W ciągu czternastu lat w okolicach Berlina zamordowanych zostało 10 dziewczynek. Seryjny morderca, który znaczył drogę do ich ciał czerwonymi wstążkami, przez cały ten czas pozostawał nieuchwytny. Wreszcie jednak policja wpada na ślad, który pozwala zidentyfikować sprawcę. Pojawia się jednak pytanie, czy aresztowano prawdziwego winnego…
Popkultura niezwykle lubi tematykę seryjnych morderców – zarówno tych całkowicie fikcyjnych, jak i prawdziwych, którzy kiedyś rzeczywiście grasowali na ulicach, budząc przerażenie. Często filmy, książki czy seriale ukazują nam wątek śledztwa – jak w opartym na faktach „Zodiaku” Davida Finchera czy „Siedem” tego samego reżysera – w którym Brad Pitt i Morgan Freeman ścigali Johna Doe, mordercę odtwarzającego w swych zbrodniach siedem grzechów głównych. Kiedy indziej poznajemy perspektywę samego zbrodniarza – jak w przypadku „Dextera”, w którego wcielił się Michael C. Hall (serial powstał na podstawie książki „Demony dobrego Dextera” Jeffa Lindsaya) czy powieści, którą napisał Max Czornyj – zatytułowanej po prostu „Jestem mordercą”. Są też narracje, które wymykają się schematom – jak absolutnie kultowe „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa; agentka Clarice Starling tropi seryjnego mordercę polującego na młode kobiety… a jednocześnie może jej w tym pomóc wyłącznie inny zbrodniarz – Hannibal Lecter. Serial „Des” (kolejna historia oparta na faktach) z przykuwającą uwagę rolą Davida Tennanta w tytułowej roli proponuje inne podejście do opowieści – Des Nilsen sam składa obciążające siebie zeznania, ponieważ ma nadzieję, że śledczy wyjaśnią mu, dlaczego właściwie zabijał.
Wydawałoby się, że w temacie seryjnych morderców naprawdę trudno powiedzieć coś nowego, a jednak „Perfect day” Romy Hausmann jest prawdziwym powiewem świeżości. Główną bohaterką powieści jest Ann – młoda kobieta niezwykle zżyta ze swoim ojcem, który samodzielnie wychowywał ją po śmierci żony. W dniu, gdy Ann odwiedziła rodzica, by spędzić z nim miły wieczór, przeżyła szok – do domu Waltera Lesniaka wtargnęło kilkoro mężczyzn. Choć w pierwszej chwili wydaje nam się, że to napad rabunkowy, szybko okazuje się, że to pomyłka – ojciec Ann został aresztowany. Jest jedynym podejrzanym w sprawie uprowadzenia i zamordowania dziesięciu dziewczynek.
Ann poznajemy więc w momencie, gdy jej świat runął w gruzach. Walter Lesniak to szanowany profesor filozofii i antropologii, co stanowi gratkę dla mediów. Co gorsza, naukowiec nie chce współpracować z policją. Odmawia zeznań, uparcie milczy, nie chce wyjawić, gdzie przebywał w momencie kolejnych zbrodni. Ann, odwiedzając go w areszcie, jest pewna – mężczyzna jest w szoku, złamany ciężarem podejrzeń. A jednocześnie jest przekonana, że nikt, nawet obrońca jej ojca, nie wierzy w jego niewinność. Postanawia rozwiązać sprawę na własną rękę.
Wyzwanie, które przed sobą stawia, jest niezwykle trudne – nie tylko nigdy nie zajmowała się kryminalistyką, ale też sama musi się ukrywać. Jest jedyną rodziną podejrzanego, więc znajduje się na celowniku wszystkich mediów w kraju. Musi opuścić mieszkanie, a żeby nie zwariować w samotności i w zamknięciu, znajduje niskopłatną i ciężką pracę – tylko taką może podjąć, ukrywając prawdziwą tożsamość.
Atmosfera powieści Romy Hausmann jest niezwykle duszna, wręcz klaustrofobiczna. Co więcej – autorka znakomicie korzysta z możliwości, jakie daje jej narracja pierwszoosobowa. Widzimy rzeczywistość oczyma Ann, a ona – w tak trudnym momencie życia – jest całkowicie nieobiektywna. Ojca widzi wyłącznie w superlatywach, innym natomiast łatwo przypisuje złe intencje. Popełnia błędy w ocenie sytuacji, reaguje emocjonalnie, chwilami sama gubi się we własnych domysłach. To wszystko sprawia, że zagadka kryminalna staje się jeszcze bardziej skomplikowana.
„Perfect day” to nie tylko studium psychiki zrozpaczonej kobiety, ale też thriller. By udowodnić niewinność ojca, Ann gotowa jest zaryzykować wszystko – także łamać prawo, a gdy przekroczy się już jedną granicę, łatwiej łamać kolejne… Jak daleko posunie się, by poznać prawdę i jakie poniesie konsekwencje? I do czego właściwie doprowadzi ją śledztwo?
Narrację Ann przeplatają zeznania mordercy. Pokazuje on własną perspektywę – co właściwie się wydarzyło i dlaczego popełniał swoje zbrodnie. Są one skonstruowane w ten sposób, że gdy poznamy już zakończenie oraz tożsamość mordercy, to wszystkie puzzle wskakują na swoje miejsce. Póki jednak nie wiemy, kto tak naprawdę stoi za morderstwami, to kolejne fragmenty tylko pomnażają pytania i fałszywe tropy.
Przejmująca jest też sama historia zbrodni. Ofiarami są wyłącznie dziewczynki, a drogę do ich ciał znaczą czerwone wstążeczki. W dodatku od pewnego momentu podejrzewamy, że wieszały je same ofiary, co sprawia, że obraz staje się jeszcze bardziej makabryczny.
„Perfect day” nie jest łatwą lekturą – zamiast trzymającej w napięciu akcji, mamy rozpacz bohaterki. Odczuwamy jej dramat, wraz z Ann zastanawiamy się, komu można ufać, a kto chce ją wykorzystać. Mimo to – a może właśnie dzięki temu – jest to lektura niezwykle satysfakcjonująca, a chwilami – poruszająca. Choć przez całą powieść zastanawiamy się, kto zabił, to nie jest to kryminał – raczej opowieść o determinacji i o tym, jak daleko posuniemy się, by chronić bliskich.
Anna Tess Gołębiowska