Aktualności

Wyjątkowa kolekcja pamiątek po Charlesie Dickensie trafiła do londyńskiego muzeum poświęconego pisarzowi

W Lon­dy­nie dzia­ła Muzeum Char­le­sa Dic­ken­sa pro­wa­dzo­ne aktu­al­nie przez pra­pra­wnu­ka angiel­skie­go pisa­rza, Mar­ka Dic­ken­sa. Pla­ców­ka może poszczy­cić się ogrom­ną kolek­cją przed­mio­tów zwią­za­nych z auto­rem takich kul­to­wych powie­ści, jak Opo­wieść wigi­lij­na, Oli­ver Twist czy Opo­wieść o dwóch mia­stach. Teraz do zbio­rów muzeum dołą­czy­ło ponad trzy­sta kolej­nych pamią­tek, w tym pakiet wyjąt­ko­wych listów Char­le­sa Dickensa.

Wła­śnie te ostat­nie są naj­więk­szym hitem pozy­ska­nej kolek­cji. Rzu­ca­ją bowiem jasne świa­tło na styl życia Char­le­sa Dic­ken­sa, spo­sób, w jaki pra­co­wał, jak się moty­wo­wał, co pozwa­la­ło mu nie­ustan­nie tworzyć.

W jed­nym z listów do bli­skie­go przy­ja­cie­la pisarz infor­mo­wał, że wła­śnie skoń­czył pra­ce nad poło­wą Opo­wie­ści wigi­lij­nej, zamie­rza teraz odpo­cząć dwa dni, po któ­rych zabie­rze się za książ­kę opi­su­ją­cą przy­go­dy Mar­ti­na Chuz­zle­wi­ta. Inne poka­zu­ją, że Dic­kens przy­kła­dał ogrom­ną wagę do ćwi­czeń fizycz­nych: uwiel­biał spa­ce­ro­wać, wybie­rać się na trzy­dzie­sto­mi­lo­we prze­jażdż­ki kon­ne i wio­sło­wać – pod­czas takich czyn­no­ści mógł spu­ścić z sie­bie tro­chę pary.

Według dyrek­tor muzeum Cin­dy Sugh­rue naj­więk­szą per­łą kolek­cji listów może być ten, w któ­rym Char­les Dic­kens pozo­sta­wia dys­po­zy­cje swo­je­mu kamer­dy­ne­ro­wi co do przy­go­to­wa­nia kola­cji dla gości. Pisarz lubił mieć wszyst­ko poukła­da­ne i dokład­nie zapla­no­wa­ne. Dla przy­kła­du przed samą kola­cją gościom mogła być udo­stęp­nio­na bar­dzo sym­bo­licz­na ilość alko­ho­lu. Przy­go­to­wa­ny rów­nież miał być spe­cjal­ny napój na bazie ginu, chło­dzo­ny przez cały wie­czór lodem pod sto­łem, któ­rym czę­sto­wa­ny miał być tyl­ko on sam i Mark Lemon, czy­li redak­tor naczel­ny maga­zy­nu „Punch”.

Uwiel­biam jego listy, zarów­no te już publi­ko­wa­ne, jak i te nie­pu­bli­ko­wa­ne. Są bar­dzo bez­po­śred­nie, zawsze peł­ne pasji, zazwy­czaj bar­dzo zabaw­ne i cudow­nie opi­so­we. Dosta­jesz po pro­stu Dic­ken­sa w suro­wej posta­ci, mówi­ła Cin­dy Sughrue.

Poza lista­mi w pozy­ska­nej przez Muzeum Char­le­sa Dic­ken­sa kolek­cji zna­la­zły się manu­skryp­ty i szki­ce jego dzieł, książ­ki pocho­dzą­ce­go z jego pry­wat­nej biblio­te­ki oraz inne pamiąt­ki, w tym na przy­kład nie­do­koń­czo­ny rysu­nek pisa­rza wyko­na­ny przez bry­tyj­skie­go por­tre­ci­stę Samu­ela Laurence’a, któ­ry dotych­czas uwa­ża­ny był za zaginiony.

Muzeum odku­pi­ło kolek­cję ponad trzy­stu przed­mio­tów od pry­wat­ne­go kolek­cjo­ne­ra ze Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Ten popro­sił o ano­ni­mo­wość. Wia­do­mo jedy­nie, że jest ogrom­nym wiel­bi­cie­lem twór­czo­ści Char­le­sa Dic­ken­sa odkąd jako dzie­ciak prze­czy­tał Oli­ve­ra Twi­sta. Od dłuż­sze­go cza­su zaś zbie­ra przed­mio­ty zwią­za­ne z pisa­rzem i włą­cza je do pry­wat­ne­go zbioru.

źró­dło: bbc/guardian

Przy­go­to­wał Oskar Grzelak

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy