Wywiady

Thriller to połączenie zagadki z możliwością zagłębienia się w zakamarki ludzkiej psychiki – wywiad z Kamilą Bryksy

Kami­la Bryk­sy spe­cja­li­zu­je się w thril­le­rach. W prze­szło­ści napi­sa­ła „Sow­ni­ki”, „Bły­ski” oraz „Cień”. W naj­now­szej powie­ści „Mgła” autor­ka pró­bu­je odpo­wie­dzieć na pyta­nia, kim byśmy byli, gdy­by nie kształ­to­wa­ły nas nasze wspomnienia.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Od pre­mie­ry „Mgły” minął mniej wię­cej mie­siąc. Z jakim odbio­rem się spotykasz?

KAMILA BRYKSY: Z pozy­tyw­nym i to duża ulga. Każ­dej pre­mie­rze towa­rzy­szy stres, czy książ­ka zosta­nie dobrze przy­ję­ta przez Czy­tel­nicz­ki i Czy­tel­ni­ków. Dosta­ję spo­ro wia­do­mo­ści i czy­tam recen­zje, w któ­rych „Mgła” jest okre­śla­na jako książ­ka, któ­rą szyb­ko się czy­ta, a jed­no­cze­śnie jest w niej spo­ro emo­cji i trud­nych tema­tów. „Mgła” zosta­wia Czy­tel­ni­ków z pyta­nia­mi, a taki odbiór moje­go thril­le­ra bar­dzo mnie cieszy.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Zacznę może nie­co od koń­ca, ale to w epi­lo­gu poja­wia się moment, któ­ry wywo­łu­je dużo pytań… Przy­znam, że wła­śnie tam­ten frag­ment naj­bar­dziej mnie poru­szył. Poja­wia się tam wątek dru­giej szan­sy. Sądzisz, że taka dru­ga szan­sa jest moż­li­wa po tym, jak wyrzą­dzi­ło się wie­le zła?

Boha­ter­ka „Mgły”, Ewe­li­na, sądzi, że jej dzia­ła­nie i decy­zje, któ­re podej­mu­je, nie są jej winą. Uwa­ża, że to, co zro­bi­li jej inni jest uspra­wie­dli­wie­niem wszyst­kie­go, co zro­bi­ła ona. Przyj­mu­jąc taką posta­wę moż­na pew­nie uznać, że bez wzglę­du na to, co się sta­ło, zawsze nale­ży się dru­ga szan­sa. Myślę, że to bar­dzo sze­ro­ki temat, w któ­rym trze­ba wziąć pod uwa­gę oko­licz­no­ści i źró­dło zła. Nie znam więc jed­no­znacz­nej odpo­wie­dzi na to pytanie.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Waż­nym ele­men­tem fabu­ły „Mgły” jest amne­zja. Mam wra­że­nie, że dotknę­łaś tutaj tema­tu uni­wer­sal­nie prze­ra­ża­ją­ce­go – jak to jest nie pamię­tać wła­sne­go życia? – oraz doda­łaś do nie­go kolej­ny para­li­żu­ją­cy aspekt: co, kie­dy bli­scy posta­no­wią prze­mil­czeć nie­wy­god­ne dla nich fak­ty. Czy jest to cał­ko­wi­ta fik­cja lite­rac­ka, czy może zain­spi­ro­wa­ły Cię praw­dzi­we przy­pad­ki amnezji?

Wszyst­kie wyda­rze­nia są fik­cyj­ne, ale jak wspo­mnia­łaś, pyta­nia, na któ­re pró­bu­ję zna­leźć odpo­wiedź są real­ne. Na co dzień nie myśli­my o tym, jak waż­ną rolę odgry­wa w naszym życiu pamięć. Kim byśmy byli, gdy­by­śmy nie wie­dzie­li, co nas ukształ­to­wa­ło? Jacy ludzie i jakie wyda­rze­nia wpły­nę­ły na to, w któ­rym miej­scu w życiu jeste­śmy teraz? Moja boha­ter­ka tra­ci pamięć, ale w jej gło­wie poja­wia­ją się wspo­mnie­nia z prze­szło­ści, wywo­ły­wa­ne przez: zda­nia, zapa­chy, dźwię­ki i sytu­acje, w któ­rych się znaj­du­je w teraź­niej­szo­ści. To z tych skraw­ków pamię­ci odtwa­rza swo­ją prze­szłość, a jej rodzi­na nie­ste­ty wca­le nie oka­zu­je się pomoc­na. Mają oka­zję, żeby przed­sta­wić Ewe­li­nie wyda­rze­nia tro­chę ina­czej niż mia­ły miej­sce w rze­czy­wi­sto­ści. Jed­ni robią to z tro­ski o jej zdro­wie – uzna­ją, że nie musi pamię­tać tego, co złe, a inni, żeby zata­ić przed nią pew­ne wyda­rze­nia. Pyta­nie brzmi, czy w obli­czu takiej sytu­acji byli­by­śmy w sta­nie w peł­ni zaufać naszym bliskim?

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: A co sądzisz o tej powta­rza­ją­cej się suge­stii, że lepiej o pew­nych rze­czach nie pamię­tać? Zga­dzasz się z nią? Czy żyło­by się nam lepiej, gdy­by­śmy zapo­mnie­li o tym, co złe?

Zno­wu nie mam na to pyta­nie jed­no­znacz­nej odpo­wie­dzi. Punk­tem wyj­ścia do stwo­rze­nia fabu­ły „Mgły” była myśl, że każ­dy z nas prze­cho­wu­je w gło­wie cho­ciaż jed­no wspo­mnie­nie, o któ­rym wolał­by zapo­mnieć. Jed­nak z tego, co nam się przy­da­rza, może­my wycią­gnąć wnio­ski, zmie­nić sie­bie i swo­je życie pod wpły­wem wyda­rzeń i jeśli te zmia­ny są pozy­tyw­ne, to jest to dla nas dobre. Jeśli jed­nak prze­szłość nie pozwa­la nam żyć w teraź­niej­szo­ści, a tych nega­tyw­nych wspo­mnień jest zbyt dużo to być może lepiej, żeby moż­na było­by się ich pozbyć z umysłu.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Fabu­ła tej powie­ści jest bar­dzo skom­pli­ko­wa­na, jest w niej spo­ro zwro­tów akcji. Jak wyglą­da­ło pla­no­wa­nie fabu­ły? Czy wyszłaś od jed­ne­go wyda­rze­nia a potem z mozo­łem dobu­do­wy­wa­łaś resztę?

Zawsze two­rzę plan fabu­ły, co oczy­wi­ście nie ozna­cza, że sztyw­no się go trzy­mam. Wyda­je mi się, że bez pla­nu trud­no jest napi­sać wie­lo­wąt­ko­wy thril­ler, w któ­rym teraź­niej­szość prze­pla­ta­na jest z prze­szło­ścią. Pozwa­lam jed­nak boha­te­rom nada­wać tem­po histo­rii i w trak­cie pisa­nia wie­le zmie­niam. We „Mgle” musia­łam stwo­rzyć tak napraw­dę dwa pla­ny, bo wspo­mnie­nia Ewe­li­ny poja­wia­ją się pomię­dzy głów­ną akcją i trze­ba było je wpleść w fabu­łę, żeby two­rzy­ły spój­ną całość.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Pocho­dzisz z Trój­mia­sta i wła­śnie tam osa­dzo­na zosta­ła fabu­ła „Mgły”, ale w prze­szło­ści pisa­łaś o Pod­la­siu. Czy prze­nie­sie­nie fabu­ły w bliż­sze rejo­ny uła­twi­ło czy utrud­ni­ło Ci pracę?

Zde­cy­do­wa­nie uła­twi­ło. Mniej cza­su muszę poświę­cić na rese­arch, bo kie­dy piszę o tym, że uli­ce mia­sta są zala­ne to wiem dokład­nie, któ­rych miejsc nale­ży uni­kać w Gdań­sku w cza­sie ulew­nych desz­czy. Nie muszę się też spraw­dzać, ile cza­su moim boha­te­rom zaj­mie dotar­cie do jakie­goś miej­sca i gdzie utkną w kor­ku. Pomi­ja­jąc czas poświę­co­ny na przy­go­to­wa­nie się do pisa­nia książ­ki, myślę że moje powie­ści na tym zyska­ły. „Mgła” jest dru­gą książ­ką, któ­rej akcja dzie­je się w Gdań­sku i już pod­czas pisa­nia „Cie­nia” czu­łam, że histo­ria sta­je się bar­dziej wia­ry­god­na, kie­dy opi­su­ję sce­ny dzie­ją­ce się na uli­cach moje­go mia­sta. Łatwiej mi jest też je sobie wyobrazić.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Dla­cze­go w takim razie wcze­śniej odwie­dza­łaś inne rejony?

Pisząc pierw­szą książ­kę chcia­łam, żeby jej sce­ny nie roz­gry­wa­ły się na uli­cach moje­go mia­sta. Nie chcia­łam koja­rzyć miejsc w Gdań­sku z tym, co opi­su­ję. Jestem autor­ką thril­le­rów psy­cho­lo­gicz­nych, więc więk­szość scen, któ­re piszę jest jed­nak prze­sy­co­na nega­tyw­ny­mi emo­cja­mi. W tam­tym momen­cie od razu pomy­śla­łam o Pod­la­siu, bo tę część Pol­ski pamię­tam z rodzin­nych wycie­czek i tam umie­ści­łam fik­cyj­ną miej­sco­wość, tytu­ło­we „Sow­ni­ki”. Miej­scem akcji dru­giej książ­ki jest Bia­ły­stok. Z recen­zji Czy­tel­ni­czek i Czy­tel­ni­ków wiem, że uda­ło mi się w obu powie­ściach oddać kli­mat Pod­la­sia. Pisząc kolej­ne książ­ki zupeł­nie zmie­ni­łam zda­nie, i tak jak już wcze­śniej wspo­mnia­łam, stwier­dzi­łam, że moje histo­rie na tym zyskają.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Jak wspo­mnia­łaś – piszesz thril­le­ry. Co pocią­ga Cię wła­śnie w tym gatun­ku? I czy nie czu­jesz potrze­by pło­do­zmia­nu, napi­sa­nia cze­goś lżej­sze­go w ramach odpoczynku?

Thril­ler to dla mnie połą­cze­nie zagad­ki z moż­li­wo­ścią zagłę­bie­nia się w zaka­mar­ki ludz­kiej psy­chi­ki. Uwiel­biam ten gatu­nek ksią­żek jako czy­tel­nicz­ka, więc kie­dy posta­no­wi­łam napi­sać książ­kę, thril­ler był dla mnie oczy­wi­stym wybo­rem. Cho­ciaż, jak traf­nie zasu­ge­ro­wa­łaś w pyta­niu, pisa­nie takich powie­ści wią­że się z pew­ne­go rodza­ju obcią­że­niem. Opi­su­jąc trud­ne sytu­acje, któ­re przy­tra­fia­ją się boha­te­rom, odda­jąc ich emo­cje na papie­rze, sama anga­żu­ję się w to emo­cjo­nal­nie. Pisząc „Mgłę” nie było mi łatwo opi­sy­wać sce­ny z dzie­ciń­stwa głów­nej boha­ter­ki, któ­ra mia­ła napraw­dę trud­ną prze­szłość i nie­ła­twy start w przy­szłość. Po napi­sa­niu „Cie­nia” zro­bi­łam sobie chwi­lę prze­rwy od dusz­nej atmos­fe­ry thril­le­ra i napi­sa­łam coś lżej­sze­go, w innym gatun­ku, ale na razie nie ma pla­nów na wyda­nie tej powie­ści. Musi pocze­kać na swój dobry moment. Pisa­nie trak­tu­je jako narzę­dzie, któ­rym mogę opo­wia­dać histo­rie i nie jestem zamknię­ta na inne gatunki.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Koja­rzę, że w prze­szło­ści – w ramach pra­cy zawo­do­wej – pisa­łaś baj­ki dla dzie­ci. Czy jest szan­sa, że one też, jak ten lżej­szy pro­jekt, cze­ka­ją gdzieś na wydanie?

Pro­wa­dzi­łam zaję­cia dla dzie­ci w wie­ku przed­szkol­nym i wcze­snosz­kol­nym oraz tera­pię logo­pe­dycz­ną i two­rzy­łam baj­ki na potrze­by zajęć, ale nie jest to coś, co chcia­ła­bym wydać. Jed­nak nie mówię „nie” na napi­sa­nie książ­ki dla dzie­ci. Mam nawet pomysł na fabu­łę, ale była­by to powieść dla star­szej gru­py wie­ko­wej. Może kie­dyś przyj­dzie i na to czas.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Zaj­mu­jesz się bar­dzo róż­no­rod­ny­mi rze­cza­mi: z jed­nej stro­ny peda­go­gi­ka i neu­ro­lo­go­pe­dia, z dru­giej bran­ża e‑commerce… Gdzie w tym wszyst­kim znaj­du­jesz czas na pisanie?

Od kil­ku lat nie pra­cu­ję już jako nauczy­ciel ani logo­pe­da. Naj­wię­cej cza­su poświę­cam na bycie mamą i pro­wa­dze­nie wraz z mężem rodzin­nej fir­my. W pozo­sta­łym cza­sie sta­ram się robić coś, co spra­wia mi radość, a pisa­nie jest jed­ną z tych rzeczy.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: A czy roz­wa­żasz zosta­nie pisar­ką na pełen etat?

Nie wyklu­czam takiej moż­li­wo­ści, ale zale­ży to oczy­wi­ście od popu­lar­no­ści moich ksią­żek i tego, czy gro­no moich Czy­tel­ni­ków będzie się powiększać.

ANNA TESS GOŁĘBIOWSKA: Zatem życzę Ci, żebyś tra­fi­ła do jak naj­szer­sze­go gro­na i żebyś mogła poświę­cić pisa­niu tyle cza­su, ile tyl­ko zechcesz. Dzię­ku­ję ser­decz­nie za rozmowę!

Dzię­ku­ję bardzo!


Roz­ma­wia­ła Anna Tess Gołębiowska

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy