To, że bohaterowie stąpają po niepewnym gruncie, jest w kryminałach niemal standardem i pewnikiem. Louise Boije af Gennäs stworzyła powieść, w której nie ma dosłownie nic pewnego i praktycznie nikomu nie można wierzyć…
Bohaterka książki, Sara, dowiaduje się od ojca podczas spaceru, że gdy tylko dotknie krwawego kwiatu, będzie bardzo cierpieć i grozi to niebezpieczeństwem. Mężczyzna ginie tragicznie, a córka przeżywa z tego powodu traumę, wciąż pamiętając słowa ostrzeżenia. Gdy znajduje w biurku ojca tajemnicze materiały opisujące największe afery polityczne, które miały miejsce w Szwecji, jeszcze nie wie, że zagłębianie się w te tematy będzie dla niej znacznie bardziej ryzykowne, niż przebywanie w pobliżu trującego ziela.
Sara przeszła szkolenie wojskowe, ma kochającą mamę i siostrę, jednak jej życie jest w znacznym stopniu w rozsypce. Nie tylko straciła ojca, ale też niedługo przed jego śmiercią została zgwałcona. Dziewczyna decyduje się wyjechać do Sztokholmu i tam spróbować zapomnieć o trudnej przeszłości. Młoda kobieta zatrudnia się w kawiarni, wynajmuje skromny pokój i stara się jakoś pozbierać. Nie jest to szczyt jej marzeń, ale wie, że w rodzinnym, małym miasteczku stałaby w miejscu.
Życie dziewczyny zmienia się o 180 stopni, gdy kawiarnię, w której pracuje, odwiedza śliczna i radosna Bella. Proponuje ona naszej bohaterce pracę w PR i wspólne mieszkanie. To moment, w którym autorka zdecydowanie puściła wodze fantazji, ale w pułapkę tę wpada wielu twórców. Sarę z dnia na dzień stać na ubrania Dolce and Gabbana, a jej pracowity tydzień pracy niemal zawsze kończy się na przyjęciach wśród prominentnych ludzi. Jednym słowem – sielanka.
Cała historia ma oczywiście drugie dno. Bohaterka „Krwawego kwiatu” zaczyna widzieć coraz więcej nieścisłości w tym, co ją otacza. Znika dom, w którym wynajmowała pokój, wydaje jej się, że na ciemnym strychu słyszy oddech swojego gwałciciela, ktoś robi jej zdjęcie, kiedy bierze kąpiel, chociaż w mieszkaniu jest tylko ona. Gdy w końcu Bella doradza przyjaciółce wizytę u psychiatry, okazuje się, że kilka dni po wizycie u specjalisty w jego mieszkaniu nie ma już gabinetu – mieszka tam jakaś kobieta w średnim wieku, która rzekomo nie ma pojęcia o co chodzi.
Jeśli zastanawiacie się, jak to się stało, że zwykłą dziewczynę z małej miejscowości w Szwecji spotyka tyle niepokojących zdarzeń, od razu powiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Niepokojące sytuacje są ściśle powiązane z zawartością biurka ojca Sary. Wycinki o śmierci Olafa Palmego i utajnionym protokole z jego sekcji zwłok, przewijające się informacje o handlu ludźmi, czy wreszcie te dotyczące tzw. „afery burdelowej” z lat 70. – wszystko to szybko przyciąga uwagę dziewczyny.
Autorka książki nie tylko tworzy fikcyjną postać o skomplikowanym życiorysie, ale też mówi o wydarzeniach, które naprawdę miały miejsce. Dziś wielu już zapomniało, a część osób mogła nawet o tym nie wiedzieć, ale opiekuńcze państwo, jakim jest Szwecja, stało się w 1976 roku miejscem wybuchu tzw. afery burdelowej (Bordellhärvan). To wtedy wydało się, że politycy korzystają w klubach i hotelowych pokojach z usług prostytutek, bardzo często nieletnich.
Gdy zna się ten kontekst (a autorka „Krwawego kwiatu” nie szczędzi nam informacji o aferze), znacznie łatwiej jest zrozumieć, czemu życie głównej bohaterki książki zmienia się w koszmar nie tylko przez demony przeszłości, ale też z racji tego, co dzieje się w jej życiu obecnie.
Zakończenie kryminału pozostaje otwarte – ze sceny znika wielu ważnych bohaterów, ale można mieć pewność, że Louise Boije af Gennäs nie powiedziała w tym przypadku ostatniego słowa, a Sara w swoim prywatnym śledztwie dopiero się rozkręca!
Czytała Zuzanna Peksa.