Badania naukowe wskazują, że czytając, dosłownie ćwiczymy nasz mózg, niemal jak mięśnie na siłowni!
Okazuje się, że nie bez powodu w starożytnej bibliotece aleksandryjskiej widniały słowa „Książki to lekarstwo dla umysłu”. Rację można też przyznać Wisławie Szymborskiej, mawiającej, że „czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”. Od pierwszych dni naszego życia czytanie (nam, a później – przez nas) daje nam w zasadzie same korzyści. Przyjrzyjmy się im się uważniej i zastanówmy się, czym tak naprawdę jest czytanie i jak odbywa się z perspektywy naszych struktur mózgowych?
Mózgowa ekwilibrystyka
Dla naszych mózgów czytanie jest prawdziwym wyzwaniem. Nie, nie mamy w nich nigdzie żadnego „ośrodka czytania”, który wyróżniałby nas z grona pozostałych, niepiśmiennych zwierząt. W naszych czaszkach nie ma żadnej struktury, która odpowiadałaby wyłącznie za czytanie i którą moglibyśmy sobie ćwiczyć, połykając kolejne tomy. M. Spitzer, niemiecki psychiatra i neurobiolog, podobnie jak wielu innych ludzi nauki, twierdzi wręcz, że dla naszego mózgu czytanie jest czynnością… nienaturalną.
W swojej (skądinąd godnej polecenia) książce „Jak uczy się mózg” (2012), Spitzer posługuje się obrazową analogią, pisząc następująco: „Nasz mózg nie jest stworzony do czytania. Powstawał długo przed wynalezieniem pisma i na skutek warunków życiowych, które z dzisiejszymi niewiele miały wspólnego. Na pewno tych czasów nie charakteryzowała jedna rzecz: wszechogarniające pismo. Ktoś, kto czyta, maltretuje więc najpierw swój układ percepcyjny, wykonując czynność niedostosowaną do naszego gatunku, tak jak glazurnik maltretuje swoje kolana, czołgając się po łazienkach, albo ktoś, kto gra w tenisa, maltretuje swoje łokcie, każąc im przyjmować więcej ciężaru, niż są w stanie wytrzymać. Jeszcze raz, inaczej formułując: mózg ma się do czytania jak traktor do wyścigu formuły 1, gdy na przygotowanie do startu dostaniemy dwie godziny” (s. 177).
OK, ale czy to znaczy, że powinniśmy zaprzestać czytania? Spotykamy czasem osoby, które twierdzą, że czegoś robić nie należy, bo to jest „wbrew naturze”. Wygląda na to, że jeśli chcą być konsekwentne, powinny natychmiast przestać czytać! Wierzę nawet, że niemało z nich tak właśnie postąpiło, choć zapewne z innych pobudek. Ale dość dygresji – wróćmy do kwestii, czy czytać należy, czy nie.
Należy, rzecz jasna! Człowiek zdołał wyewoluować w istotę myślącą (mimo rozmaitych mankamentów tego myślenia) właśnie dlatego, że nieustannie próbował wykraczać poza swoje dotychczasowe możliwości. Nasza współczesna wiedza neurologiczna pozwala z całym przekonaniem stwierdzić, że stymulowanie mózgu do pracy pobudza jego rozwój –nie tylko w perspektywie ewolucji gatunkowej, ale też w ciągu naszego życia. Zawdzięczamy to tzw. neuroplastyczności, czyli zdolności mózgu do rozwoju i przekształceń. Kiedyś uważano, że człowiek przychodzi na świat z „gotowym” mózgiem i jeśli coś się w nim zmienia, to najwyżej to, że komórki nerwowe obumierają i jest ich coraz mniej. Dziś (i to od stosunkowo niedawna) wiemy, że przez całe nasze życie mogą tworzyć się w naszych mózgach nowe komórki nerwowe, a także, co bardzo ważne, nowe połączenia neuronalne, które zmieniają te komórki we współpracujące „sieci”. Tego i wielu innych odkryć dokonano w ostatniej dekadzie XX wieku, która była przełomowa dla neuronauk i z tego powodu została okrzyknięta „dekadą mózgu”.
Elastyczność mózgu
Neuroplastyczność polega na zachodzących w mózgu trwałych zmianach właściwości komórek nerwowych zachodzących pod wpływem bodźców zewnętrznych, płynących ze środowiska (Kossut, 2012). Ta zdolność naszego mózgu pozwala mu na adaptację, zmienność i samo naprawę (w pewnym zakresie) w razie uszkodzeń; pozwala nam uczyć się i tworzyć zapisy pamięciowe – czyli gromadzić wspomnienia. Mózg ludzki nie jest tu zresztą wcale wyjątkiem, bo zdolność tę zaobserwowano w całym świecie zwierzęcym już od poziomu robaków płaskich. Patrząc z tej perspektywy, wyraźnie można zauważyć, że mózgi każdej i każdego z nas są wyjątkowe, unikatowe właśnie dlatego, że przez całe nasze życie dopasowują się do zewnętrznych warunków i okoliczności – w tym sensie są kształtowane przez nasze życiowe doświadczenia.
Technicznie rzecz biorąc, czytanie jest więc dla naszych mózgów piekielnie trudną sztuką. Dziś już tego tak nie odczuwamy, spróbujmy jednak przypomnieć sobie czasy żmudnej nauki czytania w dzieciństwie, trudu poznawania liter, składania ich w sylaby i układania sylab w słowa. Człowiek potrzebuje czasu liczonego w latach i codziennych ćwiczeń (i to w okresie swoich największych zdolności uczenia się, czyli w dzieciństwie!), by w miarę biegle opanować tę umiejętność. Później, by się ona nie osłabiła, musi nadal ćwiczyć (praktykując choćby weekendową lekturę dla przyjemności czy przeglądając gazetę). To, że zdołaliśmy opanować zdolność czytania na tak biegłym poziomie, jest właśnie przykładem ogromnej elastyczności mózgu, który potrafi przystosować się nawet do czynności, do których nie jest naturalnie stworzony (jak czytanie czy prowadzenie samochodu).
Elastyczność mózgu polega – w dużym uproszczeniu – na tym, że te jego części i struktury, które są częściej używane, są „ćwiczone”, w efekcie czego tworzy się w nich więcej połączeń nerwowych między komórkami a nawet samych komórek(a te połączenia, których przestajemy używać, zanikają). W ten sposób następuje rozwój tych struktur. Połączenia nerwowe wzmacniają się za każdym razem, kiedy się je aktywuje. Dlatego np. łatwiej nam przypomnieć sobie coś, co często sobie przypominamy, a to, do czego nie wracamy, ulega zapomnieniu – bo zanika połączenie nerwowe skierowane do tych wspomnień. Kiedy jednak wracamy do czegoś, czego kiedyś się uczyliśmy, a co zapomnieliśmy, przypominamy to sobie dużo szybciej (bo ten ślad pamięciowy wciąż tam jest, tylko prowadzi do niego bardzo słabe połączenie), niż gdybyśmy mieli się tego uczyć od początku. Dotyczy to również umiejętności (nie tylko wiedzy deklaratywnej) – im częściej ćwiczymy grę na fortepianie, tym lepiej nam idzie, a kiedy przestajemy ćwiczyć, umiejętność stopniowo ulega zapominaniu, osłabiają się odpowiedzialne za nią połączenia neuronalne. Kiedy więc czytamy, ćwiczymy się w tym i jesteśmy coraz lepsi w czytaniu. Okazuje się jednak – i to jest niezwykłe odkrycie – że czytając, ćwiczymy nie tylko samo czytanie, ale też wiele innych umiejętności!
Podglądanie mózgu
2012 rok przyniósł fascynujące wyniki badań pewnego zespołu z Uniwersytetu Stanforda (Goldman, 2012). Zespół ten postanowił wykorzystać (za pomocą tzw. funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, w skrócie fMRI)możliwość „podglądania” mózgów osób zajętych czytaniem „Mansfield Park”–znanej powieści Jane Austen, XVIII-wiecznej brytyjskiej pisarki. W ten sposób odkryto niezwykłą rzecz – otóż lektura powieści aktywizuje dokładnie te rejony w naszych mózgach, które byłyby aktywne w sytuacji, w której sami przeżywalibyśmy przygody będące udziałem opisywanego bohatera czy bohaterki.
Jest to możliwe za sprawą istniejących w naszych mózgach tzw. neuronów lustrzanych (Bauer, 2015) – one również nie są charakterystyczne tylko dla ludzi, bo odkryto je też w świecie zwierząt, np. u małp czy psów. Neurony lustrzane pozwalają nam naśladować cudze zachowanie (to dzięki nim małe dzieci chcą naśladować rodziców i w ten sposób uczą się wszystkiego), ale też zrozumieć czyjeś uczucia, emocje, motywy, myśli i pragnienia. Neurony lustrzane pozwalają nam współodczuwać, są kluczowe dla zdolności empatii i intuicji. A mechanizm empatii dosłownie polega na tym, że w naszym mózgu (za sprawą neuronów lustrzanych) aktywizują się te same struktury, które aktywizują się u osoby, którą obserwujemy w danej sytuacji, np. kiedy płacze lub się boi. W jednym z eksperymentów z udziałem makaków (to takie sympatyczne nieduże małpki), wykazano, że te same struktury mózgu (m.in. ośrodki ruchu i przyjemności) aktywowały się u tych osobników, które sięgały po orzech z zamiarem jego zjedzenia, jak i u tych, które tylko patrzyły na inne małpki sięgające po orzech! Jak widać nie ogranicza się to tylko do odzwierciedlania uczuć, ale również ruchu – kiedy widzimy osobę sięgającą po orzech (lub np. idącą z wyraźnym bólem w niewygodnych butach), aktywizują się nam też ośrodki ruchu, a w drugim przypadku dodatkowo bólu, co może powodować w nas wrażenie „czuję, jak tę osobę to boli”. Te same neurony lustrzane pozwalają nam współodczuwać z bohaterkami i bohaterami powieści czy postaciami historycznymi, o których życiu czytamy.
Wracając do „Mansfield Park” – z badania wynikło wręcz, że lektura powieści pobudza nasz mózg do tego stopnia, jakbyśmy dosłownie wskoczyli w fabułę i zaczęli zupełnie fizycznie jej doświadczać. Jak się okazuje, tego typu zdolność aktywizowania naszych mózgów mają w zasadzie wszystkie historie (powieści, opowiadania), z zwłaszcza te charakteryzujące się wartką, wciągającą akcją. Wykazano to znów dzięki zastosowaniu fMRI, a dokonał tego zespół badawczy z Emory University w Atlancie w USA (Woźniak, 2014). W tym badaniu dwunastu ochotników przez kolejnych dziewięć dni wieczorem czytało jeden rozdział (ok. 30 stron) książki „Pompeja” – wciągającego thrillera autorstwa brytyjskiego powieściopisarza Roberta Harrisa. Następnie następnego ranka oglądano ich mózgi za pomocą fMRI. Zaobserwowano dzięki temu podwyższony poziom aktywności kory skroniowej lewej półkuli – części mózgu odpowiadającej za rozumienie i przetwarzanie komunikatów językowych.
Co w tym niezwykłego? Otóż identyczne pobudzenie tych struktur obserwuje się również u osób aktywnie czytających w momencie czytania. Choć sami badani zaprzestali już czytania, po dwunastu godzinach ich mózgi wciąż przetwarzały przeczytaną historię, jakby „opowiadając ją sobie”. Aktywna była przy tym również kora ruchowa odpowiadająca m.in. za doznania dotykowe. Badacze stwierdzili, że ten stan pobudzenia może utrzymywać się nawet 5 dni po zakończeniu lektury! A utrzymuje się tym dłużej, im bardziej wciągająca i oddziałująca na nas była historia opisana w książce. Lektura w trakcie i po niej działała dla naszych mózgów jak symulator rzeczywistości, a nasz mózg reaguje na tę rzeczywistość jak na prawdziwą. Najwyraźniej rację miał Umberto Eco, mówiąc, że „kto czyta książki, żyje podwójnie”, a nawet i George R.R. Martin, który napisał w „Tańcu ze smokami”, że „czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze.(…)Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie”.
Są też i dobre wieści dla miłośniczek i miłośników poezji czy też poetyckiej prozy – w innych badaniach wykazano, że również metafory i treści nieoczywiste (tych w poezji nie brak) działają pobudzająco na nasz mózg, w tym na rejony odpowiedzialne nie tylko za funkcje poznawcze, ale też za przetwarzanie zmysłowe: słuchowe, wzrokowe, dotykowe.
Wyniki tych badań są ważnym głosem w dyskusji o tym, czy warto czytać „popularne” czy „niewiele wnoszące” powieści. Okazuje się, że jak najbardziej tak – z punktu widzenia pobudzania struktur mózgowych działają one na nas bardzo dobrze. Należy jednak pamiętać, że nie jest to jedyny istotny punkt widzenia – z lektury może bowiem płynąć wiele innych korzyści, których takie książki nie zawsze nam zapewniają. Najlepiej więc czytać książki różnorodne, na zmianę „mądre” woluminy, popularne powieści z wartką akcją (nawet tak pogardzane przez niektórych romanse!) czy poezję.
Nasz mózg a e‑książka
Już dość dawno zauważyłam, że nie przepadam za lekturą e‑booków. O ile jeszcze mogę w ten sposób czytać powieść, to już uczenie się z e‑książki całkowicie mi nie odpowiada. Okazuje się (to miła świadomość), że mój brak entuzjazmu znajduje pewne uzasadnienie w wynikach badań.
Otóż wygląda na to, że podczas korzystania z tekstów pisanych w formie elektronicznej (w tym e‑booków) nasz mózg pracuje nieco inaczej (Dzieliński, 2014). Z badań neurologicznych wynika, że kiedy patrzymy na ekran, to nawet jeśli jest tam treść książki, nasz mózg nie czyta płynnie, ale „skacze” po całej stronie, nie mogąc się „uspokoić”. Zachowuje się tak samo, jak wówczas, kiedy przeglądamy strony internetowe czy feeda na Facebooku. Książki tradycyjne czytamy liniowo, elektroniczne – nieliniowo. Oczywiście nie uświadamiamy sobie tej różnicy, bo procesy te przebiegają w sposób automatyczny i nieuświadomiony. Przekłada się to niestety jednak na skuteczność przyswajania treści. Po prostu to, co przeczytamy z czytnika, słabiej zapamiętujemy (np. gorzej przypominamy sobie kolejność opisanych wydarzeń w porównaniu z czytaniem książki papierowej). E‑czytanie jest „płytkie”, pochodzące z niego treści są płycej, bardziej powierzchownie przetwarzane przez mózg, a to może prowadzić na dłuższą metę nawet do zatracenia umiejętności „głębokiego” przetwarzania i czytania ze zrozumieniem. Jeśli więc czytać e‑booki, to raczej tylko dla rozrywki i nie wyłącznie w tej formie, uczyć się zaś lepiej jest metodą czytania „tradycyjnego”.
Czytanie a pamięć, koncentracja i stres
Ze względu na neuroplastyczność mózgu i fakt, że czytanie prowadzi do tworzenia się nowych połączeń neuronalnych, a także ćwiczy hipokamp (strukturę mózgu odpowiedzialną za zapamiętywanie przyswojonych treści), czytanie książek i innych tekstów pisanych usprawnia naszą pamięć. W mózgu zachodzi również mechanizm uczenia się polegający na tym, że nowo przyswojone treści są integrowane z tymi, które już wcześniej przyswoiliśmy, a które się z nimi w jakiś sposób wiążą. Np. kiedy czytamy o konkretnej rasie kota, jej cechach i zwyczajach, nie tylko zapamiętujemy nowe informacje (dotyczące tej rasy), ale również aktywizujemy (a więc przypominamy i tym samym wzmacniamy połączenia neuronalne) sobie naszą dotychczasową wiedzę o kotach – zarówno ogólną, która będzie bazą dla nowych, szczegółowych treści, jak i szczegółową (np. dotyczącą innej znanej nam już rasy, do której porównujemy w myślach tę nowopoznaną). W ten sposób przyswajanie nowych informacji pozwala nam utrwalać dotychczasową wiedzę. Dodatkowo, ponieważ czytanie wymaga od nasdużego zaangażowania (i fizycznie, w związku z koniecznością trzymania książki i śledzenia wzrokiem tekstu, i psychiczne – poprzez angażowanie naszych emocji, wyobraźni i pamięci), zwiększa ono naszą zdolność do skupienia uwagi (a więc poprawia koncentrację) i to nie tylko podczas czytania, ale też wykonywania wszelkich innych czynności. Jeśli więc macie pracę wymagającą skupienia i precyzji, tym bardziej powinniście czytać!
Jednak korzystny wpływ czytania na pamięć na tym się nie kończy. Zespół badawczy pod kierownictwem dr. RobertaFreidlanda wykazał, że czytanie (jako czynność w wysokim stopniu aktywizująca pracę naszego mózgu), podobnie jak np. gra w szachy, może w znacznym stopniu chronić nas przed zapadaniem na chorobę Alzheimera (warto tu zaznaczyć, że badaczki i badacze są przekonani, że zapadalność na tę chorobę tylko w minimalnym stopniu wiąże się z czynnikami genetycznymi, a w bardzo dużym – z naszym stylem życia i wpływem środowiska, działania profilaktyczne mają więc ogromny sens). Ze wspomnianego badania wynikło, że ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera jest 2,5 razy mniejsze u tych osób, które regularnie czytają.
Udowodniono wreszcie, że czytanie, zwłaszcza beletrystyki (fikcji), w dużym stopniu pomaga nam radzić sobie ze stresem. W momencie, kiedy po stresującym dniu przenosimy się do fikcyjnych światów choćby tylko na 6 minut, poziom stresu może się nam zmniejszyć nawet o 68% (dla porównania – słuchanie muzyki zmniejsza go o ok. 61%, a spacer o 42%). Udowodnił to w badaniu w 2009 roku zespół badawczy z Uniwersytetu Sussex pod kierunkiem dr. Davida Lewisa. Jego zdaniem to właśnie to, że czytając, „przenosimy się” do innych światów, pozwala nam dosłownie oderwać się od stresującej rzeczywistości i wyciszyć. To bardzo ważne, bo skuteczne przeciwdziałanie stresowi jest niezwykle korzystne nie tylko dla naszego samopoczucia, ale również dla zdrowia.
Czytanie a rozwój społeczny
W Internecie krążą popularne memy z hasłami typu „Przez książki jestem aspołeczna/-ny. Mam poczucie honoru, zdrowy rozsądek, własne zdanie i umiem być sobą”. Z naukowego punktu widzenia należy go jednak traktować ze sporym przymrużeniem oka – i to na wielu poziomach.
Zacznijmy od tego, że „poczucie honoru” (czymkolwiek ono jest; ja preferuję jednak „poczucie humoru”), „zdrowy rozsądek” (to zabawne – każdy twierdzi, że go ma), posiadanie własnego zdania i umiejętność „bycia sobą” nie są bynajmniej równoznaczne z aspołecznością, ani nawet jej nie sugerują. To zwykłe, „zdrowe” cechy czy przymioty, które każdy i każda z nas ma w jakimś natężeniu. „Osoba aspołeczna to taka, która wycofała się z życia społecznego”, podaje „Słownik Psychologii” A. Rebera (s. 60) a aspołeczność to niebranie pod uwagę kwestii społecznych (np. wartości, zwyczajów) ani społeczeństwa (ale już nie postępowanie mu wbrew – to jest zarezerwowane dla pojęcia antyspołeczności). Jako aspołeczność można też rozumieć „pozbawienie wrażliwości na zwyczaje panujące w danym społeczeństwie”, to jednak już bliższe jest antyspołeczności, ponieważ zakłada się, że taki brak wrażliwości może mieć efekty szkodliwe dla otoczenia (brak zahamowań w naszym zachowaniu). Wreszcie terminu „aspołeczny” używa się czasem wobec osób słabo uspołecznionych, mających braki w tzw. socjalizacji (czyli w procesie, który od początku naszego życia, poprzez nasze obcowanie z ludźmi, przystosowuje nas do życia wśród innych).
Co jednak najważniejsze w tym kontekście – specjalistki i specjaliści są zgodni, że czytanie książek raczej wspomaga nasz rozwój społeczny, niż w nim przeszkadza. Dzięki książkom możemy poznawać zasady działania psychiki i umysłu innych (poprzez poznawanie uczuć, myśli i działań bohaterek i bohaterów) oraz rozwijać empatię, wczuwając się w sytuację postaci i starając się zrozumieć a nawet przewidzieć ich zachowania. W efekcie osoby czytające – zwłaszcza fikcję – mogą być nawet bardziej empatyczne i lepiej rozumieć ludzi, niż osoby, które nie czytają lub czytają bardzo mało.
Jest to ważne w kontekście naszego rozwoju od najmłodszych lat – powieści i opowiadania pomagają nam w nazywaniu i rozumieniu emocji a także uświadamiają samo ich istnienie oraz znaczenie w życiu człowieka. Lektura książek dostarcza też cennych inspiracji zwłaszcza dla dopiero rozwijających się dzieci i młodzieży, m. in. poprzez przedstawianie wzorców osobowych czy też pokazywania, jak można rozwiązywać konflikty i trudności w swoim życiu.
Ale uwaga: jednego książki nas nie nauczą – realnych umiejętności społecznych, zachowywania się w bezpośrednim kontakcie z człowiekiem, komunikacji z nim, ale też np. reagowania na zmiany w jego zachowaniu czy mimicznej ekspresji. Tego nie da się nauczyć bez ćwiczeń, dlatego kochane Mole Książkowe, jeśli chcecie być dobre w komunikacji, dyskusji, asertywności, współpracy czy rozwiązywaniu konfliktów – musicie czasem wyjść do ludzi i poćwiczyć „na żywo”… Pamiętajcie jednak, że dzięki czytaniu macie ku temu wielkie predyspozycje!
Rozwój umiejętności językowych i rozumienia świata
To, że czytana (i słuchana) literatura znacząco zwiększa nasze zasoby językowe i podnosi kompetencje lingwistyczne, wydaje się oczywiste, trudno to jednak pominąć. Zwłaszcza u najmłodszych czytanie rymowanek (wierszyków) ułatwia uczenie się języka (m.in. uchwycenie rytmu, melodii i akcentu oraz różnicowanie brzmienie sylab) oraz przeciwdziała dysleksji. Jeśli więc kiedykolwiek zadawaliście sobie pytanie „po co dzieciom wierszyki?” – to właśnie po to. Oczywiste jest też, że czytanie książek ułatwia nabywanie kompetencji związanych z prawidłową gramatyką i ortografią.
To, co już jednak jest oczywiste mniej, to fakt, że nasze bogate zasoby lingwistyczne (w tym kwieciste słownictwo) nie stanowią tylko „sztuki dla sztuki”, ale też mają ogromne znaczenie praktyczne – umożliwiają nam bowiem lepsze zrozumienie rzeczywistości. Dzieje się tak, ponieważ uwewnętrznienie słów sprzyja tworzeniu się w naszych umysłach bardziej złożonych i trafnych reprezentacji i schematów rozmaitych czynności, obiektów czy też obrazów. Wraz z rozwojem systemu pojęć, nasze rozumienie świata wchodzi więc na coraz wyższy poziom.
Dodatkowo bajki, baśnie i wszelkie inne historie, które pokazują związki przyczynowo-skutkowe między różnymi zdarzeniami czy czynnikami, ułatwiają nam (a zwłaszcza dzieciom) zrozumienie podobnych zależności obecnych w realnym życiu. Z kolei poznawanie klasyki (lektury szkolne!) umożliwia nam zrozumienie świata kulturowego i społecznego, który nas otacza, poznanie jego podstaw i ewolucji.
Nie można wreszcie pominąć ogromnego znaczenia czytania tzw. literatury faktu, książek i artykułów naukowych i popularnonaukowych (takich, jak choćby, nieskromnie pisząc, niniejszy), które pozwalają nam na uczenie się bez bezpośredniego doświadczenia, na czerpanie wiedzy z imponującego dorobku pracowitej i ciekawskiej ludzkości, na poznawanie faktów (z różnych dziedzin wiedzy) a także zależności między nimi.
Sprawność umysłowa, inteligencja i kreatywność
Wiele pisarek i pisarzy zaznacza, że aby pisać książki, trzeba dużo czytać. Jest w tym całe mnóstwo słuszności, bo czytanie książek to kopalnia inspiracji – nie tylko do pisania, czy szerzej: tworzenia, ale też w bardziej prozaicznych dziedzinach życia. Badaczki i badacze zagadnienia są dziś zgodni, że czytanie książek pozwala trenować bardzo wiele różnych zdolności umysłowych, m.in. porównywanie, ocenianie, wnioskowanie, planowanie i przewidywanie czy wspomnianą już koncentrację uwagi,znacząco rozwija wyobraźnię i kreatywność. Wspomniane wcześniej badania (oraz wiele innych) prowadzone z użyciem technik neuroobrazowania (najczęściej przy zastosowaniu fMRI) dowodzą, że czytanie intensywnie ćwiczy i w efekcie rozwija jednocześnie bardzo wiele różnych obszarów mózgu, usprawniając tym samym jego ogólne funkcjonowanie. Dzieje się tak dlatego, że czytanie wymaga koordynacji wielu złożonych funkcji poznawczych, a każde ich uruchomienie jest „ćwiczeniem” dla mózgu.
Jak więc widać, lista powodów, dla których warto regularnie czytać, jest bardzo długa. Na jej czele dla wielu z nas znajduje się przyjemność (i często bywa ona argumentem całkowicie wystarczającym do sięgnięcia po lekturę), jednak dobrze jest mieć świadomość, że sprawiając sobie tę przyjemność, robimy jednocześnie coś bardzo cennego dla naszego mózgu, intelektu, życia społecznego a nawet zdrowia. I to również wtedy, kiedy czytamy te mniej ambitne powieści! Kiedy więc następnym razem ktoś zarzuci Wam, że czytając popularną fantastykę, tracicie czas, wiecie co odpowiedzieć… Pamiętajcie tylko, że dla naszych mózgów najlepszą i bardziej wszechstronną gimnastyką będzie różnorodność lektury –czytajcie więc to, co lubicie, ale eksperymentujcie też z gatunkami, po które sięgacie rzadko lub wcale. Na zmianę czytajcie fantastyczne powieści i literaturę faktu, sięgajcie też po książki naukowe i popularnonaukowe (zwłaszcza, jeśli nadal się kształcicie, ale nie tylko wtedy!). A od czasu do czasu wychodźcie do ludzi, choćby po to, by pogadać o przeczytanych książkach – to zrobi dobrze nawet zadeklarowanym introwertyczkom i introwertykom.
I pamiętajcie:
„Umysł (…) potrzebuje książek, podobnie jak miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia, jeśli ma oczywiście zachować ostrość”.
- George R.R. Martin, “Gra o tron”
Bibliografia i literatura polecana:
Bauer J., „Empatia. Co potrafią lustrzane neurony?”, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2015.
Goldman C. „This is your brain on Jane Austen, and Stanford researchers are taking”, Stanford News, 2012,na: www.news.stanford.edu/news/2012/september/austen-reading-fmri-090712.html (dostęp: 03. 04. 2016)
Kossut M., „Neuroplastyczność” w: T. Górska, A. Grabowska, J. Zagrodzka (red.), „Mózg a zachowanie”, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012.
Koźmińska I., Olszewska E.,„Wychowanie przez czytanie”. Warszawa, Świat Książki, 2010.
Minge N., „Nauka czytania”. Psychologia w szkole, nr 3(49)/2015 s. 17–21.
Molicka M., „Kto czyta – rozumie”. Psychologia w szkole, nr 3(49)/2015 s. 4–11.
Moskal K., „Pod wpływem lektury”. Psychologia w szkole, nr 3(49)/2015 s. 12–16.
Reber A., „Słownik Psychologii”, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe Scholar, 2000.
Spitzer M., „Jak uczy się mózg”, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012.
Źródła internetowe:
ABC NEWS, „Reading, Chess May Help Fight Alzheimer’s”, Abc.news.com na: www.abcnews.go.com/Health/story?id=117588&page=1 (dostęp: 03.04.2016)
Dzieliński K., „Nasz mózg inaczej przetwarza e‑książki”, Geegweek.pl, 22. 09. 2014, na: www.geekweek.pl/aktualnosci/20468/nasz-mozg-inaczej-przetwarza-e-ksiazki (dostęp: 03. 04. 2016).
Woźniak O., „Uwaga! Książki zmieniają mózg”, Wyborcza.pl, 01. 01. 2014, na: www.wyborcza.pl/1,75400,15210453,Uwaga__Ksiazki_zmieniaja_mozg.html#ixzz44vpuydxC(dostęp: 03.04.2016).
„Reading ‘can help reduce stress’”, The Telegraph, 30.03.2009, na: www.telegraph.co.uk/news/health/news/5070874/Reading-can-help-reduce-stress.html (dostęp: 03.04.2016)
Autorką artykułu jest Magdalena Goetz