Aktualności

Problemy Dana Browna z Kodem Leonarda da Vinci

W 2007 roku ame­ry­kań­ski autor Jack Dunn oskar­żył Dana Brow­na o pla­giat. Mimo zebra­nych wów­czas dowo­dów sąd odrzu­cił spra­wę, oskar­ży­ciel został z niczym, a Brown mógł pisać kolej­ne best­sel­le­ro­we książ­ki. Teraz, dzie­sięć lat póź­niej, Jack Dunn ata­ku­je ponow­nie. Tym razem spra­wa ma tra­fić do sądu bry­tyj­skie­go, a doty­czyć będzie ponow­nie Kodu da Vin­ci.

Jack Dunn w 1997 roku napi­sał powieść The Vati­can Boys, któ­rej akcja krę­ci się wokół spi­sków w koście­le kato­lic­kim. Kie­dy Dan Brown w 2003 roku wydał swój Kod da Vin­ci, pocho­dzą­cy z Mas­sa­chu­setts pisarz dopa­trzył się w biją­cej rekor­dy popu­lar­no­ści powie­ści podej­rza­nie wie­le podo­bieństw ze swo­im tytu­łem pocho­dzą­cym z zeszłej deka­dy. Podob­ne mia­ły być zarów­no posta­ci, fabu­ła, jak i uży­te do budo­wy tła fak­ty histo­rycz­ne oraz… błę­dy fak­to­gra­ficz­ne. Jed­nak w 2007 roku sędzia Micha­el Pon­sor odrzu­cił spra­wę, uzna­jąc przed­sta­wio­ne dowo­dy za bezpodstawne.

Jack Dunn znik­nął ze swo­imi rosz­cze­nia­mi na dzie­sięć lat. Teraz powra­ca z nową fir­mą praw­ni­czą, któ­ra ma mu pomóc wygrać zatarg. Co dziw­ne ame­ry­kań­ski autor posta­no­wił sądzić się w Wiel­kiej Bry­ta­nii. Według oskar­ży­cie­la ame­ry­kań­ski sąd nie­wła­ści­wie oce­nił przed­sta­wio­ne dowo­dy. ale dla­cze­go Anglia? Powód wyda­je się być dość nacią­ga­ny. Pisarz podej­rze­wa, że Dan Brown mógł prze­czy­tać jego książ­kę w cza­sie, gdy miesz­kał w Por­ts­mouth w hrab­stwie Hamp­shi­re w póź­nych latach dzie­więć­dzie­sią­tych XX wieku.

Dowo­dy zebra­ne przez Jac­ka Dun­na i wyna­ję­tą fir­mę praw­ni­czą mają być tym razem nie­pod­wa­żal­ne. Czyż­by auto­ro­wi zaję­ło aż dzie­sięć lat zna­le­zie­nie wszyst­kich podo­bieństw? Ostat­nią roz­pra­wę prze­grał, bo zebra­ne przy­kła­dy według sędzie­go nie pod­le­ga­ły ochro­nie praw autor­skich, więc pozew był bez­pod­staw­ny. Czy rze­czy­wi­ście tym razem tra­fił na wła­ści­we wąt­ki? A może liczy, że coś się w pra­wie zmie­ni­ło? I sko­ro te nowo zebra­ne dowo­dy są tak nie­pod­wa­żal­ne, to dla­cze­go nie zosta­ły uży­te dzie­sięć lat temu?

Ani Dan Brown, ani wydaw­nic­two Pen­gu­in Ran­dom House zda­ją się spra­wą nie przejmować.

Autor Oskar Grzelak

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy