Philip Kindred Dick wciąż należy do grona najpopularniejszych autorów fantastyki naukowej. Jego teksty w dalszym ciągu olśniewają pomysłowością i świeżością wizji, a także inspirują innych twórców. Cały czas dostajemy nowe wydania jego książek, a filmowcy raz za razem szykują kolejne ekranizacje. A tych powstało sporo – wśród nich z pewnością trzeba wymienić „Łowcę androidów”, jeden z najważniejszych filmów science-fiction w historii.
Dick był twórcą bardzo specyficznym, nie oglądającym się na trendy. Przez całe życie zmagał się z różnego rodzaju lękami i urojeniami, jak również z uzależnieniem od narkotyków. W swoich dziełach silnie skupiał się na takich tematach jak kwestia tożsamości, istoty prawdy, prawdziwości świata, w którym żyjemy czy problem istnienia boga. Często w powieści wplatał wątki autobiograficzne i wizje, których doświadczał. Jego proza nie zawsze jest prosta w odbiorze, część utworów wymaga znajomości klucza biograficznego, niemniej większość warto poznać. Nie jest to łatwe, bo Dick pisał dużo, bardzo dużo. Siłą rzeczy więc, nie wszystkie stworzone przez niego opowiadania i powieści zachowują ten sam, wysoki poziom – ale duża ich część to proza wybitna i wymykająca się schematom. W tym tekście postaramy się przybliżyć najważniejsze dzieła autora i takie, od których dobrze jest zacząć przygodę z jego twórczością.
Od kilku lat wydawaniem Dicka w Polsce zajmuje się Rebis. Poznańska oficyna publikuje dzieła amerykańskiego autora w spójnej szacie graficznej (za ilustracje na okładkach odpowiada Wojciech Siudmak) i twardej oprawie. To jak na razie najpełniejsza edycja prozy Dicka w naszym kraju. Możecie też poszperać w antykwariatach – bez trudu znajdziecie starsze wydania niektórych tytułów.
Miłośników historii alternatywnych na pewno zainteresuje „Człowiek z Wysokiego zamku”. Najprościej rzecz ujmując jest to książka opowiadająca historię o tym, co by było, gdyby Państwa Osi wygrały II wojnę światową, a część Stanów Zjednoczonych dostała się pod okupację japońską. W tym świecie krąży bardzo nielegalna książka zatytułowana „Utyje szarańcza”, przedstawiająca odmienną wersję wydarzeń – dużo bliższą tego, jak w naszej rzeczywistości potoczyły się wydarzenia. Książka zdaje się nie być jedynie fikcją, bohaterowie podejrzewają, że może przedstawiać prawdziwe oblicze świata.
Dick nie bawi się wyłącznie w prostą historię alternatywną – im bardziej zagłębiamy się w fabułę, odkrywamy coraz więcej warstw tej powieści i zadajemy sobie kolejne pytania. Co jest prawdą? Czy bohaterowie przebywają w zmyślonej rzeczywistości? Czy można w ogóle wyjść poza iluzję?
Książka doczekała się ekranizacji w formie serialu, wyprodukowanego przez Amazon. Produkcja ma cztery sezony i jej fabuła znacznie odbiega od literackiego pierwowzoru. Niemniej jest warta uwagi.
„Zadziwiająca jest ta zdolność literatury, nawet taniej, popularnej literatury, do działania na wyobraźnię”.
(tłum.: Lech Jęczmyk)
Jedną z moich ulubionych powieści Dicka jest „Ubik” – więc jak najbardziej ją wam polecam. Jak większość dzieł Amerykanina, przedstawia wizję świata przyszłości. Tym razem są to lata 90. (książka powstała w 1969 roku) – gdy ludzie opanowali technologię pozwalającą na swobodne loty na księżyc lub utrzymywanie ludzi w stanie pół-życia, niektóre osobniki rozwinęły w sobie zdolności telepatyczne, a przedmiotom codziennego użytku trzeba płacić za korzystanie z nich (np. drzwiom – żeby się otworzyły). Głównym bohaterem jest Joe Chip, pracownik firmy zajmującej się właśnie usługami telepatycznymi. Nowe, duże zlecenie okazuje się być pułapką – w wyniku wybuchu ginie jego szef. Jednak reszta zespołu też nie wychodzi bez szwanku: rzeczywistość wokół nich zaczyna się powoli degenerować, a przedmioty w nienaturalny sposób starzeć. Jedynym, co chroni protagonistę przed tymi dziwnymi zmianami jest tajemnicza substancja zwana Ubikiem.
„Ubik” to książka, która przez cały czas pogrywa z oczekiwaniami i wyobrażeniami czytelnika. Autor docieka czym są życie, śmierć, świadomość, a także sama rzeczywistość. Jak zwykle nie daje łatwych odpowiedzi, ale pytania, które zadaje są jak najbardziej wystarczające.
„Ja jestem Ubik. Zanim świat był, jam jest. Stworzyłem słońca. Stworzyłem światy. Stworzyłem istoty żywe i miejsca przez nie zamieszkiwane; umieszczam je to tu, to tam. Idą, gdzie im każę, robią, co im polecę. Jestem słowem i nigdy nie bywa wypowiedziane moje imię – imię, którego nikt nie zna. Nazywają mnie Ubik, ale nie to jest moje imię. Ja jestem. Ja będę zawsze”.
(tłum.: Michał Ronikier)
„Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” (inne tłumaczenie tytułu: „Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?”) – tę książkę każdy może kojarzyć za sprawą ekranizacji. Film odbiegał od literackiego pierwowzoru, jednak był bardzo udaną produkcją (jedną z lepszych w dorobku Ridleya Scotta).
Rick Deckard jest łowcą androidów – sztucznych ludzi, których zaprogramowaną funkcją jest praca w pozaziemskich koloniach. Czasami jednak androidy się buntują, zabijają swoich właścicieli i uciekają na Ziemię. Wtedy do akcji wkraczają tacy jak Rick. By wykryć androida, podejrzanego poddaje się testowi na empatię – w założeniu sztuczny człowiek nie jest w stanie go zdać, jako że maszyny nie posiadają uczuć wyższych. Co jednak się stanie, gdy android uwierzy, że jest człowiekiem? Czy test będzie miarodajny? Akcja książki osadzona jest w fascynującym świecie, w którym Ziemia zniszczona jest przez ostatnią wojnę nuklearną, duża część społeczeństwa ma zakaz rozmnażania się, policja zinfiltrowana jest przez zbuntowane androidy, a posiadanie zwierzęcia (nawet elektronicznego) to nie tylko kwestia statusu społecznego, ale również akt religijny.
W sensacyjno-fantastyczną fabułę Dick wplótł szereg nurtujących go przez większość życia wątków, takich jak odpowiedzialność człowieka za resztę świata, istota człowieczeństwa oraz jego definicja, a także zagadnienie rodzenia się samoświadomości.
„Czy androidy marzą? – zadał sobie pytanie Rick. Prawdopodobnie. Dlatego od czasu do czasu zabijają swoich pracodawców i uciekają tutaj. Do lepszego życia, bez poddaństwa”.
(tłum.: Sławomir Kędzierski)
Kolejna z bardziej frapujących powieści autora to „Trzy stygmaty Palmera Eldritcha”. Głównym tematem są substancje zmieniające świadomość. W przyszłości większość zamieszkanego przez ludzkość układu słonecznego korzysta z narkotyku zwanego Can‑D – pozwalającego na współdzielenie halucynacji. Monopol tego specyfiku zostaje przełamany przez tytułowego Palmera Eldritcha, który przywiózł z wyprawy na Proxima Centauri zupełnie nowy specyfik: Chew‑Z. Substancja Eldritcha oferuje ludziom dużo więcej – według twórcy być może nawet życie wieczne. Jednak czym naprawdę jest Chew‑Z? Jakie motywacje stoją za Eldritchem?
Jak w wielu innych utworach, w „Trzech stygmatach…” Dick porusza zagadnienie prawdziwości świata doświadczanego i tego, czy obiektywna rzeczywistość w ogóle może istnieć. Ważną kwestią poruszaną w książce jest także ewolucja gatunku ludzkiego – zarówno naturalna, jak i wspomagana przez zdobycze nauki.
Ciekawostka: w 2006 roku, w krakowskim Teatrze Starym została wystawiona sztuka na podstawie „Trzech stygmatów…”. Wyreżyserował ją Jan Klata, a główne role zagrali Jan Peszek i Hubert Zduniak.
„Bóg obiecuje życie wieczne. My je dajemy”.
(tłum.: Zbigniew A. Królicki)
Książka „Płyńcie łzy moje, rzekł policjant” ukazuje Stany Zjednoczone po drugiej wojnie domowej. To kraj, gdzie władzę sprawuje wszechobecna policja, kontrolująca życie obywateli. Osób czarnoskórych prawie nie ma, a jedyne ośrodki oporu to kampusy akademickie. W takim świecie żyje protagonista – Jason Taverner: gwiazda telewizji, a zarazem jeden z ludzi, których genom został sztucznie zmodyfikowany. Mężczyzna budzi się pewnego ranka w obskurnym hotelu i orientuje się, że stracił tożsamość – bliscy twierdzą, że go nie znają, nikt go nie rozpoznaje na ulicy, a jego dokumenty są nieważne. Według systemu i postrzegania przez osoby trzecie, Jason Taverner nie istnieje i nigdy nie istniał. Bohater musi odkryć, kto zabrał mu tożsamość, jednocześnie unikając obławy policyjnej, a odpowiedzi, które uzyska będą dużo dziwniejsze niż mógł się spodziewać.
„Może jestem tylko jednym z wielu ludzi żyjących syntetycznym życiem z kapsułki, zapewniającej sławę, pieniądze i władzę, a w rzeczywistości wegetujących w zapchlonych, starych pokojach hotelowych, w dzielnicach nędzy”.
(tłum.: Zbigniew A. Królicki)
Miłośników twórczości Rogera Zelazny’ego zainteresuje zapewne fakt, iż autor napisał jedną książkę z Dickiem. Powieść „Deus Irae” powstawała przez 12 lat i została wydana w 1976 roku. Przedstawia wizję świata po zagładzie nuklearnej, w którym zrodziła się religia tytułowego Boga Gniewu, czcząca Carletona Lufteufela – człowieka, który odpalił pociski atomowe. Przedstawiciele tego kultu zlecają pozbawionemu kończyn artyście Tiborowi McMastersowi stworzenie muralu przedstawiającego nowe bóstwo. By to uczynić, malarz wyrusza w podróż w poszukiwaniu Lufteufela. Po drodze przemierza wyniszczone pustkowia, gdzie spotyka zmutowane, świadome zwierzęta, żarłoczną sztuczną inteligencję i wiele innych, równie niezwykłych zjawisk.
„Deus Irae” naszpikowana jest odniesieniami do chrześcijaństwa i gnostycyzmu – to ponura, postapokaliptyczna historia, podejmująca takie zagadnienia jak narodziny religii czy istota bóstwa.
„Ze wszystkich siedmiu grzechów głównych pycha jest najgorsza. Gniew, chciwość, zazdrość, nieczystość, lenistwo, obżarstwo – wszystkie one wyrażają związki człowieka z innymi i z całym światem. Jedynie pycha jest absolutna, gdyż wyraża subiektywny związek człowieka z samym sobą”.
(tłum.: Paweł Kruk)
A jeśli chcecie od razu rzucić się na głęboką wodę, sięgnijcie po „Przez ciemne zwierciadło”. To książka w dużej części autobiograficzna, w której autor przedstawia okres, gdy był silnie uzależniony od amfetaminy oraz czas, gdy wychodził z nałogu w kanadyjskim ośrodku odwykowym. Mimo że akcja osadzona jest w latach 90., to jednak slang, którym posługują się postaci wskazuje jasno na środowisko narkomanów z początków dekady lat 70. Dick opisuje bohatera działającego pod głęboką przykrywką i infiltrującego środowisko lokalnych ćpunów. W toku akcji protagonista uzależnia się od dziwnego narkotyku, a odbierana przez niego rzeczywistość staje się coraz dziwniejsza.
Ekranizacja tej powieści to prawdopodobnie najciekawszy artystycznie film, oparty na twórczości Dicka. A na pewno najbliższy jego wizji. Obraz wyprodukowany w 2006 roku został stworzony w technice animacji rotoskopowej, dzięki czemu udało się świetnie oddać paniczną atmosferę książkowego pierwowzoru. Rozedrgane linie i psychodeliczne kolory znakomicie oddają poczucie zagubienia oraz oderwania od rzeczywistości, których doświadczają bohaterowie.
Jak to jest, że dni, zdarzenia, chwile które były tak piękne, nagle stają się wstrętne i to bez żadnego, żadnego konkretnego powodu? Po prostu się zmieniają. Bez najmniejszej przyczyny.
(tłum.: Tomasz Jabłoński)
Dla wielu czytelników krótsza forma jest atrakcyjniejsza od powieści. Dobra wiadomość: Dick napisał w swoim życiu bardzo dużo opowiadań, zebranych w różnych antologiach. W edycji Rebisu ukazało się pięć tomów krótszych tekstów tego autora: „Krótki szczęśliwy żywot brązowego oksforda”, „Wariant drugi”, „Kopia ojca”, „Raport mniejszości” i „Elektryczna mrówka”. Każdy z nich to opasłe tomiszcze, wypełnione po brzegi intrygującymi pomysłami, niezwykłymi wizjami oraz zaskakującymi rozwiązaniami. Prekodzy potrafiący przewidzieć zbrodnię, zanim zostanie popełniona, stary człowiek, który dowiaduje się, że jest królem elfów, dziwny sobowtór pojawiający się na spokojnym przedmieściu, rodzina niespodziewanie przenosząca się do mrocznej przyszłości i wiele, wiele innych. Właściwie możecie sięgnąć po dowolny z tych tytułów, a na pewno nie pożałujecie.
Opowiadania Dicka były chętnie adaptowane przez filmowców. „Przypomnimy to panu hurtowo” trafiło na kinowe ekrany dwukrotnie – za każdym razem tytuł obrazu został przekształcony na „Pamięć absolutną”. „Raport mniejszości” doczekał się ekranizacji z Tomem Cruise’em w roli głównej, a także posłużył za bazę dla serialu z 2015 roku (anulowanego po pierwszym sezonie). Z kolei „Władcy umysłów” z Mattem Damonem i Emily Blunt luźno oparci są na opowiadaniu „Biuro dostosowania”. Na szczególną uwagę zasługuje serial/antologia „Electric Dreams”: każdy odcinek jest oparty na innym opowiadaniu Dicka. To bardzo udany projekt, w dużej mierze dzięki gwiazdorskiej obsadzie – w serialu wystąpili m.in. Anna Paquin, Bryan Cranston, Steve Buscemi, Benedict Wong, Geraldine Chaplin, Liam Cunningham, Janelle Monáe czy Timothy Spall.
„Jeśli chcemy wyeliminować wojny, musimy zacząć od umysłów ludzi, bo tam rodzą się wszelkie konflikty”.
(tłum.: Janusz Szczepański)
Wymienione tu utwory to tylko początek – jak pisałem wcześniej, Dick był pisarzem bardzo płodnym, i jeśli zakochacie się w jego twórczości, nieprędko zabraknie wam materiału do eksploracji.
Przygotował Jerzy Łanuszewski