Gościem podcastu „Geek’s Guide to the Galaxy” 16 listopada był amerykański pisarz science fiction Andy Duncan. Rozmowa kręciła się wokół wydanego na początku miesiąca nowego zbioru opowiadań autora, pod tytułem An Agent of Utopia. W czasie dyskusji ze strony Andiego Duncana padły pewne słowa, które zostały odczytane przez „Daily Mail” jako potworny atak na Tolkiena, że Władca pierścieni propaguje wartości rasistowskie. Temat oczywiście zaraz został pochwycony przez inne media. Ale czy rzeczywiście Andy Duncan nazwał Tolkiena rasistą?
Trudno przeoczyć powtarzające się u Tolkiena wyobrażenie, że niektóre rasy są gorsze od innych, czy też jedni ludzie są gorsi od drugich, powiedział Andy Duncan.
Czy powyższe słowa należy rozumieć jako insynuację, że J.R.R. Tolkien w swojej powieści przemyca wartości rasistowskie? Oczywiście można, bo wszystkiemu można nadać złe intencje. Pamiętajmy jednak, że w całym wywiadzie ani razu nie padło stwierdzenie, że Tolkien był złym człowiekiem, a jego pisarstwo w jakikolwiek sposób było politycznie niepoprawne. Być może „Daily Mail” nadinterpretowało wypowiedź Amerykanina. Równie prawdopodobne jest przecież, że autor chciał podkreślić tylko, że Tolkien we Władcy pierścieni zwracał uwagę na problem rasizmu, piętnował hitlerowski reżim.
Skąd jednak w ogóle wzięła się ta wypowiedź w rozmowie? Otóż jednym z opowiadań zawartych w antologii An Agent of Utopia jest Senator Bilbo. Opublikowany po raz pierwszy w 2001 roku tekst opowiada alternatywną historię Shire, w której centralną postacią jest Bilbo, prawicowy demagog o skrajnie rasistowskich poglądach, stanowczo sprzeciwiający się wpuszczaniu na swoje terytorium orkowych uchodźców. Na pierwszy rzut oka można rzeczywiście pomyśleć, że Andy Duncan wyśmiewa w ten sposób Tolkiena. Nic jednak bardziej mylnego. W tym samym wywiadzie pisarz opowiada, jak w ogóle urodził się ten pomysł. Zainspirował go owszem Bilbo, ale jednak inny niż ten tolkienowski.
Theodore G. Bilbo w pierwszej połowie XX wieku został dwukrotnie wybrany gubernatorem stanu Missisipi, później sprawował funkcję senatora. Ale przede wszystkim był zagorzałym zwolennikiem białej supremacji, obrońcą segregacji rasowej i członkiem niesławnego Ku Klux Klanu. Dla Andiego Duncana zbieżność nazwiska polityka z imieniem bohaterskiego hobbita była po prostu zbyt kusząca. Autor wręcz dziwił się, że nikt wcześniej nie wykorzystał tego zbiegu okoliczności i nie oparł o niego jakiegoś swojego tekstu.
Senator Bilbo to parodia, w której ten rasistowski demagog wchodzi w świat hobbitów i desperacko stara się zatrzymać wszelkie zmiany, które mają wkrótce nadejść, a które są rezultatem działań władcy pierścieni, mówił w podcaście.
Nie możemy być pewni, jakie zdanie ma Andy Duncan o Tolkienie i jego twórczości. Nie wypowiedział się o tym wprost, wątpliwe również, żeby ktokolwiek z nas zdołał to wyczytać z jego myśli. Niestety żyjemy w czasach, gdzie każde słowo i każdy czyn jest nad interpretowany, każdy obywatel jest obrońcą moralności, strażnikiem poprawności politycznej, internetowym katem i oprawcą. Jakoś w całym tym polowaniu na czarownice, gdzie domniemanie winy stało się standardem, brakuje już miejsca na dialog i próbę zrozumienia drugiego człowieka.
źródło: Dailymail
Przygotował Oskar Grzelak