Biblioteka Narodowa poinformowała, że weszła w posiadanie wiersza Juliusza Słowackiego zatytułowanego Le Cimetière du Père la Chaise. Wcześniej znany był tylko pozbawiony tytułu fragment tego utworu – dwadzieścia siedem wersów znalezionych w pamiętniku należącym do matki poety. Biorąc pod uwagę to, jak mało ze spuścizny Słowackiego zachowało się do dzisiejszych czasów, nowy przedmiot w kolekcji Biblioteki Narodowej ma ogromne znaczenie.
Napisany po francusku kompletny wiersz został zapisany w sztambuchu należącym do Kory Pinard, córki francuskiego drukarza i prawdopodobnie bliskiej znajomej poety. Zabytkowy pamiętnik Biblioteka Narodowa pozyskała w paryskim antykwariacie. Według ustaleń elegancka, wtedy jeszcze niezapisana, książka była prezentem dla Kory Pinard od samego Słowackiego. Córka drukarza postanowiła w tomie zbierać swoiste pamiątki od paryskiej bohemy. Sztambuch zawiera szesnaście utworów literackich, również listów, pięć rysunków i akwarel oraz fragmenty dwóch utworów muzycznych.
Le Cimetière du Père la Chaise złożony jest z czterdziestu ośmiu wersów. Znany wcześniej fragment stanowiło dwadzieścia siedem ostatnich linii. Dzięki odkryciu w końcu mogliśmy poznać również jego tytuł. Juliusz Słowacki opatrzył utwór mottem z poematu Byrona The Prophecy of Dante. Jeśli wierzyć dacie stojącej przy wierszu, został on do sztambucha wpisany 19 sierpnia 1832.
Wiersz Słowackiego to refleksyjna wędrówka po Paryżu, zwłaszcza po cmentarzu Père-Lachaise, a motto odsłania siatkę nawiązań historycznych i aluzji literackich poety do twórczości Byrona, Dantego (topos wygnańca) i sytuacji polskich emigrantów po roku 1831. Przywoływany w utworze motyw mgły, obecnej w poetyckich obrazach Paryża, jest jednocześnie symboliczną ucieczką narratora-wygnańca w mgłę historii i własnych wspomnień, w których mgła właśnie spowija pamięć o opuszczonej ojczyźnie, czytamy na stronie Biblioteki Narodowej.
Poniżej prezentujemy tłumaczenie wiersza w przekładzie Jerzego Radziwiłowicza:
CMENTARZ PÈRE-LACHAISE
…can I return, though but to die
Unto my native soil…
Byron, The Prophecy of Dante
Tu brzeg; morze żyjących tu już tylko pianę
Niesie – i składa – gniewne w skonania godzinie.
Tu przychodzę posiedzieć sam, gdy mgła spowinie
Ciemne, smętne cyprysy wiatrem kołysane.
Tu miasto, gdzie gniew niebios pałace wciąż wznosi
Na pomieszkanie dla tych, których dżuma skosi.
Lubię patrzeć, gdy stanie widnokrąg w czerwieni,
Na blady na nim zarys Paryża spowity
W opalowe opary, na wież jego szczyty
Tarczę słońca plamiące, na grę światłocieni
I złote na nich blaski, nim w mroku utoną.
Tam, kędy zmierzch ciemniejszą opada zasłoną,
Gdzie się w niebo przeźrocze dźwigają ponuro
Pałace, wieńcząc czoła lazurową chmurą,
Gdzie się wierzby płaczące chylą ku Sekwanie,
Tam się kościół prastary wznosi nad wodami, (1)
Łowiąc błękit niebieski w sklepień żebrowanie;
Gdy czerń jego gotyckich pociętych blankami
Filarów mgieł oparem jawi się owiana,
Rzec by można, że mara, duch, zjawa z Osjana,
Widmo damy sprzed wieków wśród cisów półśpiące,
Wiatrom wieczoru czoło w woalu koronce
Podając, zamyślone rzuca nam spojrzenie.
Wśród gmachów we mgle skrytych słup w bruku kamienie
Wbił olbrzym dziś już martwy; jeszcze się rumieni
Jego kolumna z brązu o wieczornej łunie, (2)
Jeszcze stoi, bez głowy, lecz niebawem runie…
I lilie tam zakwitną – i chwast się rozpleni.
Cóż mi to!… wzrok obracam gdzie indziej… za mgłami
Posągi ponad mostu wznoszą się łukami; (3)
Jak widma, gdy grobowce porzucą zmurszałe,
By stanąć u bram piekieł, gdzie jęk i zatrata,
I czarne wody Styksu, tak stoją tam – białe.
Noc już zapada – spływa miesięczna poświata,
Żałobnych się cyprysów listki wysrebrzyły.
Moja dusza powraca spać między mogiły.
I widzę inne blade obrazy – pejzaże –
Unoszą mnie daleko: w cieniu jodły marzę,
W lasach, które tak smutno szumią w tej krainie,
Wśród naszych pól piaszczystych, gdzie strumieniem płynie
Złoto ciemnych janowców… Ach! kto przez zielone
Chciałby ze mną iść gaje, szronem roziskrzone?
Gdzie śnieg sypie się z wiśni, gdy wiatr płatki białe
Strąca z nich i po ziemi rozsiewa – omdlałe.
I teraz, gdy z ojczyzny życia mnie koleje
Unoszą, odbierając powrotu nadzieję,
Boję się, żem się na nią zapomniał napatrzeć,
Gdym odjeżdżał, i może w pamięci się zatrzeć.
____________
(1) Notre-Dame
(2) Kolumna Vendôme
(3) Most Zgody
Przygotował Oskar Grzelak
źródło: biblioteka narodowa