Aktualności

Jak pisać? 10 porad od 10 pisarzy

Pierw­sze kro­ki w nie­mal każ­dej bran­ży przy­spa­rza­ją mnó­stwa pro­ble­mów. Nie ina­czej jest z pisa­niem. Wyda­wać by się mogło, że to prze­cież nic trud­ne­go: masz pomysł w gło­wie, sia­dasz do kom­pu­te­ra i stu­kasz w kla­wi­sze jak naję­ty, a póź­niej wystar­czy już tyl­ko szyb­ka korek­ta i goto­wą książ­kę wysłać do wydaw­cy. Myśleć tak mogą jedy­nie ci, któ­rzy do swo­je­go pierw­sze­go pisa­nia jesz­cze nigdy nie zasie­dli. Jeśli jed­nak już pierw­szy kry­zys twór­czy masz za sobą i nie wiesz, co robisz źle, spójrz na tych kil­ka rad poni­żej. Może dzię­ki nim skoń­czysz swo­ją pierw­szą powieść.

Hila­ry Man­tel twier­dzi, że w pra­cy pisa­rza nie­zwy­kle istot­na jest duża daw­ka pew­no­ści sie­bie, zaha­cza­ją­ca wręcz o aro­gan­cję. Nale­ży pisać tak, żeby świat się o tobie dowie­dział; pisa­nie do szu­fla­dy naj­wy­raź­niej uzna­je za bez­sen­sow­ność. Naj­waż­niej­sza jest wia­ra w swo­je moż­li­wo­ści i upar­te tego pod­kre­śla­nie, nawet jeśli nikt inny się z tym nie zgadza.

Lew Toł­stoj pod­kre­ślał, że w pisa­niu liczy się odpo­wied­ni dobór godzin pra­cy. Nie moż­na robić nicze­go wbrew sobie. Jeśli dobrze pisze ci się rano, to nie rób tego wie­czo­ra­mi i vice ver­sa. Dla Toł­sto­ja naj­lep­sze były wła­śnie godzi­ny poran­ne, bo wte­dy umysł nie jest zmę­czo­ny, a pomy­sły same wpa­da­ją do głowy.

Wil­liam Faulk­ner powta­rzał, że nie moż­na pisać, nie czy­ta­jąc. Te dwie czyn­no­ści są ze sobą tak bar­dzo powią­za­ne, że naj­więk­szym błę­dem, jakie­go może dopu­ścić się pisarz jest wła­śnie porzu­ce­nie lek­tu­ry ksią­żek. I wca­le nie cho­dzi o czy­ta­nie tyl­ko mistrzów pro­zy. Każ­da książ­ka zasłu­gu­je na uwa­gę, z każ­dej moż­na wycią­gnąć jakąś wie­dzę, wysnuć wnio­ski, któ­re z cza­sem być może się przydadzą.

Kathe­ri­ne Mans­field radzi­ła, by po pro­stu pisać. Cały czas. Nie­waż­ne co. Bo lepiej napi­sać cokol­wiek niż nic. Przy­naj­mniej ćwi­czysz warsz­tat, możesz się też nauczyć samo­dy­scy­pli­ny i regularności.

Ernest Hemin­gway utrzy­my­wał, że dopó­ki się pisze powin­no się pisać, ale kie­dy koń­czy­my, to na amen. Cho­dzi o to, by po skoń­czo­nej sesji pisa­nia o pisa­niu już nie myśleć. Zostaw pra­cę swo­jej pod­świa­do­mo­ści. Ona będzie sobie powo­li roz­wi­jać wąt­ki, a następ­ne­go dnia wszyst­ko to spi­szesz. Bo jeśli będziesz cały czas się zasta­na­wiać i mar­twić, to naza­jutrz twój umysł będzie zmę­czo­ny i z pisa­nia nici.

Według Joh­na Ste­in­backa, kie­dy piszesz, nie powi­nie­neś myśleć o samym pro­ce­sie, bo ten jest dłu­go­trwa­ły i może cię znie­chę­cić. Nie myśl o koń­cu, nie możesz się zasta­na­wiać, ile stron napi­sa­łeś, a ile ci jesz­cze zosta­ło. Pisz stro­na po stro­nie. Tak wła­ści­wie jed­na dzien­nie w zupeł­no­ści wystarczy.

Miran­da July zwra­ca uwa­gę, że pisa­nie zawsze zaczy­na się od dra­ftu. Pamię­taj, że nie piszesz od razu goto­wej książ­ki. I tak będzie trze­ba nanieść mnó­stwo popra­wek. Dla­te­go nie przej­muj się tym, czy to, co wła­śnie stwo­rzy­łeś jest dobre, czy nie. Póź­niej się tym zaj­miesz, na eta­pie redak­cji draftu.

F Scott Fit­zge­rald dora­dzał odsta­wie­nie alko­ho­lu; chy­ba, że aku­rat piszesz opo­wia­da­nie. Autor dosko­na­le wie­dział, o czym mówił – zna­ny był ze swo­je­go uwiel­bie­nia do napo­jów wysko­ko­wych. Moż­na więc powie­dzieć, że rada z autopsji.

Zadie Smith pisze swo­je powie­ści na kom­pu­te­rze odłą­czo­nym od Inter­ne­tu. Media spo­łecz­no­ścio­we, por­ta­le infor­ma­cyj­ne, memy, paski komik­so­we – wszyst­ko to roz­pra­sza, nie pozwa­la sku­pić się na swo­im wła­snym tek­ście, wybi­ja z ryt­mu. Jeśli piszesz, koniecz­nie wyłącz Wi-Fi.

Muriel Spark zauwa­ży­ła, że zba­wien­ny wpływ na pisa­rza mają koty. Ponoć spo­kój czwo­ro­no­ga wyło­żo­ne­go na biur­ku pod lamp­ką spro­wa­dza na zatro­ska­ną oso­bę podob­ny stan ducha. Naj­waż­niej­sze jed­nak, by na tego kota cały czas nie spo­glą­dać, bo to aku­rat od pra­cy odry­wa. Wystar­czy sama świa­do­mość, że zwie­rzak znaj­du­je się obok i że jest spo­koj­ny. Też chcesz być jak ten kot. Spokojny.

Przy­go­to­wał Oskar Grzelak

Źró­dło The Guardian

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy