Aktualności Ekranizacje

George R.R. Martin krytykuje Ród smoka, po czym usuwa wpis. HBO próbuje łagodzić sytuację

Wśród osób śle­dzą­cych blo­ga auto­ra „Pie­śni Lodu i Ognia” poja­wia­ją się licz­ne domy­sły, dla­cze­go pisarz usu­nął tekst, w któ­rym skry­ty­ko­wał sce­na­rzy­stów „Rodu smo­ka”. Pew­ne jest tyl­ko to, że serial go rozczarował.

Geo­r­ge R.R. Mar­tin, autor cykli „Pieśń Lodu i Ognia” oraz „Ogień i krew”, 4 wrze­śnia opu­bli­ko­wał na swo­im blo­gu wpis moc­no kry­ty­ku­ją­cy decy­zje HBO doty­czą­ce „Rodu smo­ka”. Zale­d­wie kil­ka godzin póź­niej wpis został ska­so­wa­ny, 5 wrze­śnia do spra­wy ofi­cjal­nie odnio­sło się HBO, a 6 wrze­śnia kon­tekst posze­rzył Elio Gar­cia, współ­au­tor ksią­żek „Świat Lodu i Ognia” oraz „Pano­wa­nie smo­ka”. War­to przy­po­mnieć, że był on zna­ny z bar­dzo kry­tycz­nych opi­nii o zmia­nach doko­ny­wa­nych przez show­run­ne­rów w „Grze o tron”; plot­ki gło­si­ły, że mówi on gło­śno to, cze­go Geo­r­ge R.R. Mar­tin nie może powie­dzieć z powo­du umo­wy pod­pi­sa­nej z HBO.

Uwa­żaj­cie na moty­le” – tak Geo­r­ge R.R. Mar­tin zaty­tu­ło­wał tekst, któ­ry poru­szył spo­ry kawa­łek sie­ci. To oczy­wi­ście nawią­za­nie do efek­tu moty­la, czy­li aneg­do­tycz­ne­go wyja­śnie­nia cha­osu deter­mi­ni­stycz­ne­go. W aneg­do­cie trze­pot skrzy­deł moty­la w Ohio może spo­wo­do­wać burzę pia­sko­wą w Teksasie.

W lip­cu obie­ca­łem wam kil­ka dal­szych prze­my­śleń na temat Juchy i Twa­ro­ga… i Male­ora Bra­ku­ją­ce­go… po moim komen­ta­rzu do dwóch pierw­szych odcin­ków dru­gie­go sezo­nu »Rodu smo­ka«: »Syn za syna« i »Rha­eny­ra Okrutna«.

To były fan­ta­stycz­ne odcin­ki: dobrze napi­sa­ne, dobrze wyre­ży­se­ro­wa­ne, potęż­nie zagra­ne. Świet­ny spo­sób na roz­po­czę­cie nowe­go sezo­nu. Fani i kry­ty­cy wyda­wa­li się z tym zga­dzać. Tyl­ko jeden aspekt odcin­ków spo­tkał się ze znacz­ną kry­ty­ką: spo­sób przed­sta­wie­nia Juchy i Twa­ro­ga i śmier­ci księ­cia Jaeha­ery­sa. Z komen­ta­rzy, któ­re widzia­łem w Inter­ne­cie, opi­nie były podzie­lo­ne. Czy­tel­ni­cy »Ognia i krwi« uzna­li tę sekwen­cję za roz­cza­ro­wu­ją­cą, roz­wod­nio­ną, roz­cza­ro­wu­ją­cą w sto­sun­ku do tego, cze­go się spo­dzie­wa­li. Widzo­wie, któ­ry nie czy­ta­li książ­ki, nie mie­li takich pro­ble­mów. Więk­szość z nich uzna­ła tę sekwen­cję za tra­fia­ją­cą pro­sto w mięk­kie, tra­gicz­ną, prze­ra­ża­ją­cą, kosz­mar­ną itp. Nie­któ­rzy mówi­li, że dopro­wa­dzi­ło to ich do łez” – gło­sił wstęp tekstu.

UWAGA! W dal­szej czę­ści arty­ku­łu znaj­du­ją się spo­ile­ry do „Ognia i krwi” George’a R.R. Mar­ti­na oraz seria­lu „Ród smo­ka”, w tym tak­że poten­cjal­ne spo­ile­ry do trze­cie­go sezonu.

Geo­r­ge R.R. Mar­tin zaczy­na od stresz­cze­nia, jak sce­na z Juchą i Twa­ro­giem wyglą­da­ła w „Ogniu i krwi” – w pol­skim wyda­niu, w któ­rym książ­ka zosta­ła podzie­lo­na na dwie czę­ści, frag­ment ten znaj­du­je się na począt­ku dru­giej. Dla osób, któ­re nie czy­ta­ły książ­ki lub zdą­ży­ły zapo­mnieć jej treść, przy­ta­cza­my frag­ment ory­gi­na­łu. Jeśli nie potrze­bu­je­cie tego stresz­cze­nia, ciąg dal­szy arty­ku­łu znaj­du­je się pod zwiastunem.

– Oko za oko, syn za syna – napi­sał ksią­żę Daemon. – Luce­rys będzie pomszczony.

Nie zapo­mi­naj­my, że w mło­dych latach Daemon Tar­ga­ry­en był »Księ­ciem Mia­sta«. Jego twarz i śmiech zna­ły wszyst­kie kur­wy, rze­zi­miesz­ki i hazar­dzi­ści w Zapchlo­nym Tył­ku. Ksią­żę nadal miał przy­ja­ciół w podej­rza­nych zaka­mar­kach Kró­lew­skiej Przy­sta­ni i zwo­len­ni­ków wśród zło­tych płasz­czy. Choć król Aegon, namiest­nik i kró­lo­wa wdo­wa o tym nie wie­dzie­li, miał też sojusz­ni­ków na dwo­rze, a nawet w zie­lo­nej radzie… a tak­że jed­ną łącz­nicz­kę, spe­cjal­ną przy­ja­ciół­kę, któ­rej ufał bez zastrzeżeń.

Zna­ła ona win­ne szyn­ki i szczu­rze are­ny kry­ją­ce się w cie­niu Czer­wo­nej Twier­dzy rów­nie dobrze jak ongiś sam Daemon, i swo­bod­nie poru­sza­ła się w cie­ni­stych oko­li­cach mia­sta. Ksią­żę zwró­cił się teraz swy­mi sekret­ny­mi dro­ga­mi ku owej bla­dej nie­zna­jo­mej, by przy­go­to­wać akt strasz­li­wej zemsty.

W gar­kuch­niach Zapchlo­ne­go Tył­ka pośred­nicz­ka księ­cia Daemo­na zna­la­zła odpo­wied­nie instru­men­ty. Jeden z męż­czyzn, wiel­ki i bru­tal­ny, był ongiś sier­żan­tem w Stra­ży Miej­skiej. Stra­cił zło­ty płaszcz, kie­dy w pijac­kim sza­le zatłukł kur­wę na śmierć. Dru­gi był szczu­ro­ła­pem w Czer­wo­nej Twier­dzy. Ich praw­dzi­we imio­na zagi­nę­ły w pomro­kach dzie­jów. Są zna­ni (gdy­byż tyl­ko pozo­sta­li nie­zna­ni!) jedy­nie jako Jucha i Twaróg.

Grzyb mówi nam, że szczu­ro­łap poznał Czer­wo­ną Twier­dzę lepiej niż wła­sne­go kuta­sa. Ukry­te drzwi i taj­ne tune­le zbu­do­wa­ne przez Maego­ra Okrut­ne­go mia­ły dla nie­go rów­nie mało tajem­nic jak dla szczu­rów, na któ­re polo­wał. Wyko­rzy­stu­jąc zapo­mnia­ny kory­tarz, Twa­róg zapro­wa­dził Juchę do same­go ser­ca zam­ku, nie­po­strze­że­nie dla wszyst­kich straż­ni­ków. Nie­któ­rzy powia­da­ją, że ich celem był sam król, ale Aego­no­wi wszę­dzie towa­rzy­szy­li gwar­dzi­ści kró­lew­scy, a nawet Twa­róg nie znał żad­ne­go wej­ścia do Warow­ni Maego­ra poza mostem zwo­dzo­nym, prze­rzu­co­nym nad suchą fosą z jej strasz­li­wy­mi żela­zny­mi szpikulcami.

Wie­ża Namiest­ni­ka nie była aż tak bez­piecz­na. Dwaj męż­czyź­ni prze­mknę­li się przez jej mury, omi­ja­jąc sto­ją­cych u jej wrót włócz­ni­ków. Kom­na­ty ser Otto­na ich nie inte­re­so­wa­ły. Zakra­dli się do poko­jów jego cór­ki, poło­żo­nych pię­tro niżej. Kró­lo­wa Ali­cent zamiesz­ka­ła tu po śmier­ci kró­la Vise­ry­sa, pod­czas gdy jej syn Aegon prze­niósł się ze swą kró­lo­wą do Warow­ni Maego­ra. Po wej­ściu do środ­ka Twa­róg zwią­zał i zakne­blo­wał kró­lo­wą wdo­wę, a Jucha udu­sił jej poko­jów­kę. Potem obaj usie­dli i cze­ka­li. Wie­dzie­li, że kró­lo­wa Hela­ena ma w zwy­cza­ju co wie­czór przed snem przy­pro­wa­dzać tu dzie­ci, żeby zoba­czy­ły się z babką.

Nie­świa­do­ma nie­bez­pie­czeń­stwa kró­lo­wa zja­wi­ła się, gdy nad zam­kiem zapa­dał zmierzch. Towa­rzy­szy­ło jej tro­je dzie­ci. Jaeha­erys i Jaeha­era mie­li po sześć lat, Maelor zaś dwa. Gdy weszli do środ­ka, Hela­ena zła­pa­ła go za rącz­kę i zawo­ła­ła mat­kę po imie­niu. Jucha zary­glo­wał drzwi i zabił straż­ni­ka kró­lo­wej, Twa­róg zaś zła­pał w ręce Maelo­ra.
– Jeśli krzyk­niesz, wszy­scy zgi­nie­cie – ostrzegł Jej Miłość Jucha.
– Kim jeste­ście? – zapy­ta­ła dwóch męż­czyzn kró­lo­wa Hela­ena, któ­ra ponoć zacho­wa­ła spo­kój.
– Ścią­ga­my dłu­gi – odpo­wie­dział Twa­róg. – Oko za oko, syn za syna. Chce­my tyl­ko jed­ne­go, żeby wyrów­nać rachu­nek. Resz­cie szla­chet­nie uro­dzo­nych nie spad­nie włos z gło­wy, bez obaw. Któ­re­go chcesz utra­cić, Wasza Miłość?

Gdy kró­lo­wa Hela­ena zro­zu­mia­ła sens jego słów, zaczę­ła bła­gać, żeby to ją zabili.

– Żona to nie syn – sprze­ci­wił się Jucha. – To musi być chłopiec.

Twa­róg ostrzegł kró­lo­wą, by decy­do­wa­ła się szyb­ko, bo ina­czej Jucha się znu­dzi i zgwał­ci jej córkę.

– Wybie­raj albo wykoń­czy­my wszyst­kie – dodał.

Klę­czą­ca, zala­na łza­mi Hela­ena wymie­ni­ła swe naj­młod­sze dziec­ko, Maelo­ra. Być może uwa­ża­ła, że chło­piec jest jesz­cze za mały, by mógł cokol­wiek zro­zu­mieć, a może cho­dzi­ło o to, że jej pierw­szy synek, Jaeha­erys, był pier­wo­rod­nym i dzie­dzi­cem Aego­na, pierw­szym w linii suk­ce­sji do Żela­zne­go Tronu.

– Sły­sza­łeś, chłop­cze? – wyszep­tał do Maelo­ra Twa­róg. – Mama chce, żebyś umarł.

Potem uśmiech­nął się do Juchy i potęż­nie zbu­do­wa­ny rębaj­ło zabił księ­cia Jaeha­ery­sa, ści­na­jąc chłop­cu gło­wę jed­nym ude­rze­niem. Kró­lo­wa zaczę­ła krzyczeć.

O dzi­wo, szczu­ro­łap i rzeź­nik dotrzy­ma­li sło­wa. Nie skrzyw­dzi­li już wię­cej kró­lo­wej Hela­eny ani jej oca­la­łych dzie­ci, lecz ucie­kli z gło­wą księcia.

Roz­po­czę­to pościg, ale Twa­róg znał taj­ne przej­ścia, a straż­ni­cy nie. Zabój­com uda­ło się zbiec. Dwa dni póź­niej Juchę zatrzy­ma­no przy Bra­mie Bogów, gdy pró­bo­wał opu­ścić Kró­lew­ską Przy­stań z gło­wą księ­cia Jaeha­ery­sa ukry­tą w jed­nym z juków. Na tor­tu­rach wyznał, że wybie­rał się z gło­wą do Har­ren­hal, by ode­brać nagro­dę od księ­cia Daemo­na. Opi­sał też kur­wę, któ­ra ponoć go wyna­ję­ła. To była akcen­tem, noszą­ca płaszcz z kap­tu­rem i bar­dzo bla­da. Inne kur­wy zwa­ły ją Mizerią”.

– Geo­r­ge R.R. Mar­tin, Ogień i krew (prze­kład: Michał Jakuszewski)

W seria­lu sce­na wyglą­da zupeł­nie ina­czej, ponie­waż Aegon i Hela­ena mają tyl­ko dwo­je dzie­ci – bliź­nię­ta, Jaeha­ery­sa i Jaeha­erę. Jucha i Twa­róg nie potra­fią ich roz­róż­nić, więc pyta­ją kró­lo­wą, któ­re z dzie­ci to chłopiec.

To krwa­wa, bru­tal­na sce­na, bez wąt­pie­nia. Jak mogła­by taka nie być? Nie­win­ne dziec­ko jest mor­do­wa­ne na oczach mat­ki – kon­ty­nu­ował Geo­r­ge R.R. Mar­tin na blo­gu. – Nadal uwa­żam, że sce­na w książ­ce jest moc­niej­sza. Czy­tel­ni­cy mają pra­wo tak uwa­żać. Dwaj zabój­cy w książ­ce są okrut­niej­si. Uwa­żam, że akto­rzy gra­ją­cy mor­der­ców w seria­lu byli świet­ni… ale posta­ci są okrut­niej­sze, tward­sze i bar­dziej prze­ra­ża­ją­ce w Ogniu i krwi. W seria­lu Jucha jest zło­tym płasz­czem. W książ­ce jest byłym zło­tym płasz­czem pozba­wio­nym urzę­du za pobi­cie kobie­ty na śmierć. Książ­ko­wy Jucha to tym męż­czy­zny, któ­ry mógł­by pomy­śleć, że zmu­sza­nie kobie­ty do wybie­ra­nia, któ­ry z jej synów powi­nien umrzeć, jest zabaw­ne, zwłasz­cza, gdy podwa­ja­ją bez­myśl­ne okru­cień­stwo, mor­du­jąc chłop­ca, któ­re­go pró­bu­je ura­to­wać. Książ­ko­wy Twa­róg jest rów­nież gor­szy; nie kopie psa, to praw­da, ale nie ma psa i to on mówi Male­oro­wi, że jego mama chce pozba­wić go gło­wy. Zasu­ge­ro­wał­bym rów­nież, że Hela­ena wyka­zu­je wię­cej odwa­gi w książ­ce, ofe­ru­jąc wła­sne życie, aby rato­wać syna. Ofe­ro­wa­nie kawał­ka biżu­te­rii po pro­stu nie jest tym samym.

W tym, jak to widzia­łem, »Wybór Zofii« był naj­moc­niej­szą czę­ścią sekwen­cji, naj­mrocz­niej­szą, naj­bar­dziej instynk­tow­ną. Nie­na­wi­dzi­łem utra­ty tego. I sądząc po komen­ta­rzach w sie­ci, więk­szość fanów zda­wa­ła się z tym zgadzać”.

Dalej Geo­r­ge R.R. Mar­tin opo­wia­dał, że dowie­dział się o pla­nach zmia­ny wąt­ku oko­ło 2022 roku, w cza­sie roz­mo­wy z Ryanem Con­da­lem. Przy­zna­je, że sprze­ci­wiał się temu, choć nie tak moc­no, ponie­waż show­run­ner przed­sta­wił moc­ne argu­men­ty oraz obie­cał, że Maelor jako postać nie prze­pad­nie cał­ko­wi­cie. Obsa­dze­nie dwu­lat­ka w sce­nach z Juchą i Twa­ro­giem było­by obcią­ża­ją­ce dla budże­tu, ponie­waż obec­ność małych dzie­ci spo­wal­nia pro­duk­cję. Ponad­to pod koniec dru­gie­go sezo­nu Hela­ena mia­ła zajść w cią­żę, żeby uro­dzić Maelo­ra na począt­ku trze­cie­go sezo­nu. Po wyło­że­niu tych argu­men­tów pisarz wyco­fał sprze­ciw wobec pomy­słu, tyle że… nic nie wska­zu­je na to, by Hela­ena była w ciąży.

Nadal kocham ten odci­nek i całą sekwen­cję Juchy i Twa­ro­ga. Utra­ta »Wybo­ru Hela­eny« osła­bi­ła sce­nę, ale nie aż tak moc­no – zapew­niał pisarz. – Tyl­ko czy­tel­nicz­ki i czy­tel­ni­cy zauwa­żą, że cze­goś bra­ku­je; oso­by, któ­re nigdy nie czy­ta­ły »Ognia i Krwi«, uwa­ża­ją te sce­ny za wciąż roz­dzie­ra­ją­ce ser­ce. Maelor prze­cież nie zro­bił nicze­go w tej sce­nie. Jak mógł­by? Miał zale­d­wie dwa lat­ka. Jest jed­nak jesz­cze jeden aspekt usu­nię­cia mło­de­go księ­cia. Ci z was, któ­rzy nie­na­wi­dzą spo­ile­rów, powin­ni prze­stać czy­tać tutaj. Spo­ile­ry będą, przy­naj­mniej dla tych osób, któ­re prze­czy­ta­ły książ­kę. Jeśli nigdy nie czy­ta­li­ście »Ognia i Krwi«, może to nie mieć zna­cze­nia, ponie­waż wszyst­ko, co zamie­rzam tutaj »zaspo­ile­ro­wać« to rze­czy, któ­re dzie­ją się w książ­ce, a któ­re mogą nigdy nie wyda­rzyć się w serialu”.

To wła­śnie ta część tek­stu George’a R.R. Mar­ti­na oka­za­ła się naj­bar­dziej kon­tro­wer­syj­na i zapew­ne z jej powo­du pisarz final­nie usu­nął wpis.

Gdzieś pomię­dzy pier­wot­ną decy­zją o usu­nię­ciu Maelo­ra [a obec­ny­mi cza­sa­mi] nastą­pi­ła duża zmia­na. Naro­dzi­ny księ­cia nie mia­ły już zostać prze­su­nię­te na sezon trze­ci. Miał się w ogó­le nigdy nie naro­dzić. Młod­szy syn Aego­na i Hela­eny nigdy się nie poja­wi.

Zakła­dam, że więk­szość z Was zna »Efekt Moty­la«.

Tak, kil­ka lat temu powstał film o takim tytu­le. To rów­nież zna­na kon­cep­cja w teo­rii cha­osu. Jed­nak więk­szość fanów scien­ce fic­tion po raz pierw­szy zetknę­ła się z tym pomy­słem w kla­sycz­nej opo­wie­ści Raya Bradbury’ego o podró­żach w cza­sie »A Sound of Thun­der«, w któ­rej podróż­nik w cza­sie z teraź­niej­szo­ści wpa­da w pani­kę i w cza­sie polo­wa­nia na tyra­no­zau­ra miaż­dży moty­la. Kie­dy wra­ca do swo­ich cza­sów, odkry­wa, że świat zmie­nił się w ogrom­ny i prze­ra­ża­ją­cy spo­sób. Jeden mar­twy motyl prze­pi­sał histo­rię. Z tej lek­cji wyno­si­my, że zmia­na rodzi zmia­nę, a nawet małe i pozor­nie nie­istot­ne zmia­ny w osi cza­su – lub histo­rii – mogą mieć głę­bo­ki wpływ na wszyst­ko, co nastąpi.

Maelor jest w »Ogniu i krwi« dwu­let­nim malu­chem, ale podob­nie jak nasz motyl, ma nie­pro­por­cjo­nal­nie duży do swo­ich roz­mia­rów wpływ na histo­rię. Czy­tel­nicz­ki i czy­tel­ni­cy mogą pamię­tać, że kie­dy wyda­je się, że Rha­eny­ra i jej czar­ni są goto­wi zdo­być Kró­lew­ską Przy­stań, kró­lo­wa Ali­cent zaczy­na się mar­twić o bez­pie­czeń­stwo pozo­sta­łych dzie­ci Hela­eny i podej­mu­je kro­ki, aby je ura­to­wać, prze­my­ca­jąc je z mia­sta. Zada­nie zosta­je przy­dzie­lo­ne dwóm ryce­rzom Gwar­dii Kró­lew­skiej. Ser Wil­lis Fell otrzy­mu­je roz­kaz dostar­cze­nia księż­nicz­ki Jaeha­ery Bara­the­onom do Koń­ca Burzy, pod­czas gdy Maelor zosta­je odda­ny Ser Ric­kar­do­wi Thorne’owi, aby eskor­to­wać go przez Man­der, by mogła ochro­nić go armia High­to­we­rów masze­ru­ją­ca na Kró­lew­ską Przystań.

Wil­lis Fell bez­piecz­nie dostar­cza Jaeha­erę Bara­the­onom do Koń­ca Burzy, ale ser Ric­kard radzi sobie gorzej. On i Maelor docie­ra­ją do Gorz­kie­go Mostu, gdzie zosta­je zde­ma­sko­wa­ny jako czło­nek Gwar­dii Kró­lew­skiej w tawer­nie Pod Świń­skim Łbem. Po odkry­ciu, ser Ric­kard dziel­nie wal­czy, aby chro­nić swo­je­go mło­de­go pod­opiecz­ne­go i zapew­nić mu bez­pie­czeń­stwo, ale nie uda­je mu się nawet przejść przez most, nim zosta­nie powa­lo­ny przez kusze, a ksią­żę Maelor wyrwa­ny z jego rąk… a następ­nie, nie­ste­ty, roz­szar­pa­ny na strzę­py przez tłum wal­czą­cy o chłop­ca i ogrom­ną nagro­dę, któ­rą Rha­eny­ra zaofe­ro­wa­ła za jego schwy­ta­nie i powrót.

Czy coś z tego poja­wi się w seria­lu? Być może… ale nie wiem, jak. Moty­le zda­ją się tego zabra­niać. Być może moż­na by uczy­nić pod­opiecz­ną ser Ric­kar­da Jaeha­erę zamiast Maelo­ra, ale Jaeha­ery nie moż­na zabić, ma ona ogrom­ną rolę do ode­gra­nia jako następ­czy­ni Aego­na. Być może moż­na by uczy­nić Maelo­ra nowo­rod­kiem zamiast dwu­lat­kiem, ale to by pomie­sza­ło oś cza­su, któ­ra jest już nie­co cha­otycz­na. Nie mam poję­cia, co Ryan zapla­no­wał – jeśli w ogó­le cokol­wiek zapla­no­wał – ale bio­rąc pod uwa­gę nie­obec­ność Maelo­ra w odcin­ku dru­gim, naj­prostsztm spodo­bem na kon­ty­nu­ację było­by po pro­stu cał­ko­wi­te usu­nię­cie go, pomi­nię­cie frag­men­tu, w któ­rym Ali­cent pró­bu­je wysłać dzie­ci w bez­piecz­ne miej­sce, Ric­kar­da Thorne’a lub wysła­nie go z Wil­li­sem Fel­lem, aby Jaeha­era mia­ła dwóch strażników.

Z tego, co wiem, wyda­je się, że wła­śnie tak robi Ryan. To naj­ła­twiej­sze, owszem, i może mieć sens pod wzglę­dem budże­tów oraz har­mo­no­gra­mów zdjęć. Ale pro­ściej nie zna­czy lepiej. Sce­na w Gorz­kim Moście ma napię­cie, suspens, akcję, roz­lew krwi, odro­bi­nę hedo­ni­zmu i mnó­stwo tra­ge­dii. Ric­kard Thor­ne jest w naj­lep­szym razie posta­cią dru­go­pla­no­wą, więk­szość widzów (w prze­ci­wień­stwie do czy­tel­ni­ków) nigdy się nie dowie, że zgi­nął, ponie­waż nigdy go nie zna­li… ale ja raczej lubi­łem daw­nie mu tej krót­kiej chwi­li hero­izmu, odwa­gi i lojal­no­ści Gwar­dii Kró­lew­skiej, nie­za­leż­nie od tego, czy jest czar­ny czy zielony.

Moty­le jesz­cze z nami nie skoń­czy­ły. W książ­ce, gdy wieść o śmier­ci księ­cia Maelo­ra i tym, jak maka­brycz­na ona była, docie­ra do Czer­wo­nej Twier­dzy, dopro­wa­dza ona kró­lo­wą Hela­enę do samo­bój­stwa. Led­wo mogła znieść widok Maelo­ra ze świa­do­mo­ścią, że ska­za­ła go na śmierć w swo­im »Wybo­rze Zofii«, a teraz on napraw­dę nie żyje, jej sło­wa się speł­ni­ły. Smu­tek i poczu­cie winy to dla niej zbyt wiele.

W kon­spek­cie Ryana na trze­ci sezon Hela­ena nadal popeł­nia samo­bój­stwo… ale bez żad­ne­go kon­kret­ne­go powo­du. Nie ma żad­ne­go nowe­go hor­ro­ru, żad­ne­go wyda­rze­nia, któ­re mogło­by wyzwo­lić taką reak­cję – nic, co mogło­by przy­tło­czyć kru­chą, mło­dą królową.

A ostat­ni motyl poja­wia się wkrót­ce potem.

Kró­lo­wa Hela­ena, słod­ka i łagod­na dusza, jest bar­dzo kocha­na przez pro­stacz­ków z Kró­lew­skiej Przy­sta­ni. Rha­eny­ra nie, więc gdy zaczę­ły się poja­wiać plot­ki, że Hela­ena nie popeł­ni­ła samo­bój­stwa, ale zosta­ła zamor­do­wa­na na roz­kaz Rha­eny­ry, lud szyb­ko im uwierzył.

»Nocą w Kró­lew­skiej Przy­sta­ni wybu­chły krwa­we roz­ru­chy« – napi­sa­łem na pięć­set szó­stej stro­nie »Ognia i krwi«. To począ­tek koń­ca rzą­dów Rha­eny­ry nad mia­stem, któ­ry osta­tecz­nie dopro­wa­dza do sztur­mu na Smo­czą Jamę w wyko­na­niu tłu­mu pro­wa­dzo­ne­go przez Paste­rza, co zmu­sza Rha­eny­rę do uciecz­ki z mia­sta, powro­tu na Smo­czą Ska­łę… i sta­je się przy­czy­ną jej śmierci.

Sam Maelor nie­wie­le zna­czy. Jest małym dziec­kiem, nie ma kwe­stii dia­lo­go­wej, nie robi nic waż­ne­go, ale jego śmierć… to gdzie, kie­dy i jak umie­ra, ma zna­cze­nie. Utra­ta Maelo­ra osła­bi­ła zakoń­cze­nie sekwen­cji Juchy i Twa­ro­ga, ale kosz­to­wa­ła nas też sce­nę w Gorz­kim Moście z całym jej hor­ro­rem i hero­izmem, pod­wa­ży­ła moty­wa­cję samo­bój­stwa Hela­eny, któ­re z kolei spo­wo­do­wa­ło wyj­ście na uli­ce tysię­cy osób wzy­wa­ją­cych o spra­wie­dli­wo­ści dla ich »zamor­do­wa­nej« kró­lo­wej. Przy­pusz­czam, że nic z tego nie jest nie­zbęd­ne… ale wszyst­ko to ma swój cel, wszyst­ko poma­ga połą­czyć wąt­ki fabu­lar­ne, więc jed­na rzecz nastę­pu­je po dru­giej w logicz­ny i prze­ko­nu­ją­cy sposób.

Co zaofe­ru­je­my fanom w zamian, kie­dy zabi­je­my te moty­le? Nie mam poję­cia. Nie przy­po­mi­nam sobie, żeby­śmy kie­dy­kol­wiek roz­ma­wia­li o tym z Ryanem, kie­dy po raz pierw­szy powie­dział mi, że nie chcą dru­gie­go syna Aego­na. Sam Maelor nie jest nie­zbęd­ny, ale jeśli jego utra­ta ozna­cza rów­nież utra­tę Gorz­kie­go Mostu, samo­bój­stwa Hela­eny i zamie­szek… cóż, jest to znacz­na stra­ta.
A jeśli »Ród smo­ka« będzie podą­żać naprzód zgod­nie z nie­któ­ry­mi zmia­na­mi roz­wa­ża­ny­mi na sezo­ny trze­ci i czwar­ty, to poja­wią się więk­sze i bar­dziej jado­wi­te motyle…”

Jen­ni­fer Maas i Jor­dan More­au z „Varie­ty” zapy­ta­li o tę sytu­ację HBO. Oto odpo­wiedź, któ­rą otrzymali:

Nie­wie­lu jest więk­szych fanów George’a R.R. Mar­ti­na i jego książ­ki »Ogień i krew« niż zespół kre­atyw­ny »Rodu smo­ka«, zarów­no wśród pro­du­cen­tów, jak i w HBO. Zazwy­czaj, gdy adap­tu­je się książ­kę na potrze­by fil­mu, z jego kon­kret­ny­mi cecha­mi i ogra­ni­cze­nia­mi, show­run­ner musi podej­mo­wać trud­ne wybo­ry doty­czą­ce posta­ci oraz histo­rii, któ­rą widzo­wie będą śle­dzić. Wie­rzy­my, że Ryan Con­dal i jego zespół wyko­na­li nie­zwy­kłą pra­cę, a milio­ny fanów, któ­rych serial zgro­ma­dził w cią­gu pierw­szych dwóch sezo­nów, nadal będą się nim cie­szyć”.

Elio Gar­cia, współ­au­tor ksią­żek „Świat Lodu i Ognia” oraz „Pano­wa­nie smo­ka”, odniósł się do sytu­acji na Forum Lodu i Ognia:

Pisa­łem już wcze­śniej, że spo­tka­łem się na dłu­gi lunch z George’em w Glas­gow i że więk­szość naszej roz­mo­wy była rado­sna. To praw­da – Geo­r­ge (i Raya, dyrek­tor­ka arty­stycz­na i ilu­stra­tor­ka komik­sów) to świet­ne towa­rzy­stwo – ale nie­ste­ty ta część roz­mo­wy, któ­ra doty­czy­ła »Rodu smo­ka«, w więk­szo­ści rado­sna nie była (pochwa­lił jed­nak bitwę pod Gaw­ro­nim Gniaz­dem, jak już infor­mo­wa­łem).

Wyda­je mi się, że Geo­r­ge bar­dzo się sta­rał, za kuli­sa­mi, prze­ko­nać sce­na­rzy­stów i pro­du­cen­tów, dla­cze­go nie­któ­re z ich wybo­rów (zarów­no pod wzglę­dem nar­ra­cji, jak i budże­tu) są poten­cjal­nie kata­stro­fal­ne dla przy­szło­ści seria­lu. I w więk­szo­ści lub cał­ko­wi­cie nie uda­ło mu się ich odwieść od tych decy­zji. Myślę – choć to tyl­ko spe­ku­la­cja, nie oma­wia­li­śmy szcze­gó­ło­wo, jaki był cel jego wpi­su – że zasad­ni­czo nie wie, jak ura­to­wać serial przed tym, co uwa­ża za sze­reg bar­dzo złych wybo­rów, a poka­za­nie tego publicz­nie jest ostat­nią despe­rac­ką pró­bą prze­ko­na­nia ich, jak poważ­nie i głę­bo­ko wie­rzy, że serial zmie­rza w złym kierunku.

Ale myślę – zno­wu spe­ku­lu­ję! – że nie zro­bił­by tego, gdy­by uwa­żał, że to prze­gra­na spra­wa: albo że ludzie zarzą­dza­ją­cy seria­lem nie są w sta­nie zmie­nić kur­su, albo że HBO nie jest w sta­nie wła­ści­wie zapla­no­wać budże­tu. Gdy­by w jego gło­wie spra­wa była już prze­gra­na, jestem pewien, że po pro­stu sub­tel­nie dał­by do zro­zu­mie­nia, że już się w to nie anga­żu­je i nie zwra­ca już na to uwagi.

Oczy­wi­ście jest cał­kiem moż­li­we, że Geo­r­ge myli się co do tego, jak powin­na zostać zaadap­to­wa­na histo­ria, że w rze­czy­wi­sto­ści obie­ra­ją wła­ści­wy kurs i nie­zga­dza­nie się z nim jest w tym przy­pad­ku roz­sąd­ne. Ale naj­wy­raź­niej jest prze­ko­na­ny, że się nie myli”.

War­to zauwa­żyć, że Geo­r­ge R.R. Mar­tin pierw­szy raz wprost i tak zde­cy­do­wa­nie skry­ty­ko­wał adap­ta­cję swo­ich ksią­żek, więc suge­stie o despe­ra­cji mogą być praw­dzi­we. Czy zga­dza­cie się z zarzu­ta­mi George’a R.R. Mar­ti­na wobec „Rodu smoka”?

Anna Tess Gołę­biow­ska
Zdję­cie głów­ne: kadr z „Rodu smo­ka”, Phia Saban jako Hela­ena wska­zu­je na Jaehaerysa

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy