Biblioteka w Dęblinie w województwie lubelskim w sposób pośredni stała się domem zbrodni. Otóż pracująca tam od osiemnastu lat bibliotekarka okazała się nadużywać zaufanie czytelników zostawiających swoje personalne dane przy zakładaniu kart bibliotecznych. Podszywając się pod różnych mieszkańców Dęblina, kobieta zaciągnęła pożyczki o wartości przekraczającej w sumie 300 tysięcy złotych.
Bibliotekarka wykorzystała dane blisko stu osób. Żadna z pożyczek, znanych powszechnie jako chwilówki, nie przekroczyła kwoty 3 tysięcy złotych. Proceder wyszedł na jaw, gdy mieszkanka Dęblina chciała dokonać zakupu na raty, odmówiono jej jednak tego prawa przez wzgląd na niespłacone długi. Oczywiście nic o sprawie nie wiedziała. Zgłosiła to na policję. Wkrótce na komendę zaczęły wpływać podobne zgłoszenia. Okazało się, że wszystkie osoby łączyło posiadanie karty bibliotecznej z jednej konkretnej dęblińskiej filii.
Prokuratura ustaliła, że bibliotekarka kserowała dowody osobiste nowych członków biblioteki, a na dokumentach pożyczkowych podrabiała podpisy. Z początku kolejne pożyczki przeznaczała na spłacanie poprzednich, w pewnym momencie przestała jednak pieniądze oddawać. Bibliotekarka z wyłudzonych środków finansowała drogie kosmetyki i ubrania.
Zaraz kiedy sprawa wyszła na jaw, kobieta chciała poddać się dobrowolnej karze dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Zobowiązała się również do oddania pieniędzy w przeciągu czterech kolejnych lat. Jeśli nie udałoby się jej tego dokonać, trafiłaby do więzienia. Tak wyglądał status sprawy w marcu. Co ciekawe, kiedy w ostatnim czasie przyszło do rozprawy, kobieta nie złożyła wniosku o poddaniu się karze. Kontynuacja we wrześniu.
źródło: www.kurierlubelski.pl
Przygotował Oskar Grzelak