Gdyby podsumować to, jak o Mickiewiczu uczyli i uczą nas w szkole, to najczęściej zbiera się z tego taka kupka banałów: filareta i filomata, zapoczątkował romantyzm w Polsce, wygnany przez Nowosilcowa z ojczyzny, pisał „Dziady”, ballady i sonety oraz „Adam Mickiewicz wielkim poetą był”. Tymczasem patrząc na tak prezentowaną postać wieszcza, ciężko się w nim dopatrzyć człowieka, a tym bardziej kogoś interesującego. Wielka szkoda, bo prawdziwy Mickiewicz był poetą o chyba najbardziej zakręconym życiorysie, jaki można sobie wyobrazić.
1. Niepewność źródeł
Żeby dowiedzieć się czegokolwiek pewnego na temat życia naszego wieszcza, nie można polegać na jednym źródle historycznym. I dotyczy to niemal każdego aspektu jego życiorysu, nawet tak banalnej i, wydawałoby się, bezdyskusyjnej kwestii jak kolor jego oczu. Serio. Ziemianin Adam Turno, który swego czasu gościł Mickiewicza, stwierdzał, że poeta miał oczy koloru ciemnozielonego. Z kolei kolega ze studiów Adama, Karol Kaczkowski pisał o jego „czarnym, wymownym oku”. Mamy też wiele relacji dam, które po zetknięciu się z nim pisały nader często o oczach ognistych (cokolwiek miałoby to znaczyć) lub podawały jeszcze inne barwy.
To jakie oczy miał naprawdę Mickiewicz? Otóż najbardziej wiarygodne wydają się akta policyjne, ponieważ na precyzji służbistów zawsze można polegać. Otóż mamy takie dokumenty ze Strasburga z 1832 roku, kiedy Adam starał się o paszport. I zapisano tam: Mickiewicz, wzrost 1 m 69 cm, włosy i brwi czarne, czoło zasłonięte, oczy szaroniebieskie, nos średni…
Niestety na takie niuanse, jak sprawdzanie wiarygodności źródeł, nie ma zazwyczaj miejsca w polskiej szkole. Dlatego, kiedy mówi się coś na przykład o miłostkach poety, to nierzadko powtarza się mity o jego wielkiej, jedynej prawdziwej i platonicznej (LOL!) młodzieńczej miłości do Maryli Puttkamerowej de domo Wereszczakówny. Miał się w niej zupełnie zatracić i myśleć tylko o niej, pisząc swoje dzieła. Tym czasem prawda o tej miłości, dzięki której jakoby narodzić się miał romantyzm, jest zupełnie inna…
2. Życie seksualne
Cóż, mówiąc krótko, jak zacząłem się zagłębiać w prawdziwą historię Adama i opowiadać ją Ilonie Myszkowskiej z Chatolandii, to narodził się z tego ten krótki komiks.
Ale wracając do młodzieńczych miłości poety. Jest nader wątpliwe, że wspomniana wcześniej Maryla była pierwszą kobietą, w której się zakochał, bo już balladę „To lubię” (swoją drogą rewelacyjna, mroczna, obczajcie sobie, jeśli nie kojarzycie) pisał dla niejakiej Józi (choć w niektórych źródłach jej imię zmienia się na Johasię czy nawet na Zuzię). Dopiero później utwór przeredagował, by sugerować, że od początku został napisany dla jego Maryli.
Zresztą jeszcze zanim tej ostatniej „oddał serce”, to wziął w obroty niejaką Karolinę Kowalską (mężatkę) i mało prawdopodobne, by była to platoniczna miłość, bo… w liście do kolegi, Pietraszkiewicza opisał swój akt miłosny z nią. Użył dokładnie tych słów:
Ale teraz niestety, wyobraź, jeżeli możesz bóstwo z igrającym na barkach włosem, śród muślinów, na wspaniałym łożu, w pięknym pokoju. Na to bóstwo codziennie patrzę, już estetyka uleciała.
„Estetyką” filomaci nazywali miłość platoniczną. Jak widać, „uleciała” ona, gdy Karolina trafiła na igraszki do łoża, „niczym bóstwo”.
Ten list do kolegi został wysłany w czasie, gdy Adam pisał już wiersze miłosne do… Maryli Puttkamerównej de demo Wereszczakównyj. Swoją drogą Maryla podarowała Mickiewiczowi konia – zapewne po to, by mógł dojeżdżać na ich schadzki. A tym koniem Adam najprawdopodobniej jeździł do Karoliny. Nie mamy co prawda żadnego listu, w którym opisywał by swoje stosunki seksualne z Marylą, ale nie brakuje znawców wieszcza, którzy twierdzą, że niewiele tam było z platoniczności (takie tezy stawiał m.in. J.M. Rymkiewicz czy J. Walc).
Swoją drogą Adam zwyzywał Marylę w „Dziadach, części IV”, ponieważ nie chciała porzucić swojego dzianego męża dla niego – nauczyciela z marną pensją z pomysłem na karierę poety, który w czasie ich miłosnej relacji zdradzał ją z wcześniej wspomnianą Karoliną. No naprawdę, jak mogła! Pewnie, jak pisał, oślepiło [ją] złoto. Tja…
3. Filomaci to, delikatnie mówiąc, nie tylko „Ojczyzna, Nauka, Cnota”.
Filomaci, filareci i promieniści to członkowie tajnych studenckich stowarzyszeń, które, jak uczą nas dziś w szkole, powstały w celach samokształcenia w myśl hasła „Ojczyzna, Nauka, Cnota”. Członkowie tych stowarzyszeń tworzyli m.in. poezję i odczyty… ale nie zawsze mieli wymienione hasła przed oczyma. Otóż chłopaki należące do tych stowarzyszeń zaskakująco często lubili się w swoich wierszach dissować, często przy tym obrażając partnerki swoich oponentów. I robili to w naprawdę mało taktowny sposób. A mówiąc bardziej dosadnie, często bardziej przypominał to wypociny napalonych nastolatków lub wpisy dzisiejszych inceli z 4chana niż narodową poezję.
Zresztą, oceńcie to sami.
Oto ustępy z dzieła filomaty Tomasza Zana zatytułowanego „Jamb dla Adama”
(…)
Niech Onufr z drugim Janem i naszym Wydziałem
Jejmość pannę naturę kochają z zapałem;
Niech jeden piersi zmaca, choć przystojność broni,
Drugi zręcznie fartuszek, rubroncik odsłoni,
Tamten niech ją całuje, a tamten oskubie —
Ten niech rżnie — Po co śmiechy?
(…)
A dziś przed posiedzeniem, obacz, dzieje co się?
Janie, Janie, co żywo wychędóż Małgosię!
Nuż chędożyć, nuż gremzać, nuż męczyć, nuż chwytać!
Znajdziemy w tej poezji jeszcze inne, ciekawe, fragmenty, jak:
Ja mówię: panna prawa, Onufr, że nieprawa?
Zna ją opodal z płynów… Ahuiwas ją zowie.
Zna blisko, zna i bliżej… lecz skryty, nie powie.
Co do osobliwego miana, jakie nosiła ponoć niewiasta, ładnie skwitował je prof. Zdzisław Kępiński w „Mickiewiczu Hermetycznym”: „A ch*j was” – też nieźle – jak na filomatę.
No dobrze, ale artykuł jest o Mickiewiczu, nie o Filomatach. Czy on też tworzył poezję tak osobliwych lotów?
No niestety tak. Utwór, który poniżej przedstawię, został przez niego samego określony jako „rodzaju wychodkowego”. Czytacie go na własną odpowiedzialność.
Littera ad Tomaszum de arte wigodika
Gdyby ci wymalował bazgracz niecwiczony
Ładną dziewkę w kozackie strojną pantalony
(…)
By ta co z wierzchu piękną nadstawuje buzie,
Reszte smaczniejszych wdzięków zakryła w rajtuzie:
Widząc taką potworę ktoż z nas nie zagwizda,
Kiedy u góry wąsy a u dołu piscis-
to jest ryba.
Utwór zawierał rysunek czegoś na wzór syreny, nad którą Adama napisał T. Zana żona a pod nią
desinàt in piscem
cała rzeczy kończy się na pi…e –
cis czyli rybie.
4. O talencie poetyckim ojca narodowego wieszcza
Gdy Adam Mickiewicz był już znanym poetą i postacią kultową, zaczęto doszukiwać się talentu lirycznego i miłości do kultury wśród jego przodków, stawiając tezę, że tak wybitna postać mogła narodzić się tylko otoczona najwyższymi dobrami kultury.
Jako argument za tą, mocno klasistowską, tezą przytaczano notatkę filomaty Franciszka Malewskiego z okresu zesłania do Rosji, w której pisał on o Mikołaju Mickiewiczu, ojcu Adama: Pisał wiersze. Lubił deklamować. Piotra Kochanowskiego całe księgi powtarzał. I tyle. Na jej podstawie słynny prof. Pigoń stworzył z kolei opis: Pisał więc wiersze. Całe księgi Jerozolimy Wyzwolonej znał na pamięć. Wybijał się kulturą literacką.
I to założenie trwałoby pewnie w najlepsze… gdyby nie to, że w pamiątkach rodziny Mickiewiczów odnalazł się jedyny zachowany wiersz wspomnianego człowieka. Nic więcej nie powiem, po prostu przytoczę go w całości.
Mój kochany Joachimie,
Antoś cię obraził w rymie
Mówiąc, że dwie dupy nosisz,
I tyż się za to kamosisz.
Czyliż on w tem wiarę zjedna?
On mówi dwie, a ty mów jedna,
On znowu, a ty mów toż samo.
Dołóż, że nie jesteś damą,
Którą hojna dłoń natury
Dwiema opatrzyła dziury.
Co do męskiego rodzaju
Dwóch dup nie miał nicht w tym kraju,
Ja pierwszy raz o tem słyszę,
Chyba i w dupach sporysze
Tak, jak w orzechach bywają?
Ależ rzadko się zdarzają.
Mówię i twierdzę, że rzadko,
Bo dwie dupy spoić gładko —
Tak, aby się jedną być zdały,
Utwór projektu zuchwały.
Wreszcie, gdyby kto tak ciebie zlepił
Antoś pewnie by prześlepił,
Który dla wzrostu niskiego
Zawsze widzi co innego.
Może też przez tępe oko
Za dwie wziął jedną szeroką,
A stąd tworzy dziwowiska,
Najlepiej pokaż mu z bliska.
5. Powtarzał rok w szkole… za rozróby
Cokolwiek by nie powiedzieć o Adamie Mickiewiczu, trzeba tu jasno podkreślić, że posiadał olbrzymią wiedzę – tak rozległą, że wpędzał w kompleksy samego Aleksandra Puszkina. Jego niezwykły umysł został dostrzeżony już na etapie edukacji szkolnej, co jasno możemy wywnioskować po jego ocenach (poza „charakterem” – czyli kaligrafią – miał same najwyższe noty). A mimo to musiał powtarzać trzecią klasę w Gimnazjum. Dziwnie, prawda? A wszystko najprawdopodobniej dlatego, że jako dwunastolatek postanowił bić się z rosyjskimi żołnierzami. Zresztą nie on sam, bo towarzyszyli mu dwaj bracia oraz niemała część jego kolegów. Chłopaki bawili się w batalion żołnierski i tak się wczuli w swoje role, że jak natrafili na rosyjskich dragonów, to już nie potrafili przerwać „zabawy”. Nie tylko wdali się z prawdziwymi wojakami w bójkę, ale nawet spoliczkowali dowódcę tej formacji.
Za coś takiego mogły grozić bardzo poważne konsekwencje, z więzieniem, zesłaniem lub karą śmierci włącznie. Ale komendantowi garnizonu prawdopodobnie nie zależało na tym, by przed sądem żołnierze zeznawali, że czują się urażeni, bo biły ich dzieci. Sprawę udało się załagodzić i karą dla Adama było najprawdopodobniej właśnie powtarzanie roku.
6. Jak naprawdę zachował się w czasie śledztwa przeciw Filomatom?
Widać więc, że jako dzieciak Adam potrafił być naprawdę charakterny. Z lektury III części „Dziadów” (o ile tylko znamy kontekst tego dzieła) wiemy też, że śmiało stawiał się wrogom – zarówno swoim, jak i niepodległej Polski. Czy tak jednak było zawsze? No cóż… można mieć co do tego wątpliwości. Szczególnie, gdy zajrzymy do zachowanych akt ze śledztwa, które prowadził Nowosilcow.
Okazuje się, że Mickiewicz oświadczył w nim, że nie był ani członkiem Towarzystwa Promienistych, ani Zgromadzenia Filaretów. Potwierdził za to, że na czele towarzystwa stał Tomasz Zan, podał też, kto do niego należał (wymieniając nawet swojego młodszego brata, Aleksandra). Zeznania swoje zwieńczył nie przynoszącym raczej chwały oświadczeniem o treści:
„Do niniejszych szczerych wyznań moich dodać winieniem, iż lubom nie należał czynnie do Towarzystwa Filaretów, nie przestanę jednak żałować, iż bez wdawszy się do biesiad tego Towarzystwa ściągnąłem na siebie nieroztropnie uwagi Zwierzchności, przyrzekam tudzież, iż w dalszym życiu moim nie omieszkam z tego błędu pożyteczną wyciągnąć naukę.”
7. Inspirowały go najmroczniejsze poglądy na boskość
Z uwagi na to, że poeta często nawiązywał we własnych dziełach do swojego oddania Matce Boskiej, uważany bywa, o ironio, za przykład człowieka o typowej polskiej, katolickiej religijności. Osoby wychodzące z tego założenia interpretują np. każdy bluźniercze fragmenty z „Dziadach, części III” za przejaw opętania Konrado-Gustawo – czyli obwiniają za jego słowa szatana.
Cóż za głupia interpretacja i jakże nudna musi być lektura „Wielkiej Improwizacji” z tak krótkowzrocznej perspektywy. Oczywiście są w wymienionym dziele fragmenty, gdy Konrad jest pod wpływem złego ducha, ale trzeba zaznaczyć, że były one redagowane i zły duch prawdopodobnie został do niego dodany później. Gdy zapisywał pierwotną wersję „Wielkiej Improwizacji” (i początkowo nie był to fragment „Dziadów”, a dzieło autonomiczne – przynajmniej tak wynika ze wspomnień jego sąsiada Ludwika Orpiszewskiego), był w takim transie, że wykrzykując jej fragmenty obudził swojego sąsiada. Gdy ten kolejnego dnia rano przyszedł sprawdzić, czy z poetą wszystko w porządku, znalazł go śpiącego na podłodze na ściągniętym z łóżka materacu. Po obudzeniu poeta opowiedział mu, że tworzył w stanie ekstazy, widząc światła, iskry i słysząc głosy. Oznajmił, że zdążył swój utwór nie tylko napisać, ale i przepisać na czysto, gdyż był przekonany, że po jego ukończeniu umrze. Czy lęk przed śmiercią mógł mieć coś wspólnego z potencjalnie bluźnierczymi fragmentami tego dzieła i możliwym lękiem przed karą bożą? Prawdopodobnie tak. I nie był to jedyny utwór o takim, buńczucznym i bluźnierczym charakterze.
Zachował się też inny, w którym brakuje postaci kuszącego szatana, na którego można by zrzucić odpowiedzialność, za pisane słowa. Za to w innych elementach (rzucanie wyzwanie Bogu i podważanie tezy o tym, że jego natura jest czystym dobrem, a nawet podważający jego wszechmoc) jest do Wielkie Improwizacji nader podobny. Dzieło to nosi jakże wymowny tytuł „Broń mnie przed sobą samym…” i oczywiście skierowane jest do Boga.
I tu pojawia się zasadnicze pytanie: o co w tych dziełach chodziło Mickiewiczowi? Czemu Bóg miałby być np. przyrównany do złowrogiego cara? Czemu poeta miałby prosić Boga, by chronił go przed Bogiem? Czemu wymieniał jakieś osobliwe cechy, w których człowiek (a przynajmniej człowiek taki jak on) mógłby dorównywać Stwórcy? I czemu wskazywał elementy, w których wszechwiedza Najwyższego była ograniczona?
Otóż wszystkie te elementy w twórczości wzięły się z bardzo mrocznego poglądu na temat boskości zwanego dysteizmem. Zakłada on istnienie Boga (lub ew. bogów), ale stwierdza wprost, że nie może on być jedynie nieskończonym dobrem, gdyż taki byt nie mógłby być uważany za absolut. Dlatego Bóg w tej koncepcji zawiera w sobie zarówno dobro, jak i zło, rodzi jasność, ale i ciemność, daje przyjemność, ale i cierpienie. Tak naprawdę, poznając listy i pisma Mickiewicza nie mamy większych wątpliwości, że przynajmniej na pewnych etapach życia pogląd ten był mu bliski – nie zrodził się on jednak w nim samoistnie. Poeta zaczerpnął go z pisma Jakuba Böhmego, najsłynniejszego dysteistycznego mistyka w historii (notabene, pochodził on ze Zgorzelca, miasta znajdującego się obecnie na terenie Polski – o tym też nie uczą w szkole, prawda?), którymi prawdopodobnie po raz pierwszy zachwycił się w Wilnie. Pod koniec swojego życia podyktował swojemu żydowskiemu przyjacielowi, Armandowi Levy’emu traktat poświęcony temu mistykowi. Możemy w nim przeczytać m.in, że:
Bóg, jako Wszechogół, obejmuje ciemności i światło, cierpienia i szczęście, głębie i wyżyny; a ponieważ objawił się całkowicie w człowieku, i ponieważ człowiek styka się ze wszystkiemi żywiołami czynności bożej, może on zatym, badając sam siebie do głębi, przeniknąć do otchłani cierpień, nazywanej Piekłem (…).
A tak swoją drogą dwa dzieła Mickiewicza trafiły do watykańskiego indeksu ksiąg zakazanych i były na nim aż do ostatniego wydania tego spisu. O dziwo, nie były to akurat dzieła o charakterze dysteistycznym, ale dwa wykłady, które wygłosił w Kolegium Francuskim poświęcone… mesjanizmowi.
8. Był ezoterycznym socjalistą
Adam Mickiewicz tak często pisał o narodzie i swojej miłości do niego, że pobieżna lektura jego dzieł mogłaby stworzyć wrażenie, że należy go określić jako wczesnego narodowca. Taki pogląd jest równie głęboki, jak określanie religijności Mickiewicza jako przykładu typowego polskiego katolicyzmu.
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że dla Mickiewicza naród nie był tworem biologicznym, ale wspólnotą i kulturą danej społeczności. Dlatego w swoim „Składzie zasad” domagał się m.in. równouprawnienia nie tylko dla wszystkich Polaków (mężczyzn i kobiet), ale także dla Żydów – co w owym czasie było naprawdę rewolucyjną ideą. Oni też należeli do jego narodu. Zresztą Mickiewicz zmarł w Turcji, gdzie planował tworzyć nie tylko legiony polskie (o czym czasem na lekcjach się przebąkuje), ale również izraelskie (o czym zazwyczaj się milczy).
Jak więc określał się sam Mickiewicz? Otóż uznawał siebie za socjalistę. I co więcej, wzywał lud do walki w celu obalenia starego porządku. W „Trybunie Ludów” pisał:
Wszelki system będzie tylko utopią, dopóki będzie sobie rościł pretensję do rozwiązania sprawy ludzkości przez pokój… Niech on, Considérant, porzuci na chwilę sztandar pokojowy, niech wraz z nami zatknie sztandar ostatniej wojny wolności przeciw despotyzmowi
Trzeba tu jednak zaznaczyć, że mickiewiczowska wersja socjalizmu nie była ateistyczna (jak ta opierająca się zazwyczaj na marksizmie), a wręcz przeciwnie: była mistyczna. I ta idea (choć dziś chyba już zupełnie zapomniana) przetrwała kolejne pokolenia. Oto jeden ze znaków magicznych opublikowanych w ezoterycznym piśmie „Na skrzydłach szału” w czasach II RP. Nie trudno dostrzec, że niemal w całości inspirowany jest Mickiewiczem.
9. Po śmierci nękał… małopolskich chłopów
A przynajmniej pod koniec XIX wieku oni sami tak utrzymywali. Okazuje się bowiem, że grupa ta była najmniej zadowolona ze sprowadzenia prochów wieszcza do Polski i pochowania ich na Wawelu. Jak donosił działacz PSL‑u, Franciszek Wójcik, tkwiący w zabobonie chłopi oskarżali o deszczowe lato właśnie zmarłego Mickiewicza. Lud wiedział, że jest pogrzeb jakiegoś poety, którego szybko przemianowano na poetnika i zaczęto traktować jak złośliwego płanetnika (człowieka, który był w stanie władać pogodą) – co więcej, płanetnika o mocy upiora. Powstała nawet ludowa teoria, że Francuzi właśnie z powodu nękających ich kraj deszczy postanowili wyrzucić prochy Adama ze swoich ziem i dlatego złośliwie opchnęli je Polakom.
Gdy w końcu deszcze przestały nękać małopolskich chłopów doszli oni do wniosku, że problem zniknął, bo na pewno po cichu mądrzy księża zrobili to, co „trzeba było zrobić” – nocą spuścili trupa Mickiewicza do Wisły i popłynął on w siną dal nękać innych ludzi.
10. Powstała też piąta część Dziadów. I jest grą.
Została napisana pod dyktando ducha Adama Mickiewicza, który ukazał się podczas rytuału katoptrycznego w wykonanym z wypolerowanego mosiądzu zwierciadle. „Dziady, część V” to horror-komediowa gra paragrafowa, w której czytelnik może nie tylko osobiście porozmawiać z narodowym wieszczem, ale wcielić się w jednego z bohaterów lub bohaterek tej książki i kierując losami wybranej przez siebie postaci, próbować rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa Guślarza.
Wspomniani bohaterowie to:
Konrado-Gustaw – atencyjny prawie bohater narodowy.
Mocne strony:
• Może przemieniać się w upiora.
• Potrafi wysysać energię ze swojej ukochanej (o ile jest szczęśliwie zakochany).
• Dalece biegły w sztuce perswazji potocznie zwanej „branie na litość”.
• Nie lęka się śmierci (a przynajmniej tak wszystkim mówi).
Słabe strony:
• Histeryk.
• Dostaje Punkty Obłędu, jeśli jest nieszczęśliwie zakochany.
• Ma słabość do mężatek.
• Sporadycznie nękają go demony.
Karolina Zann – dzielna kobieta, której Konrado-Gustaw zawsze się wypłakuje, gdy kolejna mężata hrabina da mu kosza.
Mocne strony:
• Żelazna psychika.
• Odporność na manipulację.
• Biegłość w historii i językach starożytnych.
• Umie strzelić skutecznego plaskacza na otrzeźwienie.
Słabe strony:
• Jest kobietą w dziewiętnastowiecznym Królestwie Polskim (kongresowym).
• Racjonalistka (w dobie romantyzmu…).
Nowosilcow – rosyjski hrabia, kontrwywiadowca, carski tropiciel polskich spisków.
Mocne strony:
• Wysoka pozycja społeczna.
• Umie się ustawić w każdej sytuacji.
• Nie krępują go zasady moralne.
Słabe strony:
• Głupek.
• Menda.
• Kanalia.
• Carski wazelinarz.
• Ch…
i może tyle wystarczy.
Guślarka – najlepsza adeptka (ludowej) wiedzy tajemnej we wsi.
Mocne strony:
• Genialna znajomość ludowej nekromancji.
• Wysoki skill w ziołolecznictwie.
• Szacun na wsi.
Słabe strony:
• Wierzy w szalone teorie spiskowe.
• Zmarli przychodzą do niej nawet wtedy, gdy nie są proszeni.
• Nie lubią jej księża.
Póki co, książka zbiera same pozytywne recenzje.
Można kupić ją jedynie na TEJ stronie. Do czego gorąco zachęcam.
Mikołaj Kołyszko
Bibliografia:
1. „Na skrzydłach szału”, The Polish United Esoteric Lodge „Lucifer – Agni”, Polskie Zjednoczone Koło Wewnętrzne, Wilno-Kraków-Warszawa 1921.
2. Zdzisław Kępiński „Mickiewicz hermetyczny”, wyd. PIW, Warszawa 2019.
3. Łukasz Kozak „Upiór. Historia Naturalna”, Fundacja Evviva L’arte, Warszawa 2020.
4. Adam Mickiewicz „Broń mnie przed sobą samym”, wyd. Wolne Lektury.
5. Adam Mickiewicz, „Dziady”, wyd. Wolne Lektury.
6. Władysław Mickiewicz „Żywot Adama Mickiewicza. Tom I”, Drukarnia Dziennika Poznańskiego, 1890.
7. Bohdan Urbanowski „Adam Mickiewicz. Tajemnica wiary, miłości i śmierci”, wyd. Zysk i S‑ka, Poznań 2016.
Skarpetki książkowe tak wygodne, że hobbit by je nosił! 🙂 Jedyne w swoim rodzaju, produkowane w Polsce, skarpetki dla książkoholików! Szukajcie na Molom.pl