Czym jest tytułowy łańcuch z nowej, trzymającej w napięciu książki autora kryminałów Adriana McKinty’ego? Słowo to od razu kojarzy się z ograniczeniem czyjejś wolności i tak jest również w tym przypadku. Nie jest to jednak przedmiot, którym można kogoś spętać, a tajemnicza struktura, zmuszająca ludzi do wyzbycia się wszelkich skrupułów.
Nie da się ukryć, że większość osób najbardziej obawia się tego, że coś złego może stać się ich najbliższym. Sprawy nabierają jeszcze większej wagi, gdy zagrożenie dotyczy dzieci, którym znacznie trudniej się bronić. Nie bez przyczyny najpopularniejszymi legendami miejskimi są te opowiadające o porywaniu najmłodszych z centrów handlowych, czy niedawny fake news o białym busie, do którego wciągani są nieletni. To właśnie na tym poczuciu strachu o dziecko oraz emocjonującej walce o jego odzyskanie bazuje powieść „Łańcuch”.
Rachel Klein jest atrakcyjna i bardzo inteligentna, nie ma jednak lekkiego życia. Rozwiodła się z mężem, chorowała na raka piersi i właśnie dzwoniła do niej jej onkolog, by umówić ją na pilną wizytę. Chociaż kobiecie udało się znaleźć dobrą pracę, widmo nawrotu choroby nie pozwala jej się z tego cieszyć. Priorytety Rachel ulegają zmianie dosłownie w kilka sekund. Własne zdrowie czy problemy materialne schodzą na dalszy plan, gdy dowiaduje się, że jej ukochana córka, 13-letnia Kylie, została uprowadzona.
Kobieta chciałaby od razu zadzwonić na policję lub prosić o wsparcie byłego męża, nie może jednak nikomu o tym powiedzieć. Zasady są proste – ma przelać porywaczom bitcoiny o ściśle określonej wartości, a następnie… porwać inne dziecko. Dopiero wtedy jej córka będzie miała szansę na odzyskanie wolności, a tajemniczy „łańcuch” będzie nadal działał.
Trzeba przyznać, że ten, kto stoi za przestępczą organizacją, dobrze to sobie wymyślił – sam nie musi sobie brudzić rąk, a bitmonety regularnie spływają na jego konto. W znacznie gorszej sytuacji są ci, których dzieci znikają. W ludziach tych z jednej strony włącza się wielka determinacja, walczą ze wszystkich sił, by odzyskać ukochane osoby, z drugiej strony – pojawiają się w nich cechy, o które nigdy sami by się nie podejrzewali. Bezwzględność, brak skrupułów, zdolność do łamania przepisów i ogólnoludzkich zasad – to wszystko staje się codziennością rodzin włączonych do „łańcucha”.
To, że na co dzień spokojne matki przeobrażają się w bezwzględne kryminalistki, by ratować swoje dzieci, wydaje się jak najbardziej możliwe. W sytuacjach skrajnych wstępują w nas często nieznane dotychczas siły. Głośna była historia z 2016 roku, kiedy to mieszkanka Aspen gołymi rękami pokonała pumę, która zaatakowała jej syna. W zeszłym roku pewna Chinka uratowała dwoje dzieci z pożaru, sama przy tym tracąc życie. Przemiana Rachel, która ze spokojnej kobiety staje się nagle porywaczką włamującą się do cudzych domów i kupującą broń, naprawdę nie jest niczym zaskakującym.
„Łańcuch” to książka, która od początku do końca trzyma czytelnika w napięciu. Gdy już wydaje się nam, że główni bohaterowie – Rachel, udzielający jej wsparcia szwagier oraz córka – są bezpieczni, następuje zwrot akcji. Okazuje się, że cała trójka nie radzi sobie z tym, co z ich życiem zrobiły ostatnie wydarzenia.
Powieść można podzielić na dwie części – pierwszą, która pokazuje dramatyczną walkę o dziecko i drugą – mająca na celu wyjaśnienie, skąd w ogóle łańcuch się wziął i czy da się go przerwać. Może to być bardzo trudne, jest on bowiem niczym dobrze funkcjonujący żywy organizm, a każdy kto do tej pory próbował działać przeciwko niemu, kończył marnie…
Przeczytała Zuzanna Pęksa