Tegoroczna, 13. edycja Narodowego Czytania skupiona jest wokół „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Do wydarzenia może dołączyć każdy – organizatorzy muszą w tym celu wypełnić odpowiedni formularz. W sobotę 7 września odbędzie się finał wydarzenia. Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was garść ciekawostek związanych ze słynnym polskim wieszczem.
Spór z Mickiewiczem
Osoby odwiedzające Kryptę Wieszczów Narodowych na krakowskim Wawelu i znajdujące się tuż obok siebie nagrobki Słowackiego i Mickiewicza mogą odnieść mylne wrażenie, że pochowano obok siebie dwóch poetów romantyzmu, których więcej łączyło niż dzieliło. Nic bardziej mylnego. Takie umiejscowienie sarkofagów jest raczej chichotem losu, za życia bowiem panowie za sobą nie przepadali, a już na pewno były między nimi animozje.
Ich niezgodność charakterów była na tyle znamienna, że do dziś w popkulturze można natrafić na memy będące dissem jednego poety na drugiego. I tak czytamy rzekomy cytat ze Słowackiego: „Mickiewicz był tak biedny, że kaczki rzucały mu chleb” oraz z Mickiewicza: „Fiołki na górze, róże na dole, Juliusz jest brzydki, że ja pierdolę”.
W Boże Narodzenie 1840 roku doszło do słynnego pojedynku na słowa między najbardziej znamienitymi przedstawicielami polskiego romantyzmu, czyli właśnie Mickiewiczem i Słowackim. To wtedy wydawca Eustachy Januszkiewicz wydał przyjęcie dla przebywających w Paryżu przedstawicieli polskiej emigracji. Panowie prześcigali się w kunsztownych improwizacjach.
Słowacki pozwolił sobie nie tylko na komplementy, ale także na krytykę kolegi. Być może czuł się urażony tym, że Mickiewicz nazwał jego twórczość piękną co prawda świątynią, jednak taką, w której nie ma Boga. Konflikt między poetami mógł wynikać z różnic światopoglądowych i sposobu kreowania bohatera romantycznego, ale też oczywiście z (nawet podświadomej) rywalizacji. Z pewnością jednak nie przybrał on takich rozmiarów, jakby tego chcieli twórcy memów.
Próby określenia seksualności
Choć Słowackiego łączono z wieloma kobietami, poeta nigdy się nie ożenił. Biografowie milczą także na temat jego ewentualnych dzieci. Otwarcie jednak piszą o tym, że z dużym prawdopodobieństwem wieszcz był nieheteronormatywny. W tym przypadku źródłem wiedzy są przede wszystkim listy wysyłane przez poetę do Zygmunta Krasińskiego. Silną relację między mężczyznami autor „Kordiana” opisał między innymi w listach do matki, zwracając szczególną uwagę na żywe i pasjonujące rozmowy (jednak Krasiński uległ w końcu namowom rodziny i wziął ślub). Listy pomiędzy panami były zarówno mocno intelektualne, jak i pełne emocji. Co ważne, Krasiński bronił twórczości Słowackiego (m. in. przed zarzutem nieautentyczności).
Opierając się na przekonujących poszlakach, badaczka Justyna Nowicka uznała, że dwóch wieszczy nie poprzestało na epistolografii i co najmniej raz, w Willi Róż, uprawiali oni seks. Stopniowo jednak relacje między literatami zaczęły się ochładzać, a ich światopoglądy różnić. Stali się sobie na tyle odlegli, że w czasie ostatniego spotkania Krasiński udawał, że nie zna dawnego druha, a nawet być może kochanka.
Innym bliskim przyjacielem Słowackiego (zajmującym się nim aż do końca życia) był tajemniczy malarz Charles Pétiniaud-Dubos, który także nigdy się nie ożenił. Charles był wykonawcą ostatniej woli Słowackiego, namalował także jego portret na łożu śmierci.
Zagmatwane relacje z matką
Choć Słowacki nigdy się nie ożenił, w jego życiu była kobieta, z którą miał wyjątkowo silną, wręcz niespotykaną więź. Tą kobietą była oczywiście jego matka, Salomea Bécu. Także tę relację można zgłębić dzięki listom. Biografowie poety zwracają uwagę, że pani Bécu była nad wyraz apodyktyczna, czemu Słowacki starał się przeciwstawić. Kobieta jednak nie ułatwiała mu zadania – chciała decydować o tym, gdzie jej syn zamieszka po przeprowadzce do Warszawy, podważała sens jego przyjaźni i miała wpływ na jego twórczość (badacze podkreślają, że sama była niespełniona pisarsko).
Nie bez wpływu na tę relację były neurotyczne stany, w które wpadała pani Bécu. Czasami znerwicowana, innym razem neurotyczna, a jeszcze kiedy indziej melancholijna, popadała ze skrajności w skrajność. Tym samym Juliusz czasami musiał borykać się z jej nadopiekuńczością oraz potrzebą ingerencji w dosłownie każdy obszar życia, by po chwili doświadczać skutków odrzucenia. Wiele dało Słowackiemu opuszczenie kraju. Choć za europejskimi stolicami, które odwiedzał, nie przepadał, opuszczenie kraju dało mu nie tylko wolność tworzenia, ale też fizyczne uwolnienie się od matki. Fizyczne, ponieważ matka i syn pozostawali w stałym kontakcie listownym, a wieszcz spowiadał się Salomei z wielu szczegółów swojego życia. Definitywnie rozdzieliła ich dopiero śmierć pisarza w 1849 roku.
Pieniądze z giełdy
Wielu poetów na emigracji cierpiało biedę, Słowacki jednak do nich nie należał. Zarabiał jednak głównie nie na sprzedaży swoich tomików, ale też na… giełdowych inwestycjach. W swoich działaniach był bardzo rozważny – zaczął od małych kwot korzystając z gotówki przesłanej mu przez matkę. Już od samego początku dobrze mu szło, jednak był rozważny i inwestował głównie w obligacje bankowe, które były najbardziej pewne. Na giełdzie inwestował w kolei żelazną, wieszcząc (słusznie) jej duży sukces.
Dodatkowo Słowacki był bardzo skrupulatny w prowadzeniu własnej księgowości. Pieczołowicie notował wydatki i przychody, co pozwalało mu dobrze panować nad stanem konta (tam bowiem przechowywał większość pieniędzy). Dzięki tym zapiskom wiemy, że z samej tylko pracy autora ciężko byłoby mu się utrzymać – co więcej, do swoich wydawnictw często raczej dokładał, niż na nich zarabiał (i tak na przykład „Sen srebrny Salomei” sprzedał się w 1844 roku w liczbie zaledwie 54 egzemplarzy). Mało kto spodziewałby się po poecie finansowej smykałki, a jednak najwyraźniej miał on nosa do biznesu. Nawet gdy był już śmiertelnie chory (Słowacki chorował na gruźlicę), wieszcz wciąż pilnował swoich finansów. Umierając w 1849 roku, pozostawił po sobie kwotę 12 500 franków (około 37 500 euro), które wcześniej odpowiednio rozdysponował (zabezpieczając między innymi odpowiednią kwotę na swój pogrzeb).
Jak widać „szkolna” biografia Juliusza Słowackiego mówi nam niewiele o tym, jak naprawdę wyglądało jego życie. Przede wszystkim był on uwikłany w wiele skomplikowanych relacji międzyludzkich. W kontrze do tego świetnie odnajdował się w środowisku finansjery, o co bez zagłębienia się w eksperckie teksty ciężko go „podejrzewać”.
Zuzanna Pęksa
Bibliografia:
- Sławomir Koper: Nieznane losy autorów lektur szkolnych Wstydliwe tajemnice mistrzów pióra, Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2020.
- Marta Justyna Nowicka: Słowacki. Wychodzenie z szafy, Krytyka Polityczna, Warszawa 2021.
- Joanna Targoń: Słowacki i jego szafa, w: Didaskalia, nr 172, 2021.
Reklama
Gadżety idealne dla fanów Słowackiego na Molom.pl