Kto nigdy nie użył ulotki, paragonu sklepowego albo jakiegoś innego śmiecia dogodnie znajdującego się pod ręką jako zakładki w książce, niech pierwszy rzuci kamieniem. A czy zdarzyło wam się oznaczyć czytane właśnie miejsce kuponem loteryjnym, i to takim zwycięskim? Parze Kanadyjczyków dopisało szczęście i odnaleźli taki właśnie kupon na kilka dni przed jego terminem ważności.
Nicole Pedneault i Roger Larocque wspomniany los kupili w zeszłe walentynki, nie chcąc wydawać pieniędzy na kwiaty czy czekoladki. A później o nim zapomnieli. Kupon odnalazł się dość niespodziewanie w książce kupionej jako pamiątka podczas wizyty w Japonii.
Odkrycie było oczywiście też szczęśliwym zrządzeniem losu. Wnuk pani Nicole Pedneault przygotowywał akurat prezentację do szkoły o kraju kwitnącej wiśni. Babcia postanowiła pomóc w projekcie – przecież odwiedziła Japonię i miała nawet trochę pamiątek stamtąd. Wtedy właśnie pomiędzy stronami książki znalazła kupon. Zwycięski, jak się okazało.
Rozwiązanie loterii, w której Nicole Pedneault i Roger Larocque wzięli udział miało miejsce 5 kwietnia 2018. Według przepisów zwycięzca ma dokładnie rok na odebranie nagrody. Na szczęście los odnalazł się na kilka dni przed terminem, więc starszej parze udało się w porę odebrać czek na milion dolarów kanadyjskich.
Gdyby wnuk nie poprosił mnie o pożyczenie tych przedmiotów do swojej prezentacji, nie znalazłabym kuponu na czas, wspomina Nicole Pedneault.
Para postanowiła wygraną obdarować pięciu synów i ich dzieci. Uśmiech losu świętowali zaś we dwoje w restauracji przy kanadyjskiej przekąsce poutine z podwójną porcją sosu pieczeniowego i specjalnego sera.
Jeśli więc używacie jako zakładek kuponów na loterie, warto sprawdzić, czy gdzieś tam nie czai się wygrana.
Źródło: BBC
Przygotował Oskar Grzelak