Nominowany do Nagrody Literackiej NIKE, Robert Rient stworzył niesamowitą książkę pt. „Wizje roślin, czyli 50 roślin leczniczych i jeden grzyb”. Pisze m.in. o wynikach badań i eksperymentach w leczeniu nowotworów, cukrzycy, chorób skóry, serca, układu pokarmowego i nerwowego oraz wielu innych dolegliwości. Do tego dodaje baśnie, autorskie legendy, zalecenia zielarek i zielarzy połączone z literaturą, mitami, niekiedy poezją. Całość uzupełniają zachwycające, ręcznie stworzone ilustracje!
Pewna redaktorka z telewizji zadała mi pytanie, czym są te „Wizje roślin…”? I ja się zawahałem, bo chciałem udzielić jej jak najprostszej odpowiedzi. Że to książka o roślinach, ale w sensie duchowym i światopoglądowym, ale… no właśnie. Jak najprościej wytłumaczyć, czym jest twoja książka?
Bardzo dobre pytanie. Nikt go nie zadał. A to przecież w zasadzie podstawa.
Tytuł może sugerować książkę, która – oczywiście – w wyczerpujący sposób traktuje o roślinach, ale na przykład mówi też o ich pielęgnacji, w jakich proporcjach używać wody, jakiego nawozu i tak dalej. Jak jest naprawdę?
Wizja nie jest halucynacją. Halucynacja to fatamorgana, przywidzenie, majaki. Z kolei wizja wydarza się naprawdę i stawia przed umysłem wyzwanie rozpoznania tego, czego nie można upchnąć w słowach. To, co istnieje naprawdę, to na przykład emocja, pamięć – one również nie są materialne, a istnieją. Wizja nadaje kierunek życiu, przynosi odpowiedź, zalecenie, wskazówkę. Wizja jest wglądem. Tak więc halucynację można uznać za fałsz, a wizję za podpowiedź.
Próbuję zrozumieć…
„Wizje roślin…” to jest opowieść otrzymana od roślin i ludzi. Od dawna interesuje mnie droga łączenia nauki, umysłu z duchem. Nie chciałem posiłkować się tylko metaforą, baśnią i podaniami ludowymi, dlatego każdy z 51 rozdziałów książki zawiera w sobie dwa solidne podrozdziały skupiające się na charakterystyce i właściwościach roślin. Znajdują się tam wyłącznie opracowania, analizy i wyniki badań naukowych dotyczących tego, co zawiera dana roślina, co można z niej zrobić, na jakie dolegliwości stosować, jak wyglądają eksperymentalne badania dotyczące leczenia nowotworów, chorób skóry, cukrzycy i wielu innych dolegliwości.
Baśń… i nauka?
Potrzebuję w życiu baśni, wciągającej powieści, inspirującej historii, pięknego mitu i konkretnej wiedzy, wskazówki, zalecenia. Świat nauki łączy się ze światem szamańskim. Szamanizm nie jest ścieżką wyznawców, nie jest religią, a nawet systemem wierzeń. Odrzuca mnie od skrajnych, fanatycznych dróg, na których nie ma miejsca dla uszanowania umysłu. Odrzuca mnie również od dróg, na których miejsce znajduje się wyłącznie dla tego, co zbadane, mierzalne, intelektualne. Ta książka jest próbą połączenia tego, co oniryczne i duchowe, z tym, co współczesna nauka potrafi już powiedzieć o roślinach.
Czyli w pewnym sensie tłumaczysz świat.
To duże słowa.
Próbujesz tłumaczyć?
Tak, to jest próba. Bo jak opowiedzieć o gaju Pando – najstarszym i jednym z największych żyjących organizmów na ziemi, liczącym ponad 80 tysięcy lat? Mogę użyć danych naukowych, ale cóż nauka wie o doświadczeniu życia tysiąca lat, jak to wiedzą dęby, nie wspominając już o 80 tysiącach lat? Z pokorą kłaniam się starej i mądrej, pozaludzkiej wiedzy, którą niesie w sobie Ziemia. Dla mnie mama Ziemia.
Czy wrócisz jeszcze do pisania powieści, beletrystyki?
Bardzo bym chciał. Kocham powieści. To jest moja ulubiona forma lektury, bardzo lubię fikcję. I myślę, że przyjdzie chwila na powrót. W moim komputerze czeka nowa powieść, ale myślę, że potrzebuje czasu, żeby dojrzeć.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawia Przemek Corso