Ciekawostki

Przeklęci niech będą książkowi złodzieje

Klą­twy w śre­dnio­wie­czu były jed­ną z naj­po­tęż­niej­szych bro­ni sta­nu duchow­ne­go. Nie­mal każ­dy naj­bar­dziej ze wszyst­kie­go bał się, że zosta­nie na nie­go nało­żo­na ana­te­ma, wyłą­cze­nie ze sta­nu osób wie­rzą­cych. Taka klą­twa mogła spaść na bie­da­ka, któ­ry na przy­kład pod­niósł rękę na papie­ża lub zła­mał ści­sły post. Oka­zu­je się jed­nak, że klą­twą mógł zostać obło­żo­ny nie­szczę­śnik, któ­ry wszedł w zatarg ze skry­bą. Pamię­ta­cie przy­pa­dek mni­cha, któ­re­mu kot osi­kał księ­gę, za co zarów­no on jak i cały koci rodzaj zosta­ły prze­klę­te? No wła­śnie. I nie tyl­ko zwie­rzę­ta pada­ły ofia­ra­mi nie­na­wi­ści skrybów.

W śre­dnio­wie­czu powsta­wa­nie jed­ne­go tomu mogło trwać nawet lata. Skry­bo­wie sie­dzie­li pochy­le­ni nad pul­pi­ta­mi i w natu­ral­nym świe­tle dnia (świe­ce były zbyt ryzy­kow­ne) ręcz­nie sta­wia­li lite­ry godzi­na za godzi­ną. Dla­te­go w tro­sce o każ­dą księ­gę się­ga­no po każ­dą moż­li­wą meto­dę chro­nie­nia dzieł lite­rac­kich. W tym rów­nież po klątwy.

Na począt­ku bądź na koń­cu tomu skry­ba zapi­sy­wał prze­ra­ża­ją­ce sło­wa, któ­re obie­cy­wa­ły każ­de­mu zło­dzie­jo­wi strasz­li­wy ból i cier­pie­nie. Zda­rza­ło się gro­że­nie eks­ko­mu­ni­ką, ale bar­dziej popu­lar­ne było życze­nie śmier­ci tego naj­gor­sze­go rodza­ju. Krad­nąc książ­kę, czło­wiek nara­żał się na takie nie­przy­jem­no­ści jak roz­cię­cie mie­czem demo­na, utra­ta rąk, wydłu­ba­nie oczu czy spło­nię­cie w ogniach piekielnych.

W 1983 roku Marc Dro­gin wydał książ­kę Ana­the­ma! Medie­val Scri­bes and the Histo­ry of Book Cur­ses. Zebrał w niej cał­kiem pokaź­ną kolek­cję klątw, któ­re odna­lazł w róż­nych księ­gach. Tema­tem zafa­scy­no­wał się uczest­ni­cząc w kur­sie gotyc­kiej kali­gra­fii, kie­dy pod­czas pra­cy z mate­ria­ła­mi źró­dło­wy­mi odkry­wał kolej­ne prze­kleń­stwa. O ile dla histo­ry­ków jest to po pro­stu cie­ka­wost­ka, o tyle dla nie­go był to wyraź­ny znak, jak bar­dzo ludzie ceni­li sobie książ­ki w daw­nych czasach.

Te klą­twy były jedy­nym spo­so­bem zdol­nym ochro­nić księ­gi. Na szczę­ście sto­so­wa­no je w cza­sach, w któ­rych ludzie w nie wie­rzy­li. Kie­dy wyrwa­łeś stro­nę, cze­ka­ła cię śmierć w ago­nii. Bałeś się zary­zy­ko­wać, mówił Marc Drogin.

A teraz kil­ka przy­kła­dów 🙂 Naj­czę­ściej tra­fić moż­na na te krót­kie i bar­dzo rzeczowe:

Niech miecz ana­te­my uderzy,
Jeśli ktoś dopu­ści się księ­gi kradzieży.

Naj­lep­sza jest taka groź­ba, któ­ra opi­sa­na w naj­do­kład­niej­szych szcze­gó­łach nie pozo­sta­wia złu­dzeń co do tego, co cię cze­ka, pisał Drogin.

Jeśli ktoś przy­własz­czy sobie tę księ­gę, niech śmierć go zabie­rze; niech zosta­nie usma­żo­ny na patel­ni; niech spad­nie na nie­go cho­ro­ba i gorącz­ka; niech zosta­nie zła­ma­ny kołem, następ­nie powie­szo­ny. Amen.

Spo­ty­ka­no się nawet z bar­dziej szcze­gó­ło­wy­mi opisami:

Niech temu, co ukradł albo poży­czył, a nie oddał, księ­ga w rękach się w węża zamie­ni i niech go roze­rwie. Niech cia­łem jego zawład­nie para­liż i niech wszyst­kie jego człon­ki scze­zną. Niech peł­za pogrą­żo­ny w bólu i krzy­czy na głos o miło­sier­dzie. Niech ta ago­nia nie usta­nie, póki nie zaśpie­wa w roz­pa­dzie. Niech mole książ­ko­we zeżrą jego wnętrz­no­ści na znak czer­wia, któ­ry nie zgi­nął, a kie­dy dotrze do koń­ca swej kary niech ognie pie­kiel­ne pochło­ną go na zawsze.

Tak więc pamię­taj­cie, by zawsze zwra­cać wła­ści­cie­lo­wi książ­kę, któ­rą poży­czy­li­ście. Amen!

Autor: Oskar Grzelak0

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy