Aktualności

Legimi miało nie zarejestrować przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy transakcji – to efekt śledztwa wydawców

Przez co naj­mniej kil­ka mie­się­cy Legi­mi nie reje­stro­wa­ło oko­ło poło­wy trans­ak­cji, co ozna­cza, że wydaw­cy i auto­rzy nie otrzy­my­wa­li za nie wyna­gro­dzeń. Plat­for­ma twier­dzi, że mia­ło to miej­sce „z powo­dów technicznych”.

Od począt­ku kwiet­nia Legi­mi nie prze­ka­zy­wa­ło peł­nych infor­ma­cji o wypo­ży­czo­nych książ­kach w rapor­tach dla wydaw­nictw. Ska­lę afe­ry ujaw­ni­ła Moni­ka Ochę­dow­ska z „Tygo­dni­ka Powszech­ne­go”.

Z per­spek­ty­wy czy­tel­ni­czek czy czy­tel­ni­ków korzy­sta­nie z Legi­mi jest pro­ste: dzię­ki zaku­pio­ne­mu abo­na­men­to­wi zyski­wa­li dostęp do ponad 250 tysię­cy ebo­oków i audio­bo­oków. Teo­re­tycz­nie naj­tań­szy abo­na­ment wyno­sił 14,99 zło­te­go, w prak­ty­ce – zapew­niał on dostęp do zale­d­wie 300 stron mie­sięcz­nie. Abo­na­ment bez limi­tu to już koszt 49,99 zło­te­go mie­sięcz­nie w przy­pad­ku samych ebo­oków oraz 54,99 zło­te­go dla ebo­oków i audio­bo­oków. Pod­pi­sa­nie umo­wy na 12 mie­się­cy gwa­ran­to­wa­ło pro­mo­cję: 5 zło­tych mie­sięcz­nie taniej.

Pro­blem pole­ga na tym, że oso­by, któ­re pod­pi­sa­ły umo­wy na 12 mie­się­cy, obec­nie stra­ci­ły dostęp do tre­ści ponad trzy­stu wydaw­nictw, a Legi­mi uda­je, że pro­blem nie ist­nie­je. Na komen­ta­rze, w któ­rych klient­ki i klien­ci pod­kre­śla­ją, że umo­wa, któ­rą pod­pi­sa­li, prze­wi­dy­wa­ła inną pulę dostęp­nych tytu­łów, Legi­mi odpi­su­je: „Dostęp do ksią­żek w ramach pakie­tów abo­na­men­to­wych nigdy nie dawał dostęp do wszyst­kich pozy­cji dostęp­nych w kata­lo­gu ksią­żek”. Sytu­acji przy­glą­da się Urząd Ochro­ny Kon­ku­ren­cji i Konsumentów.

Jed­ną z pierw­szych cegie­łek afe­ry wokół Legi­mi było to, że oka­za­ło się, że plat­for­ma sprze­da­je pakie­ty biblio­tecz­ne (z któ­rych, w ramach pro­mo­cji czy­tel­nic­twa, wydaw­cy i auto­rzy otrzy­mu­ją niż­sze wyna­gro­dze­nie) pod­mio­tom komer­cyj­nym, twier­dząc, że to „biblio­te­ki zakła­do­we”. Adam Nowic­ki, pre­zes Plat­for­my Dys­try­bu­cji Wydaw­nictw, dekla­ru­je, że nali­czył ponad 40 dużych klien­tów kor­po­ra­cyj­nych trak­to­wa­nych przez Legi­mi jak biblio­te­ki. Pakiet biblio­tecz­ny kosz­tu­je 17 złotych.

Jed­no­cze­śnie wydaw­nic­twa, któ­re zerwa­ły współ­pra­cę z Legi­mi, ujaw­ni­ły kolej­ne nieprawidłowości.

Stwier­dzi­li­śmy dwie nie­pra­wi­dło­wo­ści. Po pierw­sze, kolej­ni wydaw­cy zgła­sza­li sobie nawza­jem brak w sys­te­mie trans­ak­cyj­nym roz­li­czeń tytu­łów, któ­re na pew­no były słu­cha­ne lub czy­ta­ne. Poje­dyn­cze przy­pad­ki, ale zna­mien­ne. To dało nam do myśle­nia i zaczę­li­śmy spraw­dzać swo­je ofer­ty na Legi­mi. Wpa­dli­śmy na pomysł, żeby odczy­ty i odsłu­chy w apli­ka­cjach Legi­mi potwier­dzić nota­rial­nie A potem – tak­że nota­rial­nie – potwier­dzić dane rów­nież w sys­te­mie reje­stru­ją­cym trans­ak­cje. Oka­za­ło się, że w roz­li­cze­niach Legi­mi bra­ku­je śred­nio 50 proc. czy­ta­nych i słu­cha­nych tytu­łów – opo­wie­dział wice­pre­zes ds. han­dlo­wych wydaw­nic­twa Nasza Księ­gar­nia, Marek Dobro­wol­ski, w roz­mo­wie z Moni­ką Ochędowską.

Przed­sta­wi­cie­le wydaw­ców, dys­po­nu­jąc dowo­da­mi w posta­ci aktów nota­rial­nych, zażą­da­li audy­tu i wypła­ce­nia zale­głych należ­no­ści, gro­żąc skie­ro­wa­niem spra­wy do sądu. To wła­śnie dzię­ki temu dowie­dzie­li się, że Legi­mi nie wyka­za­ło w rapor­tach przy­naj­mniej kil­ku­dzie­się­ciu tysię­cy wypożyczeni.

Adam Nowic­ki, pre­zes Plat­for­my Dys­try­bu­cji Wydaw­nictw, potwier­dził te dane, dodał jed­nak, że mogą być nie­do­sza­co­wa­ne, ponie­waż doku­men­ty od Legi­mi cały czas spły­wa­ją. Pod­kre­śla też, że infor­ma­ty­cy, z któ­ry­mi się skon­sul­to­wał, zapew­nia­ją, że wbrew dekla­ra­cjom Legi­mi brak odno­to­wa­nych trans­ak­cji nie mógł być spo­wo­do­wa­ny pro­ble­mem tech­nicz­nym, ponie­waż taka awa­ria zosta­ła­by zauwa­żo­na natychmiast.

Legi­mi twier­dzi też, że pro­blem poja­wił się w kwiet­niu, a wcze­śniej wszyst­ko było w porząd­ku, ale nie przed­sta­wia na popar­cie tych słów żad­nych danych. Dla­cze­go aku­rat w kwiet­niu? „Tygo­dnik Powszech­ny” nie poda­je tych infor­ma­cji, ale może­my podej­rze­wać, że od tam­te­go momen­tu wydaw­cy zbie­ra­li dowo­dy nota­rial­ne prze­ciw­ko Legimi.

Sytu­acja jest tym bar­dziej dra­ma­tycz­na dla ryn­ku książ­ki, że Legi­mi było nie­mal­że mono­po­li­stą. Alter­na­ty­wą jest Empik Go, ale warun­ki ofe­ro­wa­ne przez książ­ko­we­go gigan­ta były mniej korzyst­ne dla wydaw­ców. Upa­dek Legi­mi mógł­by ozna­czać ogrom­ne stra­ty finan­so­we dla całej branży.

Był­by to też cios dla czy­tel­ni­czek i czy­tel­ni­ków oraz dla biblio­tek. „Tygo­dnik Powszech­ny” odno­to­wu­je, że w zeszłym roku oso­bom korzy­sta­ją­cym z ich ofer­ty udo­stęp­nio­no łącz­nie 879 tysię­cy kodów do plat­form cyfro­wych – bez pre­cy­zo­wa­nia, czy cho­dzi wyłącz­nie o Legi­mi, czy tak­że Empik Go, Sto­ry­tel i inne plat­for­my. Przyj­mu­jąc 17 zło­tych (czy­li war­tość pakie­tu biblio­tecz­ne­go Legi­mi) jako śred­nią staw­kę, dowie­my się, że łącz­nie z podat­ków w cią­gu zale­d­wie roku zapła­ci­li­śmy aż 14,943 milio­na zło­tych za kody dostę­pu do ebo­oków i audiobooków.

War­tość akcji Legi­mi SA (LEG) na gieł­dzie cały czas spa­da – w cią­gu ostat­nie­go tygo­dnia już o 43,41 pro­cent (stan na 21 paź­dzier­ni­ka 2024).

Anna Tess Gołębiowska

Czy­taj też: Nasza Księ­gar­nia wyco­fu­je swo­je tytu­ły z Legi­mi. Tysią­ce ksią­żek innych wydaw­ców zni­ka­ją z opcji dla bibliotek


Czy­taj też: Korzy­stasz z Legi­mi? Jak naj­szyb­ciej dodaj na pół­kę książ­ki tych wydaw­nictw! Już wkrót­ce zapła­cisz 14,99 zło­te­go za każdą

Czy­taj też: Ponad trzy­stu wydaw­ców repre­zen­to­wa­nych przez Vir­tu­alo zni­ka z Legimi

Czy­taj też: Urząd Ochro­ny Kon­ku­ren­cji i Kon­su­men­tów przy­glą­da się Legi­mi. Powsta­ła też gru­pa dla osób poszkodowanych


 

Reklama
Zakładki dla książkoholików? Szukaj na Molom.pl

 

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy