To jedna z tych wzruszających, wyciskających łzy historii, a piszemy o niej, bo pokazuje potęgę literatury, tę mniej oczywistą jej siłę wpływania nie tylko na czytelnika, ale na całe otoczenie. Oto historia, w której Stevie Wonder poznaje Harry’ego Pottera, a niejaki Price McIntyre urasta do rangi bohatera.
Placówka Richmond SPCA zajmuje się ratowaniem życia bezdomnych zwierzaków, głównie psów i kotów. Według informacji podanych na stronie rocznie przez instytucję przewija się ponad 3700 potrzebujących czworonogów. Trafił tam też kot Stevie Wonder. Pewnie już się domyślacie, że nie został tak nazwany przez wzgląd na ponadprzeciętny talent muzyczny, a ślepotę.
Richmond SPCA
Stevie z marszu został przydzielony do domu Hufflepuff. Najwidoczniej w Richmond SPCA działa kilku fanów świata Harry’ego Pottera. Z ich inicjatywy koty trafiają do jednego z czterech domów Hogwartu, by potencjalni opiekunowie chętni zaadoptować zwierzaki mieli pojęcie, czego po konkretnym podopiecznym się spodziewać.
Pięcioletni ślepy Stevie Wonder nie miał łatwych początków w schronisku. Widać było po nim, że jest przerażony, że nie ufa ludziom. Nie chciał nic jeść. Wtedy na scenę wkroczył dziewiętnastoletni wolontariusz, Price McIntyre. Postanowił czytać Steviemu Harry’ego Pottera.
Richmond SPCA
Z początku kociak nie przejawiał żadnego zainteresowania i swoim zwyczajem ukrywał się po kątach. Niezłomny upór chłopaka sprawił, że po kilku tygodniach czytelniczych wizyt, Stevie wyszedł z ukrycia, by z bliska posłuchać głosu Price’a. Starania wolontariusza nie ustały. Codziennie przychodzi do swojego podopiecznego i raczy go kolejnymi ustępami prozy J.K. Rowling (czasem robi to przebrany w szaty domu Hufflepuff).
Stevie Wonder zaleczył wewnętrzne rany. Wychodzi do ludzi, Price’owi daje się nawet głaskać, wyrusza coraz śmielej eksplorować schronisko. Chłopiec, który niewątpliwie przyłożył rękę do rekonwalescencji kota, marzy, żeby pewnego dnia zabrać go do swojego domu. Na pewno na to zasłużył, pokazał, że na zwierzaku bardzo mu zależy. Prawdopodobnie Stevie Wonder również nie miałby nic przeciwko. Wszak z całą pewnością chciałby wiedzieć, jak się kończy historia chłopca, który przeżył.
Przygotował Oskar Grzelak
źródło: Richmond SPCA