Dzięki umowie z Empikiem, Tezeusz wszedł na nowy rynek liczący 7 milionów osób. Już teraz do sprzedaży w usłudze EmpikPlace trafiło ponad 238 tys. używanych książek. Docelowo ma być ich milion.
O podpisaniu umowy z Empikiem poinformował Andrzej Miszk, założyciel portalu Tezeusz.pl, czyli internetowego antykwariatu.
– Ostatecznie zgodzono się na moje kluczowe warunki, które są tak dobre, że zostały objęte klauzulą najwyższej poufności. Tylko Tezeusz mógł otworzyć wrota Empikowi do całego rynku książki używanej w Polsce (200–300 mln zł), by zacząć wyszarpywać Allegro duży kawał rynku książkowego i realnie konkurować z gigantem polskiego rynku e‑commerce w tym obszarze, poratować PR-owo gasnący brand książkowy Empiku, przyciągnąć kolejne setki tysięcy klientów na inne produkty oraz dać swoim klientom wreszcie duży i ambitny repertuar książek, który 5‑krotnie przekracza dotychczasową ofertę tytułową tego marketplacu. Wiedząc to, mogłem negocjować co chciałem i jak długo chciałem – pochwalił się Andrzej Miszk na LinkedIn (pisownia tego i kolejnych cytatów oryginalna – przyp. red.).
Książki Tezeusza mają być dostępne w 300 salonach Empiku w całej Polsce. Można je zamówić za pośrednictwem EmpikPlace, czyli platformy e‑commerce dla sprzedawców zewnętrznych. Zasięg EmpikPlace to 35 milionów odwiedzin strony miesięcznie, a aplikacja zakupowa została pobrana 6 milionów razy. Efekty współpracy pojawiły się od razu: przy niektórych książkach widocznych na Empik.com można znaleźć napis „outlet”. Czasami jest to jedna sztuka książki, której nakład jest od dawna wyczerpany, kiedy indziej są to nowości. W takim przypadku, oglądając ofertę danego artykułu, dowiemy się, jaka opcja jest najtańsza.
Czy Tezeusz zyska całkowity monopol?
Przedsiębiorca nie ukrywa, że liczy na konkretny zysk: „wejście mojej firmy na Empik zbuduje mi kolejny solidny filar emerytalny ok. 40–50 mln zł. Nigdy nie wierzyłem w ZUS Polecam każdemu: nie licz na te grosze, zrób coś sam. Z czasem urośnie”.
W ciągu pierwszego miesiąca Andrzej Miszk spodziewa się sprzedać 30–40 tysięcy książek za kwoty rzędu miliona do półtora miliona złotych, co oznacza, że jeden egzemplarz będzie średnio kosztować około 35 złotych. Rok 2025 według szacunków właściciela Tezeusza ma przynieść milion sprzedanych książek o łącznej wartości 25–30 milionów złotych, co ma podwoić liczbę sprzedawanych dziś egzemplarzy. Dziś głównym filarem Tezeusza jest sprzedaż za pośrednictwem Allegro, docelowo antykwariat ma oprzeć się na trzech kanałach dystrybucji: Allegro, Empiku i we własnym nowoczesnym sklepie online, który ma zostać zaprojektowany dzięki zyskom z nowego partnerstwa.
– To będzie jak start rakiety kosmicznej sprzedaży Tezeusza. Naszą jedyną obawą jest, czy uda nam się zdążyć kupić te miliony książek, które klienci jak ciepłe bułeczki będą od nas ściągać – stwierdza Andrzej Miszk. I od razu dzieli się planami na przyszłość: – Jednocześnie kop sprzedażowy na Empiku i dodatkowy zastrzyk dużej własnej gotówki pozwoli nam od zaraz uruchomić przygotowany już przez nas plan pójścia po cały rynek książki używanej i antykwarycznej w Polsce: z lidera sprzedaży staniemy się do końca 2025 r nieomal monopolistą podaży Wykupimy każdą wartościową markę na tym rynku i przejmiemy wszystkie formaty wymiany. Od przyszłego roku każdy kto będzie poszukiwał wartościowej książki używanej z Polski (lub chciał ją sprzedać) dostanie ją tylko w i poprzez Tezeusza w cenie jaką zaproponujmy w kontekście rynku: w praktyce istotnie wrośnie nam marża. Ten solidny przyczółek na rynku książek pozwoli nam na realizację kolejnego strategicznego etapu, którego szczegóły pozostawimy na razie dla siebie, ale kto się zna, zrozumie o co może chodzić.
Deklaracje Andrzeja Miszka powinny wzbudzić czujność Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. polskie prawo antymonopolowe wprost informuje o istnieniu zakazu praktyk ograniczających konkurencję, a podstawowym zagrożeniem dla konkurencji jest właśnie monopol. Czysty monopol to rynek, na który inne osoby w ogóle nie mogą wejść… czyli dokładnie taka sytuacja, o jakiej marzy właściciel Tezeusza. Nawet jeśli UOKiK umknęły plany właściciela Tezeusza, to już niedługo ten organ administracji rządowej będzie musiał przyjrzeć się sytuacji.
– W poniedziałek zwrócę się w tej sprawie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – zadeklarowała Daria Gosek-Popiołek, posłanka z partii Razem. – Zwłaszcza, że w ostatnich latach doszło do potężnych zmian na rynku wydawniczym, z zagrywkami sieci dystrybucyjnych na czele.
I chociaż w teorii przedsiębiorca twierdzi, że będzie mógł sprzedawać z lepszą marżą mimo tańszych kosztów dzięki dywersyfikacji sprzedaży, to bezwzględne dążenie do monopolizacji rynku sugeruje, że raczej nie chodzi tutaj o obniżkę cen. Piotr Miączyński, z wykształcenia prawnik, zawodowo dziennikarz od 1999 roku związany z „Gazetą Wyborczą”, specjalizujący się w tematyce handlu, komentuje, że stwierdzenie właściciela Tezeusza „jest chyba nieco zbyt optymistyczne, gdyż mówiąc obrazowo, jedna i druga noga jego firmy stoją na głowach dwóch bardzo głodnych krokodyli. Które nie niczym nie lubią się dzielić”. Wspomniane krokodyle to oczywiście Empik i Allegro, które miałyby licytować się o jak najlepsze warunki dla Tezeusza.
Kolejny strategiczny etap Andrzej Miszk pozostawia dla siebie, ale cel monopolizacji zazwyczaj jest taki sam – możliwość stawiania warunków oraz windowania cen w nieskończoność. To w przypadku istnienia konkurencji marki muszą zabiegać o uwagę klientek i klientów. W sytuacji monopolu – nie mają się gdzie zwrócić, więc jeśli nie zrezygnują z zakupu całkowicie, muszą zapłacić zawyżone ceny.
Tezeusz mierzy szeroko: już w 2025 roku planuje ekspansję do Czech, a następnie do Niemiec i do Francji.
– Firma, która opanowała bezkonkurencyjnie jakąś niszę biznesową we własnym kraju jest wiarygodnym graczem i partnerem na innych rynkach tej branży. Sprawdzimy w boju know-how Tezeusz/TAIK w całej Europie: to wielomiliardowy (w Euro) rynek, poprzez który wejdziemy w kluczowe trendy: moda na rzeczy używane, no-waste, e‑commerce, AI-first, duże czytelnictwo w Europie Zachodniej, itp. – zapewnia Andrzej Miszk. – Milion książek Tezeusza w Empiku to ważny krok, ale jednak tylko element naszej całościowej i długofalowej strategii transformacji cyfrowej całego rynku książki w Polsce i wejście na rynki Europy. Chcemy, żeby w ciągu 3–5 lat Polacy mieli możliwość wyboru książek we wszystkich formatach: papierowych (nowych, używanych, kolekcjonerskich) i elektronicznych (ebooków i audiobooków) w ofercie 5 mln tytułów w umiarkowanych cenach w doskonałej obsłudze w pod jednym wirtualnym adresem.
Niepokojące ceny
Czy w przypadku przejęcia całego rynku książki używanej możemy obawiać się wzrostu cen?
– Cenowe szaleństwo – używane „Chłopki” w ofercie Tezeusza 69,08 zł, ten sam tytuł nieśmigany oferowany jest przez Empik w cenie 36,99 zł – komentowała wczoraj Biblioteka Analiz, czyli firma wydawnicza specjalizująca się w badaniach rynku wydawniczo-księgarskiego.
– Tylko dlaczego nasze książki są sprzedawane drożej niż nowe? – dodaje Wydawnictwo Arkady i rozwija myśl w kolejnym komentarzu: – Chyba się komuś coś pomyliło. A nasze pozycje z cenami z sufitu. Zastanawiamy się czy nie wystosować jakiegoś protestu. „Arcydzieła Luwru” po 774 zł. U Tezeusza – może nasze ceny są zbyt niskie w takim razie? „Metropolitan” ponad 300 zł u Tezeusza, a w Empiku była po 189 zł.
I rzeczywiście „Arcydzieła Malarstwa. Luwr” autorstwa Lawrence’a Gowinga (przekład: Katarzyna Maleszko) na stronie Wydawnictwa Arkady kosztowały 159,20 złotych, a ceny w Tezeuszu za egzemplarz z widocznymi śladami użytkowania zaczynają się od… 859,05 złotych. Z kolei „Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku” autorstwa Kathryn Calley-Galitz (przekład: Katarzyna Nowak-Komar) sprzedawane przez wydawcę w cenie 153,30 złotych, w Tezeuszu kosztuje 334,79 złotych. To jednak książki, których nakład jest już wyczerpany.
Z kolei cena „Chłopek. Opowieści o naszych babkach” Joanny Kuciel-Frydryszak zdążyła najpierw spaść spaść i 3 września wyniosła 33,50 zł w porównaniu do 36,99 złotych za nowy egzemplarz w Empiku. Czyżby Andrzej Miszk śledził media społecznościowe i redagował na bieżąco? Już 4 września stawka za używane „Chłopki…” ponownie wyniosła 69,08 złote, co jest kwotą wyższą nie tylko od ceny empikowej, ale także od sugerowanej przez wydawcę.
Losowe teksty pokazują, że na książce używanej można też zaoszczędzić, choć nie zawsze jest to zauważalna kwota, np. „J.R.R. Tolkien. Biografia” Humphreya Carpentera (przekład: Agnieszka Sylwanowicz) kosztuje w Empiku 55,99 złotych, a w opcji „outlet” – 49,43 złote, „Ostatni kontynent” Terry’ego Pratchetta (przekład: Piotr W. Cholewa) to 28,99 złotych w Empiku i 24,06 złotych w outlecie, a „Testamenty” Margaret Atwood (przekład: Paweł Lipszyc) – 24,99 złotych w Empiku i 19,44 złote w outlecie.
Barwna przeszłość przedsiębiorcy
Zanim Tezeusz.pl jako internetowy antykwariat wszedł we współpracę z Empikiem, jego twórca mógł pochwalić się wieloma zwrotami akcji w życiorysie.
Urodzony 27 września 1964 roku, pochodził z rodziny robotniczej. Podczas stanu wojennego zorganizował strajk szkolny, a także bojkot pochodu pierwszomajowego. Związany z Polską Młodzieżą Walczącą, a następnie ruchem Wolność i Pokój, bywał regularnie aresztowany, zwykle na 48 godzin, ale też na trzy i cztery miesiące. Z działalności opozycyjnej zrezygnował w 1988 roku. W 2015 roku otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, a w 2018 roku – status osoby represjonowanej i odznakę honorową „Działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych”.
To właśnie po rezygnacji z działalności opozycyjnej zainteresował się książkami. Najpierw handlował nimi nielegalnie przez sieć ulicznych handlarzy w Trójmieście i w Berlinie, potem został właścicielem księgarskiej spółki Conrad. W czasach świetności osiągnęła ona 7 księgarń i hurtowni oraz zatrudniała 70 osób, w 1992 roku upadła.
W 1992 roku Andrzej Miszk zainteresował się życiem zakonnym; po ukończeniu szkoły średniej został przyjęty do zakonu jezuitów, w 2006 roku otrzymał święcenia diakonatu, ale w 2007 roku został usunięty z zakonu z powodu działalności publicystyczno-politycznej po uprzednim niedopuszczeniu do święceń kapłańskich. Do dziś pozostaje diakonem tułaczem, czyli nie może wykonywać żadnych funkcji związanych z przyjętymi święceniami.
Wspomniana działalność publicystyczna wiąże się bezpośrednio z marką Tezeusz. W 2004 roku Andrzej Miszk założył portal chrześcijański Tezeusz.pl (dziś pod tym adresem znajduje się antykwariat). W latach 2004–2006 oraz 2007–2010 był jego redaktorem naczelnym. Pisał m.in. o byłych i obecnych zakonnikach współpracujących z SB i wzywał do lustracji w zakonie jezuitów.
W latach 2008–2017 pełnił funkcję prezesa Fundacji Tezeusz, która uległa rozwiązaniu w wyniku wyczerpania środków finansowych i majątku fundacji. W latach 2009–2017 Fundacja Tezeusz otrzymała 363,1 tysiąca pomocy publicznej.
W 2011 roku założył Antykwariat i Księgarnię Tezeusza, a w 2016 roku został prezes zarządu Antykwariatu i Księgarni Tezeusz Sp. z o.o.
Od „Forresta Gumpa” do „lepszego gatunku człowieka”
Na profilu LinkedIn Andrzej Miszk pisze o sobie: „Wizjoner, lider, społecznik, filozof, bloger, przedsiębiorca. Założyciel (2011 r.) i CEO Antykwariatu i Księgarni Tezeusz, e‑commerce, lidera rynku książki używanej w Polsce.
Cel biznesowy: stworzyć najlepszy wieloformatowy e‑commerce książkowy w Polsce i powtórzyć sukces Tezeusza na innych rynkach Europy.
Cel kulturowy: zwiększyć potencjał intelektualno-etyczny polskiego społeczeństwa, by skuteczniej broniło demokracji liberalnej i suwerenności Polski oraz głębiej przeżywało wartościowe sensy życia. Globalnie: ocalić Planetę”.
Na Facebooku głosi, że „To kim jestem zmienia się każdego dnia”, z kolei na portalu Tezeusz.pl w swojej biografii informuje, że: „Ostatnie dekady życia chciałby przeżyć jak syty ultra-burżua w spokojnym transie przepływów. Ale podświadomie tęskni za pustelniczą celą i żołnierskim końcem w wojennych okopach”.
4 września odniósł się do publikacji związanych z ogłoszeniem współpracy z Empikiem:
– Media próbują mnie dopaść z powodu burzy w szklance wody wywołanej moim postem. A ja po prostu nie mam czasu. Na fejsbuku bywam w weekendy, a pisuje tu raz na miesiąc. Cała firma obsługuje rekordową sprzedaż we wszystkich kanałach – oświadczył na Facebooku. – Musimy szybko zwiększyć zakupy książek, żeby magazyny nie opustoszały. Nie potrzebujemy dodatkowego pijaru. A mediami i debatami publicznymi o polskiej kulturze, racji stanu, rynku książki, itp zajmiemy się, jak ogarniemy ten pożar zakupowy. Czyli za kilka tygodni.
Jeśli ktoś jednak chce poznać przemyślenia Andrzeja Miszka, może sięgnąć po jego archiwalne wpisy, które – wbrew powyższym deklaracjom – ukazywały się częściej niż raz w miesiącu. 29 czerwca przykładowo podzielił się z osobami obserwującymi długim na ponad 20 tysięcy znaków tekstem „Klasa wyższa: ponowoczesna szlachta czy Ubermenschen Nietzschego?”.
Dzieli się w niej wspomnieniami ze swojej drogi do sukcesu oraz poglądami na świat. Oto kilka przykładów:
• „Na bieżące wydatki miesięcznie mam przeznaczone 50 tys. zł (wydaję je wspólnie z przyjaciółką, z którym prowadzimy firmę, ale ja wydaje więcej). […] Moje wydatki stanowią ok. 1–1,5% przychodów miesięcznych mojej firmy”.
• „Jeśli nie wiem, jak odróżnić jakość jakiejś rzeczy czy usługi, kierują się ceną: wybieram droższe, lub najdroższe. Staram się w sferze materialnych spraw osobistych jak najrzadziej myśleć o pieniądzach”.
• „Nawet niezbyt lubię robić interesy, a cały ten biznesowy »wielki świat« i blichtr jest czymś całkowicie mi obcym, czym się chyba brzydzę. Jestem trochę jak filmowy Forrest Gump, który po prostu robi swoje, a po drodze, przez przypadek, zostaje milionerem i znanym człowiekiem”.
• „Nie możesz być w pełni uczciwy, głównie w znaczeniu literalnego przestrzegania prawa, wobec instytucji państwowych, bankowych i innych. Gdybym przez pierwsze lata dawał ludziom umowy etatowe i płacił pełne ZUSy i podatki, nie przetrwałbym nawet pierwszego pół roku. Gdy nie masz pieniędzy – a w biznesie robionym od zera nigdy nie masz przez pierwsze lata i długo dość pieniądze – musisz wybierać najtańsze prawnie możliwe umowy, i z prawnikami, na których też nie masz dość pieniędzy, kombinować, jak przekonać ZUS, PIP, itp., że wszystko jest ok. Pamiętam, jak jednocześnie w dwóch bankach starałem się o kredyty, nie informując żadnego z nich, że załatwiam w tym samym czasie kredyt w innym banku, ciesząc się, że się nie połapały. Takich i podobnych sytuacji były setki”.
• „Państwo, pod względem regulacji gospodarczych dla firm, nie posiadało mojej legitymizacji, to dawało mi prawo moralne i sprawcze, bronić się nie zważając na literę prawa”.
• „Mówi się, że największych afrodyzjakiem jest władza: to prawda. Nie musisz być przywódcą imperium czy szefem miliardowej firmy, żeby czuć, że stajesz się bardziej atrakcyjny, również seksualnie, dla innych, bo masz więcej pieniędzy i możliwości, których inni tak pragną. Jak ja sobie z tym radzę?”
• „Na koniec rzecz być może najważniejsza i najtrudniejsza duchowo. Przedsiębiorca czy szerzej – ktoś, kto osiągnął sukces ma szczególny punkt widzenia na ludzi, którzy nie są zamożni, a zwłaszcza tych, którzy pracują dla kogoś czy są urzędnikami. Żeby nie być niesprawiedliwym, nie będę tego uogólniał, ale powiem wprost o sobie: największym wyzwaniem duchowym i filozoficznym dla mnie jest fakt, że ja traktuję ludzi zasłużonego sukcesu i pracujących na własny rachunek jak w pewien sposób inny gatunek ludzi. Lepszy od innych”.
A to zaledwie jeden z ostatnich dłuższych tekstów, inne to: „Żyć bez końca” (15 czerwca), „Czy Ojczyzna warta jest krwi?” (11 maja), „Starzy Bogowie umierają powoli” (5 maja) czy „Życie przeszczepione” (3 maja).
Anna Tess Gołębiowska
Zdjęcie główne: Alexander Grey (@sharonmccutcheon), Unsplash.com