Wielotomowe i wielowątkowe sagi są w gatunku fantasy bardzo popularną formą opowiadania historii. Odkrywanie przeznaczenia bohatera, wyprawy do odległych krain, niekończące się wojny, opisy dziwnych miejsc oraz niezwykłych stworzeń, intrygi bogów i śmiertelników, ratowanie świata – to wszystko zajmuje sporo miejsca. Myśląc o tego typu historiach, aż prosi się, by rozplanować je na co najmniej kilka grubych książek. Pokusa jest silna i bardzo często ulegają jej pisarze słabi, nie potrafiący udźwignąć ciężaru swoich fabuł. Na szczęście są też cykle wybitne, zapewniające czytelnikom godziny fantastycznej rozrywki w wyimaginowanych światach.
I dzisiaj właśnie prezentujemy wam dziesięć takich sag, które naprawdę warto znać.
Na pierwszej pozycji umieszczamy, rzecz jasna, „Władcę Pierścieni” J.R.R. Tolkiena. Innej opcji nie było – to najważniejszy cykl tego gatunku, bez niego wszystko wyglądałoby prawdopodobnie zupełnie inaczej. Sześciotomowa seria (wydawana przeważnie w trzech częściach) powstawała przez dwanaście lat, całość opublikowano po raz pierwszy na przełomie lat 1954 i 1955. Akcja rozgrywa się w Śródziemiu, fikcyjnym świecie, gdzie obok ludzi żyją inne rozumne rasy – m.in. elfy, krasnoludy i hobbity. Są też nikczemni orkowie, przerażające trolle oraz inne monstra, którymi rządzi ucieleśnienie zła – Sauron. To właśnie on wykuł magiczne pierścienie, dające noszącym je niezwykłe moce. Stworzył też jeden pierścień dla siebie – ten pierścień mógł kontrolować wszystkie pozostałe i stanowił ucieleśnienie potęgi władcy mroku.
W momencie rozpoczęcia akcji, kończy się wieloletni okres pokoju. Pokonany dawno temu Sauron powraca i pragnie odzyskać swój pierścień, który teraz znajduje się w posiadaniu młodego hobbita imieniem Frodo. Frodo, wraz z grupą przyjaciół wyrusza w niebezpieczną wyprawę, by zniszczyć pierścień i na zawsze zażegnać zagrożenie ze strony Saurona.
Tolkien czerpał pełnymi garściami ze skandynawskich sag i europejskich legend, ale przekształcał je na swój sposób, tworząc spójne uniwersum i na nowo popularyzując te gatunki wśród czytelników. „Władca Pierścieni” jest najsłynniejszym dziełem angielskiego pisarza, jednak to nie jedyny utwór opowiadający o Śródziemiu. Początki tego świata to przeznaczony dla dzieci „Hobbit”, a znacznie rozwinął w innych utworach (adresowanych już do dojrzalszych czytelników): „Silmarillionie”, „Niedokończonych opowieściach”, „Dzieciach Hurina” i innych tekstach. Autor zbudował olbrzymi, bardzo szczegółowy świat (stworzył nawet własny język elfów), który stał się wzorem dla innych pisarzy, jak należy kreować własne uniwersa.
Saga doczekała się póki co dwóch ekranizacji – w 1978 roku miała premierę animacja Ralpha Bakshiego, a w latach 2001–2003 na ekranach kin królowała trylogia Petera Jacksona. Teraz do serialowej wersji tej opowieści przymierza się Amazon.
Trzy Pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.
(Tłum.: Maria Skibniewska)
Kolejne w kolejce jest „Koło czasu” Roberta Jordana. Amerykański pisarz przedstawił w nim świat, który odrodził się po straszliwym kataklizmie, sprowadzonym nań przez istotę zwaną Ba’alzamonem, Shai’tanem lub po prostu Czarnym. Teraz nieprzyjaciel ma powrócić – okowy jego więzienia słabną, lada moment mogą pęknąć i wtedy zło znowu zapanuje. Jest na szczęście też bohater: Smok Odrodzony, inkarnacja Lewsa Therina Telamona – herosa, który za dawnych czasów pokonał Ba’alzamona. To właśnie Rand al’Thor, główny bohater cyklu. Zanim jednak protagonista wypełni swoje przeznaczenie, czeka go szereg prób i liczne perypetie.
„Koło Czasu” jest potężną serią. Całość liczy piętnaście tomów (łącznie z prequelem). To – licząc według wersji oryginalnej – 4 410 036 słów. Jordan nie dożył niestety finału swojej sagi, ostatnie części zostały napisane na podstawie jego notatek przez Brandona Sandersona.
Jego wycie odbiło się od murów – skowyt człowieka, który odkrył, że sam potępił swą duszę. Chwycił się za głowę, jakby chciał oderwać oczy od widoku tego, co uczynił. Gdzie nie spojrzał, wszędzie jego wzrok napotykał zmarłych, porozrywanych, połamanych, do połowy pochłoniętych przez kamienie. Wszędzie widział pozbawione życia twarze, które znał, twarze które kochał. Starzy służący, przyjaciele z dzieciństwa i wierni towarzysze długich lat walki. I jego dzieci.
(Tłum.: Katarzyna Karłowska)
Jak już jesteśmy przy Sandersonie, to wypadałoby napisać o jego cyklu. A właściwie kilku cyklach i powieściach, które razem dają wieloświat Cosmere. Amerykański pisarz nie zadowolił się stworzeniem jednego uniwersum – u niego funkcjonuje multiwersum, składające się z różnych rzeczywistości.
„Elantris” pokazuje świat, w którym niegdyś funkcjonowała potężna, dobroczynna magia, a tytułowe miasto było jej najjaśniejszym wyrazem. Teraz moc odeszła, a metropolia popadła w ruinę. „Ostatnie Imperium” to ponura rzeczywistość, w której żelazną ręką rządzi wszechpotężny imperator, a cała magia opiera się na różnych metalach. Na ten cykl składają się dwie trylogie – akcja drugiej rozgrywa się trzysta lat po wydarzeniach pierwszej. „Rozjemca” opowiada o planecie, gdzie niektórzy śmiertelnicy powracają jako bogowie, a magia zależna od tzw. Oddechów, pozwala m.in. animować nieożywione przedmioty. „Archiwum Burzowego Światła” przenosi czytelnika do świata Roshar, nawiedzanego z jakiegoś powodu przez wyjątkowo potężne burze. Częścią Cosmere jest także komiksowa saga „Biały Piasek”, opowiadająca o rzeczywistości, gdzie żyją ludzie, potrafiący manipulować piaskiem.
Cały świat zachowuje się tak, jak powinien, poza ludźmi. Może właśnie dlatego tak często chcecie zabijać się nawzajem.
(Tłum.: Anna Studniarek-Więch)
„Mroczna Wieża” Stephena Kinga to nie do końca saga fantasy – Król Horroru łączy w tej serii wiele gatunków (w tym grozę, fantastykę naukową i western), jednak nawet zatwardziali fani bardziej „klasycznych” historii powinni ją przeczytać. Tytułowa wieża to budynek znajdujący się w samym centrum wszystkich światów. To właśnie jej od wielu lat poszukuje Roland Deschain, ostatni z bractwa rewolwerowców. Na swojej ścieżce bohater spotyka licznych sojuszników i jeszcze liczniejszych wrogów – w tym tajemniczego Człowieka w Czerni, będącego w mitologii autora ucieleśnieniem zła. Książki z tej serii pisane były w latach 1970 – 2012, wydano wtedy w sumie osiem pozycji. Fabuła „Mrocznej Wieży” nie ogranicza się do powieści – rozwinięto ją w komiksach i filmie. Planowany jest także serial. Nawiązania do cyklu można znaleźć też w innych tekstach Kinga.
Nasze życie jest jak zamki z kart. Czasem się wali z jakiejś przyczyny, a czasem zupełnie bez powodu.
(Tłum.: Zbigniew A. Królicki)
Na naszej liście nie mogło zabraknąć „Pieśni Lodu i Ognia” George’a R.R. Martina. Miejsce akcji – Westeros – oparte jest na średniowiecznej Europie, a same wydarzenia silnie inspirowane są autentycznymi wydarzeniami historycznymi (m.in. tzw. „Wojną Dwóch Róż”). Główny nacisk położony jest na walkę między możnymi rodami – spiski, sojusze, zdrady, starcia zbrojne. Martin zbudował porywający (a zarazem wiarygodny) obraz zależności między graczami na tamtejszej scenie politycznej – to na tym opiera się większość akcji. Martin nie oszczędza swoich bohaterów, buduje przekonującą fabułę, gdzie nikt nie może czuć się bezpiecznie. Jego świat jest okrutny, a przeciwnicy bezwzględni. Magia w Westeros funkcjonuje, nie jest jednak czymś powszechnym, władać nią potrafią nieliczne postacie. Podobnie rzadkie są wszelkie zjawiska „nadprzyrodzone” – większość z nich traktuje się jako bajki, nie mające większego wpływu na życie zwykłych ludzi. Z biegiem akcji jednak, pojawia się coraz więcej niezwykłych zdarzeń: na północy zbiera się armia nieumarłych, powracają smoki, a niektóre przepowiednie zdają się powoli spełniać. Wszystkie znaki wskazują, że świat czeka wielka bitwa pomiędzy armiami ludzi a przerażającymi istotami zza wielkiego muru. Pierwszy tom („Gra o tron”) ukazał się w 1996 roku – od tego czasu wydano ich w sumie pięć. To jednak nie koniec, autor zapowiedział, że powstaną jeszcze przynajmniej dwa. Dużo szybciej poznamy zakończenie tej historii z serialu produkcji HBO – finałowy sezon zostanie wyemitowany w przyszłym roku.
Nigdy nie zapominaj o tym, kim jesteś, bo świat na pewno o tym nie zapomni. Uczyń z tego swoją siłę, a wtedy przestanie to być twoim słabym punktem. Zrób z tego swoją zbroję, a nikt nie użyje tego przeciwko tobie.
(Tłum.: Paweł Kruk)
„Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych” Stevena Eriksona przedstawiają historię potężnego imperium, znajdującego się w okrutnym świecie, rozdzieranym niekończącymi się wojnami. Obok ludzi istnieją inne inteligentne rasy, a magia jest na porządku dziennym. Zdawałoby się – standardowe fantasy. Jednak autor raz za razem przełamuje kolejne schematy gatunku, nieustannie zaskakując czytelnika. Główny cykl składa się z dziesięciu tomów. Do tego dochodzi sześć powieści z serii „Imperium Malazańskie” (napisanych przez Iana Camerona Esslemonta, który był współtwórcą tego świata w momencie kiedy powstawał on na potrzeby mechaniki GURPS), dwa trzyczęściowe prequele: „Kharkanas” i „Path of Ascendency” (również autorstwa Esslemonta) oraz spin-off, „Opowieści o Bauchelainie i Korbalu Broachu” (sześć książek). Erikson planuje w przyszłym roku rozpocząć kontynuację głównej serii.
Coltaine poprzez pożary
wlecze się z cichym szczękiem.
Wiatr turla kości żołnierzy,
nienawiść dostali w podzięce.
Coltaine prowadzi sznur psów
wciąż kąsających go w rękę
Coltaine krwawą pięścią toruje
drogę do domu przez mękę.
Wiatr niesie słowa uchodźców,
pełną wyrzutu piosenkę.
Coltaine prowadzi sznur psów
wciąż kąsających go w rękę.
(Tłum.: Michał Jakuszewski)
Cykl „Majipoor” Roberta Silverberga zawiera w sobie motywy właściwe dla fantasy z elementami science-fiction. Akcja ma miejsce na odległej planecie, która obecnie jest światem dosyć zacofanym – mimo iż wciąż można zauważyć tam ślady wcześniejszej, wysoko rozwiniętej cywilizacji. Glob zamieszkują ludzie oraz wiele innych rozumnych ras. Część z nich potrafi władać magią. Władze sprawują tam cztery osoby (w późniejszych tomach – pięć), a dwie z nich mogą wpływać na sny mieszkańców. A to dopiero początek niezwykłości, jakie kryje w sobie Majipoor. Cała saga liczy osiem tomów i każdy z nich wypełniony jest fantastycznymi pomysłami.
I kiedy tak odpoczywał, usłyszał stukot toczących się z góry kamyków. Niespiesznie spojrzał za siebie. Drogą, którą przed chwilą przyszedł, jechał konno młody pastuch, chłopiec o słomianych włosach i piegowatej twarzy. Za nim podążało piętnaście, może dwadzieścia purpurowoskórych wierzchowców, spasionych i lśniących, niewątpliwie dobrze doglądanych.
(Tłum.: Helena Michalska)
Również „Kroniki Amberu” Rogera Zelaznego są serią, w której można dostrzec zarówno wątki fantasy, jak i science-fiction. Dziesięcioczęściowa saga (wydana także w postaci dwóch grubaśnych tomów) dzieli się na dwa cykle. Pierwszy koncentruje się na postaci księcia Corwina, cierpiącego na amnezję i niezdającego sobie sprawy ze swojego prawdziwego pochodzenia. Po tym jak zniknął jego ojciec, a jeden z krewniaków starał się go zabić, bohater odkrywa swoją tożsamość i wraca, by stanąć do walki o należny mu tron. Drugi to opowieść o losach Merlina, syna Corwina. W pierwszej dekadzie XXI wieku powstawał również cykl prequelowy, tworzony przez Johna Betancourta, jednak nie spotkał się ze specjalnie przychylnym przyjęciem fanów Zelaznego, a z powodu bankructwa wydawnictwa, nie został nigdy ukończony – ukazały się cztery, z zapowiadanych pięciu powieści. Rzeczywistość opisana w „Kronikach…” składa się z dwóch światów prawdziwych: Amberu i Dworców Chaosu. Pomiędzy nimi znajdują się światy-cienie – jednym z nich jest nasza Ziemia. Przedstawiciele królewskiego rodu Amberu posiadają niezwykłe umiejętności, pozwalające im na kontrolowanie rzeczywistości i podróżowanie między wymiarami.
- Dlaczego ta część oceanu otaczająca sobowtóra Amberu tak się różni od innych wód? – spytałem.
- Bo tak jest – odparła Deirdre, co mnie zirytowało.
(Tłum.: Blanka Kuczborska)
„Czarna kompania” Glena Cooka to seria z gatunku dark fantasy, opowiadająca o losach tytułowego oddziału najemników. Ich historia rozgrywa się podczas wojen czarowników. Grupa zostaje wynajęta przez Panią, potężną, złą istotę, która właśnie powróciła z Krainy Kurhanów. Bohaterowie szybko odkrywają, że popełnili olbrzymi błąd i zostają wplątani w wydarzenia znacznie ich przerastające. Fabuła Cooka jest brutalna, a świat przez niego wykreowany mroczny. Tu nie ma łatwych rozwiązań, każde małe zwycięstwo okupione jest krwią. Postaci nie mają łatwo. I w tym cały urok serii amerykańskiego autora. Dotychczas ukazało się dziewięć części i dwa spin-offy – autor zapowiedział jeszcze jedną powieść, wieńczącą cały cykl. W planach jest również serial telewizyjny.
Zło jest pojęciem względnym, kronikarzu. Nie można zawiesić na nim wywieszki. Nie można go dotknąć, posmakować czy ciąć go mieczem. Gdzie jest zło, zależy od tego, w którym miejscu stoisz, wskazując oskarżycielsko palcem.
(Tłum.: Michał Jakuszewski)
Na koniec mamy coś z naszego podwórka – „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”. Pewnie wielu czytelników widziałoby w tym miejscu „Sagę o wiedźminie”, jednak my uważamy, że cykl Roberta M. Wegnera tworzony jest z większym rozmachem i bardziej pasuje do innych pozycji w tym zestawieniu.
Autor zaczął od dwóch tomów opowiadań, które łączyły się w większą fabułę, a rozpoczęte w nich watki znalazły swoje rozwinięcia w pełnoprawnych powieściach (niedawno ukazała się trzecia z nich). Zgodnie z tytułem – większość akcji rozgrywa się na pograniczu potężnego imperium Meekhanu, imperium, w którym żyją różne narody i kultury, a każda z nich ma swoich bogów i swoje sposoby władania magią. Magią potężną i groźną – przeważnie bardzo trudną do kontrolowania. Bohaterami Wegnera są zwykle prości ludzie, który w miarę rozwoju akcji wplątują się w coraz większe awantury – takie, w które zamieszana jest wielka polityka, możni tego świata, a nawet demony i bogowie. Pisarz stworzył świat bogaty, który sukcesywnie rozwija w kolejnych tekstach. Widać w nim inspirację m.in. imperium Persów, starożytnym Rzymem, cywilizacją Mongołów – jednak tropów jest dużo więcej, Wegner nie ogranicza się do najbardziej oczywistych źródeł, czerpie z najdalszych zakątków naszego globu. Duży nacisk kładziony jest na opisanie oraz wyjaśnienie zwyczajów poszczególnych ludów. Dzięki temu Meekhan i sąsiednie krainy są tak przekonujące i fascynujące.
Pięćset lat temu Meekhańczycy wymaszerowali z odległych o kilkaset mil gór na południu, walcząc wściekle z każdym wojowniczym kultem, który w tamtych czasach szalał pomiędzy Górami Krzemiennymi a szczytami Ansar Kirreh. Rozbili Świątynię Reagwyra, podbili ziemie zhołdowane przez kapłanów Laal Szarowłosej, a czcicieli jej siostry, Kan’ny, wybili niemal do nogi.
To nasza dziesiątka. Które z tych sag czytaliście? Na jakie macie teraz ochotę? A jakie – z tych, których tu nie wymieniliśmy – polecilibyście innym czytelnikom?