Tove Jansson to prawdopodobnie najsłynniejsza Finka. Jej Muminki są przecież znane na całym świecie. To jeden z tych fenomenów, które z czasem nie tracą na popularności, a wręcz przeciwnie – w każdym pokoleniu zyskują nowych fanów. Jansson pochodziła z rodziny artystów. Jej ojciec (Viktor) był rzeźbiarzem, a matka (Signe) ilustratorką oraz projektantką znaczków pocztowych. Również jej bracia zajmowali się sztuką. Per Olov działał jako fotograf, Lars pisał i rysował komiksy. Dorastała więc w środowisku bardzo stymulującym twórczo. Nie miała za bardzo wyjścia – musiała wyrosnąć na artystkę. Również wśród bliższych oraz dalszych krewnych miała wielu utalentowanych opowiadaczy. Także w tej dziedzinie zaszczepiono w niej dobre wzorce. Jednak to jej olbrzymi talent sprawił, że stała się autorką o gigantycznym wpływie na światową kulturę.
Tove Jansson była artystką wszechstronną i niezwykle pracowitą. Studiowała w Sztokholmie, Helsinkach i Paryżu. Malowała, rysowała, rzeźbiła i pisała. Debiutowała w wieku 14 lat, jednak tworzyła od maleńkości. Miała szereg wystaw swoich prac. Była też bardzo popularną ilustratorką – Muminki to doskonała synergia tekstu i obrazu. Ale tworzyła też grafiki do książek innych autorów – m.in. do „Hobbita” i „Alicji w krainie czarów”.
Artystka była biseksualna. Jej partnerką (z którą spędziła 40 lat życia) nazywała się Tuulikki Pietilä. Pietilä również była graficzką, kobiety poznały się w czasie studiów. Była pierwowzorem postaci Too-tiki, która po raz pierwszy pojawiła się w „Zimie Muminków”.
Kilka słów o Muminkach
Muminki to małe trolle, które przeważnie żyją za piecami kaflowymi. Jednak opisywana przez Jansson rodzina jest inna. Oni wybrali życie z dala od ludzi – w Dolinie Muminków. Tam mieszkają w dużym (lecz przytulnym), niebieskim domu. Tatuś Muminka kiedyś żył życiem pełnym przygód, teraz się trochę ustatkował i skupił na pisaniu pamiętników. Jednak czasami wciąż ożywia się w nim dusza awanturnika. Mamusia Muminka jest przeciwieństwem męża. Spokojna, rozsądna – to ona dba, by wszystko było na swoim miejscu. Co nie znaczy, że brakuje jej fantazji. Muminek jest ciekawski i odważny. Razem ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi: Ryjkiem i Włóczykijem, raz po raz przeżywa niesamowite przygody.
Świat Tove Jansson zamieszkany jest przez wiele dziwnych stworzeń. Przerażająca, nieszczęśliwa Buka, niebezpieczni Hatifnatowie, bezczelna Mała Mi, nerwowa Filifionka i wiele innych postaci o bardzo oryginalnych charakterach.
Książki o Muminkach są pełne niezwykłych zdarzeń, specyficznego humoru, jednak zawierają również odpowiednią dawkę melancholii i zadumy. Jansson wytwarza w nich unikalny klimat świata jednocześnie obcego i dziwnego, ale też na swój sposób swojskiego, gdzie czytelnik od razu czuje się jak u siebie. To książki dla dzieci, które z powodzeniem mogą czytać też dorośli. Bo w każdym wieku odrywa się w nich inne treści.
Pierwsza część cyklu („Małe trolle i duża powódź”) nie spotkała się z przesadnie entuzjastycznym przyjęciem, jednak już po dwóch kolejnych książkach oraz publikacji w Wielkiej Brytanii Jansson stała się niekwestionowaną gwiazdą, a na kolejne tomy wyczekiwano z niecierpliwością. Seria doczekała się całkiem niezłej adaptacji w formie serialu animowanego (wszyscy się bali Buki!), do tego powstało mnóstwo innych produkcji inspirowanych cyklem – komiksów, filmów, przedstawień teatralnych. Nie wspominając już o niezliczonych maskotkach, figurkach czy gadżetach.
Na serię o Muminkach składa się dziewięć książek (wszystkie znajdują się w ofercie oficyny Nasza Księgarnia).
„Małe trolle i duża powódź” to powieść bardzo krótka, właściwie można ją nazwać rozbudowanym opowiadaniem. Fabuła skupia się na tytułowym kataklizmie, podczas którego Mama Muminka i Muminek szukają Taty Muminka. Pod drodze spotykają szereg dziwnych stworzeń (m.in. Hatifnatów), tak samo jak oni zagubionych w obliczu katastrofy. To w tym tomie po raz pierwszy pojawia się Ryjek, choć nie ma jeszcze swojego imienia.
Przeważnie są niewidoczni. Czasem siedzą pod podłogami u ludzi i kiedy wieczorem robi się cicho, słychać, jak tam drepczą i szurają. Ale najczęściej wędrują dookoła świata, nigdzie się nie zatrzymują i nic ich nie obchodzi. Nigdy się nie wie, czy Hatifnat jest wesoły czy zły, zmartwiony czy zdziwiony. Jestem przekonana, że nie mają w ogóle żadnych uczuć.
„Kometa nad Doliną Muminków” jest już tekstem dłuższym, bardziej rozbudowanym. Dzieje się więcej – w końcu do Ziemi zbliża się kometa, mogąca poważnie zagrozić sielskiej egzystencji mieszkańców Doliny. Muminek i Ryjek wyruszają więc do obserwatorium astronomicznego, by dowiedzieć się więcej na temat ciała niebieskiego. Po drodze czeka ich wiele przygód. To właśnie podczas wyprawy poznają Włóczykija, a także Pannę Migotkę i jej brata.
Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami – rozmyślał Ryjek. – Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też się znaleźć gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą…
Książka „W Dolinie Muminków” zawiera serię krótszych fabuł, które łączą się w dłuższą całość. Bohaterowie znajdą tutaj kapelusz Czarnoksiężnika, wyprawią się na wyspę Hatifnatów, do Doliny przybędą Topik i Topcia, a Muminek ulegnie koszmarnej przemianie. Pojawi się też oczywiście sam Czarnoksiężnik.
Nie jesteś już zbieraczem. Jesteś tylko posiadaczem, a to wcale nie jest równie przyjemne.
„Pamiętniki Tatusia Muminka” cofają czytelników w przeszłość, do czasów młodości tytułowego bohatera, gdy ten nie był jeszcze Tatusiem. Opowieść o burzliwej młodości zaczyna od wczesnego dzieciństwa, kiedy to ucieka z sierocińca (prowadzonego przez despotyczną dyrektorkę) i zostaje poszukiwaczem przygód. Na swojej drodze spotyka Wiercipiętka (ojca Ryjka), Joka (tatę Włóczykija) i wynalazcę Fredriksona. Razem przeżywają liczne przygody: spotykają króla, budują amfibię, natykają się na Edwarda Olbrzyma, itd., itp. Nie wszystkie perypetie z młodości Tatusia są na pewno prawdziwe – w końcu pamięć już nie ta, a prawem pamiętnikarza jest nieco swoje wspomnienia ubarwiać.
Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!
„Lato Muminków” przynosi kolejną powódź. Rodzina Muminków i przyjaciele muszą opuścić dom. Schronienie znajdują w opuszczonym teatrze. Nowe miejsce inspiruje Tatusia Muminka do napisania sztuki oraz wystawienia jej. W książce występują m.in. Włóczykij, Migotka, Mała Mi, Homek, Bufka, Filifionka, Paszczak i wiele innych postaci – potencjalnych aktorów więc nie brakuje.
Teatr jest najważniejszą rzeczą na świecie, gdyż tam pokazuje się ludziom, jakimi mogliby być, jakimi pragnęliby być, choć nie mają na to odwagi, i jakimi są.
„Zima Muminków”. W zimie Muminki śpią. Wstają dopiero na wiosnę. A jednak Muminek obudził się w środku zimy i nie mógł już z powrotem zasnąć. Jest sam – inni domownicy jeszcze nie wstali, a Włóczykij powędrował do ciepłych krajów. No, prawie sam. Na nogach jest też Mała Mi. Razem rozpoczynają więc eksplorację zimowego świata, spotykają nowe postacie (m.in. Too-tiki) i przeżywają zimowe przygody.
Mi posiadała zdolność wesołego spędzania czasu na własną rękę i cokolwiek myślała o wiośnie, czy podobała się jej, czy nie, nie miała najmniejszej potrzeby dzielenia się swoimi poglądami na ten temat z kimkolwiek.
„Opowiadania z Doliny Muminków”. Jak sam tytuł wskazuje – to zbiór krótkich historyjek. Jedna traktuje o Filifionce, która wierzyła w katastrofy, inna o ostatnim smoku na świecie, jeszcze inna o tajemnicy Hatifnatów. Jest też niewidzialny chłopiec, a także wiele innych, równie intrygujących pomysłów.
Dlaczego nie pozwolą mi nigdy zachować moich wspomnień o wędrówkach tylko dla siebie? Czy nie mogą zrozumieć, że gadaniem niszczą wszystko? Jeśli im opowiadam, to potem nic nie zostaje. Pamiętam tylko swoje własne opowiadanie, kiedy staram się przypomnieć sobie, jak było.
„Tatuś Muminka i morze” to książka o nieco poważniejszym klimacie, bardziej melancholijna, momentami nawet smutna. Rodzina Muminków opuszcza swoją Dolinę. Bohaterowie wyruszają w rejs i zatrzymują się na niewielkiej wyspie, gdzie znajdują starą latarnię morską. Każdy z członków rodziny zajmuje się tu swoimi sprawami i powoli oddalają się od siebie…
Łódź w nocy to coś cudownego. Tak właśnie należy zaczynać nowe życie: z palącą się lampą na maszcie. Brzeg ginie w mroku, cały świat śpi. Nie ma nic piękniejszego na świecie niż podróż nocą.
W ostatniej części, zatytułowanej „Dolina Muminków w listopadzie”, brakuje samych Muminków – są przecież na wyspie. Główne role grają inni mieszkańcy Doliny: Włóczykij, Homek i inni. Jedna z najbardziej jesiennych książek, jakie zostały kiedykolwiek napisane.
Któregoś wczesnego ranka w Dolinie Muminków Włóczykij obudził się w swoim namiocie i poczuł, że nadeszła jesień i czas ruszać w drogę. Taki wymarsz zawsze jest nagły.
Historii o Muminkach powstało dużo, nie tylko w formie literackiej. Jansson tworzyła też Muminki w wersji komiksowej. Były to trochę inne historie od tych znanych z książek. Nie wiążą się z cyklem powieściowym, a zachowania i charaktery postaci zdają się być trochę inne. Pojawiają się też elementy, które nie pasują do kanonicznej wersji przygód małych trolli. Na przykład: wyprawa na Riwierę Francuską i nadużywanie trunków przez Tatusia Muminka. Niemniej warto te komiksy przeczytać. Są inne od książek, prawda, ale wcale nie gorsze. Znajdziecie tu kupę zaskakujących pomysłów i specyficznego humoru Jansson. Dużo komiksów o Muminkach stworzył też brat Tove, Lars.
Poza Muminkami
Dorobek literacki Jansson to nie tylko Muminki. Autorka ma też na koncie tytuły zupełnie niezwiązane z tą serią, skierowane do dorosłego czytelnika. Są to teksty obyczajowe, wspomnienia z dzieciństwa, obrazki dnia codziennego. Publikacją tych pozycji w Polsce zajmuje się ostatnio głównie wydawnictwo Marginesy, które opublikowało także biografię artystki, zatytułowaną „Tove Jansson. Mama Muminków” (autorka: Boel Westin). A niedawno Nasz Księgarnia wznowiła też „Lato”.
„Córka rzeźbiarza” skupia się na tekstach autobiograficznych, dotyczących dzieciństwa pisarki. Przedstawiona jest jej rodzina, zwierzęta domowe, wyjazdy na łono natury – zwykłe życie, ale opisane tak, że czyta się to na raz.
Eksplozja to ładne słowo, i wielkie. Później nauczyłam się innych, takich do szeptania tylko w samotności. Abstrakcja. Ornamentyka. Profil. Katastrofalny. Elektryczny. Kolonialny. Robią się jeszcze większe, jak się je powtórzy kilka razy. Szepcze się i szepcze, i pozwala słowu rosnąć, aż nic już innego nie ma, tylko to słowo.
Wiele opowiadań ze zbioru „Wiadomość” również wyrasta z życiorysu Jansson, jednak tutaj autorka wychodzi poza swoje doświadczenia i podejmuje również inne tematy. Zawarte tu teksty zostały wybrane osobiście przez autorkę i pochodzą z różnych okresów jej twórczości. Jest więc to książka bardzo reprezentatywna, pokazująca różne aspekty pisarstwa Jansson.
Gdzie zgubiłaś swoje gwiezdne spojrzenie? Co się dzieje, nie możesz mi po prostu powiedzieć, o co chodzi? I znowu bierzesz papierosa. Za dużo palisz. Niezdrowo wyglądasz. Przestań, proszę cię. Nie próbuj przypominać sobie, jak było kiedyś, robisz się tylko niepewna i smutna.
„Słoneczne miasto” składa się z dwóch dłuższych opowiadań, czy też raczej – krótkich powieści. Tytułowy tekst to opowieść o mieście pełnym ludzi w podeszłym wieku. Autorka opisuje w nim czym jest starość, samotność, ale też miłość i pragnienie szczęścia. Druga powieść nosi tytuł „Kamienne pole” i traktuje o emerycie, który podczas pracy nad biografią niejakiego Igreka zaczyna analizować swoje życie. To swoiste odkrywanie siebie. Bohater uświadamia sobie, ile w przeszłości rzeczy zaniedbał i co zrobił nie tak, jak powinien.
Elizabeth Morris była mocno zbudowana, trzymała się niezwykle prosto. Makijaż ograniczała do brwi, które starannie wyczesane, tworzyły piękne skrzydła. Te majestatyczne brwi były ciemnoniebieskie, w połączeniu z siwymi włosami nadawały jej jasny i przenikliwy wygląd, ale jej oczy widywano rzadko.
Tove Jannson jest autorką, która nieustannie zaskakiwała. W swojej twórczości poruszała całe multum tematów, jednocześnie nie tracąc swojego oryginalnego stylu opowiadania. Jej teksty są ciepłe, ale nie przesłodzone, pisarka znakomicie balansowała na granicach emocji, obdarowując czytelników unikalnymi doświadczeniami. Przeczytajcie je – na pewno chwycą was za serduszko.