Cyberprzestępstwa stały się plagą naszych czasów. Niezwykle łatwo jest paść ofiarą wymyślnego internetowego przekrętu; nieuwaga może każdego z nas bardzo dużo kosztować. Na szczęście sieciowi oszuści coraz rzadziej pozostają nieuchwytni. Na początku stycznia agenci FBI zatrzymali pracownika brytyjskiego wydawnictwa, który kradnąc tożsamości innych ludzi, przez lata wyłudzał kopie nieopublikowanych jeszcze książek i inne ważne dla branży literackiej informacje.
5 stycznia na nowojorskim lotnisku Johna F. Kennedy’ego FBI dokonało zatrzymania dwudziestodziewięcioletniego pracownika działu pozyskiwania praw brytyjskiego wydawnictwa Simon & Schuster. Włoch Filippo Bernardini oskarżony został o podszywanie się pod innych, liczne kradzieże i próby oszustw. W akcie oskarżenia zapisano, że jego ofiarami padły setki ludzi.
Od przynajmniej pięciu lat Filippo Bernardini miał wysyłać pisarzom, ich agentom oraz wydawcom maile, w których podszywając się pod inne osoby, wyłudzał między innymi nieopublikowane jeszcze książki. W procederze podejrzany używał podrobionych adresów email, których kluczowym elementem były nieznacznie różniące się od właściwych nazwy domen, np. dysponował zarejestrowaną domeną penguinrandornhouse.com, która skutecznie udawała penguinrandomhouse.com. Według oficjalnych informacji Filippo Bernardini był posiadaczem ponad 160 wprowadzających w błąd domen.
Sukces zapewniała mu również doskonała znajomość branży wydawniczej. Oskarżony wiedział do kogo, w jakiej sprawie pisać i o co w danym kontekście może prosić, żeby wszystko wyglądało naturalnie. Z powodzeniem używał również odpowiedniej nomenklatury.
Przez lata ofiarą cyberzestępcy padły setki ludzi z różnych rejonów świata, między innymi: Stanów Zjednoczonych, Szwecji czy Tajwanu. Filippo Bernardini próbował wyłudzać dzieła od autorów stosunkowo nowych, ale również od tych o światowej renomie. Na jego celowniku znaleźli się między innymi: Ethan Hawke, Sally Rooney czy Margaret Atwood.
Nieznana jest jednak motywacja Filippo Bernardiniego. Mimo dziesiątków wyłudzonych tekstów, żaden z nich nie znalazł się ani na czarnym rynku, ani w darknecie. Ani razu też właściciele skradzionych dzieł nie dostali wezwań do zapłaty okupu.
źródło nytimes