Ciekawostki Felieton

Sypiając ze szpiegiem – subiektywny przegląd filmowo-literacki

Gdy­by obca cywi­li­za­cja posta­no­wi­ła zaczerp­nąć wie­dzę o Zie­mia­nach z samych tyl­ko kry­mi­na­łów i fil­mów akcji, wnio­sek był­by pro­sty. Szpie­go­wa­nie to jeden z naj­po­pu­lar­niej­szych zawo­dów tej pla­ne­ty. A każ­dy, kto nie­le­gal­nie zbie­ra infor­ma­cje, ma też swo­je dru­gie, bar­dziej nor­mal­ne życie i part­ne­ra, któ­ry zwy­kle żyje w nie­świa­do­mo­ści. Uwa­ga, arty­kuł zawie­ra spoilery!

Co cie­ka­we, zain­te­re­so­wa­nie tema­ty­ką szpie­gow­ską nie słab­nie. Matę Hari ska­za­no na śmierć sto lat temu, a do dziś jest jed­ną z czę­ściej opi­sy­wa­nych kobie­cych posta­ci. Książ­ki o tej tema­ty­ce uka­zu­ją się regu­lar­nie, dla­te­go wiel­bi­cie­le histo­rii o szpie­go­stwie mają w czym wybie­rać (jed­ną z naj­now­szych pozy­cji w tej kate­go­rii jest mię­dzy inny­mi „Muszę to wie­dzieć” Karen Cle­ve­land). Były już 24 fil­my i Bon­dzie i wszy­scy cze­ka­my na jubi­le­uszo­wy, 25. Ten temat po pro­stu nigdy się nie nudzi!

Nawet Bond, James Bond, daje się na to nabrać

Choć James Bond jest jed­nym z naj­bar­dziej nie­za­wod­nych szpie­gów wśród agen­tów Jej Kró­lew­skiej Mości, jak każ­dy czło­wiek popeł­nia błę­dy. Zauro­cze­nie, a chwi­la­mi nawet miłość, spra­wia­ją, że ma on klap­ki na oczach i nie widzi, kim jest pięk­na kobie­ta u jego boku.

Żyj i pozwól umrzeć” Iana Fle­min­ga zosta­ło zekra­ni­zo­wa­ne w roku 1973. Głów­nym zada­niem Roge­ra Moora w tej czę­ści słyn­nej serii jest wyja­śnie­nie tajem­ni­czej śmier­ci trzech kole­gów z „bran­ży”. Pra­ca to jed­no, a przy­jem­no­ści dru­gie. W trak­cie misji boha­ter znaj­du­je oczy­wi­ście czas na roman­so­wa­nie. W oko wpa­da mu mię­dzy inny­mi Rosie Carver, agent­ka CIA, któ­ra każ­dym swo­im spoj­rze­niem woła o rozum. I to wła­śnie usy­pia czuj­ność 007! Szyb­ko oka­zu­je się, że kobie­ta jest na usłu­gach czar­ne­go cha­rak­te­ru, Big Boya, i ma zwa­bić bry­tyj­skie­go agen­ta w pułap­kę. Final­nie to ona ginie, ale fak­ty mówią same za sie­bie – w „Żyj i pozwól umrzeć” agent Bond kil­ka razy śpi z wrogiem!

Casi­no Roy­al” to pierw­sza książ­ka we fle­min­gow­skiej serii, zekra­ni­zo­wa­na jed­nak dopie­ro jako 21. Bond otrzy­mu­je w niej lek­cję, któ­rą zapa­mię­ta na całe życie. W fil­mie z 2006 roku jego ser­ce i pie­nią­dze skra­da Vesper Lynd (w tej roli Eva Gre­en). Jej uro­da na ekra­nie dorów­nu­je tej opi­sa­nej w książ­ce Fleminga:

Ta dziew­czy­na. Sta­ła i cze­ka­ła, aż [Bond] do niej podej­dzie. Dokład­nie pamię­tał jej uro­dę. Więc nie zdzi­wił się, że znów prze­biegł go dreszcz. Była ubra­na w suk­nię z czar­ne­go aksa­mi­tu, pro­stą, jed­nak dys­kret­nie luk­su­so­wą, taki efekt potra­fi osią­gnąć tyl­ko pół tuzi­na kraw­ców na świe­cie. Na szyi mia­ła cie­niut­ki naszyj­nik z bry­lan­tów, i a w trój­kąt­nym wycię­ciu głę­bo­kie­go dekol­tu, któ­ry nie­mal­że odsła­niał ster­czą­cą wynio­słość jej pier­si, bry­lan­to­wą zapin­kę. W ręku mia­ła pro­stą, czar­ną wie­czo­ro­wą toreb­kę, pła­ską i pro­sto­kąt­ną, któ­rą trzy­ma­ła teraz przy talii wsparł­szy się pod bok. Jej kru­czo­czar­ne wło­sy spa­da­ły pro­sto i suro­wo, pod­wi­ja­jąc się dopie­ro niżej pod­bród­ka. Wyglą­da­ła rewe­la­cyj­nie i Bon­do­wi zro­bi­ło się cie­pło na sercu.

Męż­czy­zna począt­ko­wo tyl­ko roman­su­je z Vesper. W koń­cu docho­dzi do wnio­sku, że kocha ją tak moc­no, że nie­po­trzeb­na mu kolej­na misja. Będzie pły­nął ze swo­ją uko­cha­ną przez życie (i to dosłow­nie, bo jak nie na żaglów­ce, to na wenec­kiej łodzi).

Pięk­na kobie­ta owi­ja sobie agen­ta wokół pal­ca. Wysy­ła Bon­da po zaku­py, sama uda­jąc się do ban­ku po pie­nią­dze na dal­sze wspól­ne przy­jem­no­ści. Gdy­by nie sygnał od „M”, 007 nic by nie wie­dział o tym, że Vesper chce skraść wygra­ne w trak­cie misji milio­ny. Co wię­cej, jest ona szpie­giem na usłu­gach Rosjan…

W ostat­nich minu­tach fil­mu, gdy Lynd już nie żyje, Bond kwi­tu­je cierp­ko: „The bitch is dead now”. Po jego minie widać jed­nak, że choć został oszu­ka­ny i dłu­go nie wie­dział, koło kogo tak napraw­dę się budzi, ta miłość tak łatwo mu nie przej­dzie. Cóż, pier­wo­wzo­rem boha­ter­ki była sama Kry­sty­na Skar­bek, zatem trud­no się mu dziwić.

Tro­chę mniej serio

Wśród fil­mów o taj­nych agen­tach pro­wa­dzą­cych też nor­mal­ne, rodzin­ne życie jest film „Praw­dzi­we kłam­stwa” z roku 1994. Har­ry Tasker (w tej roli Arnold Schwa­rze­neg­ger) ma na pozór poukła­da­ne życie. Żona Helen (nie­za­wod­na Jamie Lee Cur­tis), cór­ka prze­cho­dzą­ca bunt mło­dzień­czy i pra­ca w spo­koj­nej bran­ży kom­pu­te­ro­wej. Jedy­ne, co moż­na zarzu­cić nasze­mu boha­te­ro­wi, to cią­głe spóź­nie­nia – a to na kola­cję, a to na wła­sne urodziny.

Helen znu­dzo­na nie­co mał­żeń­stwem wyba­cza mężo­wi, że nie zawsze wra­ca z podró­ży służ­bo­wych o cza­sie, nawią­zu­je jed­nak rela­cję z męż­czy­zną któ­ry jedy­nie… poda­je się za szpie­ga. Tak bra­ku­je jej w życiu emocji.

James Came­ron poka­zał, że moż­na zro­bić lek­ką i przy­jem­ną kome­dię omy­łek o szpie­gu, któ­ry ukry­wa przed naj­bliż­szą oso­bą swą praw­dzi­wą pro­fe­sję. A wszyst­ko to z wart­ką akcją i dobry­mi jak na tam­te cza­sy efek­ta­mi specjalnymi.

Pan i Pani Vatan

O fil­mie „Sprzy­mie­rze­ni” zro­bi­ło się gło­śno mię­dzy inny­mi dla tego, że wie­lu węszy­ło romans mię­dzy gra­ją­cy­mi głów­ne role Bra­dem Pit­tem i Marion Cotil­lard. To praw­da, że para zna­ko­mi­cie ode­gra­ła romans, a póź­niej mał­żeń­stwo, ale to nie pierw­szy i nie ostat­ni taki film.

Akcja „Sprzy­mie­rzo­nych” roz­po­czy­na się w roku 1942 w Pół­noc­nej Afry­ce. Max Vatan, agent bry­tyj­skie­go wywia­du, ma do wyko­na­nia nie­bez­piecz­ną misję, w cza­sie któ­rej musi wcie­lić się w żona­te­go Fran­cu­za. Poma­ga mu rów­nie pięk­na, co inte­li­gent­na dzia­łacz­ka ruchu opo­ru – Marian­ne Beau­séjo­ur. Sfin­go­wa­ny romans szyb­ko prze­no­si się na grunt pry­wat­ny. Para pobie­ra się, ma dziec­ko (któ­re nota­be­ne rodzi się w cza­sie nalo­tu bom­bo­we­go na dzie­dziń­cu szpi­ta­la), two­rzy pełen che­mii i uro­ku zwią­zek. Do cza­su, gdy oka­zu­je się, że wdzięcz­na, odważ­na i dzia­ła­ją­ca prze­ciw­ko nazi­stom Marian­ne może być nie­miec­kim szpie­giem. A spraw­dzić ma ją nie kto inny, jak wła­sny mąż. Ten, mimo wiel­kie­go szo­ku, musi wyko­ny­wać pole­ce­nia prze­ło­żo­nych, wciąż licząc, że może ktoś się pomy­lił i jego uko­cha­na jest niewinna.

Jeśli nawet Robert Zemec­kis nie wzniósł się przy reali­za­cji tego fil­mu na wyży­ny swe­go warsz­ta­tu, elek­try­zu­ją­cy fil­mo­wy duet, pięk­ne kostiu­my i dobra muzy­ka zro­bi­ły resztę.

Jaskół­ka czar­ny sztylet

Film „Czer­wo­na jaskół­ka” miał swój lite­rac­ki pier­wo­wzór w posta­ci książ­ki Jaso­na Mat­thew­sa. Głów­na boha­ter­ka tego kry­mi­na­łu, Domi­ni­ka Ego­ro­va, prze­cho­dzi praw­dzi­we szko­le­nie z uwo­dze­nia – nale­ży do gru­py tak zwa­nych jaskó­łek. Zdo­by­te umie­jęt­no­ści są jej potrzeb­ne, by mogła zna­leźć się bli­żej dowol­nie wybra­ne­go przez Rosjan czło­wie­ka. Pierw­szym ofi­cjal­nym celem mło­dej pani szpieg ma być agent CIA, Nate Nash. Domi­ni­ka ma do nie­go dotrzeć, by roz­pra­co­wać, kto jest kre­tem dzia­ła­ją­cym na nie­ko­rzyść naszych bra­ci ze Wscho­du. Służ­bo­we pole­ce­nie brzmi „bądź goto­wa na wszyst­ko”. Zatem tak­że na seks z Ame­ry­ka­ni­nem, gdy­by mia­ło to pomóc w wydo­by­ciu z nie­go informacji.

Kobie­ta przyj­mu­je nową toż­sa­mość, od teraz ma na imię Kathe­ri­na, a za zada­nie uwieść Nasha i spraw­dzić, kto w rosyj­skiej siat­ce szpie­gow­skiej zawiódł. Dosta­je śred­nio pocią­ga­ją­ce infor­ma­cje o agen­cie CIA – męż­czy­zna za dużo pije, chęt­nie oglą­da por­no­gra­fię, a na rand­ki uma­wia się głów­nie z pro­sty­tut­ka­mi. Do „przy­pad­ko­we­go” spo­tka­nia pary docho­dzi na base­nie. Nash zacho­wu­je czuj­ność, wie że dziew­czy­na poja­wi­ła się w jego oto­cze­niu nie bez powo­du, chciał­by ją jed­nak zwer­bo­wać. Emo­cje, któ­re tar­ga­ją boha­te­rem w fil­mie, Mat­thews opi­su­je dokład­nie w powieści:

Typo­wa Rosjan­ka, któ­ra boi się wyko­nać choć jeden fał­szy­wy kro­czek. Ale podo­ba­ła mu się jej rezer­wa i kry­ją­ca się za nią zmy­sło­wość, a tak­że to, jak na nie­go patrzy­ła swo­imi nie­bie­ski­mi ocza­mi. Bar­dzo lubił spo­sób, w jaki wyma­wia­ła jego imię: „Niejt”, ale pomy­ślał ponu­ro, że zapew­ne nie ma dostę­pu do taj­nych infor­ma­cji. Daj spo­kój, to po pro­stu pięk­na urzęd­nicz­ka z rosyj­skiej amba­sa­dy, myślał. Dwudziestocztero‑, dwu­dzie­sto­pię­cio­let­nia moskwian­ka, nie­wie­le zna­czą­ca pra­cow­ni­ca admi­ni­stra­cji, war­to jed­nak spraw­dzić jej nazwi­sko i „otcze­stwo” na kar­cie reje­stra­cyj­nej z basenu.

Obser­wu­jąc grę, któ­ra toczy się pomię­dzy tą dwój­ką boha­te­rów, cięż­ko jest oce­nić, czy cho­dzi o miłość, czy o wza­jem­ne inte­re­sy. Prze­ło­żo­ny Nasha uwa­ża, że tak pięk­na dziew­czy­na nie mogła­by wejść z Nate’em w zwią­zek, bo jest on zwy­czaj­nie za mało atrak­cyj­ny. Jeśli się z nim prze­śpi, to tyl­ko „służ­bo­wo”. Czy Kathe­ri­na chcia­ła­by zostać podwój­ną agent­ką i uciec z Rosji, czy to tyl­ko gra pozo­rów, a zako­cha­ny Nash sta­je się coraz bar­dziej naiw­ny i tra­ci czujność?

Nie­wie­dza czy­ni życie znośniejszym

Świe­żut­ki kry­mi­nał „Muszę to wie­dzieć” Karen Cle­ve­land tak­że bazu­je na sche­ma­cie on – szpieg, ona – nie­świa­do­ma. Vivian Mil­ler ma pra­cę, o któ­rej nie wol­no jej zbyt wie­le mówić, nawet wła­sne­mu mężo­wi. Jest ana­li­tycz­ką CIA i dema­sku­je dzia­ła­nia pra­cu­ją­cych w Sta­nach w roli „śpio­chów” rosyj­skich szpie­gów. Autor­ka od razu kła­dzie kawę na ławę, nie zdra­dzę zatem zbyt wie­le, pisząc, że mąż Viv oka­zu­je się… pra­co­wać dla Rosjan. Kobie­ta znaj­du­je zdję­cie męża w fol­de­rze „Przy­ja­cie­le” na jed­nym z podej­rza­nych kom­pu­te­rów, do któ­re­go wła­ma­ła się dzię­ki pro­gra­mo­wi, któ­ry sama stworzyła:

Kli­kam na trze­cie zdję­cie i  na ekra­nie poja­wia się twarz. Zbli­że­nie. Wyglą­da tak zna­jo­mo, tak zwy­czaj­nie – tyle że wca­le tak nie jest, bo zna­la­złam ją tutaj, gdzie w ogó­le nie powin­no jej być. Mru­gam raz, dru­gi, a mój umysł z tru­dem sta­ra się pogo­dzić to, co widzę, z tym, co to ozna­cza. Przy­się­gła­bym, że czas sta­je w miej­scu. Moje ser­ce ści­ska lodo­wa­ty strach i sły­szę tyl­ko szum krwi w uszach. Przed sobą mam zdję­cie swo­je­go męża.

Vivian żyje z Mat­tem od 10 lat, para ma czwór­kę dzie­ci i do tej pory (poza trud­no­ścia­mi finan­so­wy­mi i słab­szym zdro­wiem jed­ne­go z synów) dobre życie. Od momen­tu odkry­cia praw­dy, kobie­ta jest w pato­wej sytu­acji. Nie wie, czy wyznać praw­dę swo­im prze­ło­żo­nym, czy raczej chro­nić męża. Ma wra­że­nie, że każ­de roz­wią­za­nie przy­nie­sie klę­skę. Jed­no jest pew­nie, po prze­czy­ta­niu pierw­szych stron powie­ści, czy­tel­nik też prze­cho­dzi w tryb: „muszę to wiedzieć”.

Wszyst­kie te histo­rie brzmią może nie­praw­do­po­dob­nie, ale szpie­dzy i taj­ni agen­ci gdzieś na świe­cie żyją i mają też swo­je pry­wat­ne spra­wy. Sam Fre­de­rick For­syth przy­znał, że był współ­pra­cow­ni­kiem wywia­du MI6, dla­te­go tym bar­dziej war­to się­gnąć po jego sen­sa­cyj­ne powie­ści. A nuż prze­my­cił w nich wię­cej, niż było mu wolno?


Zuzan­na Pęk­sa – Absol­went­ka filo­lo­gii pol­skiej, spe­cjal­ność fil­mo­znaw­stwo. Miło­śnicz­ka lite­ra­tu­ry fak­tu, w szcze­gól­no­ści opo­wia­da­ją­cej o II woj­nie świa­to­wej i wybit­nych kobie­tach. W wol­nych chwi­lach pisze dla por­ta­lu CiekawostkiHistoryczne.pl i “Tele Tygo­dnia” oraz pro­wa­dzi fan­pa­ge Kobie­ty w historii.

 

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy