­rza Cie­chow­skie­go była wska­zy­wa­na jako naj­więk­sza zale­ta filmu.

Sce­na­rzy­sta Michał Szczer­bic kil­ka dni przed pre­mie­rą wyco­fał się z pro­jek­tu. Nie zgo­dził się na umiesz­cze­nie jego nazwi­ska w napi­sach koń­co­wych, ponie­waż uwa­żał, że twór­cy zbyt moc­no odbie­gli od pier­wot­ne­go sce­na­riu­sza. „Wiedź­min” był więc pierw­szym fil­mem, w któ­re­go napi­sach koń­co­wych nie zna­la­zło się nazwi­sko sce­na­rzy­sty, ale nie uchro­ni­ło to Szczer­bi­ca przed fala­mi kry­ty­ki. Pro­duk­cja zaję­ła trze­cie miej­sce w ogło­szo­nym przez Film­web ple­bi­scy­cie na naj­gor­szy pol­ski film wszechczasów.

Po pre­mie­rze „Wiedź­mi­na” w pro­duk­cji Net­flik­sa wie­le osób zaczę­ło się jed­nak wypo­wia­dać o pol­skiej pro­duk­cji w superlatywach.

11. Wie­le osób zasta­na­wia­ło się zapew­ne, dla­cze­go Jaskra w pol­skim seria­lu zagrał Zbi­gniew Zama­chow­ski – nijak nie­przy­po­mi­na­ją­cy uro­dą wyso­kie­go elfa o blond wło­sach, w któ­rym kocha­ły się wszyst­kie nie­wia­sty, od młó­dek po zamęż­ne matro­ny. Otóż ma to korze­nie w gene­zie tej posta­ci – Andrzej Sap­kow­ski, two­rząc Jaskra, nawią­zał do inne­go pisa­rza fan­ta­sty­ki, Jac­ka Inglo­ta. Inglot w opo­wia­da­niu „Sza­lo­ny” umie­ścił postać Andre­asa z Sap­ko­wic, za co Sap­kow­ski zre­wan­żo­wał się, wkła­da­jąc w usta Jaskra para­fra­zę słów Inglo­ta. W cza­sie jed­nej z dys­ku­sji ten rzekł: „Była z niej recen­zja, kiep­ska, bo nie mogą”, co autor wiedź­miń­skich opo­wie­ści prze­ro­bił na pamięt­ny cytat „Była o tym bal­la­da, kiep­ska, bo nie moja”. Jesz­cze dalej w nawią­za­niu poszedł Bogu­sław Polch, któ­ry nary­so­wał wiedź­miń­skie komik­sy. Nary­so­wał on Jaskra, opie­ra­jąc się na wyglą­dzie Jac­ka Inglo­ta… a że ten jest dość podob­ny do Zbi­gnie­wa Zama­chow­skie­go, to wyszło jak wyszło.
Po zapo­zna­niu się z seria­lem Net­flik­sa Jacek Inglot nie był zachwy­co­ny kre­acją Joeya Bateya – uznał, że jego boha­ter oka­zał się mydłkiem.

Jeśli żad­na z tych cie­ka­wo­stek nie była dla Was nie­spo­dzian­ką, trze­ba przy­znać, że jeste­ście praw­dzi­wy­mi wiedź­ma­nia­ka­mi. W komen­ta­rzach może­cie nato­miast pod­rzu­cić wła­sne pro­po­zy­cje ciekawostek.

Nie zapo­mnij­cie też prze­czy­tać cie­ka­wo­stek o Andrze­ju Sap­kow­skim. Część pierw­szą znaj­dzie­cie tutaj, a część dru­gą – tutaj.

Przy­go­to­wa­ła Anna Tess Gołębiowska


Skar­pet­ki książ­ko­we? Szu­kaj na Molom.pl

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy