Ciekawostki

Garść ciekawostek o Stephenie Kingu

Na ekra­ny tele­wi­zo­rów tra­fił nie­daw­no serial Mr. Mer­ce­des opar­ty na powie­ści Ste­phe­na Kin­ga o tym samym tytu­le (wyda­na w Pol­sce w 2016 przez wydaw­nic­two Alba­tros jako Pan Mer­ce­des). Zarów­no książ­ka jak i jej adap­ta­cja opo­wia­da­ją histo­rię eme­ry­to­wa­ne­go detek­ty­wa, Bil­la Hod­ge­sa, któ­re­go prze­śla­du­je nie­roz­wią­za­na spra­wa sprzed lat: nie­zna­ny spraw­ca wje­chał samo­cho­dem w tłum ludzi, zabi­ja­jąc na miej­scu kil­ka osób. Teraz dosta­je wia­do­mo­ści od tajem­ni­cze­go Pana Mer­ce­de­sa… Powieść była debiu­tem Ste­phe­na Kin­ga w gatun­ku kry­mi­na­łu detek­ty­wi­stycz­ne­go. Serial miał pre­mie­rę 9 sierp­nia. W związ­ku z tym publi­ku­je­my kil­ka cie­ka­wo­stek o kró­lu grozy.

Bren­dan Gle­eson w roli Bil­la Hodgesa

Ste­phen King od same­go począt­ku obsta­wiał sześć­dzie­się­cio­dwu­let­nie­go Irland­czy­ka, zna­ne­go choć­by z gra­nia Sza­lo­no­okie­go Moody’ego w fil­mo­wych adap­ta­cjach serii o Har­rym Pot­te­rze, w roli eme­ry­to­wa­ne­go detek­ty­wa. Książ­ko­wy Hod­ges co praw­da nie ma żad­ne­go akcen­tu, ale King zadbał o to, by w seria­lu Gle­eson nie pozby­wał się swo­ich irlandz­kich nale­cia­ło­ści w mowie. Wymy­ślił, że Bill wyemi­gro­wał do Sta­nów w wie­ku 17 lat, a irlandz­ki akcent miał mu poma­gać wyry­wać dziew­czy­ny. King pra­gnął, żeby Gle­eson sku­pił się przede wszyst­kim na roli i nie musiał mar­twić się akcentem.

Ste­phen King akcep­tu­je wszel­kie seria­lo­we odstęp­stwa od swo­jej powieści

Nie jest żad­ną tajem­ni­cą, że powieść nie zosta­ła prze­ło­żo­na jeden do jed­ne­go na medium tele­wi­zyj­ne. Nie­mniej Ste­phen King zda­je się być usa­tys­fak­cjo­no­wa­ny wszyst­ki­mi wpro­wa­dzo­ny­mi zmia­na­mi. Naj­więk­sze wra­że­nie zro­bi­ła na nim postać Idy, sąsiad­ki Bil­la Hod­ge­sa, gra­nej przez Hol­land Tay­lor. Kie­dy King dostał sce­na­riusz miał powie­dzieć: nie ma jej w książ­ce, ale jest tak inte­li­gen­ta i upar­ta w dąże­niu do celu, a to co mówi jest po pro­stu szo­ku­ją­ce. Tak, to mogła­by być jed­na z posta­ci Ste­phe­na Kinga. 

Marze­nie o adap­ta­cji Histo­rii Lisey

Zapy­ta­ny o to, któ­rą książ­kę swo­je­go autor­stwa chciał­by teraz naj­chęt­niej zoba­czyć w wer­sji tele­wi­zyj­nej, odpo­wie­dział: Histo­ria Lisey. To moja ulu­bio­na powieść i z przy­jem­no­ścią bym ją obej­rzał. Zwłasz­cza teraz, kie­dy tyle moż­li­wo­ści dają usłu­gi stre­amin­go­we w TV czy nawet w kablów­ce. Przy oka­zji Ste­phen King wyja­śnił, że z wiel­kim entu­zja­zmem patrzy, jak roz­wi­ja się medium seria­lo­we. Naj­więk­szą zale­tą jest to, że nie­któ­re powie­ści bar­dzo cięż­ko jest upa­ko­wać w dwu­go­dzin­ny film. Dzie­sięć godzin seria­lu to zupeł­nie inna spra­wa. Nie­wąt­pli­wie ma tu King cał­ko­wi­tą rację 🙂

Pra­ca przy adaptacjach

Ste­phen King wkrót­ce skoń­czy sie­dem­dzie­siąt lat, a mimo to nadal jest w naj­wyż­szej pisar­skiej for­mie, cały czas pra­cu­je nad kolej­ny­mi książ­ka­mi. A kie­dy nie two­rzy, spę­dza czas z rodzi­ną. Dla­te­go naj­czę­ściej nie mie­sza się w pro­duk­cje adap­ta­cji jego powie­ści. Wyją­tek sta­no­wią te pro­jek­ty, któ­re z jakichś powo­dów bar­dzo lubi albo jeśli bio­rą w nich udział ludzie, któ­rych bar­dzo ceni. W przy­pad­ku seria­lu Mr. Mer­ce­des przy­szedł na chwi­lę na plan, żeby zoba­czyć, czy wszyst­ko jest w porząd­ku i powie­dzieć, że bar­dzo kibi­cu­je pro­jek­to­wi. Ale w, na przy­kład, To, któ­ry pre­mie­rę będzie miał we wrze­śniu 2017, nie był w ogó­le zaan­ga­żo­wa­ny. Mimo to, pro­duk­cję widział i uwa­ża, że film jest cudowny!

Aktor­skie doświadczenia

Ste­phen King pisze książ­ki, któ­re biją rekor­dy popu­lar­no­ści na całym świe­cie. Ale jest też zna­ny z cze­goś inne­go: ze swo­ich gościn­nych wystę­pów w pro­duk­cjach opar­tych o jego twór­czość. W Mr. Mer­ce­des rów­nież może­my spo­dzie­wać się soczy­ste­go cameo. To nie­ma rola. I teraz nie powiem nic wię­cej, ale zoba­czy­cie. Ujmij­my to w ten spo­sób, cięż­ko będzie mnie prze­ga­pić, komen­tu­je. Ste­phen King bar­dzo lubi swo­je aktor­skie epi­zo­dy i jest bar­dzo wdzięcz­ny, że twór­cy dają mu szan­se zaist­nieć na chwi­lę na ekra­nie. Miło wspo­mi­na spe­cy­ficz­ną rolę w Synach Anar­chii. Przy­zna­je, że jego aktor­skie doświad­cze­nia się­ga­ją kole­dżu, gdzie grał w róż­nych przedstawieniach.

Prze­ra­ża­ją go podró­że samolotami

Wśród rze­czy, któ­rych się boi na pierw­szym miej­scu wymie­nia lata­nie, ponie­waż wie, że kie­dy znaj­du­je się w samo­lo­cie, nie ma nad podró­żą abso­lut­nie żad­nej kon­tro­li. Z racji swo­je­go wie­ku lęka się tak­że Alzhe­ime­ra i demen­cji. Nie lubi roba­ków, nie­to­pe­rzy, nie prze­pa­da za wszyst­kim, co peł­za, z wyjąt­kiem węży – te go jakoś szcze­gól­nie nie rusza­ją. Boi się rów­nież ludzi pokro­ju Brady’ego Harts­fiel­da (głów­ny anta­go­ni­sta z Pana Mer­ce­de­sa). Ile razy znaj­du­ję się w miej­scu publicz­nym, myślę o kimś takim jak Mark David Chap­man i zasta­na­wiam się, czy nie ma tu kogoś, kto dzier­ży nóż spe­cjal­nie dla mnie, przyznaje.

 

Autor: Oskar Grzelak

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy