Ciekawostki

Najlepsi z najlepszych – GROM okiem Navala

Każ­dy sły­szał o GROM-ie. To jed­nost­ka-legen­da, eli­ta pol­skiej armii, duma rodzi­me­go orę­ża, mogą­ca śmia­ło kon­ku­ro­wać z naj­lep­szy­mi oddzia­ła­mi koman­do­sów z całe­go świa­ta. Zało­żo­na w 1990 roku, z każ­dym kolej­nym rokiem coraz bar­dziej zyski­wa­ła na zna­cze­niu i pre­sti­żu. Jej pomy­sło­daw­cą oraz pierw­szym dowód­cą był pod­puł­kow­nik, a w póź­niej­szym cza­sie gene­rał bry­ga­dy Sła­wo­mir Pete­lic­ki – postać do dziś oto­czo­na wiel­kim sza­cun­kiem żoł­nie­rzy. Obec­nie na cze­le GROM‑u stoi puł­kow­nik Mariusz Paw­luk. Jed­nost­ka GROM bra­ła udział w misjach na całym świe­cie, m.in. na Haiti, w Afga­ni­sta­nie, Zato­ce Per­skiej i Kosowie.

GROM to akro­nim od Gru­pa Reago­wa­nia Ope­ra­cyj­no-Manew­ro­we­go, a jej peł­na nazwa brzmi Jed­nost­ka Woj­sko­wa GROM im. Cicho­ciem­nych Spa­do­chro­nia­rzy Armii Kra­jo­wej. Żoł­nie­rze oddzia­łu pod­kre­śla­ją swój sza­cu­nek dla Cicho­ciem­nych, uzna­jąc się za dzie­dzi­ców ich tra­dy­cji. Na tere­nie Jed­nost­ki GROM mie­ści się też Sala Tra­dy­cji – poświę­co­na jest ona Cicho­ciem­nym i moż­na zoba­czyć tam pamiąt­ki, oso­bi­ście prze­ka­za­ne przez skocz­ków Armii Kra­jo­wej. Żoł­nie­rze GROM‑u pod­kre­śla­ją, że Cicho­ciem­ni zawsze mogą liczyć u nich na gości­nę. Na sztan­da­rze GROM‑u umiesz­czo­na jest data pierw­sze­go zrzu­tu Cicho­ciem­nych na teren Pol­ski: 15 lute­go 1941 roku – obok daty utwo­rze­nia współ­cze­snej jed­nost­ki. Ojcem chrzest­nym sztan­da­ru został Cicho­ciem­ny Bro­ni­sław Czep­czak Górec­ki (mat­ką jest żona Sła­wo­mi­ra Pete­lic­kie­go, Agniesz­ka). Na tym odnie­sie­nia się nie koń­czą – rów­nież sym­bol Gru­py wzo­ro­wa­ny jest na tym, jakim posłu­gi­wa­li się spadochroniarze.

Pod­czas for­mo­wa­nia GROM‑u wzo­ro­wa­no się na takich jed­nost­kach jak Del­ta For­ce, SAS i GSG‑9. Koman­do­sów szko­lo­no tak, by mogli sobie dać radę nawet w naj­trud­niej­szych warun­kach i wciąż być sku­tecz­niej­szy­mi od “zwy­kłych żołnierzy”.

Czym dokład­nie zaj­mu­je się GROM? Jed­nost­ka przy­go­to­wa­na jest do całe­go sze­re­gu zadań – ope­ra­cji anty­ter­ro­ry­stycz­nych, dzia­łań ratun­ko­wych czy akcji bez­po­śred­nich. W to wcho­dzą m.in.: ope­ra­cje reago­wa­nia kry­zy­so­we­go, odbi­ja­nie zakład­ni­ków, fizycz­ne zwal­cza­nie ter­ro­ry­stów, ewa­ku­acja per­so­ne­lu z zagro­żo­nych tere­nów, roz­po­zna­nie spe­cjal­ne, zasadz­ki, zdo­by­wa­nie oraz nisz­cze­nie wska­za­nych obiek­tów lub pojaz­dów prze­no­szą­cych broń, sabo­taż, szko­le­nie wojsk sojusz­ni­czych pod­czas poko­ju, prze­ni­ka­nie do okrą­żo­nych oddzia­łów, dzia­ła­nia par­ty­zanc­kie i antydywersyjne.

GROM powstał z potrze­by reak­cji na kon­kret­ną sytu­ację: 30 mar­ca 1990 w Bej­ru­cie dwóch Pola­ków zosta­ło postrze­lo­nych przez ter­ro­ry­stów. Był to odwet za to, że Pol­ska poma­ga­ła Żydom w emi­gra­cji z ZSRR do Izra­ela. Incy­dent ten uzmy­sło­wił wła­dzom, że nasz kra­ju potrze­bu­je tego typu jed­nost­ki i w kil­ka mie­się­cy póź­niej, 30 lip­ca, GROM został powo­ła­ny do życia. Do 1992 roku jedy­nym zada­niem GROM‑u było wła­śnie eskor­to­wa­nie Żydów – po zakoń­cze­niu tego zada­nia jed­nost­ka nie zosta­ła roz­wią­za­na. Uzna­no, że umie­jęt­no­ści, któ­re żoł­nie­rze wte­dy naby­li mogą być przy­dat­ne dla kra­ju. Dwa lata póź­niej, 51 koman­do­sów wzię­ło udział w ope­ra­cji Uphold Demo­cra­cy na Haiti. Rów­nież tam zaj­mo­wa­li się ochro­ną. Dba­li o bez­pie­czeń­stwo pro­mi­nent­nych osób, wizy­tu­ją­cych w tym cza­sie ten kraj, takich jak m.in.: Sekre­tarz Gene­ral­ny ONZ Boutros Boutros-Gha­li, dorad­ca pre­zy­den­ta USA ds. bez­pie­czeń­stwa naro­do­we­go Antho­ny Lake, sekre­tarz obro­ny Wil­liam Per­ry, spe­cjal­ny wysłan­nik ONZ ds. Haiti Leh­tar Bra­hi­mi (za któ­re­go gło­wę haitań­skie bojów­ki wyzna­czy­ły nagro­dę 150 000 dola­rów). Pola­cy zna­ko­mi­cie wywią­za­li się z powie­rzo­ne­go im zada­nia, ich służ­ba spo­tka­ła się z uzna­niem Ame­ry­ka­nów (szcze­gól­nie medial­na była akcja uwol­nie­nia przez nich chłop­ca z rąk pory­wa­czy). Wzo­ro­wa posta­wa żoł­nie­rzy GROM‑u bar­dzo pomo­gła pol­skim sta­ra­niom o człon­ko­stwo w NATO. To wła­śnie pod­czas tej misji ujaw­nio­no opi­nii publicz­nej fakt utwo­rze­nia jed­nost­ki – wcze­śniej o jej ist­nie­niu wie­dział tyl­ko wąski krąg ludzi.
W latach 1996–1997 koman­do­si prze­by­wa­li na Bał­ka­nach. Zosta­li tam wezwa­ni przez ONZ, by poma­gać przy­wró­cić porzą­dek po woj­nie. Wsła­wi­li się wte­dy spek­ta­ku­lar­ną akcją zatrzy­ma­nia Sla­vko Dokma­no­vi­ca, zna­ne­go jako „rzeź­ni­ka z Vuko­va­ru”. Ope­ra­cja o kryp­to­ni­mie „Lit­tle Flo­wer” zosta­ła prze­pro­wa­dzo­na wzo­ro­wo, bez naj­mniej­szych błę­dów – od momen­tu prze­chwy­ce­nia zbrod­nia­rza, do chwi­li, gdy wsa­dzo­no go do samo­lo­tu, kie­ru­ją­ce­go się do Bel­gii, minę­ło zale­d­wie 69 minut.

Kil­ka lat póź­niej, w 2001 roku, GROM wró­cił na Bał­ka­ny – do Koso­wa. Począt­ko­wo ich obec­ność na tym tere­nie była obję­ta tajem­ni­cą. Do dziś więk­szo­ści tam­tej­szych ope­ra­cji koman­do­sów nie ujaw­nia­no. Wia­do­mo, że jed­nost­ka dzia­ła­ła w górach i uda­ło im się prze­chwy­cić duży ładu­nek bro­ni z rąk przemytników.

W 2002 roku GROM, wspól­nie z Navy Seals brał udział w misji pod­trzy­ma­nia embar­ga na irac­ką ropę. Pol­scy koman­do­si doko­na­li wte­dy 30 sku­tecz­nych abor­da­ży i zabez­pie­czy­li ponad 5 tys. ton ropy prze­my­ca­nej z Iraku.

W tym samym roku jed­nost­ka jest obec­na w Afga­ni­sta­nie. Pol­scy koman­do­si mogą się pochwa­lić uda­ny­mi akcja­mi odbi­cia zakład­ni­ków z rąk Tali­bów – w tym m.in. dwóch poli­cjan­tów oraz przed­sta­wi­cie­la mini­ster­stwa edu­ka­cji w dys­tryk­cie Andar.

Marzec 2003 roku to per­fek­cyj­nie prze­pro­wa­dzo­na akcja odbi­cia ter­mi­na­li naf­to­wych w por­cie Umm Qasr. Zada­nie było o tyle trud­ne, że ter­mi­na­le były zami­no­wa­ne – gdy­by odpa­lo­no ładun­ki, doszło­by do kata­stro­fy eko­lo­gicz­nej. Na szczę­ście GROM pora­dził sobie z zada­niem zna­ko­mi­cie – cała ope­ra­cja trwa­ła kwa­drans. W kolej­nym mie­sią­cu, wspól­nie z ame­ry­kań­ski­mi mari­nes, Pola­cy zdo­by­li kon­tro­lę nad zapo­rą wod­ną Muka­ray­in, poło­żo­ną 100 kilo­me­trów od Bag­da­du. Tama zosta­ła opa­no­wa­na bez jed­ne­go wystrza­łu, pod­czas noc­ne­go desan­tu. Póź­niej trze­ba jesz­cze było utrzy­mać kon­tro­lę na obiek­tem, ale i z tym zada­niem GROM pora­dził sobie wzorowo.

To tyl­ko nie­któ­re z wie­lu akcji GROM‑u. Z przy­czyn oczy­wi­stych, więk­szość ope­ra­cji obję­ta jest tajemnicą.
Więk­szość struk­tur GROM‑u (w tym sztab i dowódz­two) znaj­du­je się w war­szaw­skiej dziel­ni­cy Rem­ber­tów. Naj­mniej­szą komór­ką orga­ni­za­cyj­ną jest sek­cja, któ­ra skła­da się z sze­ściu ludzi. Sek­cje łączą się w gru­py, a te z kolei w oddzia­ły. Od momen­tu powsta­nia, GROM jest jed­nost­ką zawo­do­wą. Słu­żą­cy w niej żoł­nie­rze dzie­lą się na ope­ra­to­rów, czy­li koman­do­sów pod­od­dzia­łów bojo­wych i żoł­nie­rzy pod­od­dzia­łów zabez­pie­cze­nia. W sze­re­gach tej dru­giej gru­py znaj­du­ją się róż­ne­go rodza­ju ana­li­ty­cy, tech­ni­cy, elek­tro­ni­cy, infor­ma­ty­cy, sape­rzy i inni spe­cja­li­ści, któ­rych umie­jęt­no­ści przy­da­ją się pod­czas zadań. Każ­dy z ope­ra­to­rów ma przy­naj­mniej dwie spe­cjal­no­ści (np. medy­ka, strzel­ca wybo­ro­we­go, sape­ra, che­mi­ka, kie­row­cy). Dzię­ki temu moż­li­we jest uzu­peł­nie­nie potrzeb­nych umie­jęt­no­ści w razie ponie­sie­nia strat w cza­sie trwa­nia misji.

Szcze­gó­ło­we infor­ma­cje na temat liczeb­no­ści GROM‑u oraz jego struk­tur nie są jaw­ne. Jed­nost­ka cały czas rekru­tu­je, jed­nak dostać się jest bar­dzo, bar­dzo trud­no – przyj­mu­ją tyl­ko najlepszych.
Ci, któ­rzy inte­re­su­ją się histo­rią GROM‑u i chcą dowie­dzieć się wię­cej o funk­cjo­no­wa­niu jed­nost­ki, powin­ni się­gnąć po książ­ki Nava­la, dłu­go­let­nie­go ope­ra­to­ra oddzia­łu. Autor odbył sze­reg nie­bez­piecz­nych misji, a za swo­ją służ­bę był wie­lo­krot­nie nagra­dza­ny – w tym taki­mi odzna­cze­nia­mi jak Krzyż Koman­dor­skim Orde­ru Krzy­ża Woj­sko­we­go czy Zło­ta Odzna­ka GROM‑u. Nie­daw­no wydaw­nic­two Bel­lo­na opu­bli­ko­wa­ło trze­cią część jego wspo­mnień, zaty­tu­ło­wa­ną „Zato­ka”. Wciąż wzna­wia­ne są też wcze­śniej­sze pozy­cje: „Ostat­nich gry­zą psy” i „Prze­trwać Belize”.
Naval nie owi­ja w baweł­nę, w pro­stych, żoł­nier­skich sło­wach opi­su­je, jak wyglą­da­ła służ­ba w GROM-ie – cze­go wyma­ga­no oraz co jed­nost­ka zapew­nia­ła jej człon­kom. Też oczy­wi­ście nie zdra­dza tajem­nic jed­nost­ki ani żad­nych infor­ma­cji, któ­re mogły­by w jaki­kol­wiek spo­sób nara­zić na nie­bez­pie­czeń­stwo jego kole­gów. Daje jed­nak solid­ną por­cję wie­dzy, doty­czą­cą tego, w jaki spo­sób GROM dzia­ła oraz czym się róż­ni od innych oddziałów.

Cykl wspo­mnień Nava­la otwie­ra pozy­cja „Prze­trwać Beli­ze”. Koman­dos nie opi­su­je tu żad­nej z misji GROM‑u, ale tre­ning, jaki prze­szli żoł­nie­rze tej jed­nost­ki w tro­pi­kal­nym pie­kle. Nie byli tam sami, razem z nimi tre­no­wa­li żoł­nie­rze sił spe­cjal­nych z całe­go świa­ta. Na miej­scu Pola­cy mie­li więc oka­zję poznać meto­dy ich dzia­ła­nia i nauczyć się kil­ku nowych sztu­czek. Jed­nak przede wszyst­kim było to szko­le­nie, mają­ce przy­go­to­wać ich do dzia­łań w dżun­gli, w kli­ma­cie gorą­cym. Gąszcz tro­pi­kal­ny kry­je w sobie wie­le nie­bez­pie­czeństw, żoł­nie­rze musie­li być czuj­ni przez cały czas i uwa­żać na wszyst­kie ele­men­ty oto­cze­nia. Jest to też teren po pro­stu trud­ny – gęsta roślin­ność utrud­nia prze­miesz­cza­nie się i nawi­ga­cję, a wyso­kie tem­pe­ra­tu­ry sku­tecz­nie spo­wal­nia­ły koman­do­sów. Osob­ną kwe­stią byli miesz­kań­cy dżun­gli: trze­ba było dokład­nie spraw­dzać każ­dą lia­nę – mogła oka­zać się groź­nym wężem. Tre­ning nie pole­gał wyłącz­nie na poru­sza­niu się w takim śro­do­wi­sku. Żoł­nie­rze GROM‑u i ich tym­cza­so­wi towa­rzy­sze musie­li tak­że prze­pro­wa­dzić kil­ka symu­lo­wa­nych misji bojo­wych. Jak sobie z tymi zada­nia­mi pora­dzi­li? Prze­czy­taj­cie „Prze­trwać Beli­ze”, a sami się przekonacie.

Wszyst­ko spraw­dzam – zapię­cie kie­sze­ni ple­ca­ka, buty na kijach. Jesz­cze raz czy­tam zapi­ski doty­czą­ce zacho­wa­nia w dżun­gli i zaczy­nam się zasta­na­wiać, czy sam nie powi­nie­nem tego wszyst­kie­go opi­sać. Tyl­ko jak to zro­bić? Jak wytłu­ma­czyć to, że sami się dopro­wa­dza­my do takie­go sta­nu? Jak opi­sać uczu­cie zmę­cze­nia samym mar­szem? Zasta­na­wiam się, czy zmę­cze­nie to rodzaj bólu i jak wytłu­ma­czyć, że krót­ki odpo­czy­nek, łyk wody i kawa­łek bato­ni­ka pozwa­la­ją zro­bić kolej­ny krok i zni­we­lo­wać na moment cały ból i zmęczenie.


Kolej­na publi­ka­cja nosi tytuł „Ostat­nich gry­zą psy”. To nie tyl­ko książ­ka o GROM-ie, ale rów­nież (a może przede wszyst­kim?) o dro­dze, jaką Naval musiał przejść, by dostać się do „Fir­my”. Są histo­rie z jego dzie­ciń­stwa, jest służ­ba woj­sko­wa, są pierw­sze misje za gra­ni­ca­mi nasze­go kra­ju. Wresz­cie są pierw­sze wie­ści o GROM-ie i mor­der­czy test, spraw­dza­ją­cy moż­li­wo­ści psy­chicz­ne i fizycz­ne, mają­cy wyło­nić tych, któ­rzy nada­ją się, by tra­fić do gro­na eli­ty Woj­ska Pol­skie­go. Póź­niej przy­szedł czas na szko­le­nie w eli­tar­nej jed­no­st­ce – nie było łatwo, Naval musiał oduczyć się wie­lu złych nawy­ków, któ­re wpo­jo­no mu pod­czas wcze­śniej­szych tre­nin­gów. Nowa jed­nost­ka to jed­nak nie tyl­ko nowe wyzwa­nia, ale też zupeł­nie inne moż­li­wo­ści – służ­ba w GROM-ie sta­ła się dla nie­go dro­gą nie­ustan­ne­go samo­do­sko­na­le­nia. Koman­do­si sami chcie­li sta­wać się coraz lep­szy­mi spe­cja­li­sta­mi, uczyć się nowych umie­jęt­no­ści i dopro­wa­dzać je do per­fek­cji, nie dla­te­go, że takie były roz­ka­zy, ale po, to by w momen­cie pró­by nie zawieść swo­ich kole­gów. W GROM-ie wszy­scy odno­si­li się do sie­bie z sza­cun­kiem, nie było typo­wej dla woj­ska pogar­dy wobec niż­szych stop­niem ani wyko­rzy­sty­wa­nia ich. Wszy­scy wie­dzie­li, że mają do wyko­na­nia okre­ślo­ne zada­nia i uda się je wyko­nać tyl­ko dzię­ki ści­słej współ­pra­cy oraz zaufa­niu do kole­gów z „Fir­my”.

To jest wła­śnie klucz, któ­rym otwie­ra się drzwi do jed­nost­ki takiej jak GROM. Potrzeb­ni są tam ludzie, któ­rzy, jak to się mówi, nie wymię­ka­ją. W Afga­ni­sta­nie pod­czas ope­ra­cji mar­sze były nie­po­rów­na­nie cięż­sze od tych, któ­re musie­li­śmy wyko­nać pod­czas selek­cji. I nie było moż­li­wo­ści pod­wie­zie­nia do bazy. Aby wyko­ny­wać takie zada­nie potrzeb­ne jest sito selek­cji. Żoł­nierz musi być pewien sie­bie, bo wal­czy w gru­pie face­tów, któ­rzy nie wie­dzą, co to zna­czy się pod­dać. Selek­cja jest dla nas samych, to my mamy chcieć!


Trze­cią (i jak na razie ostat­nią) książ­ką Nava­la jest „Zato­ka”. W tej publi­ka­cji opi­sa­ne są prze­ży­cia pol­skich koman­do­sów pod­czas misji na wodach Zato­ki Per­skiej. To wyda­rze­nia, będą­ce pokło­siem zama­chu na World Tra­de Cen­ter 11 wrze­śnia 2001 roku. Pol­scy koman­do­si zosta­ją wysła­ni na woj­nę z ter­ro­ry­zmem. Zanim jed­nak wyru­szą na Bli­ski Wschód, odby­wa­ją kolej­ny mor­der­czy tre­ning w kra­ju – przy­go­to­wu­ją się do ope­ra­cji na morzu. W koń­cu jed­nak lądu­ją w Kuwej­cie, gdzie zosta­ją zakwa­te­ro­wa­ni w jed­nym obo­zie z żoł­nie­rza­mi Navy Seals. Wspól­ne misje poka­zu­ją Ame­ry­ka­nom, że GROM to dosko­na­ła jed­nost­ka, a słu­żą­cy w niej koman­do­si nale­żą do naj­lep­szych na świecie.

Mamy zgo­dę na wyko­na­nie abor­da­żu. Naprzód, naprzód, naprzód. Wszyst­ko się dzie­je bar­dzo szyb­ko, RIB‑y moc­no unio­sły dzio­by nad fale, a sil­ni­ki pra­cu­ją całą mocą, by dojść jak naj­szyb­ciej nasz cel. Ster­nik komu­ni­ku­je się z nami manu­al­nie, poka­zu­jąc w odda­li ciem­ny zarys tankowca.

Macie ocho­tę na wię­cej infor­ma­cji o GROM-ie? Się­gnij­cie po książ­ki Navala!

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy