Prowadzone są akcje społecznościowe uświadamiające szkodliwość i niepoprawność zakazywania książek i cenzurowania literatury. Na całym świecie rozgrywa się kolejna edycja kampanii Banned Book Week. A mimo to, zjawisko nadal jest przerażająco powszechne. Uczniowie jednej ze szkół w Yorku w stanie Pensylwania oprotestowali zakaz nałożony na książki uczące młodzież o trudnej historii czarnoskórej części społeczeństwa.
Zarząd szkoły w niewielkim pensylwańskim mieście York wprowadził rok temu dyrektywę, w myśl której z programu nauczania wylecieć miały książki i materiały piętnujące rasizm. Zarządzenie wprowadzone zostało po cichu, tak że poza nauczycielami i kilkoma rodzicami mało kto wiedział o zakazie. W ostatnim czasie jednak prawda wyszła na jaw. Kiedy o sprawie dowiedzieli się uczniowie szkoły, postanowili dyrektywę oprotestować.
Czterostronicowa lista zakazanych materiałów zawiera liczne artykuły prasowe i internetowe, między innymi te związane z ruchem Black Lives Matter, książki, wśród których znalazły się nawet kolorowanki czy publikacja z afrykańskimi przepisami kulinarnymi, filmy, na przykład nominowany do Oscara dokument o Jamesie Baldwinie i różne sieciowe repozytoria wiedzy.
Redaktorzy CNN zauważyli, że zakaz dotyczący materiałów nagłaśniających problem rasizmu wyszedł jednogłośnie od zarządu, którego wszyscy członkowie są biali.
Protestujący uczniowie i rodzice są zaniepokojeni tym, że takie cenzorskie praktyki uderzają bezpardonowo w multikulturową społeczność szkoły. Również nauczyciele wyrażają obawy, że dyrektywa zbyt mocno ingeruje w proces nauczania. Część z nich nie czuje się pewnie – cały czas muszą uważać, co mówią podczas zajęć, bo nie wiadomo, kto słucha.
źródło cnn