Taniec ze smokami, piąta część Pieśni Lodu i Ognia ukazała się w 2011 roku. Od tego czasu fani twórczości George’a R.R. Martina czekają na kontynuację. Zdarzało się, że zniecierpliwieni czytelnicy w niewybrednych słowach dawali upust swojemu niezadowoleniu z tempa pracy amerykańskiego pisarza i jego oddaniu innym projektom. Jeszcze w tym miesiącu ukaże się jeden z nich, Ogień i krew, po części kronikarski zapis historii rodu Targaryenów. Następnym priorytetem autora jest skończenie Wichrów zimy.
Przy okazji zbliżającej się premiery Ognia i krwi z Georgem R.R. Martinem rozmawiała Alison Flood z „The Guardian”. Wywiad z założenia miał dotyczyć najświeższej książki pisarza, a dziennikarka miała wręcz zakazane poruszanie tematu Wichrów zimy. Jednak sam autor w pewnym momencie zaczął o tym mówić. Przede wszystkim opowiadał, jak trudnym zadaniem było, czy nadal jest, pisanie szóstej części Pieśni Lodu i Ognia:
Mierzę się z tym już od kilku lat. Wichry zimy to nie tyle pojedyncza książka, co tuzin powieści, każda z innym bohaterem, każda z osobną obsadą postaci towarzyszących, antagonistów, sprzymierzeńców i kochanków wokół niego, a wszystko splecione w niezwykle złożony sposób. Dlatego jest to bardzo, bardzo trudne. Dla porównania pisanie Ognia i krwi było proste. Może nie, że łatwe, bo wciąż złożenie tej historii w całość zajęło mi kilka lat, ale łatwiejsze.
Pisania Wichrów zimy nie ułatwia mu również serial HBO oparty na jego twórczości. Ten już wyprzedził fabułę książek i widzowie czekają właśnie na ostatni sezon, który rozstrzygnie cały spór o żelazny tron i zadecyduje o losach Westeros. Na szczęście według zamysłu twórców linia fabularna ich produkcji odbiega od wizji George’a R.R. Martina, więc książkowe wydarzenia – miejmy nadzieję, że również finał – będą się różniły od tych zaprezentowanych przez HBO.
Tak czy inaczej, pisarz w wywiadzie mówił o wielkiej odpowiedzialności, jaka na nim ciąży, a która wynika z popularności wykreowanego przez niego uniwersum:
Serial odniósł tak ogromny sukces na całym świecie, książki są tak popularne i tak świetnie oceniane, że za każdym razem, kiedy siadam do pisania, jestem bardzo świadomy tego, że muszę zrobić coś wielkiego, a próba sprostania temu jest naprawdę ciężkim brzemieniem.
Należy również pamiętać, że George R.R. Martin ma również inne zobowiązania i inne światy do wykreowania. Aktualnie pomaga scenarzystom z HBO przy pisaniu scenariuszy do pięciu seriali opowiadających różne historie sprzed wydarzeń znanych z Gry o tron, jest producentem wykonawczym adaptacji powieści Who Fears Death Nnedi Okorafor, trwają również prace nad przeniesieniem jego Dzikich kart na medium telewizyjne.
W tym wszystkim znajduje Martin czas na pisanie książek. Wielokrotnie już potwierdzał, że kiedy tylko skończy prace nad Ogniem i krwią, jego następnym priorytetem będzie ukończenie Wichrów zimy. Nie można mu tu odmówić w pewnym sensie oddania tematowi. Jak bierze się do pracy, to pracuje na całego. W wywiadzie dla „The Guardian” wspominał o swoistych transach, w jakie wpada tworząc historie osadzone w Westeros:
Są takie dni, kiedy rano siadam do pracy z kubkiem kawy, zatapiam się w kolejnych stronach, a kiedy się otrząsam, na zewnątrz jest już ciemno, a lodowato zimna kawa stoi wciąż przy mnie. Ot po prostu spędziłem kolejny dzień w Westeros.
Reszta świata znika, nie obchodzi mnie, co mam na obiad, jakie filmy akurat są emitowane, co mówią do mnie e‑maile albo kto jest w tym tygodniu na mnie zły za to, że Wichry zimy nie są jeszcze gotowe – wszystko to odchodzi, bo ja żyję w świecie, który właśnie opisuję. Ale czasami jest ciężko wejść w ten stan transu.
źródło: theguardian
Przygotował Oskar Grzelak
zdjęcie materiał prasowy hbo