Donald Trump jest postacią tak kontrowersyjną, że kolejne teorie spiskowe na jego temat nikogo już nie dziwią. Czy aby na pewno? A co powiecie na newsa, że Trump został prezydentem dzięki pomocy swojego syna, który tak naprawdę jest podróżnikiem w czasie?
A wszystko za sprawą Ingersolla Lockwooda, amerykańskiego prawnika i pisarza. Spod jego pióra w XIX wieku wyszła seria powieści dla dzieci opisujących perypetie młodego Barona Trumpa, który za namową Don Constantino Bartolomeo Strepholofidgeguaneriusfum wyrusza do Rosji, gdzie odnajduje portal umożliwiający mu podróże do innych miejsc i czasów.
Na pierwszy rzut oka widać zbieżność imienia głównego bohatera z najmłodszym synem prezydenta – Barronem (jedno ‘r’ nie robi wszak różnicy). Również tytuł jego mistrza pobudza wyobraźnię internetowych łowców teorii spiskowych. Bo przecież Don bardzo łatwo odczytać jako oczywisty skrót od imienia Donald.
Na tym oczywiście dowody potwierdzające teorię się nie kończą. Udało się jej twórcom dotrzeć do informacji, jakoby wuj aktualnego prezydenta Stanów Zjednoczonych – John Trump, znakomity inżynier, wynalazca i fizyk, odznaczony przez Ronalda Reagana Narodowym Medalem Nauki – miał mieć dostęp do tajnych dokumentów i danych Nikoli Tesli, który jak pewnie wszyscy słyszeli pracował nad wehikułem czasu. I teraz zarówno ta wiedza, jak i pomoc młodego Barona Trumpa dały Donaldowi niezbędną przewagę, by wygrać ostatnie wybory prezydenckie i zasiąść za sterami jednej z największych potęg dzisiejszych czasów.
Dziennikarze „Huffington Post” wystosowali do Białego Domu zapytanie, czy rodzina Trumpów rzeczywiście ukrywa sekret podróży w czasie. Jak na razie pytanie pozostaje bez odpowiedzi.
Źródło: www.huffingtonpost.com
Autor: Oskar Grzelak