Aktualności Ekranizacje

Erynie – serial na podstawie książek Marka Krajewskiego z Marcinem Dorocińskim w roli głównej

Już 25 paź­dzier­ni­ka będzie mia­ła miej­sce pre­mie­ra seria­lu „Ery­nie” na pod­sta­wie czte­rech powie­ści Mar­ka Kra­jew­skie­go. W roli Edwar­da Popiel­skie­go – Mar­cin Dorociński.

Minę­ło aż 10 lat, odkąd Marek Kra­jew­ski pod­pi­sał umo­wę z Syl­we­strem Banasz­kie­wi­czem i Mar­ci­nem Kur­kiem z Media­bri­ga­de, ale wresz­cie będzie­my mogli zapo­znać się z rezul­ta­ta­mi tej współ­pra­cy! 25 paź­dzier­ni­ka na plat­for­mie VOD.tvp.pl uka­że się pierw­szy odci­nek seria­lu „Ery­nie” będą­ce­go adap­ta­cją czte­rech powie­ści Mar­ka Kra­jew­skie­go – „Ery­nii”, „Licz­by Cha­ro­na”, „Rzek Hade­su” oraz „W otchła­ni mro­ku”. Akcja seria­lu roz­gry­wa się w latach 30. we Lwo­wie (zdję­cia zre­ali­zo­wa­no we Lwo­wie, w Prze­my­ślu i w Legni­cy) oraz w 1946 roku we Wrocławiu.

Oto opis produkcji:

Pasjo­nu­ją­cy serial na pod­sta­wie kul­to­wych kry­mi­na­łów Mar­ka Kra­jew­skie­go. Mar­cin Doro­ciń­ski wcie­la się w komi­sa­rza Edwar­da Popiel­skie­go, prze­śla­dow­cę lwow­skich kry­mi­na­li­stów, któ­ry w śledz­twach posłu­gu­je się wybit­nym inte­lek­tem, potęż­ną siłą mię­śni i epi­lep­tycz­ny­mi wizja­mi. „Łys­sy” z powo­du padacz­ki wywo­ły­wa­nej przez świa­tło chro­ni się za przy­ciem­nia­ny­mi oku­la­ra­mi i żyje po zmro­ku. Jego natu­ral­nym śro­do­wi­skiem są mrocz­ne zauł­ki, cało­noc­ne knaj­py i bur­de­le. Sur­re­ali­stycz­ny kli­mat mię­dzy­wo­jen­ne­go Lwo­wa, w któ­rym obok sie­bie żyją rze­zi­miesz­ki, pro­sty­tut­ki, nar­ko­ma­ni, zbo­czeń­cy, ary­sto­kra­ci, nie­pi­śmien­ni chło­pi, cyr­ko­we dzi­wo­lą­gi, Ukra­iń­cy, Żydzi i Polacy.

– Z wiel­ką ulgą oznaj­miam: koniec mil­cze­nia w spra­wie seria­lu „Ery­nie”! Kie­dy w ponie­dzia­łek o poran­ku ujrza­łem w War­sza­wie przy uli­cy Kru­czej ogrom­ny mural z podo­bi­zną wybit­ne­go akto­ra Mar­ci­na Doro­ciń­skie­go – ogo­lo­ne­go na łyso, w ciem­nych bino­klach – zala­ła mnie fala rado­ści. Kie­dy prze­czy­ta­łem „Mar­cin Doro­ciń­ski w ekra­ni­za­cji ksią­żek Mar­ka Kra­jew­skie­go” – do owe­go uczu­cia doszło dru­gie: spo­koj­na satys­fak­cja. Ileż to lat, ileż sekre­tów, ileż nie­uda­nych prób fina­li­za­cji tego pro­jek­tu fil­mo­we­go! – oznaj­mił Marek Kra­jew­ski. – Pamię­tam ten dzień roku 2012, kie­dy Syl­we­ster Banasz­kie­wicz i Mar­cin Kurek z wro­cław­skiej fir­my pro­du­cenc­kiej Media­bri­ga­de zja­wi­li się u mnie z pomy­słem ekra­ni­za­cji moich ksią­żek o Popiel­skim. Nie oka­za­łem wiel­kie­go entu­zja­zmu. Mia­łem za sobą mnó­stwo spo­tkań, litry wypi­tych kaw i sze­reg roz­mów z fil­mow­ca­mi i z pro­du­cen­ta­mi (głów­nie na temat ekra­ni­za­cji powie­ści z Moc­kiem) – a z tego wszyst­kie­go nie wyni­ka­ło nic. Nie wie­rzy­łem, że Mar­ci­no­wi i Sylw­ko­wi się uda. Zgo­dzi­łem się jed­nak – pod wpły­wem suge­stii mojej żony, któ­ra im zaufa­ła – na nawią­za­nie współ­pra­cy. Pod­pi­sa­łem umo­wę z Media­bri­ga­de i dałem im zie­lo­ne świa­tło. I tak znów mija­ły lata… Wszy­scy dzien­ni­ka­rze i czy­tel­ni­cy na spo­tka­niach autor­skich pyta­li mnie o serial – a ja dałem sło­wo dżen­tel­me­na, że będę mil­czał jak grób. I mil­cza­łem. Minę­ło lat dzie­sięć. I zre­ali­zo­wa­ło się moje marze­nie. Obej­rza­łem zna­ko­mi­ty, dwu­na­sto­od­cin­ko­wy serial „Ery­nie” z Mar­ci­nem Doro­ciń­skim w roli Edwar­da Popiel­skie­go. (…) Mam wiel­ką nadzie­ję, że przy oglą­da­niu „Ery­nii” zro­dzą się u Pań­stwa uczu­cia podob­ne do moich! Ogrom­nie też liczę na to, że widzo­wie, któ­rzy nie czy­ta­li moich powie­ści, się­gną do „Ery­nii”, któ­re wkrót­ce się uka­żą w wyda­niu „seria­lo­wym” (z obli­czem p. Mar­ci­na Doro­ciń­skie­go na okład­ce) nakła­dem Wydaw­nic­twa Znak.

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy