Ciekawostki

Zasłynął złośliwymi recenzjami polskiego Wiedźmina. Teraz przyznaje, że polski serial był lepszy

Dla czę­ści miło­śni­ków ksią­żek Andrze­ja Sap­kow­skie­go, te stresz­cze­nia były kul­to­we. W cza­sie pierw­szej emi­sji seria­lu „Wiedź­min” w reży­se­rii Mar­ka Brodz­kie­go, Radek Teklak publi­ko­wał tek­sty o poszcze­gól­nych odcin­kach. Czy­ta­jąc je, fan­dom odre­ago­wy­wał roz­cza­ro­wa­nie adaptacją.

Tek­sty Rad­ka Tekla­ka powsta­ły w 2002 roku, razem ze stro­ną inter­ne­to­wą posta­wio­ną w htm­lu, i do dziś są dostęp­ne w tej posta­ci pod adre­sem radkowiecki.is.evil.pl. Na wiedź­miń­ski cykl skła­da się 13 stresz­czeń poszcze­gól­nych odcin­ków oraz podsumowanie.

Przy­po­mnij­my, że pol­ski serial wyre­ży­se­ro­wał Marek Brodz­ki na pod­sta­wie sce­na­riu­sza Micha­ła Szczer­bi­ca. Rów­no­le­gle powsta­wał film fabu­lar­ny, któ­ry miał pre­mie­rę kino­wą w 2001 roku – Szczer­bic zażą­dał usu­nię­cia swo­je­go nazwi­ska z napi­sów. O opra­wę muzycz­ną zadbał Grze­gorz Cie­chow­ski, któ­ry otrzy­mał za nią Orła za naj­lep­szą muzy­kę fil­mo­wą. Budżet fil­my wyniósł 18 820 000 zł.

W rolę Geral­ta z Rivii wcie­lił się Michał Żebrow­ski, Gra­ży­na Wolsz­czak zagra­ła Yen­ne­fer z Ven­ger­ber­gu, a twarz i głos Jaskro­wi dał Zbi­gniew Zama­chow­ski. Ponie­waż serial był adap­ta­cją opo­wia­dań ze zbio­rów „Ostat­nie życze­nie” i „Miecz prze­zna­cze­nia”, rola Ciri była znacz­nie mniej­sza niż w seria­lu Net­flik­sa – zagra­ła ją Mar­ta Bitner.

Ponad­to w seria­lu poja­wi­ła się ple­ka­da gwiazd pol­skie­go kina, m.in. Ewa Wiśniew­ska (Calan­the), Jerzy Nowak (Vese­mir), Andrzej Chy­ra (Borch Trzy Kaw­ki), Anna Dym­na (Nen­ne­ke), Maciej Kozłow­ski (Falvick), Aga­ta Buzek (Pavet­ta), Daniel Olbrych­ski (Fila­van­drel), Jaro­sław Bobe­rek (Yar­pen Zigrin), Agniesz­ka Dygant (Toru­viel), Michał Milo­wicz (Crach an Cra­ite) czy Maria Peszek (Iola).

Nie zna­cie albo nie pamię­ta­cie już stresz­czeń „Wiedź­mi­na”? Oto prób­ka, a dokład­niej frag­ment stresz­cze­nia odcin­ka dru­gie­go zaty­tu­ło­wa­ne­go „Nauka”.

Od razu sło­wo dla tych, któ­rzy nie oglą­da­li – żałuj­cie ludzie, żałuj­cie bo dzia­ło się co nie­mia­ra. Odci­nek zaczął się od uchy­le­nia kolej­ne­go rąb­ka tajem­ni­cy. Wszy­scy czy­tel­ni­cy Sap­kow­skie­go zacho­dzi­li w gło­wę na czym pole­ga­ły Prze­mia­ny, Pró­ba Traw a przede wszyst­kim mor­der­czy tre­ning wiedź­mi­nów. W Sadze coś tam się z lek­ka wyja­śni­ło, pozna­li­śmy Grze­bień, Waha­dło i kil­ka innych roz­ryw­ko­wych gadże­tów rodem z Kaer Mor­hen. W fil­mie zoba­czy­li­śmy kolej­ne, zaka­za­ne i mrocz­ne tajem­ni­ce doty­czą­ce tre­nin­gu zamie­nia­ją­ce­go wiedź­mi­nów w super­ma­szy­ny do zabi­ja­nia. Jest to mia­no­wi­cie bieg za koniem, na któ­rym jedzie recep­tor. Recep­tor to taka baje­ranc­ka nazwa tre­ne­ra. No i bie­gną we trzech: Geralt i dwaj kole­dzy, wan­na­be wiedź­ma­ki za recep­to­rem Osber­tem. I bie­gną. I bie­gną. Aż nagle widzą pola­nę i recep­tor mówi, że biec już nie będą. Za to każe jed­ne­mu w adep­tów zrzu­cić się z konia. Adept pcha się na rym­pał, koń go dep­cze, recep­tor okła­da trzcin­ką w wyni­ku cze­go, co było skut­kiem, kan­dy­dat po 3 minu­tach takie­go trak­ta­men­tu zaczy­na przy­po­mi­nać tata­ra zasie­ka­ne­go z jaj­kiem bez cebul­ky. I pada nagle, bo stwier­dza, że o kant dupy potłuc takie wiedź­miń­stwo. Potem przy­cho­dzi kolej na Geral­ta, któ­ry zamiast przeć do przo­du niczym Hufiec Maha­kam­ski pod Bren­ną, zaczy­na knuć. I pyk – z lewej stro­ny koń­skie­go łba wyhyc­nął ponad. I lu – z pra­wej. I kom­bo: nera, wątro­ba, nera, wątro­ba. I w poty­li­cę i kar­czy­cho. A recep­tor zamiast go stra­to­wać przy pomo­cy konia, zaczął kom­bi­no­wać. Na co Geralt wyko­nał kil­ka uni­ków, zła­pał kon­ne­go za rękę, rzu­cił nim o pod­ło­gę co zaowo­co­wa­ło utra­tą przy­tom­no­ści i prze­ro­bie­niem ręki recep­to­ra na grze­chot­kę vel luź­ny rękaw. Z cze­go recep­tor na pew­no nie będzie zado­wo­lo­ny, jak tyl­ko odzy­ska przy­tom­ność.
A potem nad­je­cha­ły, uwa­ga: oso­by o sła­bych ner­wach pro­szo­ne są o przy­cup­nię­cie pod pie­cem albo na zydel­ku, nad­je­cha­ły kobie­ty wiedź­mi­ny. I tak jak prze­po­wia­da­łem tydzień temu – jed­ną z nich była oca­lo­na z pogro­mu Ade­la. Ale nie pozna­ła Geral­ta. On ją tak ale ona nie, bo prze­szła lep­sze pró­by. Wia­do­mo, za góra­mi tra­wa jest zawsze zie­leń­sza (i ewi­dent­nie moc­niej­sza jak widać), woda bar­dziej czy­sta, fla­ma­stry fos­fo­ry­zu­ją­ce do malo­wa­nia wzo­rów na skó­rze bar­dziej fos­fo­ry­zu­ją­ce i nawet księ­życ ład­niej­szy – a kobie­ty wiedź­min­ki były zza góry. (…)

A teraz dro­gie oso­by nie­let­nie, pro­szę – udaj­cie się do kuch­ni i zrób­cie sobie kanap­ki, bo będzie golizna.

Ade­la goła była – caluś­ka, od stóp do głow i nicze­go nie mia­ła do ukry­cia, włącz­nie z bobrem cier­pią­cym na gwał­tow­ne łysie­nie. Geralt ją w kąpie­li przy­dy­bał w jezior­ku. Ade­la zmie­rzy­ła Geral­ta od stóp do głów (wzro­kiem) i zaczę­ła mówić o asek­su­al­no­ści wiedź­mi­nów i o nie­przy­sta­wal­no­ści tego ter­mi­nu do Geral­ta w kon­tek­ście jego obec­nych zacho­wań. A mówiąc po ludz­ku – Geral­to­wi sta­nął (prze­pra­szam wraż­li­wych), cze­go ukryć nie szło żad­ną mia­rą bo miał luź­ne pan­ta­lo­ny. Mi sta­nę­ło ser­ce, jak to zobaczyłem”.

Jak łatwo się domy­ślić, Radek Teklak miło­śni­kiem pol­skie­go seria­lu nie był. Tym bar­dziej zaska­ku­ją­ca oka­za­ła się jego opi­nia opu­bli­ko­wa­na po zapo­zna­niu się z trze­cim sezo­nem seria­lu Netfliksa.

– Z pew­nym nie­do­wie­rza­niem przy­znam, że pol­ska wer­sja była lep­sza – oświad­czył 29 czerw­ca. Dopre­cy­zo­wał też w komen­ta­rzach: – (…) nie odnio­słem się do jako­ści pol­skiej wer­sji, któ­ra dalej pozo­sta­je niska, a jedy­nie porów­na­łem te dwa arcy­dzie­ła. Pol­ską wer­sję mam na pra­wie świe­żo, bo kil­ka lat temu przy­po­mnia­łem sobie kil­ka odcin­ków. I porów­na­nie wypa­da zde­cy­do­wa­nie na jej korzyść.

Smut­nym pod­su­mo­wa­niem był inny z komen­ta­rzy: „Naj­bar­dziej szko­da mi Cavil­la. Dobrze, że dał w długą”.

Czy podzie­la­cie opi­nię Rad­ka Tekla­ka? Któ­ry z seria­li oka­zał się lep­szą pro­duk­cją: pol­ski „Wiedź­min” w reży­se­rii Mar­ka Brodz­kie­go czy net­flik­so­wa pro­duk­cja Lau­ren S. Hissrich?

Anna Tess Gołębiowska

Zdję­cie głów­ne: kadr z seria­lu „Wiedź­min” (2002), Heri­ta­ge Films

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy