Aktualności

Nie kupujesz książki? Okradasz księgarza! Seria przedziwnych wypowiedzi właściciela Toniebajki

Nie­mal 30 tysię­cy z Patro­ni­te, dru­gie tyle ze zrzut­ki oraz 40 tysię­cy z Mini­ster­stwa Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go – to mało czy dużo? Naj­wy­raź­niej nie­wy­star­cza­ją­co dla wła­ści­cie­la księ­gar­ni Tonie­baj­ka w Byd­gosz­czy, ponie­waż zamie­ścił on na drzwiach kart­kę, że za wej­ście do loka­lu popie­ra opła­tę 15 złotych.

Księ­gar­nia Tonie­baj­ka z Byd­gosz­czy zna­ła się zna­na w sie­ci ze wzglę­du na dow­cip­ne i zaan­ga­żo­wa­ne poli­tycz­ne tek­sty publi­ko­wa­ne na poty­ka­czach. Wpły­nę­ło to m.in. na jej karie­rę w sie­ci, w tym uzy­ska­nie 2 245 zło­tych mie­sięcz­nie na por­ta­lu Patronite. 

Zwie­dza­nie księ­gar­ni – 15 zł. Dla kupu­ją­cych – wstęp w cenie zaku­py :)” – kart­ka o takiej tre­ści zna­la­zła się na drzwiach księ­gar­ni Tonie­baj­ka w Byd­gosz­czy nale­żą­cej do Pio­tra Kik­ty. Drob­nym drucz­kiem poja­wi­ła się też infor­ma­cja, że zwie­dza­nie to „tyl­ko­pa­trze­nie” nie­za­koń­czo­ne zaku­pem. Ogło­sze­niem pochwa­lił się w mediach spo­łecz­no­ścio­wych z oka­zji Dnia Księgarza.

 

 

– Za każ­dym razem, gdy ktoś wcho­dzi po pro­stu sobie popa­trzeć, oso­by pra­cu­ją­ce w księ­gar­ni… pra­cu­ją. Odkła­da­ją ewen­tu­al­ne „swo­je” i nie­swo­je, czy­li służ­bo­we, zaję­cia, nad­gry­zio­ne kanap­ki, led­wo co zagrza­ną zupę (wer­sja de luxe), tele­fon do chło­pa­ka, gier­kę, książ­kę, wkrę­tar­kę; albo chce im się siku i nie mogą pójść. Cze­ka­ją. Ich cia­ła są napię­te, goto­we, uwa­ga sku­pio­na. To część ich pra­cy. Do tego – zgro­ma­dzi­ły wszyst­kie książ­ki za wła­sne pie­nią­dze (bar­dzo duże), czę­sto poświę­ca­jąc set­ki godzin na wybra­nie takich, nie­przy­pad­ko­wych tytu­łów. Następ­ne godzi­ny na uło­że­nie ich w kon­kret­ny spo­sób. Na zdo­by­cie wie­dzy, by esej podróż­ny nie wylą­do­wał wśród powie­ści dla mło­dzie­ży, książ­ka dla 4‑latków wśród young adults itd. Celem księ­ga­rzy jest sprze­da­nie ich, tych ksią­żek. Czy chce­my tę pra­cę i pie­nią­dze udo­stęp­niać za dar­mo? Nie, nie chce­my, żyje­my z mar­ży (mar­ża nie­ste­ty zale­d­wie zmniej­sza nam dłu­gi). Czy wzię­li­śmy kie­dy­kol­wiek od kogoś 15 zł? Nie, nie wzię­li­śmy. Czy mamy taki zamiar? Nie, chy­ba, że ktoś nas bar­dzo wku­rzy, a paru już było bli­sko 😈 Napi­sa­łem tak, bo zda­rza się mieć peł­ną księ­gar­nię przez 20 minut, po czym orien­tu­je­my się, że jedy­ne, co przez ten czas uro­sło, to bała­gan i nasze zmę­cze­nie, nie zaś stan kasy. To fru­stru­ją­ce – napi­sał Piotr Kik­ta na pro­fi­lu księgarni.

 

W dal­szej czę­ści tek­stu zauwa­żył, że „za gale­rie sztu­ki pła­ci się, jeśli nie kupu­jąc bilet, to w podat­kach” i zale­cił, żeby oso­by wcho­dzą­ce do księ­gar­ni kupi­ły cho­ciaż pocz­tów­kę albo wpła­ci­ły coś na Patronite.

 

Nie wszyst­kie komen­ta­rze poszły po myśli księ­ga­rza, ponie­waż obec­nie doda­wa­nie komen­ta­rzy pod postem zosta­ło ogra­ni­czo­ne do osób, któ­re zaob­ser­wo­wa­ły pro­fil przy­naj­mniej 24 godzi­ny wcześniej.

Czy­li jed­nak nie księ­gar­nia dla wszyst­kich, tyl­ko dla tych, któ­rzy przy­cho­dzą po jeden kon­kret­ny tom i do tego ten tom tam znaj­dą, bo jeśli nie to już księ­garz ziry­to­wa­ny. Jak to jest, że cią­gle się nam mówi, że musi­my cho­dzić do księ­gar­ni kame­ral­nych, bo są naj­waż­niej­szym miej­scem na mapie, a potem się wcho­dzi i czy­ta, że jed­nak się zawra­ca gło­wę – zauwa­ży­ła Kata­rzy­na Czaj­ka-Komi­niar­czuk, pisar­ka i dzien­ni­kar­ka, autor­ka ksią­żek takich jak „Dwóch panów z bran­ży”, „Mam nadzie­ję”, „Seria­le. Do następ­ne­go odcin­ka” czy „Osca­ry. Sekre­ty naj­więk­szej nagro­dy fil­mo­wej”, a tak­że blo­ga „Zwierz popkul­tu­ral­ny” i pod­ca­stu „Czy­tu Czy­tu”.

Ale gdzie? I czy „dla wszyst­kich” ozna­cza, że dla wszyst­kich wszyst­ko za dar­mo? Może powin­ni­śmy roz­da­wać książ­ki? (Ha, cza­sem i to robi­my!) 🤓 – iro­ni­zo­wał księgarz.

To jest kolej­ny wpis wła­ści­cie­la skle­pu, że sklep jest miej­scem kupo­wa­nia, nie oglą­da­nia i że jak się wcho­dzi i nie kupu­je, to zaj­mu­je się per­so­ne­lo­wi tyl­ko czas. Księ­gar­nia jest miej­scem, w któ­rym są czę­sto książ­ki, o któ­rych nigdy się nie sły­sza­ło, przy­cho­dzi się, aby zoba­czyć, czy wśród nich jest coś cie­ka­we­go, a nie­ko­niecz­nie, aby kupić książ­kę X. Po takich wpi­sach czu­ję się w księ­gar­ni jak intruz, któ­ry zamiast zała­twić spra­wę, prze­glą­da książ­ki i czę­sto nic nie kupu­je. A cza­sem, nie mając zamia­ru nic kupić, wła­śnie znaj­dzie coś dla sie­bie, ale o tym nie wie z góry. Pro­wo­ka­cja czy nie, ale ja po takim wpi­sie czu­ję się, jak­bym zawra­ca­ła gło­wę sprze­daw­com, sko­ro wyj­dę bez zaku­pu. I to osta­tecz­nie prze­ko­nu­je mnie, aby jed­nak kupo­wać w inter­ne­cie, gdzie nikt nie oce­nia moje­go zacho­wa­nia i niko­mu nie prze­szka­dzam – przy­zna­ła Anna Lan­dau, człon­ki­ni pol­skie­go PEN Clu­bu oraz Pol­skiej Aka­de­mii Nauk, histo­rycz­ka i socjo­loż­ka, autor­ka m.in. ksią­żek „Wiel­ki ‘Mały Prze­gląd’. Spo­łe­czeń­stwo i życie codzien­ne w II Rze­czy­po­spo­li­tej w oczach kore­spon­den­tów ‘Małe­go Prze­glą­du’” oraz „Koty w spo­łe­czeń­stwie II Rze­czy­po­spo­li­tej”.

Eee, ten post chy­ba nie jest bar­dzo zawi­ły i chy­ba na koń­cu nie jest napi­sa­ne „jak nic nie kupi­cie to was zabi­je­my”, co? No nie wiem, serio to jest taka opre­sja? My za te „książ­ki, o któ­rych się nie sły­sza­ło” pła­ci­my cięż­kie pie­nią­dze i poświę­ca­my masę cza­su, by je wyszu­kać. I chce­my, by ludzie mie­li to na uwa­dze. O tym jest ten post. Może­my jesz­cze napi­sać inny, o tym, że ludzie przy­cho­dzą obej­rzeć „książ­ki, o któ­rych nie sły­sze­li”, zro­bić fot­ki i kupić je prze­ce­nio­ne na cho­rym pol­skim ryn­ku inter­ne­to­wym. Był­by to post o ludziach, któ­rzy nas okra­da­ją, czy­li są zło­dzie­ja­mi, praw­da? – kon­ty­nu­ował Piotr Kikta.

Ja bar­dzo prze­pra­szam – pra­cow­ni­cy jedzą kanap­ki i muszą wypluć kęs jak klient wcho­dzi, bo jak rozu­miem nie mają przerw tyl­ko muszą jeść za ladą? Jest jeden pra­cow­nik przez 8 godzin i nie może wyjść do łazien­ki? Klient im prze­szka­dza w gra­niu w gier­ki i to jest wina klien­ta? Czy­li rozu­miem, że nie ma pra­cow­ni­ków, kie­row­nic­two ską­pi na obsa­dę i nie daje cza­su na prze­rwy, i to o tym jest post? No to ład­nie tam pań­stwo zarzą­dza­ją. Pra­cu­ję w biblio­te­ce, więc czy­tel­nic­two oczy­wi­ście leży mi na ser­cu, ale szo­ku­je jak autor posta demon­stru­je podej­ście do pra­cow­ni­ków i klientów/czytelników i jesz­cze uwa­ża, że jest się czym chwa­lić – wypunk­to­wa­ła kolej­na osoba.

No każ­dy niech sobie wycią­gnie z tego posta, co chce. Jak Pan chce aku­rat to, to pro­szę, nie ma prze­szkód – brzmia­ła odpo­wiedź księgarza.

Nigdy nie kupię u was książ­ki. Nie wyobra­żam sobie, że mógł­bym anga­żo­wać uwa­gę per­so­ne­lu, odry­wać ich od ich obo­wiąz­ków i zaj­mo­wać im czas, bo jako nośnik pie­nię­dzy, któ­re miał­bym zosta­wić prze­szka­dzam im w życiu. Nie jestem potwo­rem. Jeże­li taki był cel to bra­wo, osią­gnię­ty – wska­zał następ­ny z komentatorów.

– Chy­ba, Panie, prze­czy­taj jesz­cze raz może ten post 🙂

– Prze­czy­ta­łem i? Jest jakiś aspekt, na któ­ry powi­nie­nem zwró­cić uwa­gę? Poza kart­ką na drzwiach 15 złotych?

– Żeby, par­don, nie zawra­cać dupy bez potrze­by. Nie tyl­ko księ­ga­rzom. Ale wciąż jesteś mile widzia­ny. Ze swo­imi pie­niędz­mi i gło­dem lektury.

To zale­d­wie prób­ka dys­ku­sji, któ­ra poja­wi­ła się pod wpi­sem – łącz­nie komen­ta­rzy jest już ponad 470. Bez wąt­pie­nia ogra­ni­cze­nie moż­li­wo­ści doda­wa­nia ich dla osób, któ­re dopie­ro tra­fi­ły na pro­fil spo­wol­ni ich przy­rost, ale dys­ku­sja zaczę­ła się roz­le­wać też poza pro­fil księgarni.

Co cie­ka­we, zale­d­wie kil­ka dni wcze­śniej na pro­fi­lu poja­wił się inny post…

Księ­gar­nia Tonie­baj­ka, czy­li to jest ta nasza księ­gar­nia w Byd­gosz­czy przy ul. Focha 2, jest bene­fi­cjent­ką pro­gra­mu wła­sne­go Insty­tu­tu Książ­ki „Cer­ty­fi­kat dla małych księ­gar­ni” na lata 2024–2025. A teraz wytłu­ma­czę, co to ozna­cza  Przez te dwa lata otrzy­ma­my od Insty­tu­tu łącz­nie 40 tys. zł, 24 tys. w bie­żą­cym roku, 16 tys. w roku 2025. Tymi pie­niędz­mi może­my pokryć część kosz­tów wynaj­mu loka­lu i zaku­pu ener­gii elek­trycz­nej, kupić pew­ne środ­ki trwa­łe, opła­cić usłu­gi doradz­twa. Jeste­śmy zobo­wią­za­ni część z nich wydać na kam­pa­nie pro­mo­cyj­ne księ­gar­ni, sta­cjo­nar­ne lub onli­ne, zor­ga­ni­zo­wać dzia­ła­nia pro­czy­tel­ni­cze, np. spo­tka­nia autor­skie lub warsz­ta­ty. Obli­ga­to­ryj­nym tzw. stan­dar­dem pro­gra­mu jest też zwięk­sze­nie wolu­me­nu ksią­żek w księ­gar­ni o 10% w sto­sun­ku do roku poprzed­nie­go (według spi­su z natu­ry). Czy­li, gdy­by ktoś jesz­cze chciał nam wytknąć w kolej­nej nega­tyw­nej opi­nii na Google’u życie z dota­cji, nie może­my sobie za te pie­nią­dze kupić cze­goś faj­ne­go inne­go niż książ­ki prze­zna­czo­ne na han­del (oby tyl­ko s’ę sprze­da­ły!), zaś te 10% to w naszym przy­pad­ku zaku­py o war­to­ści co naj­mniej 6 tys. brut­to, co sta­no­wi pra­wie tyle, ile z pro­gra­mu prze­zna­czy­my na czynsz (któ­ry jest oczy­wi­ście za wyso­ki)  Kwo­ta dota­cji jest kwo­tą net­to, czy­li poda­tek vat opła­ca­my z wła­snej kie­sze­ni (ale może uda się zgro­ma­dzić nad­wyż­kę nali­czo­ne­go nad należ­nym, kto wie. W tym jedy­nym przy­pad­ku będzie­my teo­re­tycz­nie do przo­du ) – szy­dził księ­garz. – Dzię­ku­je­my Insty­tu­to­wi i trzy­ma­my kciu­ki za postęp prac nad regu­la­cją ryn­ku książ­ki w Pol­sce, w tym za wpro­wa­dze­nie jed­no­li­tej ceny książ­ki, któ­ra jest pod­sta­wo­wym nośni­kiem kul­tu­ry i jako taka powin­na być chro­nio­na przez pań­stwo.

 

 

 

W dys­ku­sjach poświę­co­nych temu, co wyda­rzy­ło się na pro­fi­lu księ­gar­ni Tonie­baj­ka, wie­le osób zwró­ci­ło uwa­gę, że do tej pory wła­ści­ciel wyda­wał się miłą oso­bą, więc to poje­dyn­czy incy­dent. Łatwo jed­nak zauwa­żyć, że podob­ny ton komen­ta­rzy poja­wiał się u nie­go już wcze­śniej, prze­glą­da­jąc opi­nie księ­gar­ni w wyszu­ki­war­ce Google.

Tomasz (mie­siąc temu):

Faj­na wysta­wa, z zewnątrz miej­sce wyglą­da na księ­gar­nie pro­wa­dzo­ną z pasją i duszą.

Roz­wa­ża­łem nawet zaj­rze­nie i spraw­dze­nie, czy znaj­dę coś cie­ka­we­go. Nie­ste­ty, kart­ka z infor­ma­cją o opła­cie 15zł za wej­ście do środ­ka bez zaku­pu sku­tecz­nie mnie zniechęciła”.

Tonie­baj­ka:

Słusz­na posta­wa! Przy­go­to­wa­nie eks­po­zy­cji wewnątrz oraz na witry­nie kosz­to­wa­ło nas kil­ka­dzie­siąt tysię­cy zło­tych oraz tysią­ce godzin pra­cy. Każ­do­ra­zo­wo, gdy ktoś wcho­dzi – z zamia­rem kup­na lub bez – my pra­cu­je­my. Nie jeste­śmy utrzy­my­wa­ni z budże­tu państwa/samorządu, a zwy­czaj­nie nie chce­my robić tego za dar­mo. Zacho­wał się Pan uczci­wie: nie chcę kupo­wać lub pła­cić za zwie­dza­nie – nie zwie­dzam. Bar­dzo doceniamy! 😎”

 

Kamil, 3 tygo­dnie temu:

Wła­ści­ciel doszedł do wnio­sku, że sko­ro i tak dosta­je kasę za nic­nie­ro­bie­nie z inter­ne­tu, to może sobie odpu­ścić biz­nes i pobie­rać opła­ty za… wej­ście do skle­pu. Śmiesz­nie tyl­ko wypa­da­ją przy tym slo­ga­ny o miej­scu ‘dla wszyst­kich’, a jesz­cze śmiesz­niej wcze­śniej­sze pła­cze o upa­da­niu małych księ­gar­ni jako miejsc pie­lę­gno­wa­nia żywej kul­tu­ry św. itd. Jeśli małe księ­gar­nie mają tak wyglą­dać, to dla mnie może ich nie być, bo i tak tam nie wej­dę. A tę rolę nie­sie­nia kagan­ka kul­tu­ry niech przej­mą biblio­te­ki publicz­ne i wszy­scy będą zadowoleni.

No, może prócz chy­trych małych księgarzy”.

Tonie­baj­ka:

Nie byłeś, to nie gadaj bzdur, fru­stra­cie. Mam nadzie­ję, ze z two­ją księ­gar­nią wszyst­ko okej, panie pracowity”.

 

Krzysz­tof (3 tygo­dnie temu):

Nie pole­cam, wła­ści­ciel to król zrzu­tek zaan­ga­żo­wa­ny poli­tycz­nie. Pro­stac­kie odpo­wie­dzi w opi­niach tyl­ko potwier­dza­ją z kim mamy do czynienia”.

Tonie­baj­ka: „A któ­ra książ­ka kupio­na u nas Ci się tak bar­dzo nie podo­ba­ła, Misiu zło­ty? Powiedz też, ile nam prze­la­łeś kasy, to Ci oddam xd”

Ste­fan (2 tygo­dnie temu):

Nie pole­cam. Wła­ści­ciel wyma­ga kupie­nia książ­ki, a jak nie to masz zapła­cić 15 zło­tych… za samo wej­ście i oglą­da­nie ksią­żek w dość nie­ste­ty pustej księ­gar­ni. Ta tak­ty­ka niko­go nie przy­cią­gnie a przy­naj­mniej nie mnie”.

 

Tonie­baj­ka:

I tak nie umiesz czy­tać xd

Oraz i tak nie zapła­ci­łeś, to co się burzysz.

Aha, jesz­cze jed­no: co robi­łeś pięt­na­scie minut w pustej księ­gar­ni i czym były te wszyst­kie przed­mio­ty, któ­re maca­łeś? Xd”

 

Ton komen­ta­rzy kie­ro­wa­nych do osób dys­ku­tu­ją­cych w sie­ci w wyko­na­niu Pio­tra Kik­ty może zaska­ki­wać, bio­rąc pod uwa­gę, że regu­lar­nie korzy­sta z ich życzliwości.

W 2021 roku zor­ga­ni­zo­wał on zrzut­kę „Na zale­gły czynsz księ­gar­ni Tonie­baj­ka”. Uzbie­rał wte­dy 28 323 zło­tych. Choć zade­kla­ro­wał, że chce, aby dla osób, któ­re wpła­cą mini­mum 50 zło­tych, zrzut­ka była for­mą pożycz­ki do ode­bra­nia w posta­ci ksią­żek, zrzut­ka mia­ła dość istot­ny haczyk: rabat na książ­ki mógł wynieść mak­sy­mal­nie 30% war­to­ści zaku­pów. Ozna­cza to, że żeby oso­ba, któ­ra wpła­ci­ła tysiąc zło­tych (naj­wyż­sza doko­na­na wpła­ta) „ode­bra­ła” cały rabat, musia­ła­by zro­bić zaku­py za 3333 zło­tych – co dawa­ło­by dodat­ko­we 2333 zło­te utar­gu dla księgarni.

W mar­cu 2024 roku powstał nato­miast pro­fil Tonie­baj­ki na Patro­ni­te. Do tej pory pozwo­lił on na zgro­ma­dze­nie 29 517 zło­tych; obec­nie 99 osób wpła­ca na utrzy­ma­nie księ­gar­ni łącz­nie 2245 zło­tych mie­sięcz­nie. Trud­no powie­dzieć, czy for­ma komu­ni­ka­cji w sie­ci oraz umiesz­czo­na na drzwiach kart­ka o koniecz­no­ści zapła­ty za „zwie­dza­nie” znie­chę­ci­ły kogoś do wspie­ra­nia – na wykre­sie pre­zen­tu­ją­cym kwo­ty sub­skryp­cji widocz­ny jest łagod­ny spa­dek łącz­nej wyso­ko­ści wpłat, ale może to być przy­pad­ko­wa korelacja.

Wyso­kość mie­sięcz­ne­go wspar­cia dla księ­gar­ni Tonie­baj­ka na Patro­ni­te, źró­dło: Patromierz

Jak sądzi­cie – czy wła­ści­ciel księ­gar­ni zarzu­ca­ją­cy poten­cjal­nym klien­tom, że nie potra­fią czy­tać, a jeśli nie zna­leź­li na pół­kach nic dla sie­bie, okra­da­ją go, ponie­waż tym samym pra­co­wał bez mar­ży ze sprze­da­ży, wybrał sku­tecz­ny spo­sób pro­mo­cji czytelnictwa?

Anna Tess Gołębiowska

 

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy