Wywiady

Czy inżynier, by napisać książkę, musi mieć plan? Rozmowa z Federico Axatem.

Powieść „Amne­zja” to kry­mi­nał ide­al­ny. Czy­ta się dosłow­nie bły­ska­wicz­nie, pozo­sta­je w pamię­ci i – co sza­le­nie waż­ne – nie jest sztucz­na. Fabu­ła owszem, jest zakrę­co­na, ale Fede­ri­co Axat przed­sta­wił opi­sy­wa­ną przez sie­bie histo­rię tak, że wciąż brzmi ona praw­do­po­dob­nie. Dziś roz­ma­wiam z nim o tym, jak wyglą­da jego pro­ces twór­czy oraz, oczy­wi­ście, pytam o samą książkę.

Zuzan­na Pęk­sa: W epi­lo­gu swo­jej naj­now­szej książ­ki „Amne­zja” napi­sa­łeś, że masz umysł ści­sły i z zawo­du jesteś inży­nie­rem. Jak zatem dowie­dzia­łeś się, że masz talent pisar­ski? I jak znaj­du­jesz czas na to, by pisać książ­ki? W koń­cu to bar­dzo wyma­ga­ją­ce zajęcie.

Fede­ri­co Axat: Bar­dzo wcze­śnie odkry­łem, że lubię pisać opo­wia­da­nia. Nigdy nie zasta­na­wia­łem się zbyt­nio czy mam do tego talent, czy nie. Osta­tecz­nie naj­waż­niej­sze jest czer­pa­nie rado­ści z tego, co się robi. Moc­no w to wie­rzę i sta­ram się nama­wiać do tego wszyst­kich, kie­dy tyl­ko mogę. To praw­da, że napi­sa­nie książ­ki wyma­ga wie­lu godzin pra­cy, ale mam ku temu sprzy­ja­ją­ce warun­ki. Wszyst­ko dla­te­go, że znacz­nie lepiej pisze mi się w nocy, nawet po godzi­nie 1:00, więc wyko­rzy­stu­ję te godzi­ny do two­rze­nia. Jeśli robię to w cią­gu dnia, to tyl­ko wte­dy, gdy mogę sku­pić uwa­gę na książ­ce. Umie­jęt­ność zarzą­dza­nia cza­sem jest nie­zwy­kle waż­na dla powieściopisarza.

Z.P.: Czy ana­li­tycz­ny umysł poma­ga Ci upo­rząd­ko­wać wszyst­kie kry­mi­nal­ne wąt­ki powie­ści? Po prze­czy­ta­niu „Amne­zji” pomy­śla­łam, że to wła­śnie dzię­ki temu jej fabu­ła jest bar­dzo logiczna.

F. A.: Umysł ana­li­tycz­ny jest pod wie­lo­ma wzglę­da­mi mie­czem obo­siecz­nym. To nie­za­wod­ne narzę­dzie, jeśli cho­dzi o roz­wią­za­nie wąt­ków lub two­rze­nie prze­ko­nu­ją­cej linii fabu­ły. Z dru­giej stro­ny może to być dro­ga do tego, by popaść w try­wial­ność, stać się prze­wi­dy­wal­nym auto­rem. W moich opo­wia­da­niach sta­ram się zacho­wać świe­żość i ory­gi­nal­ność. Przez 90% cza­su lubię słu­chać intu­icji, a nie rozu­mu. Roz­są­dek może porząd­ko­wać wie­le ele­men­tów książ­ki w spo­sób logicz­ny, ale nie­któ­re z nich, powie­dział­bym nawet, że te klu­czo­we, powsta­ją zwy­kle w nie­wy­tłu­ma­czal­ny, pra­wie magicz­ny spo­sób. I chy­ba wła­śnie to naj­bar­dziej podo­ba mi się w pra­cy pisarza.

Z.P.: Na koń­cu książ­ki zachę­casz Czy­tel­ni­ków do tego, by kon­tak­to­wa­li się z Tobą. Czy odpo­wia­da­ją na tę suge­stię? A jeśli tak, czy masz wystar­cza­ją­co dużo cza­su, aby odpi­sać każ­de­mu z nich? Cze­go zwy­kle doty­czy ta korespondencja?

F. A.: Bar­dzo się cie­szę, że nie­któ­rzy Czy­tel­ni­cy szu­ka­ją mnie w sie­ciach spo­łecz­no­ścio­wych i sami piszą do mnie wia­do­mo­ści. To bar­dzo satys­fak­cjo­nu­ją­ce i zawsze im odpo­wia­dam. Dla mnie jest to nie­sa­mo­wi­te, gdy ludzie, któ­rych nie znasz, roz­ma­wia­ją z Tobą o Two­jej książ­ce. Zwłasz­cza, jeśli pocho­dzą z odle­głych miejsc, któ­rych nawet nie odwie­dzi­łeś! Myślę, że podo­ba mi się to nawet bar­dziej niż im (śmiech). Zawsze otrzy­mu­ję od nich wia­do­mo­ści peł­ne uprzej­mo­ści i sza­cun­ku. Zakoń­cze­nia moich ksią­żek są zwy­kle zaska­ku­ją­ce, więc więk­szość wia­do­mo­ści jest zwią­za­na wła­śnie z tym.

Z.P.: Przejdź­my zatem do samej “Amne­zji”. Jej głów­nym boha­te­rem jest 27-let­ni John Bren­ner. Jego życie nie uło­ży­ło się tak, jak pla­no­wał – jest roz­wie­dzio­ny, nie spę­dza wystar­cza­ją­co dużo cza­su z cór­ką, bra­ku­je mu inspi­ra­cji do pra­cy, a ponad­to sta­ra się prze­zwy­cię­żyć swój alko­ho­lizm. To dużo pro­ble­mów jak na jed­ną oso­bę, nie sądzisz?

F.A.: To praw­da. John Bren­ner przez te 27 lat musiał pora­dzić sobie z wie­lo­ma pro­ble­ma­mi. Powie­dział­bym, że nie­któ­re z nich są bar­dzo poważ­ne. Myślę jed­nak, że naj­więk­szym z nich jest to, że nie zna­lazł on swo­je­go miej­sca na świe­cie. I jestem pewien, że jest to coś, co przy­da­rzy­ło się wszyst­kim nam na pew­nym eta­pie życia. John­ny nie może pora­dzić sobie ze swo­imi pro­ble­ma­mi, ponie­waż nie jest pewien, kim jest ani cze­go chce. W jego prze­szło­ści jest coś, cze­go nie roz­wią­zał, choć sam nie do koń­ca zda­je sobie z tego spra­wę. Jest to jeden z naj­istot­niej­szych tema­tów w „Amne­zji”: dąże­nie John­ny­’e­go do samo­ak­cep­ta­cji i do pozna­nia wła­snej toż­sa­mo­ści. Tyl­ko wte­dy będzie mógł zmie­rzyć się ze swo­imi problemami.

Z.P.: John i jego star­szy brat mie­li bar­dzo trud­ne dzie­ciń­stwo. Czy Two­im zda­niem ten okres nasze­go życia naj­bar­dziej wpły­wa na to, kim jeste­śmy? Czy może bar­dziej cho­dzi o naszą wła­sną osobowość?

F.A.: Myślę, że zde­cy­do­wa­nie cho­dzi o nasze dzie­ciń­stwo. Oczy­wi­ście cha­rak­ter, talent i wszyst­ko inne mają wpływ na to, kim zosta­je­my w życiu, ale wszyst­ko to nie ma zna­cze­nia bez odpo­wied­nie­go kon­tek­stu. W moich książ­kach zawsze wra­cam do dzie­ciń­stwa. Powiem wię­cej, nie­któ­re z nich sku­pia­ją się wyłącz­nie na tym okre­sie życia. Rola dzie­ciń­stwa wykra­cza oczy­wi­ście dale­ko poza lite­ra­tu­rę. Jestem prze­ko­na­ny, że bez sku­pie­nia się na szczę­ściu dzie­ci, na tym, by mia­ły one dostęp do edu­ka­cji i dobrych warun­ków życia, nie może­my zapew­nić im ide­al­nej przy­szło­ści. Sam jestem przy­kła­dem tego, że szczę­śli­we dzie­ciń­stwo ma wpływ na to, kim się jest. To waż­ne, by pamię­tać, że nie wszyst­ko zale­ży od nas.

Z.P.: Nie chcia­ła­bym zdra­dzać zbyt wie­le z cie­ka­wej histo­rii opi­sa­nej przez Cie­bie, ale muszę wspo­mnieć o tajem­ni­czym leku, któ­ry może powo­do­wać tytu­ło­wą amne­zję. Czy sądzisz, że takie tablet­ki napraw­dę ist­nie­ją, a kon­cer­ny far­ma­ceu­tycz­ne ukry­wa­ją ich istnienie?

F.A.: Na począt­ku histo­rii John­ny budzi się w swo­im salo­nie i odkry­wa cia­ło kobie­ty, któ­rej nie zna. Praw­da jest taka, że nie pamię­ta nic z ostat­nich godzin i z pew­no­ścią ta nie­pa­mięć jest waż­nym wąt­kiem. Jed­nak jesz­cze waż­niej­sze jest to, cze­go nie pamię­ta z tych kil­ku godzin. Jakiś czas temu prze­czy­ta­łem arty­kuł mówią­cy o tym, jak nasz mózg prze­cho­wu­je infor­ma­cje. W tek­ście tym autor wyja­śnił, dla­cze­go oso­ba z Alzhe­ime­rem może zapo­mnieć swo­ich bli­skich i swo­ją prze­szłość, ale wciąż pamię­ta, jak mówić i jak oddy­chać. To wła­śnie ten mate­riał stał się inspi­ra­cją do napi­sa­nia “Amne­zji”. Nie było­by dla mnie zasko­cze­niem, gdy­by któ­re­goś dnia takie tablet­ki, o któ­rych piszę, powsta­ły. Być może labo­ra­to­ria już nad nimi pracują…

Z.P.: Zawsze podo­ba­ły mi się książ­ki, w któ­rych głów­na postać nie wie, co tak napraw­dę się wyda­rzy­ło. Czy wie­dzia­łeś od same­go począt­ku o tym, co dokład­nie spo­tka­ło boha­te­ra “Amne­zji”, czy pomysł powstał wraz z roz­wi­ja­ją­cą się fabułą?

F.A.: Też lubię takie histo­rie, w któ­rych na począt­ku pre­zen­to­wa­na jest wła­śnie tak trud­na sytu­acja, a boha­te­ro­wie muszą zde­cy­do­wać, co dalej robić. Wyda­je mi się, że wte­dy Czy­tel­ni­ko­wi łatwiej jest utoż­sa­mić się z posta­cia­mi i przejść z nimi przez całą opo­wieść aż do ostat­niej stro­ny książ­ki. Kie­dy zaczy­nam pisać, zwy­kle mam ogól­ny pomysł na fabu­łę, ale nigdy nie jest on domknię­ty. Znam może 20 lub 30% histo­rii. Jest to dokład­nie to, o czym mówi­łem wcze­śniej w odnie­sie­niu do intu­icji – to ona jest naj­lep­szym prze­wod­ni­kiem. Jeśli „wej­dziesz” w gło­wy boha­te­rów, popro­wa­dzą Cię. Wiem, że to brzmi jak wyświech­ta­na fra­za, ale napraw­dę tak jest. Bar­dzo trud­no jest mi stwo­rzyć cały plan wyda­rzeń już na począt­ku… Muszę zagłę­bić się w histo­rię, zoba­czyć boha­te­rów w akcji, aby wie­dzieć, jakie podej­mą decy­zje. Ta meto­da pisa­nia, oprócz tego, że jest przy­jem­niej­sza, nie­sie ze sobą ogrom­ne ryzy­ko, że histo­ria nigdzie mnie nie zabie­rze. I ja to ryzy­ko zawsze chęt­nie podejmę.

Z.P.: Czy zechciał­byś zdra­dzić naszym Czy­tel­ni­kom, jakie są Two­je pla­ny lite­rac­kie na naj­bliż­szą przyszłość?

F.A.: Jasne! Piszę teraz nową powieść, któ­ra doty­czy dora­sta­nia i przy­jaź­ni. 14-let­nia dziew­czyn­ka zni­ka, co ma ogrom­ny wpływ na wszyst­kich jej przy­ja­ciół. Oczy­wi­ście wszyst­ko owia­ne jest wiel­ką tajem­ni­cą. W tej chwi­li jestem na eta­pie, w któ­rym mogę już zoba­czyć histo­rię z pew­ną jasno­ścią i dobrze pozna­łem posta­cie, więc mogę zacząć czer­pać przy­jem­ność z pisa­nia peł­ny­mi gar­ścia­mi. Nie dotar­łem jesz­cze do środ­ka, tak­że spo­ro przede mną.

Z.P.: Bar­dzo dzię­ku­ję za prze­mi­łą rozmowę.

F.A.: Ja też bar­dzo dzię­ku­ję za tę fan­ta­stycz­ną moż­li­wość. Pozdra­wiam wszyst­kich pol­skich Czy­tel­ni­ków i mam nadzie­ję, że książ­ka im się spodo­ba. Mam też nadzie­ję, że spo­tkam się z Wami wszyst­ki­mi w sie­ci. Dziękuję!

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy