Nie od dziś wiadomo, że dobra historia sprzedaje się w różnych mediach, a co już raz się sprawdziło w formie literackiej, to ma większe szanse na powodzenie. Właśnie dlatego filmowi i serialowi producenci chętnie sięgają po popularne książki, by na ich podstawie stworzyć produkt, po przyciągnie zarówno fanów pierwowzoru, jak i tych, którzy wolą oglądać niż czytać. Sukcesy “Gry o Tron”, “Opowieść podręcznej”, “House of Cards” czy “The Expanse” to tylko kilka wybranych seriali na podstawie książek, które cieszą się ogromną popularnością wśród widzów i uznaniem krytyków. W dzisiejszym artykule skupimy się jednak na tych seriach telewizyjnych, które się niestety nie udały, mimo że czerpią z popularnych dzieł literackich.
1. “Straż” (na podstawie książek o straży Ankh-Morpork ze “Świata Dysku” Terry’ego Pratchetta)
Mogłoby się wydawać, że bogaty “Świat Dysku” Terry’ego Pratchetta to idealny materiał na serialową adaptację. Decyzja, by zekranizować podcykl o Straży Ankh-Morpork również wydawała się słuszna. Niezwykle barwne postaci i kryminalne zagadki w klimatach fantasy to samograj. Tym większa szkoda, że twórcy serialu “Straż” mocno odbiegają od pierwowzoru literackiego. Ucieleśnieniem wszystkich problemów serialu jest chyba Sam Vimes, komendant Straży, który w książkach przypominał postać wyciągniętą z czarnego kryminału, natomiast w wersji telewizyjnej jest zapijaczonym idiotą, który nie budzi za grosz szacunku. Wcielający się w niego Richard Dormer tworzy smutną parodię postaci, której bliżej do kreskówkowego Jacka Sparrowa (ta sama ekspresja i mimika), niż twardego gliniarza, który potrafił poruszać się po mieście, rozpoznając gdzie się znajduje przez wytarte podeszwy butów.
2. “Dracula” od Netflixa (na podstawie “Draculi” Brama Stokera)
Postać hrabiego Draculi to jedna z najchętniej przenoszonych na ekran postaci, zarówno w kinie, jak i telewizji. Wersji opowieści o najsłynniejszym wampirze powstało multum, a twórcy opowieści o Draculi w najróżniejszy sposób podchodzili do pierwowzoru Stokera. Najnowsza adaptacja to trzyodcinkowy serial, który skupia się na historii Jonathana Harkera i hrabiego Draculi, podróży hrabiego do Anglii oraz życiu wampira we współczesnym Londynie. Odpowiada za niego duet Gatiss-Moffat, który dał nam “Sherlocka”. W przeciwieństwie jednak do przygód genialnego detektywa ich uwspółcześniona wersja opowieści o najsłynniejszym wampirze nie ma w sobie tej świeżości i pazura. Postmodernistyczna zabawa ogranymi motywami w pierwszym odcinku jeszcze daje trochę wstydliwej przyjemności, jednak już w dwóch kolejnych zmienia się w serię żenujących zwrotów akcji.
3. “13 powodów” (na podstawie książki Jaya Ashera o tym samym tytule)
Serial “13 powodów” ma swoje dobre strony, wśród których na pewno należy wymienić intrygujący punkt wyjścia, a także wiarygodne budowanie świata i przedstawienie bohaterów. Wielowymiarowi bohaterowie to powód, dla którego łatwo zaangażować się w oglądanie serialu Netfliksa. Jednocześnie jest to produkcja, która porusza trudne tematy i często robi to niestety dość frywolnie. By odpowiedzialnie mówić o zdrowiu psychicznym czy tematach takich jak samobójstwo, trzeba to robić z odpowiednim wyczuciem. Twórcy “13 powodów” podeszli do tak delikatnych spraw niezbyt odpowiedzialnie, dlatego też serial może okazać się po prostu szkodliwy – tym bardziej, że opowiada o nastolatkach i kierowany jest do nastolatków. Gdy z serialu zniknęła postać Hannah Baker, produkcja straciła jeden z najjaśniejszych elementów. A mimo to, niemal na siłę, stworzono dwa kolejne sezony.
4. “Ratched” (prequel czerpiący z książki “Lot nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya)
Brzydki przykład odcinania kuponów. “Lot nad kukułczym gniazdem” to wybitna książka, która doczekała się równie wybitnej adaptacji z Jackiem Nicholsonem w reżyserii Miloša Formana. Z kolei “Ratched” to spin-off i prequel opowiadający o przeszłości jednej z najbardziej charakterystycznych postaci drugoplanowych oryginalnego filmu z 1975 roku i książki Keseya. Problem polega na tym, że serial próbuje dopisać wydarzenia do życiorysu siostry Ratched, która – jako kompletna postać – absolutnie tego nie potrzebowała. Efektem jest stylowy, ale raczej nużący i absolutnie bałaganiarski fabularnie serial, który okazuje się całkiem zbędny.
5. “Pod kopułą” (na podstawie powieści Stephena Kinga o tym samym tytule)
“Pod kopułą” mogło się sprawdzić jako adaptacja prozy mistrza horroru, Stephena Kinga, pod jednym warunkiem. Gdyby produkcję serialu przerwano po pierwszym, udanym sezonie. Niestety, to co nastąpiło później, wołało o pomstę do nieba. Oglądając drugi i trzeci sezon miało się nieustanne wrażenie, że serial coraz bardziej odchodzi od materiału źródłowego i robi to na własną zgubę. Oryginalne pomysły scenarzystów były chaotyczne i najzwyczajniej w świecie głupie, ponieważ nie pasowały do świata przedstawionego i podważały założenia znane z książki i pierwszego sezonu. Wszystko to sprawiło, że serial stał się irytującym doświadczeniem, w którym trudno było szukać błyskotliwości i napięcia literackiego pierwowzoru Kinga.
Przygotował Jan Sławiński