Philip K. Dick jest pisarzem, który nie przestaje intrygować. Od jego śmierci minęło dobrze ponad trzydzieści lat, jednak jego wizje w dalszym ciągu silnie oddziałują na naszą kulturę. Porywają i fascynują. Dość wspomnieć, że Denis Villeneuve pracuje nad kontynuacją „Blade Runnera”, a Amazon ma w planach wypuszczenie kolejnego sezonu serialu na podstawie „Człowieka z wysokiego zamku”. To oczywiście tylko najgłośniejsze przykłady, jednak nie można nie zauważyć, że wznowienia oraz tłumaczenia prozy Dicka cały czas się ukazują i nic nie wskazuje, by miało się to rychło zmienić. Dlaczego by miało? To przecież kawał wspaniałej literatury!
W swojej twórczości Dick kreślił, często bardzo dziwne, wizje przyszłości i teraźniejszości, mieszając je z rozważaniami filozoficznymi oraz religijnymi. Klejąc niezwykłe, często dość psychodeliczne fabuły, autor stawiał pytania o to, jaka naprawdę jest rzeczywistość, co to znaczy być człowiekiem, czym jest Bóg, a także wiele innych. Zagłębiając się w jego prozę, czytelnik pogrążał się w koszmarze egzystencji, odkrywał nieznane stany świadomości i z każdą książką coraz bardziej dał się porwać obłąkańczej wizji rzeczywistości amerykańskiego pisarza.
Sam Dick był postacią równie barwną (w bardzo mrocznym tego słowa znaczeniu), co jego fabuły. Nadużywał środków psychoaktywnych, przechodził liczne załamania nerwowe, prawdopodobnie cierpiał na schizofrenię paranoidalną – szeroko znana jest historia o tym, jak to autor „Ubika” oskarżał Stanisława Lema o bycie tajnym projektem KGB. Przeżywał też doświadczenia mistyczne. Mimo tych wszystkich czynników (lub może raczej właśnie dzięki nim), twórczość Dicka porusza i wywraca umysł odbiorcy na lewą stronę.
W swojej karierze pisarz wydał mnóstwo powieści i opowiadań. Wymienię kilka tytułów, które warto przeczytać na początku.
„Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” – najsłynniejsza książka Dicka, w dużej mierze dzięki ekranizacji Ridleya Scotta. Główny bohater zajmuje się tropieniem zbuntowanych replikantów – androidów, które po zabiciu swojego właściciela przeniknęły na Ziemię. Wykryć androida można dzięki specjalnemu testowi na empatię – replikanci nie wykazują wyższych uczuć, a jedynie mogą je udawać. Niektórzy z nich mają jednak wszczepione fałszywe wspomnienia i nie znają swojej sztucznej natury. W takiej scenerii Dick buduje traktat o tym, czym jest człowieczeństwo oraz zadaje pytania o jego początki i granice.
Gwałt nad własną osobowością jest podstawowym warunkiem życia. W jakimś momencie musi to zrobić każda istota.
Kolejna ważna książka, „Ubik” przenosi czytelnika w świat obłąkanej przyszłości, gdzie przedmiotom codziennego użytku trzeba płacić, korporacje zatrudniają telepatów do walki z konkurencją, istnieją jednostki, mające zdolność manipulowania przeszłością, a naukowcy odkryli sposób jak utrzymywać ludzi w stanie pomiędzy życiem i śmiercią. A to jedynie punkty początkowe tej powieści, dalsza akcja z każdym rozdziałem staje się coraz dziwniejsza – bohaterowie przedzierają się przez iluzje i zmieniającą się rzeczywistość, starając się odkryć prawdę o swojej egzystencji.
Ja jestem Ubik. Zanim świat był, jam jest. Stworzyłem słońca. Stworzyłem światy. Stworzyłem istoty żywe i miejsca przez nie zamieszkiwane; umieszczam je to tu, to tam. Idą, gdzie im każę, robią, co im polecę. Jestem słowem i nigdy nie bywa wypowiedziane moje imię – imię, którego nikt nie zna. Nazywają mnie Ubik, ale nie to jest moje imię. Ja jestem. Ja będę zawsze.
„Człowiek z Wysokiego Zamku” jest historią alternatywną, w której to Niemcy wygrały II wojnę światową i wespół z Japonią oraz Włochami rządzą większością świata. Popularną książką w tej rzeczywistości jest „Utyje szarańcza”, przedstawiająca odmienną wizję dziejów, choć też bardzo różniąca się od tej, jaką znamy. Która z nich jest prawdziwa? Jaką rolę w zrozumieniu rzeczywistości i przejrzeniu fałszu odgrywa chińska „Księga przemian”?
Zadziwiająca jest ta zdolność literatury, nawet taniej, popularnej literatury, do działania na wyobraźnię.
„Płyńcie łzy moje rzekł policjant” – jeden z najlepszych tytułów w historii i bardzo dobra książka. Powieść opowiada o człowieku, który został wymazany z rzeczywistości. Protagonista pewnego ranka budzi się i ze zdumieniem odkrywa, że nikt go nie pamięta i nie ma żadnych dowodów na jego istnienie. Ścigany przez policję, bohater stara się odkryć, co spowodowało jego zniknięcie z powszechnej świadomości.
Może jestem tylko jednym z wielu ludzi żyjących syntetycznym życiem z kapsułki, zapewniającej sławę, pieniądze i władzę, a w rzeczywistości wegetujących w zapchlonych, starych pokojach hotelowych, w dzielnicach nędzy.
Fabuła „Trzech stygmatów Palmera Eldritcha” obraca się wokół narkotyków – to one znajdują się w centrum wykreowanego w powieści świata. Ludzie pochłaniają je masowo i spędzają długie okresy w urojonych światach. Środki psychoaktywne napędzają gospodarkę, dając korporacjom gigantyczne profity. Tytułowy Palmer Eldritch powraca z długiej podróży kosmicznej, która zaprowadziła go aż w okolicę Proximy Centauri. Przywozi stamtąd dziwny narkotyk, nazwany przez niego Chew‑Z. Jak, twierdzi, jego substancja pozwoli ludziom osiągnąć nieśmiertelność. Jak łatwo się domyślić, produkt błyskawicznie staje się przebojem. Leo Bulero, producent Can‑D, dotychczas najpopularniejszego narkotyku, wysyła swojego człowieka, by zbadał, czym tak naprawdę jest towar dostarczany przez Eldritcha. Jak zwykle u Dicka – nic nie jest oczywiste, prawda jest płynna, a rzeczywistość i odmienne stany świadomości mieszają się, zmuszając czytelnika do zastanowienia się, co jest prawdą, a co jedynie przekonującą ułudą. W 2006 roku, w Teatrze Starym Jan Klata wystawił inscenizację na podstawie „Trzech stygmatów…”. Leo Bulero zagrał Jan Peszek.
Czy nędzna rzeczywistość nie jest lepsza od najbardziej interesującej iluzji?
Dobrym początkiem mogą być też krótkie formy Dicka. Pisarz stworzył mnóstwo znakomitych opowiadań, z których wiele śmiało może konkurować z jego najważniejszymi powieściami. Szczególnie polecam zbiory „Krótki, szczęśliwy żywot brązowego oksforda” i „Kopia ojca”.
Właściwie nie ma większego znaczenia, od której z wymienionych tutaj pozycji zaczniecie – każda z nich jest godna uwagi i z pewnością sprawi, że będziecie mieli ochotę sięgnąć po kolejne. Celowo nie wymieniłem takich książek jak „Przez ciemne zwierciadło”, „Valis” czy „Boża inwazja” – mimo iż znakomite, nie nadają się jednak na pierwszy kontakt z Dickiem.