Lektury szkolne to temat bardzo ciężki. Bo jak czerpać przyjemność z czytania, kiedy ktoś każe ci to robić, a potem jeszcze sprawdza, jak dobrze książkę zapamiętałeś i czy wpasowujesz się w ustalony wcześniej klucz. Druga rzecz to dostępność. Niby każda biblioteka ma kilka, może nawet kilkanaście egzemplarzy, ale kiedy nagle cała klasa ma przeczytać dany tytuł, to robi się problem. I to jest kłopot, którego nie powinno być w XXI wieku, czasach powszechnej cyfryzacji. Zrozumiały to w końcu mądre głowy stojące za sterami kraju. Teraz dostęp do wersji elektronicznych szkolnych lektur ma być o wiele łatwiejszy. Wystartował nowy rządowy portal.
Dostępny pod adresem lektury.gov.pl portal ma zapewnić uczniom, studentom oraz nauczycielom stały, szybki i łatwy dostęp do najważniejszych dzieł literatury polskiej i światowej. Na stronie internetowej projektu czytamy:
Rozwój Internetu i postępująca cyfryzacja oznaczać powinny łatwiejszy dostęp do klasycznych dzieł polskiej i światowej literatury. Uruchamiając portal Lektury.gov.pl, oddajemy w Państwa ręce nowe narzędzie ułatwiające zapoznawanie się z utworami literackimi będącymi na liście lektur szkolnych.
Jest to krok jak najbardziej słuszny i chwalebny. Sam niżej podpisany chętnie by sobie odświeżył kilka szkolnych książek. Niestety tu pojawia się problem, bo wybór lektur póki co jest mocno ograniczony. Da się zauważyć, że królują Mickiewicz, Słowacki, Kochanowski czy Krasicki. Rzut oka na wyszukiwarkę wskazuje, że najwięcej do czytania mamy z epok renesansu i oświecenia. Co z Dostojewskim, gdzie Bułhakow? I co się w ogóle stało z literaturą współczesną? Bo książek z okresu nam najbliższego jest zaledwie sześć!
Braki w tytułach zauważył również Robert Drózd z serwisu swiatczytnikow.pl:
Nie znajdziemy tu nowych tytułów – wszystkie książki pochodzą z istniejących źródeł. W przeważającej większości są to po prostu e‑booki z Wolnych Lektur, dostępne w domenie publicznej.
Należy jednak pamiętać, że to dopiero początek. Sam serwis jest oznaczony jako wersja beta. Możliwe więc, że z czasem będą pojawiać się kolejne książki, a przede wszystkim, że znajdą się pieniądze na licencje na tytuły bardziej współczesne.
Na pochwałę zasługuje włączenie do oferty audiobooków. W tym momencie dostępnych jest ponad 200 plików mp3. Może młodzież szkolna zamiast oglądać filmową wersję Potopu, książki przynajmniej wysłucha, jeśli już nie zechce wodzić oczami po literkach. Choć dzieło Sienkiewicza jest tu akurat złym przykładem, bo w zbiorach portalu lektury.gov.pl też póki co na próżno go szukać.
Czas pokaże, czy projekt wypali. Potencjał jest, teraz trzeba kuć żelazo póki gorące.
źródło: lektury.gov.pl /swiatczyników.pl
Autor: Oskar Grzelak